#popows
Explore tagged Tumblr posts
Text
Rozkmina popkulturowa: musicale jakby trochę (?)
22-12-2024
Na tę chwilę zrobiłam 4 foremki piernika, na śniadanie były uszka z barszczem. Przede mną farbowanie włosów i robienie pierniczków… albo tartaletek - jeszcze nie wiem, które zdecyduję się zrobić.
Teraz słucham podcastów, soundtracka do Ranmy i soudtracka do Wicked.
Po 1 - w kwestii Ranmy fascynuje mnie ta metoda produkcji (konsumpcjonizmu?) wokół fantastycznych-światów z lat 90, gdy poza serialem i komiksem, jak się miało zdolnych aktorów głosowych, to jeszcze nagrywało się całe płyty popowe i dramowe - gdy byłam dzieciakiem nie miałam do tego dostępu, jarałam się jak udawało mi się dorwać coś takiego nagranego na kasetę i rozumiałam z tego ledwo co (w ogóle to mnie dotąd zachwyca, jak ja dużo z japońskiego rozumiem, myślę, że obecnie rozumiem równie dużo co z niemieckiego - mega dziwne, bo chociaż się formalnie języka uczyłam, to jednak mam zdane ledwie A1 albo A2, a niemiecki - niby - mam na B1). Zaskakuje mnie ile głębi wyciągano z postaci piosenkami, które często nigdy poza tym nie były puszczane w serialu. Istniały tylko na płytach, nawet nie wiem czy to w radiu puszczano. To jest trochę musicalowe - uczucia są tak wielkie i wszechogarniające, że aż trzeba je wyśpiewać, bo trudno o nich mówić. Zastanawia mnie to. Bo nie potrafię sobie przypomnieć jakiegokolwiek anime, które by było musiacalem w rozumieniu musicalu hollywoodzkiego… Owszem, jest Perfect Blue i wiele produkcji kręcących się wokół piosenkarek/piosenkarzy, są przedstawienie teatralne będące musiacalami (Czarodziejka z Księżyca miała nawet kilka musicalowo-tanecznych odsłon w Tokyo), a jednak nie ma musicali animowanych, na modłe Disneyowską. Ciekawe.
Link poniżej:
youtube
Dlatego chyba, i przez kontekst tego momentu w roku (tj. przez atmosferę świąteczną i przez to, że tydzień temu byłam w kinie na Wicked i też te piosenki śpiewam, słuchając ich pracowałam i rysowałam te kalendarze-przezenty) trafiło mnie jak bardzo Disneyowski w realizacji jest jeden z openingów do Ranmy, gdy pozwolono bohaterkom łamać 4 ścianę i śpiewać prosto do widzów przed telewizorami, a jednocześnie pokazując na ekranie całe sitcomowe szaleństwo tego serialu - łącznie z irytacją samego Ranmy tym, że "wtem: piosenka" (bardzo mnie to rozbawiło xD ), a później śpiewającego jeden wers tuż po tym, jak oberwał pomyjami (dla kontekstu: Ranma jest przeklęty, pod wpływem zimnej wody zmienia się w rudowłosą kobiet��, aby znowu stać się chłopakiem musi użyć ciepłej wody).
W ogóle przed ten remake Ranmy przypomniałam sobie jak niesamowicie uzdolnioną aktorką i piosenkarką jest Megumi Hayashibara. Spoti przez te moje ostatnie poszukiwania muzyczne podpowiedziało mi piosenkę, opening do Slayersów (po polsku "Magicznie Wojownicy", bo jakoś "Zabójcy" źle brzmiało w kontekście pasma kreskówek na RTL 7 xD) - kurcze, nie słyszałam tego od lat, a to naprawdę fajna, trochę rockowa nuta. Fajne postaci dubbingowała Megumi i fajnie, że wróciła do remaku Ranmy. Grała w "Ranmie 1/2" żeńską-Ranmę, a w "Slayersach" Linę Inverse (najlepsza magiczka ever).
youtube
Dopiero co na zajęciach na studiach, z projektowania dźwięku dostaliśmy zadanie by trochę poszperać na temat aktorów głosowych - zaczynając wspólne omawianie na przykładzie Jarosława Boberka <3, a tu nagle zbiegło się w czasie: premiera Arcane 2, Wicked i remake Ranmy i mam TYLE przemyśleń na które nie mam czasu. A jednocześnie, przez to, że to omawiam na studiach mam wymówkę by temat obracać w głowie mimo braku czasu. W sumie moja dziecięca fascynacja tym tematem wraca teraz z całą mocą i tym bardziej analizuję, jak duże emocje we mnie budzi głos. Megumi Hayashiba ma 57 lat... i to (to na zdjęciu poniżej) jest jej dorobek aktorstwa głosowymi, poza solowymi albumami, nagraniami wspomnianych dram z lat 80-90. No, imponująco.
