#unia simon
Explore tagged Tumblr posts
bebemoon · 2 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media
“i think she’s delightful. she looks like a piece of cake.” | selkie “the ivory flower” gown, simone rocha “chantilly” platform mary janes w/ pearl bead detailing, christian dior “gloria” clear lucite and baguette-cut crystal choker necklace {c. s/s 2oo4} & ben-amun crystal fan pearl-drop chandelier earrings
268 notes · View notes
blogdavania · 22 days ago
Text
Tête - à - Tête
Esse é o nome da biografia do casal Jean Paul Sartre e Simone de Beauvoir.
Desde que tomei conhecimento das teorias existencialistas e libertárias de ambos, nutro uma grande admiração por cada um individualmente e pelo casal.
Eles tiveram um relacionamento não convencional, não havia o compromisso pela fidelidade e o sentimento que os unia era fruto de uma paixão intelectual e não carnal.
Tiveram amantes as pencas, viviam um relacionamento aberto quando ainda não se ouvia falar muito sobre.
A essas escolhas chamavam liberdade, para eles o bem supremo do ser humano.
Me lembro de ficar um pouco triste ao ler o livro, por senti que o sentimento que os unia merecia mais, e que talvez a necessidade de fazer valer a teoria filosófica de ambos, ou seja viver atendendo aos seus desejos sem compromisso com alguém em especial, tivesse impedido que vivessem uma relação por inteiro e cem por cento verdadeira.
Afinal viver a vida inteira com uma só pessoa pode ser uma escolha genuína, e atender ao pleno gozo da nossa liberdade individual.
0 notes
fredborges98 · 3 months ago
Text
As ultimas horas de Janis Joplin - Narrado por Pitty
youtube
Do Nylon da meia calça de Betty Boop às pernas nuas de Janis Joplin - Um Tributo a feminilidade!
Por: Fred Borges
O náilon ou nylon é um nome registrado para a poliamida, sintetizado pelo químico americano Wallace Hume Carothers em 1935. Foi a primeira fibra têxtil sintética produzida. Dos fios desse polímero fabricam-se o velcro e os tecidos usados em meias femininas, roupas íntimas, maiôs, biquínis, bermudas, shorts e outras roupas desportivas. O náilon foi desenvolvido e patenteado pela Dupont.
Inicialmente a ideia foi vendida para investidores como um material para produção das mais confortáveis meia calças femininas, porém, o primeiro produto fabricado com o uso deste novo material foram escovas de dentes ainda em 1938. Em 1939 ações voltadas ao Nylon começaram a ser vendidas e apenas em 1940 as meias calças começaram a ser produzidas sendo o seu lançamento um sucesso imediato de vendas até 1941 quando o Estados Unidos entram na 2ª Guerra Mundial.
A primeira máquina de fazer meias foi inventada por um inglês chamado Willian Lee, que não enriqueceu nem tampouco ficou famoso por isso. A França também iniciou a tecelagem mecânica de meias e Paris tornou célebre as meias de seda com as dançarinas do Can-can, que usavam meias de rede preta, consideradas então um escândalo.
Até o início do século XX, as meias eram grossas e tinham cores escuras. A partir do momento em que passaram a ser confeccionadas em fios de nylon, houve uma verdadeira revolução no comportamento social. As mulheres se sentiam mais sensuais, e queriam que suas meias aparecessem até mesmo em saias compridas. Após as grandes guerras, com o aprimoramento das tecnologias empregadas na fabricação, o produto tornou-se mais acessível (já que até então era extremamente caro). Nos anos 70, com o surgimento da minissaia, foram introduzidas fibras sintéticas, com colorido vibrante e que modelavam e protegiam as pernas.
E vai até esse período romântico entre a feminilidade com o feminismo de mãos dadas e entrelaçadas. Um complementando o outro movimento.Deixando bem claro que a luta da mulher não excluía a sua feminilidade, sua sensualidade, a luta pacífica e consciente dos direitos não colocava o homem num extremo e a mulher no outro como adversários, homem e mulher são e nunca deixaram de ser complementares,encarados frente a frente, côncavo e convexo, harmônicos, sincronicos e policromicos, fazendo inveja ao arco-íris.Cada um com suas características ou idiossincrasias.
E o Nylon unia o para-quedas dos soldados e a meia-calça, unia a sensualidade da Esther Jones, que inspirou Betty Boop, a Marilyn Monroe, do "Summertime", Soul ou Blues de Janis Joplin à "Four Women” de Nina Simone, e nunca foi o fim da feminilidade ou da felicidade, apesar do pote de ouro no fim do início, do princípio, no meio do arco-íris, o nylon, a meia calça, "homoteros" e "nerobelos" em PAZ e AMOR!
0 notes
rokautorek · 4 years ago
Text
Doris Kearns Goodwin “Team of Rivals. The Political Genius of Abraham Lincoln”
Czytana od 2020-09-12 do 2020-10-13
To będzie list miłosny do USA. Jak każda dojrzała i stara miłość, mój stosunek do Stanów jest złożony, pełen sprzeczności, wzlotów i upadków. Trochę się nazbierało przez trzydzieści lat.
Rodzice wychowali mnie w kulcie Ameryki. Nie ma w tym nic dziwnego. Byli bardzo młodzi w czasie transformacji, w PRL zdążyli poczuć, że żyją w chorym i biednym państwie, a na drugim biegunie szarości schyłku ludowej demokracji była właśnie Ameryka, która w formie ułomnej, okrojonej i wyidealizowanej jednak do tamtej Polski docierała. Po 1989 ograniczenia zniknęły, a kultura z USA popłynęła do nas szerokim strumieniem. Jako kilkuletnie dziecko oglądałem Ulicę Sezamkową i te amerykańskie filmy, które wyświetlane były w godzinach, w których byłem dopuszczany do telewizora. Wizyta w McDonaldzie była prezentem na imieniny. Podróż do Nowego Jorku - największym marzeniem. Pierwsza podróż do Stanów mojego Taty - przeżyciem silnym prawie tak, jakbym sam tam poleciał.
Na samą książkę na pewno nie byłem gotowy. 750 stron narracji z życia Lincolna i jego politycznego oraz osobistego otoczenia, nierzadko prowadzonej dzień po dniu, mnóstwo dat, nazwisk, miejscowości, bitew… dla mnie niestety to było za dużo. Szczegółów było tak dużo, że zwyczajnie musiałem czytać po łebkach, omijać i kluczyć w poszukiwaniu rdzenia narracji. A sam się o to prosiłem. “Team of rivals” przewinęła mi się najpierw jako jedna z ulubionych książek Baracka Obamy, potem jeszcze w wywiadzie chyba z Rafałem Trzaskowskim. Kupiłem ją w Seattle zimą 2018 roku. Gdy lecieliśmy wtedy do Stanów, moja Żona była nieprzytomna z emocji związanych z odwiedzaniem miejsc, w których kręcony był serial Twin Peaks. Ja z kolei, poza oczywistą ekscytacją z samego odwiedzenia tego kraju, zastanawiałem się jak wypadnie spotkanie z Andrew. Mój kolega ze studiów, względnie świeżo upieczony mąż i ojciec, ciężko chory na raka, miał nas przyjąć w Kaliforni po naszym tygodniowym pobycie w Seattle. Pobyt w stolicy stanu Waszyngton był super, ale tydzień w Riverside w Kaliforni - cudowny. Jedzenie w In-N-Out, hokej na żywo, pustynie, monumentalny horror aglomeracji Los Angeles, antykwariaty, sklepy z bronią i sklepy z płytami; między tym rozmowy z Andrew, zabawa z jego synem. Liam ojca już nie ma, Andrew niedawno zmarł i ja nie wiem, co ten dzieciak zapamiętał z taty. Boję się, że jego pamięć może być zatruta przez matkę, o której mam prawo sądzić, że nie ma najlepszego zdania o Andrew. Nie była mu wierna, zostawiła go i prowadziła tragiczną dla Liama walkę o podział opieki.
Nie ma obiektywnej historii. Jest tylko opowieść. Nie ma obiektywnej prawdy, jest tylko to, co w danej chwili sobie ustalamy. Nie ma też wyraźnego podziału na osobiste i polityczne. Tak, jak Amerykanie mogą wierzyć w tzw. Lost Cause, Przegraną Sprawę, ideologią uwznioślającą walkę Konfederacji o dalsze prawo do posiadania ludzi jak rzeczy, tak Liam może uwierzyć w toksyczną historię o Andrew. Albo może uwierzyć w historię szlachetną. Albo w żadną. Miejsce, jakie Andrew zajmie w życiu syna nie będzie bez znaczenia. Nie jest bez znaczenia miejsce, jakie wojna secesyjna i niewolnictwo zajmuje w kulturze USA. Jak mogę kochać państwo i kulturę, która najpierw przez stulecia traktuje całe pokolenia ludzi jak przedmioty, następnie ich uwalnia dla zniesienia nieprzyjemnego ciężaru sumień białych intelektualistów, a następnie buduje wielką narrację o tym, że w zasadzie ci ludzie są sami sobie winni?
Ale jak mogę tego państwa nie kochać?
To samo państwo dało mi muzykę, która stała się sensem mojego życia. Dało mi filmy, książki, gry komputerowe i ubrania, które stanowią bieżącą treść mojego życia. Dało mi akcent, którym myślę i mówię po angielsku. Dało mi komputer, na którym piszę te słowa.
W Polsce jest jakoś łatwiej. U nas po prostu “błękit się splata z betonem” jak rapował poeta, a tam są nobliści, loty w kosmos i wielka literatura, a na ulicach fast-foody, zamieszki, Antifa walczy z Proud Boys, a prezydentem jest Donald Trump. Jest prezydentem tego samego państwa, które poleciało w kosmos i najechało Wietnam. Które zamknęło afroamerykanów w gettach a potem przestraszyło się, że są getta. W którym jeszcze za życia naszych rodziców istniała segregacja szkół, toalet, restauracji i hoteli. W którym w praktyce do dziś funkcjonuje segregacja geograficzna. Trump jest prezydentem tego samego kraju, które do Projektu Manhattan, do skonstruowania bomby atomowej, zatrudniło Roberta Oppenheimera, komunistę, wybitnego fizyka i subtelnego myśliciela, którego przywołanie podczas testu Trinity cytatu z hinduistycznego tekstu Bhagavad Gita jest najlepszym podsumowaniem dwudziestego wieku: “Oto stałem się śmiercią. Niszczycielem światów”. 
