Text
#444
Stałam się niewidzialną, jednocześnie chcąc, żeby ktoś mnie zauważył.
0 notes
Text
#443
Ludzie mówią, że zakochujemy się w miejscach. Tylko czy miejsca mają duszę?
0 notes
Text
#442
- Nie mów tak do mnie. - szczepczę cicho jeszcze bardziej kuląc się w sobie.
- Jestem twoim ojcem i mogę do ciebie mówić jak chcę! Poza tym nic takiego nie powiedziałem. - jego głos odbywa szybką transformację. Z szorstkiego, agresywnego i kąsającego głosu nagle zmienia się w zaskoczony i spokojny, ale jednocześnie poirytowany. - W dupie ci się poprzewracało. Myślisz, że jak skończyłaś 18 lat to jesteś nie wiadomo kim? Jesteś tylko gówniarą, która nic nie wie o życiu.
Nie, nie możesz do mnie mówić jak chcesz. Tak, powiedziałeś. Nie poprzewracało. Próbuję tylko stać się dorosła. Nie jestem gówniarą. Jestem dorosłą osobą, tak samo jak ty. - odpowiadam wewnątrz siebie, próbując powstrzymać głos, który każe mi się mu poddać. Odpuścić.
0 notes
Text
#440
Tęsknię za czasami, których nigdy nie było i ludźmi, których nie poznałam. W zasadzie, tęsknię za nimi cały czas. Kiedy próbuję zasnąć, kiedy idę do sklepu, kiedy jestem na zajęciach, kiedy spotykam się z przyjaciółmi, kiedy tańczę w rytm ogłuszającej muzyki i kiedy “żyję swoim najlepszym życiem”.
0 notes
Text
#439
Oglądam świat przez pryzmat twoich tęczówek. Uwielbiam obserwować, jak odbija się w nich, to co widzę również ja. Zaskakuje mnie, jak różny jest to obraz, mimo tego patrzymy na to samo. Zawsze przybierasz inną perspektywę. Podczas gdy ja przykrywam wszystko płaszczem emocji, ty powoli czekasz na rozwój wydarzeń. Kiedy ja krzyczę, ty milczeniu łapiesz mnie za rękę i przekazujesz mi ten dziwny rodzaj spokoju, który w sobie nosisz.
0 notes
Text
#438
Jest 1:27. Nie śpimy. Opowiada mi o swojej wielkiej miłości, a ja słucham z największą uwagą. Nie mówi o mnie. Mimo wszystko słucham. Mówi o jakiejś dziewczynie, którą poznał 10 lat wcześniej na wakacjach. To rzecz jasna nie byłam ja. Mówi, jak bardzo się w niej zakochał albo jak bardzo myślał, że się zakochał. Mówi o wszystkich rzeczach, które chciał z nią przeżyć. O wszystkich (nie)wypitych razem kawach, (nie)wyśpiewanych piosenkach, (nie)przespanych nocach, (nie)wypłakanych łzach, (nie)przejechanych razem kilometrach, (nie)zjedzonych pizzach, (nie)wypowiedzianych słowach, (nie)zdartych ubraniach, (nie)zatrzaskiwanych przed nosem drzwiach, (nie)przegadanych godzinach. Mówi to z taką pasją, że przez moment staję się o nią zazdrosna. Potem ze smutkiem nazywa się idiotą, bo pozwolił jej zamieszkać w swojej głowie, mimo że nigdy naprawdę jej nie poznał. Nie mam odwagi przyznać się, że pokochałam go na długo przed tym zanim się poznaliśmy. Przez czas trwania jego opowieści patrzę na niego skupiona. Obserwuję jak mruga powiekami z przyspieszoną częstotliwością, jak odwraca wzrok, kiedy wydaje mu się, że to co robił jest głupie, w jaki sposób układa usta wypowiadając jej imię. Jest taki prawdziwy. Mimowolnie uśmiecham się obserwując każdy jego ruch. Jest jak spełnienie moich marzeń. Wreszcie naprawdę leży obok. Zostawia swój zapach w mojej pościeli. Pozwala mi się dotknąć i on dotyka mnie. Po raz pierwszy nie zastanawiam się czym jest szczęście. Po raz pierwszy wiem, że osiagam się właśnie wtedy, kiedy jest blisko i kiedy tworzymy naszą własną historię.