Fajnie by było mieć czas by zanurkować w ten temat i rozłożyć do na kawałeczki, odsiewając nostalgię i próbując zrozumieć to, czego jako dziecko nie mogłam ogarniać (kulisów produkcji, promocji, ogromu fanów).
Po 2 - Wicked.
Byłam na Wicked w kinie i to było... dla mnie strasznie frustrujące. Bo chciałam iść na ten film zupełnie się zatapiając w historii i muzyce. I w kostiumach. Umówiłam się z koleżanką, która też kocha musicale (która podczas całego seansu śpiewała wszystkie piosenki i to było w opór urocze, kochane i czarujące), a ona dołączyła do nas jej dwie koleżanki.
No i zrobiło się z tego socjalne wydarzenie, na które w grudniu nie miałam czasu i przestrzeni, tak mentalnie. Szybko od omówienia wrażeń po filmie wyszłyśmy do omawiania własnych założeń o zachowaniach postaci, własnych uprzedzeń, doświadczeń i trochę…. mnie to sprowadziło do rzeczywistości, a chciałam nieco dłużej popływać w tym fantastycznym świecie. No ale, to moje nawyki w zetknięciu z nową grupą, która miała inne potrzeby i przyzwyczajenia. I która miała przestrzeń na NOWE, a której ja nie miałam… i trochę w tamtym momencie mieć nie chciałam. Ale spotkanie było super, bardzo mi się podobało, po prostu po godzinie byłam wypompowana
Po prostu… cały tamten dzień poszedł nie tak jak planowałam.
Przykład? Ech… Długo rozmawiałyśmy z koleżanką o tym KIEDY się mamy wybrać na film, kiedy każdej z nas będzie pasowało. Obydwie bardzo chciałyśmy się wybrać do kina na ten film, bo obydwie kochamy musicale. Ja miałam kupować bilety, więc to ja szukałam sensów. Nie pasował mojej koleżance czasowo seans, który ja proponowałam jako najlepszy (i cenowo, i godzinowo), więc szukałam czegoś w kinach w całym mieście, co sprosta naszym potrzebą, podsyłałam do konsultacji i w końcu znalazłam, kupiłam bilety i frustrowałam się, że nie mogę się w pełni zatopić w świat zbliżającej się premiery (ani nakręcić swojego hypu)bo miałam mase pracy. W dzień wyjścia do kina przyszykowałam się wcześniej, pracę zrobiłam tak, aby wyjść wcześniej, aby się nie spóźnić. Wyruszyłam w podróż do kina wymieniając smsy z koleżanką - że jestem w drodze. Taka dumna z siebie byłam, że to wszystko dobrze zaplanowałam i ze wszystkim się wyrobiłam mimo zapierdolu w pracy. No. Koleżanka dała mi znać, że czeka w kolejce do WC, już w kinie, kiedy ja wysiadałam z tramwaju i kierowałam się do windy… Wjechałam na sam�� górę CH. Wjechałam na górę kina szukając WC i naszych bramek… i zdziwiona, że nie ma nikogo, ani bileterów, ani spodziewanej gromady widzów obczaiłam bilety. I kurwa, no zjebałam. Za dużo. Frustracja, stres i żonglowanie masą tematów swoje zrobiło: pamiętałam, na która godzinę kupiłam, jaki rząd i jaki numer miejsc, ale kina mi się pomerdały. Myślałam, że wybrałyśmy kino obok domu koleżanki, a wygrałyśmy kino w zupełnie innej części miasta. No ja pierdole. Więc dzwonię, zestresowana, bliska histerii, z przeprosinami i biegnę na dół, na tramwaj… A tak wykolejony tramwaj i wszystko stoi. Wysłałam koleżance bilety "Ty wchodź, ja na 100% będę spóźniona". Ona mnie pociesza. Ale… sama nie wiem, może też była zirytowana? Nie wiem. Przyko mi, bo się nie dowiedziałam, nie było okazji do zadania pytań, bo nie było opcji abyśmy mogły pogadać we dwie… Anyway - jak wysłałam wiadomość, żeby weszła na seans to podjechał autobus, taki przyspieszony i w 10 minut lub mniej podwiózł mnie tuż pod kino, potem musiałam dostać się na samą górę kolejnego CH, wejść na sale i chociaż okazało się, że ominęłam głównie reklamy przed seansem i dosłownie kilka minut filmu (weszłam w połowie otwierającej piosenki) to na miejscu spotkało mnie kolejne zaskoczenie. Kupiłam bilety idealnie na środku sali kinowej, tak, aby mieć najlepszy widok. A moja koleżanka usiadła w tym samym rzędzie, ale z boku w stosunku do ekranu. Obok niej usiadła jej znajoma, na kolejnych miejscach w rzędzie leżały ciuchy znajomej, potem siedziała kolejna dziewczyna (znajoma znajomej), znowu miejsce wolnego i dopiero te moje biletowana miejsca. Nie rozumiem wyboru. To znaczy fajnie, że rząd był cały wolny i do zajęcia, ale mając do wyboru dosłownie KAŻDE miejsce w rzędzie i biorąc pod uwagę, że jestem w kinie (tj. mam możliwość większej immersji w świat filmu) nie kminie dlaczego wybierać miejsce na uboczu. Ale to jej wybór.