Te szalone sprzeczności wynikają z prostej prawdy o zasadniczej niepoznawalności świata; wynika ona z podstawowych ograniczeń naszych mózgów. Dostępne są wiadomości takie, jak co się stanie, jeśli zderzymy ze sobą jądra atomów. Ale już historia pozostaje jedynie źródłem mitów, a nie wiedzy. Przynajmniej nie wiedzy innej, niż np. w którym roku wybuchła wojna secesyjna. Bo już co do jej przyczyn i skutków zgody nie ma. To jest tak, jakby wojen secesyjnych było tyle, ile nyślàcych o niej mózgów. Tak samo nie będzie zgody co do prezydentury Trumpa. Jaki mit po nim pozostanie? Czy stanie się męczennikiem szaleńców z amerykańskiej prawicy? A może zapomnimy o nim, lub zepchniemy tam, gdzie trzymamy niekonieczne przyjemne, ale w sumie niegroźne wspomnienia? Ja mam nadzieję, że zapamiętam go jako wielkiego testera amerykańskiego systemu politycznego, który objawi, co w nim w istocie jest niezmienne, a co stałe. W “Team of Rivals” Goodwin podaje dużo szczegółów i ciekawostek o działalności politycznej w USA w połowie XIX wieku. Wiele z tego znamy i dziś. Bez zmian są chociażby kalkulacje każdego kroku pod opinię publiczną i jej preferencje w przyszłych wyborach. Albo rola Sądu Najwyższego, który z kolei stanowi najlepszą szansę Trumpa na trwałe dziedzictwo. Śmierć Ruth Bader Ginsburg pozwoliła mu wprowadzić do sądu Amy Coney Barrett, hołdującej przerażającej teorii stosowania prawa, czyli tekstualizmowi. Przerażającej, bo traktującej Konstytucję dosłownie jak tekst religijny, poza którym nie ma żadnych znaczeń i kontekstów, który należy stosować tak samo w 1800, 1900 i 2020 roku. Taka intelektualna kapitulacja i ucieczka przed światem jest czymś arcyamerykańskim, jest to wątek ich kultury koncentrujący się tak silnie na ich wyjątkowości, że zapominający o czymkolwiek poza takim wyobrażeniem “tradycji”, jakie obowiązuje w amerykańskim konserwatyzmie w danym momencie. Autorka “Team of Rivals” w swych desperackich czasem próbach wybielania Lincolna i dokładania kontekstu jego stwierdzeniom o podległości afroamerykanów rasie białej pozostaje głęboko w tym sakralnym odczytywaniu amerykańskiej państwowości. Unia rozumiana jest w tej wizji jako najwyższe dobre, probierz moralności. A Lincoln Autorki nie jest człowiekiem, jest istotą z innego wymiaru, od razu przeznaczoną do wielkości, niepopełniającą błędów, lubianą przez wszystkich, a jeśli nielubianą, to tylko z niskich pobudek. Autorka przedstawia szesnastego prezydenta USA dosłownie jako zbawcę, który tak bardzo kochał Unię, że wszystkie swe wysiłki kierował na rzecz jej zachowania, nawet jeśli oznaczało to tolerowanie niewolnictwa w niektórych stanach i niektórych przejawach tej praktyki. Takie postawienie sprawy nie pomaga w porządnym przemyśleniu Lincolna. Uważam, że jako czytelnik jestem wystarczająco samodzielny, żeby nie trzeba było mnie chronić przed faktem, że Lincoln był człowiekiem swojego czasu, czyli mógł jednocześnie chcieć zniesienia niewolnictwa i być przeciwny mieszanym małżeństwom, prawom wyborczym dla afroamerykanów czy wręcz ich prawu do życia we własnej ojczyźnie - czego doświadczył na własnej, czarnej skórze Frederick Douglass, któremu z niewinną nieświadomością Lincoln złożył propozycję, aby wszyscy afroamerykanie po prostu “wrócili” do Afryki. Zdaniem prezydenta miało to rozwiązać problem zarówno ze zniewolonymi, jak i wolnymi czarnoskórymi mieszkańcami USA. Problem białych mieszkańców USA.
Nie o tym myślałem, gdy oglądałem z Andrew mecz Anaheim Ducks i New York Rangers. Żadna z wymienionych przeze sprzeczności nie miała znaczenia. Tak, czułem zażenowanie ceremoniałem ze śpiewaniem hymnu i żołnierzem, który na meczu hokejowym złożył ślubowanie. Ale nie miało to znaczenia. Ja wtedy się po prostu bawiłem. Byłem odurzony. Czyli używałem Ameryki, do tego, do czego jest ona dla zdecydowanej większości ludzi stworzona.
Simon & Schuster, Nowy Jork, Londyn, Torono, Sydney, 2005, 916 stron
0 notes
spormedia · 4 years ago
Photo
Tumblr media
İspanya’da milli takım değişime gidiyor! Luis Enrique… İspanyol basınının "Milli Takım'da devrim" diye tanımladığı kadroda, kalede Unia Simon (Athletic Bilbao), savunmada Eric Garcia (Manchester City) ve Sergio Reguilon (Sevilla), orta sahada Mikel Merino (Real Sociedad) ve Oscar Rodriguez (Leganes), forvette ise Ansu Fati (Barcelona) ile Ferran Torres (Manchester City) gibi genç isimler yer aldı.
0 notes
da5vi · 8 years ago
Text
E o debute do Harry Styles é tão "novidade" assim?
Gostaria que o título da postagem trouxesse outras circunstâncias, mas estou vendo que tá sendo bem comum falar do primeiro álbum solo do Harry Styles como essa grande novidade que há tempos não é vista na música quando na verdade ele só representa um amadurecimento de alguns pontos trabalhados no próprio One Direction. Eu nem sou fã do One Direction(!!!), e tenho certeza que alguém que acompanhou todos os álbuns e tudo (igual a Laís que as vezes escreve aqui) vai ter ainda mais propriedade pra falar do assunto, mas em 2014/15 ouvi o Midnight Memories e fiquei impressionado em como o Simon unia elementos de gêneros e períodos variados para dar uma sonoridade meio que singular ao grupo. Por exemplo, Little Black Dress poderia muito bem ter saído nos anos 70 (eles tiveram até cuidado em pôr um efeito nos vocais que remetesse a época):
youtube
Alive, no entanto, parece ter saído diretamente dos anos oitenta:
youtube
Enquanto Better Than Words explora uma sonoridade mais grupos pop dos anos 90/2000:
youtube
Tem essa música, Happily, que tem uma dedilhada super legal contrastando com uma batida mais popzinha bem a cara da The Vamps:
youtube
A mesma coisa serve para Through the Dark:
youtube
Isso tudo é só no Midnight Memories, que é o único disco deles que ouvi na íntegra. E pindalolas! Quantas vezes o próprio One Direction não foi acusado de "plagiar" sucessos dos anos 70? A lista inclui de Baba O'Riley (1971) a Summer Nights (música do filme Grease, de 1979), que foram "sampleadas" em Best Song Ever e What Makes You Beautiful, respectivamente. Já rolou até cover/mashup de músicas punk como Teenage Kicks (Undertones) e One Way Or Another (Blondie), igualmente dos anos 70...
youtube
O que quero dizer é que todas as (e muito mais) referências usadas no primeiro álbum solo do Styles estiveram sempre ali, no One Direction. A diferença óbvia é que enquanto o One Direction era um trabalho mais teen e em grupo, esse disco é maduro e pessoal. Não entendo quando alguém vem e superestima o álbum Harry Styles como se este fosse o puta salvador da pátria e a coisa mais diferentona que a indústria nos entregou nesses últimos anos quando nós tivemos a Miley Cyrus renunciando seu próprio meio em favor de um projeto experimental e COMPLETAMENTE não-comercial com Dead Petz (2015) e a Beyoncé com seu Lemonade (2016), que tem uma sonoridade MUITO forte de R&B dos anos 60. E isso não quer dizer que Harry Styles é um disco ruim, porque não é, mas que as pessoas estão falando muita bosta para dizer o quão bom ele é. Xingar a história do One Direction ou ignorar completamente o fato de que os grandes artistas perceberam que seus fãs compram suas músicas por simpatizar com eles e não porque ela é matematicamente feita pra gerar milhões para enaltecer o CD do Harry é o mesmo que negar o motivo de sua existência, pois sem esses dois fatores eu acho POUQUÍSSIMO provável que o disco sairia dessa forma. Pelo menos não em uma gravadora grande. Então sei lá, realmente o Harry Styles (2017) tem uma produção incrível e é notável a influência de artistas ingleses bacanas como Beatles e Rolling Stones, mas putz, vamos ser mais sensatos na hora de falar sobre o disco sabe? As vezes é mais interessante ficar calado que soltar uma opinião bosta só porque você "tem o direito" de fazer isso.
0 notes
meninumau · 4 years ago
Text
ensaio sobre o movimento punk brasileiro
Novos ares tomaram conta do país no início da década de 80. Só se falava na abertura política, a liberdade parecia ter chegado para ficar. Ainda se comemoravam o fim do ato inconstitucional número cinco (AI-5) e a sanção da anistia no final da década passada. Um acontecimento trágico, porém, veio abalar o processo de democratização do país. No dia trinta de abril de 1981, duas bombas explodiram dentro de um carro no estacionamento do Rio centro (RJ), durante um show promovido pelo Centro Brasil Democrático, apoiado pelo Partido Comunista Brasileiro. Foi o mais grave em uma sequência de ataques, até então, dirigidos a bancas de jornal que vendiam publicações de esquerda. Ainda assim havia mais espaço para quem quisesse mostrar suas idéias. 
A censura permanecia, mas não era tão pesada. Pelo menos era o que pensavam os roqueiros que fundavam suas bandas no underground, sonhando em expor ao público suas idéias contestadoras. Aos poucos, o rock deixava de engatinhar e se apoiava nas próprias pernas. Era preciso dar um fim à discriminação sofrida pelos roqueiros dos anos 70 e criar uma alternativa para os monstros sagrados da MPB (Caetano Veloso, Chico Buarque, etc.) E para as cantoras (Simone, Maria Betânia, etc.) que dominavam as programações das rádios. 
Antes da explosão, porém, havia mais alguns caminhos a serem percorridos. Com apenas dois anos de atraso, o Movimento Punk havia chegado a São Paulo em 1977. Mas no início, resumia-se a pequenas gangues de adolescentes que imitavam a roupa e as atitudes dos punks ingleses, mas não a música. Na Inglaterra, os jovens haviam começado a exibir seu descontentamento com os dinossauros do rock progressivo em 1975. Eles queriam uma música que refletisse seu dia-a-dia e que pudesse ser tocada por qualquer um e não por instrumentais virtuosos. Resultado o Punk Music, um rock de três acordes, rápido, cru e agressivo. Grupos como Sex Pistols e The Clash serviriam de inspiração para as primeiras bandas punks brasileiras que pipocavam em São Paulo e Brasília nos idos de 1978. Tudo ainda acontecia, porém, no underground, onde os grupos como AI-5, Lixomania ou Restos de Nada, se apresentavam para os iniciados. Em 1982, o público, finalmente, tomaria conhecimento da nova tendência. Primeiro com o lançamento do primeiro disco de punk do brasileiro: Grito Suburbano, que reuniria: Os Inocentes, Cólera e Olho Seco. Depois, com a realização do festival O Começo Do Fim Do Mundo, o primeiro grande evento de punk realizado no Brasil. O acontecimento, que terminou em confronto com a polícia, teve ampla cobertura da imprensa. Em manifesto aberto ao público, os punks declararam: "Nosso movimento surgiu numa época de crise e desemprego com tal força que logo se espalhou pelo mundo, e cada um, a sua realidade, adotou esse tipo de protesto, punk ...", dizia o folheto. Clemente Tadeu, o vocalista de Os Inocentes, era mais direto: "Nós estamos aqui para revolucionar a música popular brasileira, pintar de negro a asa branca, atrasar o trem das onze, pisar sobre as flores do Geraldo Vandré e fazer da Amélia uma mulher qualquer". 