0 notes
Text
#437
Całowałam w życiu sporo różnych ust. Nie znam ich liczby. Wiem, że żadnych nie dotykałam z uczuciem. Nie można mówić o uczuciu, w kontekście ust, które nie wypowiedziały ani słowa. Żaden z moich pocałunków nie był wyrazem miłości. Raczej głupim pragnieniem dotyku. W każdych z tych ust szukałam jednak twoich. Próbowałam odpowiedzieć sobie na pytanie jak smakują, jaki mają kolor, co szepną mi do ucha, a przede wszystkim czy całowały kogoś przede mną. Nie mogłam mieć ciebie namacalnie, więc próbowałam jakoś zastąpić sobie tą pustkę niekończącymi się wizjami ciebie.
0 notes
Text
#436
Nagle wstaliśmy ze schodków i tak po prostu sobie poszliśmy. Każdy w swoją stronę, bez słowa pożegnania, bo przecież żadne z nas nie wiedziało, że to już koniec. Ta chwila rozmyła się gdzieś między ekscytacją nadchodzącymi zmianami a nadzieją, że mimo wszystko nie zmieni się nic. Albo, że nie zmieni się tak szybko. Ktokolwiek w to wierzył mógł nazwać się głupim. Także z całą odpowiedzialnością nazywam się dziś przed wami głupią. Wydawało mi się, że garstka unikalnych wspomnień to idealny kruszec, z którego powstała nierozerwalna relacja. Zostawiliśmy za sobą jeszcze kilka niedokończonych historii i pytań, na które nie poznaliśmy odpowiedzi, jednak nikt już nie planuje po nie wracać. Wszyscy wyruszyliśmy w nową podróż, zostawiając za sobą nasz własny symbol rozkwitającej młodości. Któregoś wrześniowego wieczoru po prostu wstaliśmy ze schodków i odeszliśmy, każde w swoją stronę, nie zdając sobie sprawy, że już nigdy na nie wrócimy.
0 notes
Text
#435
Byłam na siebie wściekła, ponieważ oddałam się poważnym uczuciom względem osoby, która nie istnieje w nadanym przeze mnie kształcie. Bezprawnie wykorzystałam ciało i wszystkie dane do stworzenia ideału, z którym ułożyłam już historię tak realną, że nie może się nie wydarzyć.
0 notes
Text
#434
Po prostu nie każdy jest stworzony do związków i relacji. Nie każdy potrzebuje symbiozy z drugim człowiekiem, żeby żyć pełnią życia. Niektórzy nie potrzebują gwałtowności, ciągłych wzlotów i upadków. Taniec między niebem a piekłem wyzwala w nich pragnienie śmierci, a świadomość posiadanego szczęścia, niesie za sobą świadomość jego utraty.
0 notes
Text
#433
Jesteś częścią moich wspomnień, których nigdy nie pozwolę wyrzucić.
0 notes
Text
#432
Nie pozwól by definiowała cię przeszłość. To ona cię ukształtowała i wzmocniła, ale nie pozwól żeby wspomnienia były słowami kluczowymi o określenia ciebie. Liczy się to kim jesteś teraz i to kim staniesz się jutro. Przeszłość nigdy się nie zmieni, ludzie, którzy raz zranili, zranią znowu. Bezpośrednio lub za pomocą wspomnień, które mają przypięte do nogi, jak więzień metalową kulę.
Ty też masz. Nie odetniesz jej, ale naucz się z nią chodzić. Nie pozwól, żeby ściągała cię na dno. Naucz się z nią latać i pamiętaj, że zawsze braknie ci na coś czasu, ale proszę wykorzystaj ten, który dostałaś.