Ona też mojego wyboru nie rozumiała - wychyliła się przez koleżankę jak zauważyła, że przyszłam i namawiała mnie bym zajęła miejsce po jej drugiej stronie (najbardziej na boku sali w stosunku do ekranu). Wyjaśniłam krótko, że nie chcę, bo chcę siedzieć na środku w stosunku do ekranu, te miejsca kupiłam. Dziewczyny wymieniły spojrzenia wzruszyły ramionami… i nigdy do tego nie wróciłyśmy. I może to nie ważne? Może to ja się zbyt wczytuję w szczegóły? Po prostu nei rozumiałam… I czułam, że moja asertywność dla nich była dziwactwem… Ale film był w sumie też o dziewczynie, która była dziwaczką xD Więc jakoś tak feelowałam.
Po seansie niby wszystkie miałyśmy się rozejść, ale jednak się rozmowa wywiązała, więc nie rozeszłyśmy się. Jak wspomniałam dziwna rozmowa wyszła… moja koleżanka dawała się zdominować tej swojej znajomej. Ta znajoma była i jest bardzo fajną dziewczyną, dużo z nią rozmawiałam, bo miała zaskakujące przemyślenia po seansie… i wiele innych, dość bezkompromisowych opinii. Generalnie rzucała bardzo konkretnymi opiniami, a mnie trochę zaskakiwało jako oglądając ten sam film można dość do takich różnych wniosków. Ale nie było w tej rozmowie złości - to był bardzo fajny, poszerzający horyzonty dialog. Doszłam do wniosku, że ewidentnie przez różnicę wieku (no bo jestem o co najmniej 10 lat starsza od dziewczyn - to znajome ze studiów) niektóre zachowania widzę jako mniej przekraczające, albo mniej kategorycznie-jakieś. Po prostu brakuje mi info, danych, by jednoznacznie ocenić czyjeś zachowanie jako nie fair. To była fajna rozmowa jak mówiłam… Ale trochę mnie zapiekło zazdrością chyba, albo odepchnięcie, gdy się rozchodziłyśmy - liczyłam, że będę miała chwilę by porozmawiać z moją koleżanką i ją przeprosić. A ona od razu zaznaczyła, że teraz chce się rozłączyć, bo chce iść na zakupy tylko w towarzystwie tej koleżanki.