Não seria fácil, porém, o caso de Os Inocentes é exemplar. Apesar de terem fundado o grupo em 1981, Clemente Tadeu (guitarra e vocal), Ronaldo Passos (guitarra), André Parlato (baixo) e Tonhão Parlato (bateria) só conseguiram gravar seu primeiro disco em 1986. Pânico em São Paulo, lançado pela WEA, mantinha a energia do grupo, que contava com a produção de Branco Mello, dos Titãs, e Pena Schimidt. Daí para frente o grupo teria uma Carreira estável, com mais cinco discos lançados por gravadoras grandes. O mesmo não se pode dizer de outros grupos paulistas da mesma geração. O Cólera, um dos mais representativos do movimento, gravaria em 1985 (Tente Mudar o Mundo), mas ainda de maneira independente. Já o Olho Seco lançaria discos apenas esporadicamente - seu último trabalho é Haverá Futuro?, gravado no ano de 1996. A influência dos grupos paulistas, porém, ficaria para sempre em grupos como Ira (que fez seu primeiro show em um festival de punk, na PUC de São Paulo, em 1981), RPM (seu guitarrista Fernando Deluqui, passou pela banda de punk Ignoze), Legião Urbana (herdeira dos punks de Brasília) ou Titãs, o grupo que incorporou a influência punk em suas música. A origem era outra, mas os ideais os mesmo. Também no início dos anos 80, um bando de rapazes de classe média começou a se reunir em bandas. Tinham formação universitária e estavam mais ligados a MPB do que ao rock. O que os unia não era o conteúdo, mas a forma: todos gravaram de maneira independente, longe das grandes gravadoras. Realizavam, assim, um dos ideais punks mais importantes: o "do yourself", ou, traduzindo "faça você mesmo". O selo, no caso, era o Lira Paulista, mesmo nome do lugar onde a maioria das bandas se apresentava - entre eles, Arrigo Barnabé, Sabor de Veneno, Lingua e Banda Performática (de onde saíram dois integrantes dos Titãs, Arnaldo Antunes e Paulo Miklos). Com a sucessão de acontecimentos desagradáveis com os punks, como os confrontos com a polícia e com a volta da tetra entre as gangues, o punk perdeu a sua força. Poucas bandas conseguiram sobreviver a todos esses acontecimentos. 
Hoje as bandas de hardcore invadiram o cenário e tornaram realidade o que o punk não conseguiu, criar uma cena forte e coesa, com mtos shows, fãs e mídia. 
Mas o underground é o seu verdadeiro lar.
0 notes
ofculasanbola · 5 years ago
Link
Tumblr media
Selama karier melatih klub, ternyata Ciro Immobile juga sempat merasakan tangan dingin sejumlah pelatih top dunia di Eropa. Immobile yang saat ini bermain di Serie A menjelaskan taktik antara Unia Emery, Jurgen Klopp, Antonio Conte, dan pelatihnya di Lazio saat ini, Simone Inzaghi.
0 notes
piranot · 5 years ago
Text
Necrologia do dia 30 de julho de 2019 em Piracicaba e região
Grupo Unias
Nilza Neves da Cruz Faleceu dia 27 p.p., nesta cidade, contava 66 anos, filha do Sr. João Escolastico da Cruz, já falecido e da Sra. Izolina da Silva da Cruz, era casada com o Sr. Olgueo Alves de Oliveira; deixa os filhos: Samira Cruz Oliveira Scarabel, casada com o Sr. Maicon M. B. da S. Scarabel; Cristian Americo da Silva e Guilherme Cruz Alves de Oliveira, casado com a Sra. Camila Oliveira. Deixa netos, demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado anteontem, tendo saído o féretro as 17h00 do Velório da Saudade, sala 04, para o Cemitério da Saudade, em jazigo da família.
Mirela Travaglini Faleceu dia 27 p.p., nesta cidade, contava 42 anos, filha do Sr. Antonio Carlos Travaglini e da Sra. Rosani Rosseto Travaglini, era casada com o Sr. Ezio Roberto Fabretti; deixa o filho: Enzo Travaglini Fabretti. Deixa demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado ontem, tendo saído o féretro as 10h00 da sala “A” do Velório do Cemitério Parque da Ressurreição, em jazigo da família.
Geraldo Celeste Ferreira Faleceu anteontem, nesta cidade, contava 61 anos, filho dos finados Sr. Nicolino José Cassiano e da Sra. Raquel Rodrigues Ferreira; deixa os filhos: Gilmara; Michele; Eder; Natalia e Elisangela. Deixa netos, demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado anteontem, tendo saído o féretro as 16h00 da sala “02” do Velório do Cemitério Municipal da Vila Rezende, em jazigo da família.
Daniel Marcelino Faleceu anteontem, nesta cidade, contava 43 anos, filho do Sr. Manoel Marcelino, já falecido e da Sra. Zilda Pereira dos Santos Marcelino. Deixa irmãos, cunhados, sobrinhos, demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado anteontem, tendo saído o féretro as 16h30 da sala “03” do Velório do Cemitério Municipal da Vila Rezende, em jazigo da família.
José Carlos Franchi Faleceu anteontem, nesta cidade, contava 68 anos, filho dos finados Sr. Egisto Franchi e da Sra. Antonietta Cappellazzo Franchi, era casado com a Sra. Arlete de Lima Franchi; deixa os filhos: Carlos Mateus Franchi, casado com a Sra. Jaqueline Fernandes Franchi; Felipe José Franchi, casado com a Sra. Sandra Teixeira Franchi; Tiago Vinicius Franchi, casado com a Sra. Tais Beraldo Franchi e Carla Andressa Franchi Neves, casada com o Sr. Denis Martins Neves. Deixa netos, demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado ontem, tendo saído o féretro as 09h00 do Velório da Saudade, sala 08, para o Cemitério da Saudade, em jazigo da família.
Márcio Lopes Faleceu anteontem, nesta cidade, contava 59 anos, filho dos finados Sr. João Lopes Gonsales e da Sra. Aparecida Astolphe Lopes, era casado com a Sra. Ieda Marcela Fortunato Lopes; deixa os filhos: Ingrid Marcela Lopes, casada com o Sr. Antonio Carlos Estevan Junior; Elvis José Lopes; Evandro José Lopes, casado com a Sra. Larissa Cesar Fantin; Elton Lopes; Jeniffer Nicoli Lopes, casado com o Sr. Thaynan de Almeida Silva; Erik Antonio Lopes, já falecido e Esteves Marcio Lopes, já falecido. Deixa netos, bisnetos, demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado ontem, tendo saído o féretro as 13h00 do Velório Municipal de Saltinho-SP para o Cemitério Municipal de Saltinho-SP em jazigo da família.
Heronita Martins Vieira Faleceu anteontem, nesta cidade, contava 76 anos, filha dos finados Sr. João Martins Vieira e da Sra. Ana Modolo Vieira; deixa os filhos: Celia Regina Ornelas, casada com o Sr. Miguel Rodrigues Bacci; Valquiria Aparecida Ornelas Delgado, casada com o Sr. José Olimpio Martins Delgado e Sandra Cristina Ornelas. Deixa netos, bisnetos, demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado ontem, tendo saído o féretro as 10h30 do Velório da Saudade, sala 04, para o Cemitério da Saudade em jazigo da família.
Maria Aparecida Ferreira Dias Faleceu anteontem, nesta cidade, contava 51 anos, filha dos finados Sr. Homero Ferreira Dias e da Sra. Maria de Lourdes Amaral, era casada com o Sr. Claudionor Camargo. Deixa irmãos, cunhados, sobrinhos, demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado ontem, tendo saído o féretro as 14h00 da sala “01” do Velório do Cemitério Municipal da Vila Rezende, em jazigo da família.
João Grassi Faleceu anteontem, na cidade de Rio Claro-SP, contava 87 anos, filho dos finados Sr. Eduardo Grassi e da Sra. Anna Maria de Jesus, era viúvo da Sra. Maria Montoro Grassi; deixa as filhas: Elza de Fatima Grassi; Edna Grassi; Ivete Carmen Grassi e Ivani Grassi. Deixa demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado ontem, tendo saído o féretro as 10h00 do Velório do Cemitério Parque das Palmeiras, em jazigo da família.
André Luiz Maluli Delgado Faleceu anteontem, nesta cidade, contava 39 anos, filho do Sr. Francisco Pardo Delgado e da Sra. Maria do Carmo Maluli Delgado, era casado com a Sra. Maria Carolina Vitti Tabai Delgado; deixa o filho: Felipe tabai Delgado. Deixa demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado ontem, tendo saído o féretro as 16h00 da sala “D” do Velório do Cemitério Parque da Ressurreição, em jazigo da família.
Orides Folster Faleceu anteontem, nesta cidade, contava 77 anos, filho dos finados Sr. Aristides Folster e da Sra. Maria Asbahr Folster, era casado com a Sra. Ana Benedita Amaral Folster; deixa os filhos: Roselis Maria José Folster Bortolan, casada com o Sr. José Antonio Bortolan; Luci Meire Folster de Proença, casada com o Sr. Wlamir Rudnei de Proença; Ana Paula Folster, casada com o Sr. Lucas Neri e Claudemir Aparecido Folster, falecido, deixando viúva a Sra. Geovana Ferreira Folster. Deixa netos, demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado ontem, tendo saído o féretro as 14h30 da sala “03” do Velório do Cemitério Municipal da Vila Rezende, em jazigo da família.
Felipe Montanari Cardoso Faleceu anteontem, nesta cidade, contava 27 anos, filho do Sr. Izaias Cardoso e da Sra. Maria Eliana Montanari. Deixa irmã, sobrinhos, demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado ontem, tendo saído o féretro as 15h30 do Velório da Saudade, sala 02, para o Cemitério Municipal da Vila Rezende, em jazigo da família.
Paulo Duarte Faleceu ontem, nesta cidade, contava 81 anos, filho dos finados Sr. João Duarte e da Sra. Pure Colpas; deixa as filhas: Sandra Helena Duarte Calixto, casada com o Sr. Claudemir Francisco Calixto e Ana Claudia Duarte Morales, casada com o Sr. Jorge Luis Morales. Deixa netos, bisneta, demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado ontem, tendo saído o féretro as 15h00 do Velório da Saudade, sala 07, para o Cemitério da Saudade em jazigo da família.
Antonio Mario Moreira Faleceu ontem, nesta cidade, contava 63 anos, filho da Sra. Antonia Moreira da Costa, era viúvo da Sra. Maria da Cruz Moreira; deixa os filhos: Ana Cristina da Cruz Moreira e Willian Moreira. Deixa irmãos, sobrinhos, demais parentes e amigos.Seu sepultamento será realizado hoje, saindo o féretro às 09h00 da sala “01” do Velório do Cemitério da Vila Rezende,em jazigo da família.
Eliel Martins Penteado Faleceu dia 26 p.p., nesta cidade, contava 59 anos, filho dos finados Sr. Mario Bozon Penteado e da Sra. Alice Martins Penteado; deixa os filhos: Carla Romani Castilho Martins Penteado; Otavio Castilho Martins Penteado; Mariana Romani Castilho Martins Penteado; Eliel Martins Penteado Junior e Vinicius Martins Penteado. Deixa neto, demais parentes e amigos.Seu sepultamento foi realizado dia 27 p.p., tendo saído o féretro as 10h00 do Velório da Saudade, sala 07, para o Cemitério da Saudade, em jazigo da família.
Vera Lucia Lombardi Farias Faleceu ontem, nesta cidade, contava 71 anos, filha dos finados Sr. João Batista Lombardi e da Sra. Benedita Gomes de Oliveira, era viúva do Sr. Sinesio Farias; deixa os filhos: Alessandra Lombardi Farias Iacope, casada com o Sr. Antonio Donizeti Iacope; Simone Lombardi Farias Martins, casada com o Sr. Nivaldo Monteiro Martins; Mariana Lombardi Farias, casada com o Sr. Claudinei Franco Alves; Sinesio Lombardi Farias, casado com a Sra. Mirian Daniele Delvale Farias; Fabio Lombardi Farias, casado com a Sra. Lilian Ellen Pino e Fernando Lombardi Farias, casado com a Sra. Walkiria Scarassati Farias. Deixa netos, bisnetos, demais parentes e amigos.Seu sepultamento será realizado hoje, saindo o féretro as 10h00 da sala “A” do Velório do Cemitério Parque da Ressurreição, em jazigo da família.