0 notes
Text
#431
Czułam się pusta, chociaż miałam wrażenie, że cały zalegający we mnie brud, podchodzi pod powierzchnię. Czarna plama szlamu szpeci nieskazitelnie nienaruszoną powłokę. Śmierdzący szlam widzę tylko ja i kilka innych osób. Widać go tylko, jak podejdzie się blisko lub dotknie. Na dłoni zostaje wtedy nieznaczny ślad. W każdym razie czuję się tragicznie transparentna. Mam nieodparte wrażenie, że moje lęki widzą wszyscy. Że cuchnąca plama jest moim znakiem rozpoznawczym.
Zastanawiam się, kto z ludzi, których mijam codziennie też jest tak transparentnie poplamiony. Blondynka, która siedzi na przeciwko mnie w tramwaju. Uśmiecha się i spod czerwonych okularów spuszcza wzrok. A może starsza pani, która wsiadła przystanek wcześniej. Zmęczeniem na twarzy obserwuje przesuwające się budynki i zabieganych mieszkańców. Może staruszek, który na mojej codziennej trasie autobusu zdążył odmówić cały różaniec. Miał w oczach niepojętą ufność. W każdej historii oznaczonej zmarszczką, czuł, że jest nad nim Ktoś, kto doprowadzi go do celu.
Zastanawia mnie, co doprowadza wszystkich tych ludzi do płaczu. Za kim tęsknią. Kto złamał im serce. Z czym nie potrafią się pogodzić.
Zastanawia mnie, czy też czują, że świat jest przeciwko nim. Że ziemia jednak krąży w inną stronę, a oni usilnie, z upartością osła, próbują iść pod prąd.
Zastanawia mnie czy żyją świadomie. Czy wiedzą jacy są naprawdę. Wtedy, kiedy nikt nie patrzy i wtedy, kiedy patrzą wszyscy. Zastanawia mnie, czy wiedzą kim są.
0 notes
Text
#430
Wszystko co docierało do mojego serca w formie, która naprawdę mi się podobała, nie istniało. Było wspaniałym złudzeniem, iluzją, która napawała mnie nadzieją i nadawała życiu jakikolwiek sens. Każdy człowiek, któremu poświęcałam uwagę, w rzeczywistości był tylko wytworem mojej wyobraźni. Zlepkiem starannie wyselekcjonowanych, najlepszych cech, które po złączeniu w całość stanowiły kogoś, komu byłam skłonna oddać serce. Z reguły oddawałam. Tworzyłam przy okazji wspólny świat, swoją nową tożsamość, którą próbowałam żyć, jednocześnie wypierając starą. Uwielbiałam wtedy milczeć. W milczeniu mogłam prowadzić fascynujące dialogi w moim drugim wspanialszym świecie. Rozmowa zmuszała mnie powrotu na ziemię. Przypominała o tym kim jestem, a przede wszystkim o tym, że nie jestem tym kim chciałam być. Dlatego ciągle tworzyłam nowe postacie, nowe relacje, nowe mnie. Układałam sobie życie na milion sposobów. Tak jakbym miała przed sobą jeszcze milion innych opcji życia do wykorzystania. Czułam, że nad tym panuję, jednak często dopadało mnie nieuzasadnione uczucie przygnębienia. Docierało do mnie wtedy, że nie ma świata, który chodzi mi po głowie. Nie ma chłopaka, którego kocham i który tak mocno kocha mnie. Nie ma problemów, z którymi zawsze daję sobie radę. Nie ma wielkiej miłości i spektakularnych, poetyckich wyznań. Zamiast tego jest niedoskonała rzeczywistość. Ludzie, którzy mają pełno wad. Ludzie, którzy na siłę próbują być autentyczni i ci, którzy codziennie zakładają nową, coraz to nową maską, by sprostać wymaganiom. Są kolejne złamane serca, niespełnione obietnice, problemy, które znowu przerosły. Są płytkie komentarze i nic nieznaczące rozmowy. Jest dokładnie wszystko to, czego brakuje w mojej rzeczywistości.