Hymmm… I to okay. Ja naprawdę w tamtej chwili byłam przeładowana bodźcami (pech ADHDowca, poczucie winy przez spóźnienie, emocje związane z samym Wicked i do tego dość żywa debata po filmie, która poniosła nas w niespodziewane rejony), miałam w głowie listę rzeczy, które muszę zrobić przed świętami (zadania, dokumenty, projekty i jeszcze prezenty) - nie miałam przestrzeni by jej towarzyszyć, gdyby mnie o to poprosiła. A z drugiej strony poczułam się… niechciana. Doklejona. Chociaż to z mojej inicjatywy całe wyjscie w ogóle się odbyło… Jak będę miała przestrzeń to chcę o tym porozmawiać z koleżanką…
Wracając do rozmowy, tej po seansie, z tą znajomą-mojej-znajomej: ciekawe, bo któryś raz (dziewczynę miałam okazję widzieć już kilka razy - uczestniczyła w prowadzonych przez nas warsztatach) wraca jak bumerang temat zazdrości i braku zaufania wobec kobiet. I luz, to głębszy temat - tak socjokulturowo, popkulturowo, ale teraz zdałam sobie sprawę, że to chyba nieprzepracowany problem tej dziewczyny (i to okay), ale w kontekście tego zaczynam się zastanawiać nad dotychczasowymi interakcjami z nią. Chodzi o to, że dziewczynę bardzo triggeruje, gdy jakaś kobieta startuje do zajętego mężczyzny. Że to dla niej jest bardzo alarmujące. Gdy tak to ujmowała i opowiadała jakichś swoich doświadczeniach feelowałam z nią. To jest bardzo trudna sytuacja, gdy inna osoba nie respektuje granic związku kolegi i koleżanki. Ale gdy okazało się, że ona - i pozostałe dwie dziewczyny to poparły - tak oceniły zachowanie Elfie wobec Fiero to mnie aż wryło. Bo… wydaje mi się, że jednak Elfie w filmie nie zrobiła nic, co można by uznać za nie-okay, albo za zdradę wobec przyjaciółki. Jedna jedyna rzecz się wydarzyła poza wolą Elfie - gdy tylko Fiero nie został uśpiony. Ona nie panuje nad swoją mocą i dość jasne dla mnie było, że głęboko, podświadomie pragnęła jego obecności (partnerwa w "zbrodni" ratowania życia zwierzaka), ale gdy on wprost zapytał dlaczego jako jedyny nie usnął (być może rozumiejąc już co się dzieje w uczuciach) nie zarzuciła go uczuciami. Nie wyznała mu niczego. Nie skomplikowała tej sytyacji jeszcze bardziej - dała mu znać, że nie jest jej obojętny, ale nie walnęła nic w stylu "porzuć moją przyjaciółkę, bądź ze mną", przeciwnie, skupiła się na nim, jako człowieku - dostrzegła, że on ma głębię, którą usilnie próbuje ignorować i w sumie do tego go zachęciła. A potem odeszła śpiewając o skomplikowanych uczuciach… Kurcze, nie wiem.
Nie widzę w tym toksyczności. Widzę duży wewnętrzny konflikt z którego wyszła z twarzą.
Dziewczyny natomiast wypominały, że nei wyznała tego Glindzie, że w ogóle zgodziła się na wyjazd z Fiero na tą misję radunkowa (w sensie, że to okay, że on nie usnął, nie panowała nad tym, ale jednak nie zaprotestowała, gdy zaoferował jej pomoc), że załapała go za rękę i smyrała po polsku unikając odpowiedzi na jego bezpośrednie pytanie (jak dla mnie ten gest to była jedyna forma szczerej odpowiedź na jaką,Elfie mogła się zdobyć nie komplikując jeszcze bardziej sytuacji), w potem nie opowiedziała co zaszło przyjaciółce… I w sumie… wkurzyło mnie, że mówimy o tym, jaka ta Elfie była toxic lub nie była toxic, a to w sumie Fiero jest tu problemem i to po jego stronie leżało postawienie ewentualnych granic… tyle, że on też nie zrobił nic - moim zdaniem - co by narażało jego związek. Przeciwnie - wyszło, że jest mniej powierzchownym bohaterem niż się początkowo wydawało.
Ale chyba jako jedyna tak uważałam i jak wspominałam - być może jednak o dekadę dłużej żyję i to dlatego jestem nieco bardziej odporna na pewne zachowania…
ALE potem zaczęłam się zastanawiać… bo gdy mój chłopak, narzeczony, prowadził zajęcia na uczelni to ta dziewczyna (ta znajoma-mojej-koleżanki) zawsze była taka, hymmm… Nie wiem, zauważałam zmianę jej zachowania wobec niego (jakby byli w sali tylko oni - oczekiwała pełni jego uważności), ale zamiast wyskakiwać do zazdrości myślałam o tym, żeby się nie wczytywać w coś czego nie ma, że ze strony mojego chłopaka jest po prostu szacunek i zainteresowanie; poza tym to przystojny, fajny chłopak - nic dziwnego, że się podoba, a z uwagi na to, że ma jest instruktorem nic dziwnego, że uczestniczka warsztatów chce jego uwagi czy ma do niego masę pytań. Tym bardziej, że to fajna, mądra dziewczyna.
Ale gdy tak mówiła ZNOWU o tych okropnych kobietach, które przystawiają się do cudzych mężczyzn to sobie przypomniałam tamto uczucie niepokoju, gdy w sali podczas prowadzonych przez nas zajęć pojawiał się mój chłopak, a ona ignorowała wszystkich dookoła (i mnie i swoją koleżankę).
Rzecz do obserwacji. Już o tym rozmawiałam z O. - nawet nie zauwążył, że podczas warsztatów ta dziewczyna poświęcała mu większą uwagę (nie miał porównania - gdy go nie było w sali nie skupiała się na nim, a z moich relacji wie, że uważam ją za mądrą i otwartą dziewczynę).