Grupo Bom Jesus
Irene Bego Gomes Faleceu dia 27 pp na cidade de Piracicaba, aos 82 anos de idade e era viúva do Sr. Jose Gomes. Era filha do Sr. Antônio Bego e da Sra. Theresa Bego, ambos falecidos. Deixa os filhos: Roque Bento Zambon, Antônio Bento Zambon, Aparecida Conceição Zambon dos Santos e Daniel Olívio Zambon. Deixou netos e bisnetas. O seu sepultamento deu-se anteontem as 14:00 hs saindo a urna mortuária do Velório “C” do Cemitério Parque da Ressurreição, em jazigo da família.
Manoel Lopes Martins Faleceu dia 27 pp na cidade de Piracicaba, aos 93 anos de idade e era casado com a Sra. Adalgisa Lopes Martins. Era filho do Sr. Jose Lopes Martins e da Sra. Isabel Francisca de Souza, ambos falecidos. Deixou os filhos: Francisca Adalgisa Brechotte, Rosa Constantino Martins Bortoloti, Cícera Cristofolete, Maria do Remédio Martins, Fernanda Cristina Lopes Martins e Jose Lopes Martins, falecido. Deixa também netos e bisnetos. O seu sepultamento deu-se anteontem as 15:00 hs saindo a urna mortuária do Velório da Saudade – Sala 07, para o Cemitério da Saudade, em jazigo da família.
Sebastiana de Camargo Wenceslau Faleceu dia 27 pp na cidade de Rio das Pedras, aos 91 anos de idade e era filha do Sr. Jose Correia Wenceslau e da Sra. Amasilia Leopoldina de Camargo, ambos falecidos. Deixa parentes e amigos. O seu sepultamento deu-se anteontem as 10:00 hs saindo a urna mortuária do Velório Municipal de Rio das Pedras seguindo para o Cemitério Parque da Paz, em jazigo da família.
Eliza de Souza Mineto Faleceu anteontem na cidade de São Paulo aos 93 anos de idade e era viúva do Sr. Alcides Mineto. Era filha do Sr. João Alves de Souza e da Sra. Emília Rossi, ambos falecidos. Deixou os filhos: Neusa Mineto Solla viúva de Jose Solla, Neide Mineto Carboni casada com Alan Kardec Carboni, Moacir Mineto e João Mineto, ambos falecidos. Deixa também netos, bisnetos e tataraneta. O seu corpo foi transladado em auto fúnebre para a cidade de Piracicaba e o seu sepultamento deu-se ontem as 09:00 hs, saindo a urna mortuária do Velório da Saudade – Sala 03 para o Cemitério da Saudade, em jazigo da família.
Jose Luiz Gonzaga Faleceu anteontem na cidade de Piracicaba, aos 70 anos de idade e era casado com a Sra. Benedita Rozeli Bueno. Era filho do Sr. Emídio Luiz Gonzaga e da Sra. Jesulina Maria de Jesus, ambos falecidos. Deixou os filhos: Rogerio Luiz Gonzaga, Rosangela de Souza Gonzaga e Regiane de Souza Gonzaga Camargo. Deixa também netos. O seu sepultamento deu-se ontem as 16:00 hs saindo a urna mortuária do Velório Municipal da Vila Rezende – Sala 03, em jazigo da família.
Isabel de Fátima Lincoln da Rosa Faleceu ontem na cidade de Piracicaba, aos 65 anos de idade e era casada com o Sr. Roberto Cerino Fonseca. Era filha do Sr. João Henrique da Rosa e da Sra. Gabrielina Lincoln, ambos falecidos. Deixou as filhas: Sophia Cerino Fonseca e Taciana Cerino Fonseca. O seu sepultamento deu-se ontem as 14:00 hs, saindo a urna mortuária do Velório da Saudade – Sala 01, para o Cemitério da Saudade, em jazigo da família.
Antônio Paggi Faleceu ontem na cidade de Piracicaba aos 65 anos de idade e era casado com a Sra. Deise Maria Longatto Paggi. Era filho do Sr. Francisco Paggi e da Sra. Lourdes Paggi, ambos falecidos. Deixou os filhos: Marco Antônio Paggi, Katia Cristina Paggi, Luciana Maria Paggi, Renato Paggi e Ana Carolina Paggi. Deixa também nora e netos. O seu sepultamento deu-se ontem as 17:00 hs, saindo a urna mortuária do Velório da Saudade – Sala 08 para o Cemitério da Saudade, em jazigo da família.
Walmir Modesto Faleceu anteontem na cidade de Piracicaba aos 90 anos de idade e era casado com a Sra .Margarida Therezinha Speranza Modesto. Era filho do Sr. Francisco Modesto Filho e da Sra. Anna Luiza Modesto. Deixa os filhos :Eduardo Speranza Modesto, Heloisa Speranza Modesto e Ana Thereza Speranza Modesto Siqueira. Deixa netos e demais parentes. O seu corpo foi transladado em auto fúnebre para a cidade de São Pedro e o seu sepultamento deu-se ontem as 16:00 hs saindo a urna mortuária do Velório Memorial Bom Jesus – Sala 01 seguindo para o Cemitério Municipal naquela localidade, em jazigo da família.
Francisco Edgar Calixto Faleceu ontem na cidade de Piracicaba aos 85 anos de idade e era casado com a Sra. Maria Genilza de Luna Calixto. Era filho do Sr. Jose Crispim de Araújo e da Sra. Maria Crispim de Araújo, ambos falecidos. Deixa os filhos: Claudecir de Luna Calixto, Claudeni de Luna Calixto e Roseli de Luna Calixto. O seu sepultamento deu-se ontem as 16:30 hs, saindo a urna mortuária do Velório da Saudade – Sala 03, seguindo em auto fúnebre para o Cemitério Municipal da Vila Rezende, em jazigo da família.
Maria Jose Stocco Luciano Faleceu dia 27 pp na cidade de Piracicaba, aos 83 anos de idade e era viúva do Sr. Gelindo Luciano. Era filha do Sr. Pedro Stocco e da Sra. Alecia Maria da Gloria, falecidos. Deixa os filhos: Delsidio, Edvaldo, Pedro, Claudete e Ronaldo. O seu corpo foi transladado em auto fúnebre para a cidade de São Pedro e o seu sepultamento deu-se anteontem as 16:00 hs saindo a urna mortuária do Velório Memorial Bom Jesus – Sala 02 seguindo para o Cemitério Municipal, em jazigo da família.
O post Necrologia do dia 30 de julho de 2019 em Piracicaba e região apareceu primeiro em PIRANOT.
0 notes
skute · 8 years ago
Photo
Tumblr media
LeLutka Bento Head-SIMONE 2.2
Glam Affair – Ravenna ( LeLutka Applier ) Exotic @  Collabor88
AMITOMO.Eye Collection #21
L’Etre – Basic mesh ears 2017
tram F919 hair / HUD-B
Rowne.Felice Leather Bra – White
Rowne.Bellini Flair Trousers – White
Rowne.Unia Car Coat – Grey
Revoul – Choker Plain
PUNCH / Crescent Moon {wear to unpack} (unpacked)
PUNCH / Hoop Earrings {wear to unpack} (unpacked)
PUNCH / Diamond Nose Ring {wear to unpack} (unpacked)
Poses by RK
0 notes
fredborges98 · 3 months ago
Text
Do Nylon da meia calça de Betty Boop às pernas nuas de Janis Joplin - Um Tributo a feminilidade!
Por: Fred Borges
O náilon ou nylon é um nome registrado para a poliamida, sintetizado pelo químico americano Wallace Hume Carothers em 1935. Foi a primeira fibra têxtil sintética produzida. Dos fios desse polímero fabricam-se o velcro e os tecidos usados em meias femininas, roupas íntimas, maiôs, biquínis, bermudas, shorts e outras roupas desportivas. O náilon foi desenvolvido e patenteado pela Dupont.
Inicialmente a ideia foi vendida para investidores como um material para produção das mais confortáveis meia calças femininas, porém, o primeiro produto fabricado com o uso deste novo material foram escovas de dentes ainda em 1938. Em 1939 ações voltadas ao Nylon começaram a ser vendidas e apenas em 1940 as meias calças começaram a ser produzidas sendo o seu lançamento um sucesso imediato de vendas até 1941 quando o Estados Unidos entram na 2ª Guerra Mundial.
A primeira máquina de fazer meias foi inventada por um inglês chamado Willian Lee, que não enriqueceu nem tampouco ficou famoso por isso. A França também iniciou a tecelagem mecânica de meias e Paris tornou célebre as meias de seda com as dançarinas do Can-can, que usavam meias de rede preta, consideradas então um escândalo.
Até o início do século XX, as meias eram grossas e tinham cores escuras. A partir do momento em que passaram a ser confeccionadas em fios de nylon, houve uma verdadeira revolução no comportamento social. As mulheres se sentiam mais sensuais, e queriam que suas meias aparecessem até mesmo em saias compridas. Após as grandes guerras, com o aprimoramento das tecnologias empregadas na fabricação, o produto tornou-se mais acessível (já que até então era extremamente caro). Nos anos 70, com o surgimento da minissaia, foram introduzidas fibras sintéticas, com colorido vibrante e que modelavam e protegiam as pernas.
E vai até esse período romântico entre a feminilidade com o feminismo de mãos dadas e entrelaçadas. Um complementando o outro movimento.Deixando bem claro que a luta da mulher não excluía a sua feminilidade, sua sensualidade, a luta pacífica e consciente dos direitos não colocava o homem num extremo e a mulher no outro como adversários, homem e mulher são e nunca deixaram de ser complementares,encarados frente a frente, côncavo e convexo, harmônicos, sincronicos e policromicos, fazendo inveja ao arco-íris.Cada um com suas características ou idiossincrasias.
E o Nylon unia o para-quedas dos soldados e a meia-calça, unia a sensualidade da Esther Jones, que inspirou Betty Boop, a Marilyn Monroe, do "Summertime", Soul ou Blues de Janis Joplin à "Four Women” de Nina Simone, e nunca foi o fim da feminilidade ou da felicidade, apesar do pote de ouro no fim do início, do princípio, no meio do arco-íris, o nylon, a meia calça, "homoteros" e "nerobelos" em PAZ e AMOR!
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
0 notes
Text
Cap. 6
Um puxão leve a despertou, minha mãe abriu os olhos e sentiu algo apertar seus dedos, ela me encarou e viu com surpresa que meus dedos se moviam. Pensou em gritar por algum médico, mas no instante em que virou a cabeça desistiu, Harry estava lá, dormindo feito um anjo em uma cadeira totalmente desconfortável, ela teve pena de acordá-lo caso fizesse um escândalo.
Tumblr media
Ela decidiu ficar de pé lentamente, mas antes que o fizesse uma força maior a abrigou a parar, eu havia puxado sua mão.
-Lizzy?
Aquela voz era conhecida, eu sabia quem estava falando, era minha mãe, eu podia sentir ela me tocar, depois de tanto tempo vagando sozinha agora eu identificava alguém, era ela sim e ela segurava minha mão. Eu sabia o que tinha que fazer, tinha que ir até ela, eu tinha que reagir, tinha que dizer que estava ali ou ela me deixaria. E foi isso o que aconteceu.