0 notes
Text
#429
W słońcu łatwo jest dostrzec przyjaciół. Kiedy wszyscy się uśmiechają, krzyczą z radości i w euforii klaszczą w dłonie. Kiedy przeżywa się przygody życia i tworzy magiczne wspomnienia. Kiedy uśmiech na twarzy jest całkowicie autentyczny, a brzuch boli od kolejnej, niepohamowanej dawki śmiechu. Kiedy posługujemy się swoim własnym sposobem komunikowania, unikalnym językiem, wysublimowanym poczuciem humoru, które w odczuciu "obcych" pozostaje jedynie głupim bełkotem. Kiedy przywołuje się pamięcią ulubione chwile, które momentalnie napełniają oczy łzami. Kiedy tworzy się swój, niepowtarzalny, niepodrabialny i w pełni indywidualny świat, który zawsze daje nadzieję na coś lepszego.
Zdecydowanie trudniej jest dostrzec przyjaciół, kiedy niebo zachodzi czarnymi chmurami i pada deszcz. Kiedy z trudem przychodzi wstanie z łóżka i otwarcie się na codzienność. Kiedy każdy błachy powód staje się przyczyną niewyobrażalnej tragedii. Kiedy serce roztrzaskuje się o zimną posadzką, a wszystkie wielkie nadzieje ulatują z dymem. Kiedy świat, który miał być spełnieniem marzeń, staje się piekłem. Kiedy brakuje odwagi by być sobą i by dostrzec w sobie cud. Kiedy wszystko przybiera czarne barwy, a różowe okulary lądują na śmietniku. Kiedy samotność staje się jedyną świadomością. Kiedy stoi się na środku drogi, która nie prowadzi donikąd. Kiedy ból i żal staje się tak intensywny, że nie widać spoza niego nic, co mogło by dać nadzieję. Wtedy najtrudniej dostrzec obok siebie kogokolwiek.
Największym błogosławieństwem jakie mogłam kiedykolwiek dostać są osoby, przy których można robić wszystko. Te, które są bez względu na pogodę. Z parasolem albo okularami przeciwsłonecznymi. Osoby, przy których mogę się bać. Mogę bać się siebie i mogę na chwilę spuścić ten strach ze smyczy. Osoby, które się go nie boją. Życzę każdemu, żeby miał w swoim życiu chociaż jednego takiego anioła. Nieważne od stażu relacji, płci, wieku ani innych czynników, które paradoksalnie mogłyby mieć znaczenie. W końcu nie wszystkie anioły zostały niebie.
0 notes
Text
#428
Przyzwyczaiłam się, a raczej przez całe moje życie byłam przyzwyczajana do tego, że każdy nosi pod skórą demona. Wpojono mi to zamiast przykazania miłości, dlatego w każdym kogo los stawiał mi na drodze od razu doszukiwałam się najgorszego. Nieinwazyjnie zaglądałam za zasłonę beztroskiego uśmiechu szukając za nią łamiących serca dramatów i emocji, których nie sposób opanować. Chciałam wierzyć, że nie tylko mnie życie skopało po dupie. Nie życząc nikomu źle, miałam nadzieje, że ci których dopiero zaczynam odkrywać również mają w sobie mrok. Z tego samego powodu, od momentu, w którym go poznałam zaczęłam szukać samych najgorszych cech, oczekiwać prawdy najgorszej z możliwych i w ogóle przestałam wierzyć, że moja wyidealizowana wizja miłości może się spełnić. Najbardziej przerażało mnie jednak to, że w całej tej świadomości, chciałam brnąć w sam środek mroku, który sama sobie narysowałam, nie zwracając uwagi na prawdopodobne konsekwencje.
0 notes