Meus olhos se abriram de repente, como se algo tivesse me impulsionado para fora de um horrível pesadelo, eu vi minha mãe me encarar com um olhar estupefato e emocionado ao mesmo tempo, eu queria perguntar o que estava acontecendo, mas eu simplesmente não consegui, era como se as palavras não quisessem sair da minha boca, como se eu não conseguisse mais controlar minha voz.
-Ma... Ma... – eu comecei em vão.
Ela se virou e começou a chorar desesperadamente e então tudo voltou a minha mente.
O bilhete do Harry, o acidente, a batida, a escuridão, a voz longe que eu escutava todos os dias, a minha busca incessante por uma saída daquele pesadelo e principalmente a música. O Harry tinha cantado pra mim mesmo?
-Har.. Har...
-Harry filha? É isso que está tentando dizer? Harry?
Eu fiz um gesto fraco com a cabeça, mas minha mãe pareceu entender perfeitamente que era um sim.
-Ele está ali. – ela falou apontando uma cadeira no canto da sala. – não saiu do seu lado desde que voltou de Londres.
Londres? Era verdade, ele tinha ido para Londres, mas eu tinha ido atrás dele. Depois do acidente, ainda tinha dado tempo de ele chegar a Londres antes de vir me ver? As coisas estavam extremamente bagunçadas na minha mente.
-Quer que eu chame ele? – minha mãe me encarou.
Mais um gesto com a cabeça. Ela ficou de pé soltando minha mão lentamente e seguiu até a cadeira onde Harry estava, na posição em que eu me encontrava eu não conseguia vê-lo.
-Harry querido?
-Oi Carol. – aquela era a voz dele? Estava diferente, parecia mais grave. – acho que caí no sono, não é? Me desculpe.
-Harry quero que veja alguém.
Escutei os barulhos lentos de passos se aproximarem da minha cama e fechei os olhos absorvendo aquilo. Ele estava vindo ao meu encontro? Eu não podia acreditar.
-Bom dia Liz. – a voz dele estava sim mais grave e mais penetrante do que nunca, senti meu corpo inteiro arrepiar ao escutar ele falar meu nome e então abri os olhos.
Vi o choque inicial nos olhos dele e depois lágrimas escorrerem por seu rosto que estava diferente, sim, parecia mais maduro, mais velho e ainda mais lindo. Os cabelos estavam maiores também e mais bonitos do que nunca. O olhar que ele me lançou era como se não me visse há anos e aquilo de certa forma me incomodou.
-Har... – tentei mais uma vez falar, mas nada saiu, aquela situação já estava começando a me irritar, eu queria falar com ele, queria dizer pra ele que eu fora atrás dele para dizer que sentia o mesmo, queria dizer que não me importava com mais nada a não ser o sentimento que nos unia, mas era como se eu tivesse desaprendido a falar, era ridículo.
-Pode ficar com ela enquanto eu vou chamar o médico?
Harry não conseguiu responder, apenas fez um gesto positivo com a cabeça ainda deixando que as lágrimas escorressem sem o mínimo controle por seu rosto.
Minha mãe saiu da sala e eu o encarei, estava confusa. Por que ele estava chorando daquela maneira?
Fiz um gesto negativo com a cabeça e ergui um dos braços para tocar o rosto dele, tentei mais uma vez falar, agora para pedir que ele não chorasse, que estava tudo bem, tinha sido apenas um susto e eu estava aqui, inteira, pronta para enfrentar o mundo se ele estivesse ao meu lado, mas a única coisa que saiu da minha boca foi um gemido incompreensível. Quer dizer, incompreensível para muitos, mas não para o Styles, não para a pessoa que me conhecia mais do que qualquer outra no mundo, ele sorriu segurando a mão que eu tocava seu rosto e beijando-a com delicadeza e vontade ao mesmo tempo.
-Está bem eu não choro mais. – ele falou fungando e secando as lágrimas com a blusa de moletom que vestia, eu o encarei e sorri, ele se aproximou tocando minha testa de leve.
-Eu disse para todos que você ia abrir os olhos, não disse? Eu estava certo.
Eu o encarei naqueles profundos olhos e captei algo neles, não tinham mais a inocência da última vez que eu os vira.
-Har...
-Shh. – ele falou quando percebeu que eu estava tentando falar novamente. – acho melhor não se esforçar, posso apostar que o médico vai dizer isso quando chegar aqui.
Eu sorri quando ele sorriu para mim e me senti quente, viva.
-E então, como está minha menina?
Quem era aquele cara?
-Vocês dois podem sair por um minuto para eu examinar nossa guerreira?
Harry sorriu na minha direção se debruçando e me dando um beijo na testa.
-Eu volto depois, ok?
Eu fiz mais uma vez um gesto leve com a cabeça, ele sorriu e seguiu com a minha mãe para fora da sala.
O médico me examinou como se eu fosse um rato de laboratório. Por que tantos exames? Por que tanta coisa meu Deus?
-Eu não disse que ela estava apenas me esperando para acordar? – Harry falou com um sorriso enquanto ele e minha mãe estavam do lado de fora da sala.
-Nem acredito que isso é real, a minha menina abriu os olhos.
-Carol, ela não consegue mais falar? – Harry observou.
-Dois anos sem exercitar as cordas vocais devem ter de certa forma bloqueado elas, mas não creio que dure muito não.
-Ah ok. Mas, me diz uma coisa, esses dois anos só prejudicaram as cordas vocais dela?
-O que quer insinuar?
-Estou pensando sei lá, na coordenação motora. Ela vai andar normalmente?
Minha mãe sorriu ao ver a preocupação dele.
-Todos os dias faziam exercícios com as pernas dela para evitar o atrofiamento dos músculos, segundo o que me disseram ela não terá esse tipo de problema.
Um barulho ecoou no ar, era o celular do Harry tocando.
-Licença. – Harry falou pegando o celular e atendendo. – oi Liam. Pode falar. O Simon? Mas, o que ele está fazendo aqui? Está bem eu entendo, está bem eu estou indo. Ei ela acordou. Sim, a Lizzy acordou, pois é, é um milagre mesmo e eu não queria deixar ela aqui sozinha. Não eu entendo está bem eu estou indo. Ok, se não tem outro jeito mesmo.
Harry desligou o celular e encarou minha mãe.
-Carol, eu tenho que ir, o Simon apareceu e a gente tem que gravar umas coisas sobre nossa participação no X factor e é o único tempo que ele tem e sem falar que eu acho que vou levar umas broncas dele também.
-Não se preocupe, pode ir eu fico com ela e quando voltar ela estará aqui, com os olhos abertos esperando para te ver.
Harry sorriu e a abraçou.
-Posso me despedir dela?
-Claro.
Harry bateu de leve na porta, o médico o encarou.
-Ainda não terminamos.
-Eu sei, mas só quero dizer tchau, é que preciso ir, emergência de trabalho, mas assim que terminar eu volto.
O médico sorriu e fez um gesto positivo com a cabeça, Harry se aproximou da cama.
-Oi de novo. – como o sorriso dele conseguiu ficar ainda mais lindo? – foi a primeira coisa que veio na minha cabeça quando ele se aproximou. – eu preciso ir, tenho um compromisso que não dá para adiar.
Eu tentei resmungar, mas não consegui produzir nenhum som reconhecível, ele sorriu novamente.
-Não seja resmungona, eu estava aqui o tempo todo com você e vou sair durante algumas horas, mas volto e quando voltar trago uma surpresa.
Eu o encarei curiosa. O que era a surpresa?
-Não vou te contar. – ele falou como se tivesse lido em meus olhos. – nos vemos depois.
Harry se debruçou dando um beijo delicado na minha testa e seguiu porta afora. Eu encarei o doutor.
-Ele volta.
Quando Harry chegou no local combinado todos já estavam esperando por ele com ansiedade.
-E a Lizzy? – foi a primeira coisa que Zayn falou ao se aproximar do amigo. – como ela está? Ela acordou mesmo?
-Sim. – naquele momento Harry não se importou com a forma que Zayn estava perguntando aquilo, a felicidade era maior que o ciúme. – ela só não consegue falar, mas acordou sim.
-Como assim não consegue falar? – Liam o encarou.
-Parece que por ter passado muito tempo dormindo, as cordas vocais dela ficaram meio preguiçosas, mas ela vai voltar a falar, não se preocupem.
-Que bom, depois que gravarmos isso podemos ir vê-la? – Niall perguntou animado.
-Claro que sim, eu disse para ela que levaria uma surpresa que na verdade são várias quero que ela os veja.
Os meninos sorriram, ia ser ótimo.
A felicidade de todos simplesmente sumiu quando eles entraram na sala de reuniões e viram a forma com que Simon encarava-os.
-Você pode me explicar o que é isso Harry? – o jornal em cima da mesa estava aberto e lá, em letras grandes e vermelhas estava escrito: “Um amor de infância?”.
Harry segurou o jornal entre os dedos e começou a ler a matéria.
“Enfim desvendado o mistério por trás das idas de Harry Styles (17) ao hospital de sua terra natal, Holmes Chapel. Fontes afirmaram com convicção de que a estrela não ia lá para se tratar e sim para visitar alguém. Mas quem seria tão importante assim ao ponto de despertar tanta atenção do garoto? Elisabeth Backer, uma moradora da cidade. Espera, por que uma simples garota atrairia essa atenção? Quem é ela? Segundo fontes Elisabeth era simplesmente a melhor amiga de Harry enquanto ele morava em Holmes Chapel, os dois eram inseparáveis e quando o garoto soube do estado de saúde da amiga ele simplesmente não conseguiu se afastar. Bonito, não é? Sim, um gesto e tanto de amizade, mas será que é só amizade mesmo? Depois de muito pesquisar acabamos descobrindo algo sobre o passado dos dois, a garota que Harry visita todos os dias era namorada de ninguém menos que Zayn Malik. – olha Zayn, você apareceu também. – Harry falou encarando o amigo que o olhava firme. -“O que nos deixa mais intrigados nessa história toda é que se ela era namorada do Zayn, por que é o Harry que a visita todos os dias?
Algumas fontes também afirmaram ter a resposta para isso, a verdade é que os sentimentos de Harry por ela vão bem além de amizade, segundo o que se sabe, a garota teria terminado com Zayn por causa dele há alguns anos. Mas se isso é verdade? Como fica Caroline Flack nessa história?”
-Muito puta. –Louis completou quando o amigo terminou de ler.
-Caralho como esses caras sabem de tudo isso? E que merda de fontes são essas? – Niall perguntou olhando ao redor.
-Eu esperava que vocês me dissessem. – Simon olhou de um para o outro. – alguma ideia?
-A cidade é pequena Simon, talvez alguém tenha escutado alguma coisa não sei. – Liam se justificou. – a verdade é que é melhor a gente abafar isso antes que a Caroline...
Liam nem terminou de falar o celular do Harry tocou, quando ele tirou do bolso constatou que era ela.
-Se vocês tiverem alguma desculpa pra isso é hora de me dizerem. – ele falou mostrando o visor com a foto dela. – ela vai arrancar meu couro.
Eu segurei o jaleco do doutor e apontei irritada na direção da minha garganta, ele sorriu.
-Você vai conseguir falar mais cedo ou mais tarde. – ele falou sorrindo. – vou chamar uma fonoaudióloga para dar uma olhada em você.
Eu fiz careta, ele sorriu.
-Não seja assim.
Quando ele se afastou, minha mãe e a Jessy entraram na sala, eu as encarei, eu não sabia se estava feliz em ver a minha irmã.
-Ai maninha eu tive tanto medo. – Jessy falou me abraçando forte, eu fiquei confusa. Aquela era a Jessy mesmo?
Eu tentei perguntar do que diabos ela tinha tido medo, mas minha mãe a afastou de mim com um puxão no braço.
-Jessy acho que agora não é hora para isso.
-Eu não ia dizer nada mamãe.
Eu agitei os braços impaciente, o que a Jessy não podia me dizer?
-Calma minha linda, tudo a seu tempo.
Eu me irritei. O que estava havendo?
Naquela tarde os médicos fizeram uma bateria de exames exaustiva, quando dei por mim estava tão cansada que dormi esperando o Harry voltar.
-Ela está dormindo? – eu conhecia aquela voz, abri um dos olhos lentamente para ver se eu estava certa e sim estava, Louis estava de pé próximo a minha cama me olhando de perto, eu sorri, eu sabia exatamente o que fazer.
Abri os olhos rapidamente e dei um pulo da cama, Louis se assustou tanto que deu um passo descoordenado para trás e se segurou no Niall senão teria caído, eu sorri largamente, Harry se aproximou da cama.
-Só você mesmo.
Eu fiquei olhando-o naquele par de olhos quase transparentes imaginando tudo o que eu tinha para falar pra ele, imaginando se ele realmente tinha cantado aquela música linda pra mim ou se eu estava apenas delirando.
-Parece que ela acordou com a corda toda. – eu escutei a voz do Liam e sentei na cama olhando ao redor, todos estavam lá e por incrível que pudesse parecer estavam diferentes.
Liam não usava mais aquele cabelo liso de lado, agora estava bem mais curto, um corte social que o deixava mais maduro e os cabelos estavam mais escuros também. Niall também estava com os cabelos mais curtos e mais loiros do que nunca. Louis também aderira a moda de cortar os cabelos e agora pareciam desordenados. Eu fiquei olhando de um para o outro sem parar, como eles tinham mudado tanto em tão pouco tempo?
Um barulho no canto me chamou a atenção e eu me virei para olhar, era ele, Zayn estava de pé me olhando de longe, um sorriso tímido e misterioso em um rosto mais maduro, com uma barba bem rala, mas existente, cabelos não mais caídos na testa, agora levantados em uma espécie de topete que o deixava ainda mais misterioso e sedutor. Eu sorri em sua direção e ele deu um passo à frente, era como se estivesse esperando uma reação positiva minha para se aproximar.
Os cinco ficaram parados de frente a minha cama na mesma distância, Louis, Niall, Harry, Liam e então o Zayn, eu olhei de um para o outro sem parar durante mais ou menos uns dois minutos sem que eles se movessem, não eram apenas os cabelos, os rostos estavam mais maduros, eles estavam muito mais altos e os corpos pareciam mais definidos, estavam visivelmente mais velhos do que eu me lembrava. Mas como?
Tumblr media
-Oi. – a voz veio da porta e eu me esforcei para ver quem estava se aproximando, eram Debby e Mariana. Agora as coisas estavam começando a ficar ainda mais confusas, pois não eram apenas os meninos que haviam mudado tanto.
Mariana não usava mais os cabelos tão curtos e estava mais alta, Debby tinha os cabelos bem mais longos do que eu me lembrava e um rosto mais maduro, mas sem perder a inocência que sempre demonstrara. As duas estavam lindas.
-Se lembra do Platz? – Mariana falou abrindo passagem para um Platz também mais maduro, ele sorriu na minha direção e segurou a mão dela enquanto se aproximavam da cama. Eles estavam juntos?
Eu olhei de um para o outro visivelmente desesperada. Eu queria perguntar qual o motivo de tanta mudança. Me desesperei por não conseguir dizer nada e sacudi a cabeça, quando o fiz me assustei ao perceber o comprimento dos meus próprios cabelos. Estavam enormes.
Os segurei sem dar atenção a ninguém que estava na sala e fiquei encarando-os. Como havia crescido tanto? Lágrimas de incompreensão invadiram meus olhos, vi na hora que todos se entreolharam confusos, Harry foi o único a se aproximar de mim e segurar meu rosto para que eu o encarasse.
-Sei que está achando tudo muito estranho, mas eu juro que tem uma explicação lógica.
Eu o encarei, naquele instante eu só queria me livrar de todas aquelas dúvidas.
-Espera um minuto. – ele falou me soltando e seguindo na direção da porta, eu o acompanhei com o olhar, o que ele ia fazer?
-Nossa você não sabe como é bom te ver. – Debby falou se aproximando da cama e segurando minha mão. – tenho tanta coisa para te contar.
Eu sorri, a Mariana também tinha.
-Acho que também temos umas novidades. – Niall falou sorrindo, eu fiz um gesto para que ele se aproximasse, Debby se afastou e ele segurou minha mão, eu o puxei forte e o abracei, eu não sabia bem o motivo de estar fazendo aquilo, mas naquele minuto eu queria abraçar todos eles.
De um por um eu chamei para um abraço, o último foi o Zayn que me olhou meio embaraçado antes de se aproximar.
Eu segurei a mão dele e sorri olhando-o fundo nos olhos e naquele instante ele pareceu entender que tudo o que acontecera entre nós tinha ficado para trás e eu que continuava a sentir um carinho muito forte por ele. O abraço dele foi o mais apertado e duradouro de todos.
Quando voltou para a sala acompanhado do médico Harry deixou que o doutor entrasse e ficou observando de fora, seu estômago revirou e ele percebeu que ainda não estava pronto para ter visto aquela cena, ele não estava pronto para me ver novamente nos braços do Zayn.
Antes que o médico dissesse alguma coisa, minha mãe entrou na sala também, que bom o circo estava armado.
Eu cruzei os braços em um gesto de protesto e os encarei, eu queria saber a verdade.
-Carol eu chamei você e o doutor aqui por que. – Harry começou. – sabemos que a Liz nunca foi boba e não é agora que ela vai ser ela reparou nas mudanças de todo mundo e está confusa, não é? – ele me olhou, eu fiz um gesto positivo com a cabeça ainda de braços cruzados. – acho que ela merece saber o que está havendo.
Eu fiz um gesto enérgico com a cabeça.
Minha mãe encarou o doutor que deu de ombros, era mesmo hora de contar.
-Meu anjo, qual é a última coisa que lembra?
Eu encarei minha mãe. Qual a parte de “eu não consigo falar” que ela não tinha entendido? Eu olhei ao redor, todos me encaravam na expectativa, eu encarei o Harry e ele se aproximou, eu respirei fundo, se alguém ia me entender era ele.
Eu fiz um gesto com a mão imitando alguém dirigindo e depois bati uma mão na outra com força.
-A última coisa que lembra é da batida? – Harry me encarou e eu concordei. – e depois mais nada?
Eu fiz um gesto negativo com a cabeça.
-Meu anjo aquela batida foi há dois anos. – minha mãe foi direto ao assunto eu a encarei e depois olhei ao redor, só podia ser mentira, mas nenhum dos meus amigos parecia estar reagindo a tudo aquilo, era como se eles já soubessem.
Eu comecei a balançar a cabeça freneticamente em um gesto negativo, eu queria dizer que aquilo estava errado, que eu não acreditava em uma só palavra, que aquilo era impossível.
-Liz. – a mão do Harry sobre a minha me fez parar e encará-lo, aqueles olhos nunca mentiram para mim antes e não mentiam agora, era real, eu tinha perdido dois anos da minha vida em uma cama de hospital.
-Por isso todos parecemos tão mudados. – Liam começou e eu o escutei sem desviar o olhar dos olhos do Harry, naquele instante era o único lugar no qual eu me sentia segura. – muitas coisas aconteceram nesses dois anos Lizzy.
Eu continuei encarando o Harry, ele esboçou um sorriso.
-Mas nada que não possa ser recuperado. – a voz do Louis me despertou. – você vai ver, tudo vai voltar ao normal.
Eu fiz um gesto negativo com a cabeça, como tudo podia voltar ao normal? Eu estava parada no tempo enquanto eles tinham evoluído.
-Vai sim. – Harry falou firme. – tudo vai voltar a ser como era antes. Talvez com alguns cabelos mais curtos e pelos no rosto a mais no caso do Zayn. – Zayn sorriu com o comentário e naquele minuto, com a forma que os dois se olharam eu notei uma coisa, as coisas nunca iam voltar a ser as mesmas, mas pelo menos eu estava feliz por ver o brilho nos olhos de Zayn e Harry, era como se a amizade dos dois tivesse crescido durante esses anos e aquilo me fez me sentir um pouco menos pior.
Eu balancei a cabeça, o médico encarou a todos.
-Acho que ela precisa descansar.
-Har... – comecei tentando falar que queria sim descansar e pensar em tudo o que estava havendo, mas queria que o Harry ficasse comigo. – Har...ry.. Harry!
Todos me olharam espantados, eu tinha mesmo conseguido falar o nome dele? Harry sorriu beijando minha mão com força.
-Fala de novo. – ele falou com lágrima nos olhos, o médico nos encarava com um sorriso no rosto.
-Har...ry... Harry.
Ele sorriu mais uma vez me abraçando, todos fizeram festa no quarto de hospital, parecia que eu era uma criança aprendendo a falar, eu fiz birra, aquilo era ridículo.
Eu segurei a camisa do Harry com força, ele me olhou.
-Quer que eu fique?
Eu fiz um gesto positivo com a cabeça, ele encarou o doutor.
-Posso?
O doutor olhou dele para mim, eu tinha uma expressão decidida no olhar.
-Ok, você pode ficar, mas não por muito tempo.
Eu sorri e encarei os outros.
-Nós voltamos depois para te ver, ok? – Liam falou e eu fiz um gesto positivo com a cabeça, eles sorriram.
-A gente te adora, não esqueça disso. – Niall falou e eu sorri fazendo um coração com as mãos, eles sorriram mais ainda com o meu gesto.
-Fica bem Lizzy. – Zayn falou antes de sair e fechar a porta atrás de si.
Quando todos saíram eu voltei a deitar, Harry me encarou eu fiz um gesto para que ele deitasse ao meu lado.
-O médico me mata se eu fizer isso.
Eu bati com mais força na cama.
-Liz não posso.
Eu o encarei com os olhos suplicantes.
-Ok, mas se o doutor me expulsar a culpa é sua.
Eu sorri e ele deitou ao meu lado, eu me aconcheguei no peito dele como era acostumada a fazer antes, e o engraçado era que várias coisas tinham mudado com o passar desses dois anos, mas eu continuava me encaixando perfeitamente nos braços dele.
-Está assustada? – ele perguntou de repente passando a mão pelos meus cabelos, eu fiz um gesto positivo com a cabeça. – imagino que esteja, mas tudo vai ficar bem, eu vou estar aqui do seu lado sempre, ok? Não esqueça disso.
Eu respirei fundo, eu sabia que era verdade.
-Agora dorme um pouco, você precisa descansar.
Eu fechei os olhos, ele estava certo.
0 notes
morethanthistudofic · 8 years ago
Text
Cap. 6
Um puxão leve a despertou, minha mãe abriu os olhos e sentiu algo apertar seus dedos, ela me encarou e viu com surpresa que meus dedos se moviam. Pensou em gritar por algum médico, mas no instante em que virou a cabeça desistiu, Harry estava lá, dormindo feito um anjo em uma cadeira totalmente desconfortável, ela teve pena de acordá-lo caso fizesse um escândalo.
Tumblr media
Ela decidiu ficar de pé lentamente, mas antes que o fizesse uma força maior a abrigou a parar, eu havia puxado sua mão.
-Lizzy?
Aquela voz era conhecida, eu sabia quem estava falando, era minha mãe, eu podia sentir ela me tocar, depois de tanto tempo vagando sozinha agora eu identificava alguém, era ela sim e ela segurava minha mão. Eu sabia o que tinha que fazer, tinha que ir até ela, eu tinha que reagir, tinha que dizer que estava ali ou ela me deixaria. E foi isso o que aconteceu.
Meus olhos se abriram de repente, como se algo tivesse me impulsionado para fora de um horrível pesadelo, eu vi minha mãe me encarar com um olhar estupefato e emocionado ao mesmo tempo, eu queria perguntar o que estava acontecendo, mas eu simplesmente não consegui, era como se as palavras não quisessem sair da minha boca, como se eu não conseguisse mais controlar minha voz.
-Ma... Ma... – eu comecei em vão.
Ela se virou e começou a chorar desesperadamente e então tudo voltou a minha mente.
O bilhete do Harry, o acidente, a batida, a escuridão, a voz longe que eu escutava todos os dias, a minha busca incessante por uma saída daquele pesadelo e principalmente a música. O Harry tinha cantado pra mim mesmo?
-Har.. Har...
-Harry filha? É isso que está tentando dizer? Harry?
Eu fiz um gesto fraco com a cabeça, mas minha mãe pareceu entender perfeitamente que era um sim.
-Ele está ali. – ela falou apontando uma cadeira no canto da sala. – não saiu do seu lado desde que voltou de Londres.
Londres? Era verdade, ele tinha ido para Londres, mas eu tinha ido atrás dele. Depois do acidente, ainda tinha dado tempo de ele chegar a Londres antes de vir me ver? As coisas estavam extremamente bagunçadas na minha mente.
-Quer que eu chame ele? – minha mãe me encarou.
Mais um gesto com a cabeça. Ela ficou de pé soltando minha mão lentamente e seguiu até a cadeira onde Harry estava, na posição em que eu me encontrava eu não conseguia vê-lo.
-Harry querido?
-Oi Carol. – aquela era a voz dele? Estava diferente, parecia mais grave. – acho que caí no sono, não é? Me desculpe.
-Harry quero que veja alguém.
Escutei os barulhos lentos de passos se aproximarem da minha cama e fechei os olhos absorvendo aquilo. Ele estava vindo ao meu encontro? Eu não podia acreditar.
-Bom dia Liz. – a voz dele estava sim mais grave e mais penetrante do que nunca, senti meu corpo inteiro arrepiar ao escutar ele falar meu nome e então abri os olhos.
Vi o choque inicial nos olhos dele e depois lágrimas escorrerem por seu rosto que estava diferente, sim, parecia mais maduro, mais velho e ainda mais lindo. Os cabelos estavam maiores também e mais bonitos do que nunca. O olhar que ele me lançou era como se não me visse há anos e aquilo de certa forma me incomodou.
Tumblr media
-Har... – tentei mais uma vez falar, mas nada saiu, aquela situação já estava começando a me irritar, eu queria falar com ele, queria dizer pra ele que eu fora atrás dele para dizer que sentia o mesmo, queria dizer que não me importava com mais nada a não ser o sentimento que nos unia, mas era como se eu tivesse desaprendido a falar, era ridículo.
-Pode ficar com ela enquanto eu vou chamar o médico?
Harry não conseguiu responder, apenas fez um gesto positivo com a cabeça ainda deixando que as lágrimas escorressem sem o mínimo controle por seu rosto.
Minha mãe saiu da sala e eu o encarei, estava confusa. Por que ele estava chorando daquela maneira?
Fiz um gesto negativo com a cabeça e ergui um dos braços para tocar o rosto dele, tentei mais uma vez falar, agora para pedir que ele não chorasse, que estava tudo bem, tinha sido apenas um susto e eu estava aqui, inteira, pronta para enfrentar o mundo se ele estivesse ao meu lado, mas a única coisa que saiu da minha boca foi um gemido incompreensível. Quer dizer, incompreensível para muitos, mas não para o Styles, não para a pessoa que me conhecia mais do que qualquer outra no mundo, ele sorriu segurando a mão que eu tocava seu rosto e beijando-a com delicadeza e vontade ao mesmo tempo.
-Está bem eu não choro mais. – ele falou fungando e secando as lágrimas com a blusa de moletom que vestia, eu o encarei e sorri, ele se aproximou tocando minha testa de leve.
-Eu disse para todos que você ia abrir os olhos, não disse? Eu estava certo.
Eu o encarei naqueles profundos olhos e captei algo neles, não tinham mais a inocência da última vez que eu os vira.
-Har...
-Shh. – ele falou quando percebeu que eu estava tentando falar novamente. – acho melhor não se esforçar, posso apostar que o médico vai dizer isso quando chegar aqui.
Eu sorri quando ele sorriu para mim e me senti quente, viva.
-E então, como está minha menina?
Quem era aquele cara?
-Vocês dois podem sair por um minuto para eu examinar nossa guerreira?
Harry sorriu na minha direção se debruçando e me dando um beijo na testa.
-Eu volto depois, ok?
Eu fiz mais uma vez um gesto leve com a cabeça, ele sorriu e seguiu com a minha mãe para fora da sala.
O médico me examinou como se eu fosse um rato de laboratório. Por que tantos exames? Por que tanta coisa meu Deus?
-Eu não disse que ela estava apenas me esperando para acordar? – Harry falou com um sorriso enquanto ele e minha mãe estavam do lado de fora da sala.
-Nem acredito que isso é real, a minha menina abriu os olhos.
-Carol, ela não consegue mais falar? – Harry observou.
-Dois anos sem exercitar as cordas vocais devem ter de certa forma bloqueado elas, mas não creio que dure muito não.
-Ah ok. Mas, me diz uma coisa, esses dois anos só prejudicaram as cordas vocais dela?
-O que quer insinuar?
-Estou pensando sei lá, na coordenação motora. Ela vai andar normalmente?
Minha mãe sorriu ao ver a preocupação dele.
-Todos os dias faziam exercícios com as pernas dela para evitar o atrofiamento dos músculos, segundo o que me disseram ela não terá esse tipo de problema.
Um barulho ecoou no ar, era o celular do Harry tocando.
-Licença. – Harry falou pegando o celular e atendendo. – oi Liam. Pode falar. O Simon? Mas, o que ele está fazendo aqui? Está bem eu entendo, está bem eu estou indo. Ei ela acordou. Sim, a Lizzy acordou, pois é, é um milagre mesmo e eu não queria deixar ela aqui sozinha. Não eu entendo está bem eu estou indo. Ok, se não tem outro jeito mesmo.
Harry desligou o celular e encarou minha mãe.
-Carol, eu tenho que ir, o Simon apareceu e a gente tem que gravar umas coisas sobre nossa participação no X factor e é o único tempo que ele tem e sem falar que eu acho que vou levar umas broncas dele também.
-Não se preocupe, pode ir eu fico com ela e quando voltar ela estará aqui, com os olhos abertos esperando para te ver.
Harry sorriu e a abraçou.
-Posso me despedir dela?
-Claro.
Harry bateu de leve na porta, o médico o encarou.
-Ainda não terminamos.
-Eu sei, mas só quero dizer tchau, é que preciso ir, emergência de trabalho, mas assim que terminar eu volto.
O médico sorriu e fez um gesto positivo com a cabeça, Harry se aproximou da cama.
-Oi de novo. – como o sorriso dele conseguiu ficar ainda mais lindo? – foi a primeira coisa que veio na minha cabeça quando ele se aproximou. – eu preciso ir, tenho um compromisso que não dá para adiar.
Eu tentei resmungar, mas não consegui produzir nenhum som reconhecível, ele sorriu novamente.
-Não seja resmungona, eu estava aqui o tempo todo com você e vou sair durante algumas horas, mas volto e quando voltar trago uma surpresa.
Eu o encarei curiosa. O que era a surpresa?
-Não vou te contar. – ele falou como se tivesse lido em meus olhos. – nos vemos depois.
Harry se debruçou dando um beijo delicado na minha testa e seguiu porta afora. Eu encarei o doutor.
-Ele volta.
Quando Harry chegou no local combinado todos já estavam esperando por ele com ansiedade.
-E a Lizzy? – foi a primeira coisa que Zayn falou ao se aproximar do amigo. – como ela está? Ela acordou mesmo?
-Sim. – naquele momento Harry não se importou com a forma que Zayn estava perguntando aquilo, a felicidade era maior que o ciúme. – ela só não consegue falar, mas acordou sim.
-Como assim não consegue falar? – Liam o encarou.
-Parece que por ter passado muito tempo dormindo, as cordas vocais dela ficaram meio preguiçosas, mas ela vai voltar a falar, não se preocupem.
-Que bom, depois que gravarmos isso podemos ir vê-la? – Niall perguntou animado.
-Claro que sim, eu disse para ela que levaria uma surpresa que na verdade são várias quero que ela os veja.
Os meninos sorriram, ia ser ótimo.
A felicidade de todos simplesmente sumiu quando eles entraram na sala de reuniões e viram a forma com que Simon encarava-os.
-Você pode me explicar o que é isso Harry? – o jornal em cima da mesa estava aberto e lá, em letras grandes e vermelhas estava escrito: “Um amor de infância?”.
Harry segurou o jornal entre os dedos e começou a ler a matéria.
“Enfim desvendado o mistério por trás das idas de Harry Styles (17) ao hospital de sua terra natal, Holmes Chapel. Fontes afirmaram com convicção de que a estrela não ia lá para se tratar e sim para visitar alguém. Mas quem seria tão importante assim ao ponto de despertar tanta atenção do garoto? Elisabeth Backer, uma moradora da cidade. Espera, por que uma simples garota atrairia essa atenção? Quem é ela? Segundo fontes Elisabeth era simplesmente a melhor amiga de Harry enquanto ele morava em Holmes Chapel, os dois eram inseparáveis e quando o garoto soube do estado de saúde da amiga ele simplesmente não conseguiu se afastar. Bonito, não é? Sim, um gesto e tanto de amizade, mas será que é só amizade mesmo? Depois de muito pesquisar acabamos descobrindo algo sobre o passado dos dois, a garota que Harry visita todos os dias era namorada de ninguém menos que Zayn Malik. – olha Zayn, você apareceu também. – Harry falou encarando o amigo que o olhava firme. -“O que nos deixa mais intrigados nessa história toda é que se ela era namorada do Zayn, por que é o Harry que a visita todos os dias?
Algumas fontes também afirmaram ter a resposta para isso, a verdade é que os sentimentos de Harry por ela vão bem além de amizade, segundo o que se sabe, a garota teria terminado com Zayn por causa dele há alguns anos. Mas se isso é verdade? Como fica Caroline Flack nessa história?”
-Muito puta. –Louis completou quando o amigo terminou de ler.
-Caralho como esses caras sabem de tudo isso? E que merda de fontes são essas? – Niall perguntou olhando ao redor.
-Eu esperava que vocês me dissessem. – Simon olhou de um para o outro. – alguma ideia?
-A cidade é pequena Simon, talvez alguém tenha escutado alguma coisa não sei. – Liam se justificou. – a verdade é que é melhor a gente abafar isso antes que a Caroline...
Liam nem terminou de falar o celular do Harry tocou, quando ele tirou do bolso constatou que era ela.
-Se vocês tiverem alguma desculpa pra isso é hora de me dizerem. – ele falou mostrando o visor com a foto dela. – ela vai arrancar meu couro.
Eu segurei o jaleco do doutor e apontei irritada na direção da minha garganta, ele sorriu.
-Você vai conseguir falar mais cedo ou mais tarde. – ele falou sorrindo. – vou chamar uma fonoaudióloga para dar uma olhada em você.
Eu fiz careta, ele sorriu.
-Não seja assim.
Quando ele se afastou, minha mãe e a Jessy entraram na sala, eu as encarei, eu não sabia se estava feliz em ver a minha irmã.
-Ai maninha eu tive tanto medo. – Jessy falou me abraçando forte, eu fiquei confusa. Aquela era a Jessy mesmo?
Eu tentei perguntar do que diabos ela tinha tido medo, mas minha mãe a afastou de mim com um puxão no braço.
-Jessy acho que agora não é hora para isso.
-Eu não ia dizer nada mamãe.
Eu agitei os braços impaciente, o que a Jessy não podia me dizer?
-Calma minha linda, tudo a seu tempo.
Eu me irritei. O que estava havendo?
Naquela tarde os médicos fizeram uma bateria de exames exaustiva, quando dei por mim estava tão cansada que dormi esperando o Harry voltar.
-Ela está dormindo? – eu conhecia aquela voz, abri um dos olhos lentamente para ver se eu estava certa e sim estava, Louis estava de pé próximo a minha cama me olhando de perto, eu sorri, eu sabia exatamente o que fazer.
Abri os olhos rapidamente e dei um pulo da cama, Louis se assustou tanto que deu um passo descoordenado para trás e se segurou no Niall senão teria caído, eu sorri largamente, Harry se aproximou da cama.
-Só você mesmo.
Eu fiquei olhando-o naquele par de olhos quase transparentes imaginando tudo o que eu tinha para falar pra ele, imaginando se ele realmente tinha cantado aquela música linda pra mim ou se eu estava apenas delirando.
-Parece que ela acordou com a corda toda. – eu escutei a voz do Liam e sentei na cama olhando ao redor, todos estavam lá e por incrível que pudesse parecer estavam diferentes.
Liam não usava mais aquele cabelo liso de lado, agora estava bem mais curto, um corte social que o deixava mais maduro e os cabelos estavam mais escuros também. Niall também estava com os cabelos mais curtos e mais loiros do que nunca. Louis também aderira a moda de cortar os cabelos e agora pareciam desordenados. Eu fiquei olhando de um para o outro sem parar, como eles tinham mudado tanto em tão pouco tempo?
Um barulho no canto me chamou a atenção e eu me virei para olhar, era ele, Zayn estava de pé me olhando de longe, um sorriso tímido e misterioso em um rosto mais maduro, com uma barba bem rala, mas existente, cabelos não mais caídos na testa, agora levantados em uma espécie de topete que o deixava ainda mais misterioso e sedutor. Eu sorri em sua direção e ele deu um passo à frente, era como se estivesse esperando uma reação positiva minha para se aproximar.
Os cinco ficaram parados de frente a minha cama na mesma distância, Liam, Louis, Harry, Niall e então o Zayn, eu olhei de um para o outro sem parar durante mais ou menos uns dois minutos sem que eles se movessem, não eram apenas os cabelos, os rostos estavam mais maduros, eles estavam muito mais altos e os corpos pareciam mais definidos, estavam visivelmente mais velhos do que eu me lembrava. Mas como?
Tumblr media
-Oi. – a voz veio da porta e eu me esforcei para ver quem estava se aproximando, eram Debby e Mariana. Agora as coisas estavam começando a ficar ainda mais confusas, pois não eram apenas os meninos que haviam mudado tanto.
Mariana não usava mais os cabelos tão curtos e estava mais alta, Debby tinha os cabelos bem mais longos do que eu me lembrava e um rosto mais maduro, mas sem perder a inocência que sempre demonstrara. As duas estavam lindas.
-Se lembra do Platz? – Mariana falou abrindo passagem para um Platz também mais maduro, ele sorriu na minha direção e segurou a mão dela enquanto se aproximavam da cama. Eles estavam juntos?
Eu olhei de um para o outro visivelmente desesperada. Eu queria perguntar qual o motivo de tanta mudança. Me desesperei por não conseguir dizer nada e sacudi a cabeça, quando o fiz me assustei ao perceber o comprimento dos meus próprios cabelos. Estavam enormes.
Os segurei sem dar atenção a ninguém que estava na sala e fiquei encarando-os. Como havia crescido tanto? Lágrimas de incompreensão invadiram meus olhos, vi na hora que todos se entreolharam confusos, Harry foi o único a se aproximar de mim e segurar meu rosto para que eu o encarasse.
-Sei que está achando tudo muito estranho, mas eu juro que tem uma explicação lógica.
Eu o encarei, naquele instante eu só queria me livrar de todas aquelas dúvidas.
-Espera um minuto. – ele falou me soltando e seguindo na direção da porta, eu o acompanhei com o olhar, o que ele ia fazer?
-Nossa você não sabe como é bom te ver. – Debby falou se aproximando da cama e segurando minha mão. – tenho tanta coisa para te contar.
Eu sorri, a Mariana também tinha.
-Acho que também temos umas novidades. – Niall falou sorrindo, eu fiz um gesto para que ele se aproximasse, Debby se afastou e ele segurou minha mão, eu o puxei forte e o abracei, eu não sabia bem o motivo de estar fazendo aquilo, mas naquele minuto eu queria abraçar todos eles.
De um por um eu chamei para um abraço, o último foi o Zayn que me olhou meio embaraçado antes de se aproximar.
Eu segurei a mão dele e sorri olhando-o fundo nos olhos e naquele instante ele pareceu entender que tudo o que acontecera entre nós tinha ficado para trás e eu que continuava a sentir um carinho muito forte por ele. O abraço dele foi o mais apertado e duradouro de todos.
Quando voltou para a sala acompanhado do médico Harry deixou que o doutor entrasse e ficou observando de fora, seu estômago revirou e ele percebeu que ainda não estava pronto para ter visto aquela cena, ele não estava pronto para me ver novamente nos braços do Zayn.
Antes que o médico dissesse alguma coisa, minha mãe entrou na sala também, que bom o circo estava armado.
Eu cruzei os braços em um gesto de protesto e os encarei, eu queria saber a verdade.
-Carol eu chamei você e o doutor aqui por que. – Harry começou. – sabemos que a Liz nunca foi boba e não é agora que ela vai ser ela reparou nas mudanças de todo mundo e está confusa, não é? – ele me olhou, eu fiz um gesto positivo com a cabeça ainda de braços cruzados. – acho que ela merece saber o que está havendo.
Eu fiz um gesto enérgico com a cabeça.
Minha mãe encarou o doutor que deu de ombros, era mesmo hora de contar.
-Meu anjo, qual é a última coisa que lembra?
Eu encarei minha mãe. Qual a parte de “eu não consigo falar” que ela não tinha entendido? Eu olhei ao redor, todos me encaravam na expectativa, eu encarei o Harry e ele se aproximou, eu respirei fundo, se alguém ia me entender era ele.
Eu fiz um gesto com a mão imitando alguém dirigindo e depois bati uma mão na outra com força.
-A última coisa que lembra é da batida? – Harry me encarou e eu concordei. – e depois mais nada?
Eu fiz um gesto negativo com a cabeça.
-Meu anjo aquela batida foi há dois anos. – minha mãe foi direto ao assunto eu a encarei e depois olhei ao redor, só podia ser mentira, mas nenhum dos meus amigos parecia estar reagindo a tudo aquilo, era como se eles já soubessem.
Eu comecei a balançar a cabeça freneticamente em um gesto negativo, eu queria dizer que aquilo estava errado, que eu não acreditava em uma só palavra, que aquilo era impossível.
-Liz. – a mão do Harry sobre a minha me fez parar e encará-lo, aqueles olhos nunca mentiram para mim antes e não mentiam agora, era real, eu tinha perdido dois anos da minha vida em uma cama de hospital.
-Por isso todos parecemos tão mudados. – Liam começou e eu o escutei sem desviar o olhar dos olhos do Harry, naquele instante era o único lugar no qual eu me sentia segura. – muitas coisas aconteceram nesses dois anos Lizzy.
Eu continuei encarando o Harry, ele esboçou um sorriso.
-Mas nada que não possa ser recuperado. – a voz do Louis me despertou. – você vai ver, tudo vai voltar ao normal.
Eu fiz um gesto negativo com a cabeça, como tudo podia voltar ao normal? Eu estava parada no tempo enquanto eles tinham evoluído.
-Vai sim. – Harry falou firme. – tudo vai voltar a ser como era antes. Talvez com alguns cabelos mais curtos e pelos no rosto a mais no caso do Zayn. – Zayn sorriu com o comentário e naquele minuto, com a forma que os dois se olharam eu notei uma coisa, as coisas nunca iam voltar a ser as mesmas, mas pelo menos eu estava feliz por ver o brilho nos olhos de Zayn e Harry, era como se a amizade dos dois tivesse crescido durante esses anos e aquilo me fez me sentir um pouco menos pior.
Eu balancei a cabeça, o médico encarou a todos.
-Acho que ela precisa descansar.
-Har... – comecei tentando falar que queria sim descansar e pensar em tudo o que estava havendo, mas queria que o Harry ficasse comigo. – Har...ry.. Harry!
Todos me olharam espantados, eu tinha mesmo conseguido falar o nome dele? Harry sorriu beijando minha mão com força.
-Fala de novo. – ele falou com lágrima nos olhos, o médico nos encarava com um sorriso no rosto.
-Har...ry... Harry.
Ele sorriu mais uma vez me abraçando, todos fizeram festa no quarto de hospital, parecia que eu era uma criança aprendendo a falar, eu fiz birra, aquilo era ridículo.
Eu segurei a camisa do Harry com força, ele me olhou.
-Quer que eu fique?
Eu fiz um gesto positivo com a cabeça, ele encarou o doutor.
-Posso?
O doutor olhou dele para mim, eu tinha uma expressão decidida no olhar.
-Ok, você pode ficar, mas não por muito tempo.
Eu sorri e encarei os outros.
-Nós voltamos depois para te ver, ok? – Liam falou e eu fiz um gesto positivo com a cabeça, eles sorriram.
-A gente te adora, não esqueça disso. – Niall falou e eu sorri fazendo um coração com as mãos, eles sorriram mais ainda com o meu gesto.
-Fica bem Lizzy. – Zayn falou antes de sair e fechar a porta atrás de si.
Quando todos saíram eu voltei a deitar, Harry me encarou eu fiz um gesto para que ele deitasse ao meu lado.
-O médico me mata se eu fizer isso.
Eu bati com mais força na cama.
-Liz não posso.
Eu o encarei com os olhos suplicantes.
-Ok, mas se o doutor me expulsar a culpa é sua.
Eu sorri e ele deitou ao meu lado, eu me aconcheguei no peito dele como era acostumada a fazer antes, e o engraçado era que várias coisas tinham mudado com o passar desses dois anos, mas eu continuava me encaixando perfeitamente nos braços dele.
-Está assustada? – ele perguntou de repente passando a mão pelos meus cabelos, eu fiz um gesto positivo com a cabeça. – imagino que esteja, mas tudo vai ficar bem, eu vou estar aqui do seu lado sempre, ok? Não esqueça disso.
Eu respirei fundo, eu sabia que era verdade.
-Agora dorme um pouco, você precisa descansar.
Eu fechei os olhos, ele estava certo.
0 notes