Nic to nie zmienia poza tym, że wychodziłam z tamtego spotkania trochę... przebodźcowana i zaskoczona wnioskami/skojarzeniami/wspomnieniami/poruszanymi tematami, które się gdzieś po drodze pojawiły.
Tym bardziej, że został poruszony jeszcze jeden temat z którym jest całkiem okay, który sobie poobracałam w głowie już dawno temu i wiem na czym stoję i trochę akceptuję, że to jest temat w którym mogą się pojawić zmiany: biust.
Rozmawiałam o operacji zmniejszenia biustu z tą właśnie dziewczyną. Pierwszy raz na żywo poznałam kogoś, kto myśli o biuście w tą stronę. Zwykle jak już wchodzi temat biustu chodzi o rozmowy o powiększeniu, a chęć zmniejszenia go jest raczej nierozumiana (tj. w rozmowie, gdy ktoś chce powiększać biust trudno mu/jej pojąć dlaczego ktoś kto ma biust duży, ale ładny, mieszczący się w proporcjach w stosunku do całej sylwetki, chciałby go pomniejszać - talnie kumam, ja też miałam masę wewnętrznych uświadomionych i nieświadomych uprzedzeń i przekonań, które w tym obszarze się wykluczały). Okay, trafia argument o zdrowotnej przewadze małego biustu (obciążenie dla kręgosłupa itp), ale jest masę innych sytuacji w których wcale nie tak fajnie jest mieć duży biust - bardzo miło było usłyszeć, że ktoś za akłardne uważa sytuacje takie, jak te, które i mnie spotkały
(np: zakładasz sukienkę z dekoltem na wyjście - no masz te piersi duże, takie są, po prostu, nic z tym nie zrobisz w TEJ CHWILI, społeczeństwo cię przekonuje, że to super by mieć duże piersi, więc możesz założyć tą sukienkę z dekoltem, ale niestety musisz się liczyć z komentarzami, które są niby komplementami, czasem z podziwem, a czasem z zaskoczeniem, czasem z pomieszaniem zgorszenia ze złością, być może zazdrością, a być może ze złamaniem socjalnego pojęcia o dobrym smaku - dekolt jest taki sam, jaki jest akceptowany wszędzie dookoła, piersi się w nim mieszczą, ale jednak odznaczają się, są eksponowane -bo po prostu są duże w stosunku do sylwetki- i to robi fuckup mózgowia: ekspozycja piersi to przecież proszenie się o uprzedmiotawianie, nie? Padają rady, padają żarty, padają prośby o okrycie się, padają niestosowne "komplementy", które są najczęściek po prostu knurskie, I to uruchamia całą serię sprzecznych myśli, komentarzy - czy to, że mam ciało i noszę akceptowane ubranie w akceptowalny sposób, nie pokazuję bynajmniej więcej ciała niż ludzie dookoła, ale moje ciało dla kogoś kojarzy się w sposób którego sobie nie życzę to moja wina lub proszenie się o jakiekolwiek komentarze? To masę, masę społecznych konotacji i denotacji biustu i kobiecości do rozpakowania... a musisz się z nimi bujać bez względu na to, czy masz ochotę czy nie... Biust staje się ważny... Nie mówiąc o tym, że też powoduje rozmowy i rozkminy wśród kobiet, uruchamia przykre lub dobre wspomnienia... no wraca w rozmowach i społecznym, kulturowym i genderowym kontekście... A nawet jeżeli masz już doswiadczenie radzenia sobie z całym tym shitem, to to niezobowiązuje wyjście, na którym nosisz sukienkę z dekoltem nagle staje się jeszcze trudniejsze: bo lądujecie ze znajomymi na przykład na ��odzi, którą buja. Wszyscy w szampańskim nastroju bujają się z łodzią. Nikomu to nie przeszkadza, tylko tobie. Bo fajna zabawa nagle się staje zabawą z ciebie, bo czujesz jak twój biust nagle podlega grawitacji, której nie planowałaś, o któej gdybyś wiedziała wcześniej - na prewno wybrałabyś inną odzież, tym czasem nagle pływające, podskakujące piersi stają się wspólną uciechą - buja się nie tylko łódź i gromada znajomych, ale bujają się Twoje piersi ku uciesze wszystkich i to nie było planowane, ale jest w chuj niezręczne, jest w tym coś seksualnego, niekomfortowo, stajesz sie znowu uprzedmiotowiona i stajesz się pośmiewiskiem... a potem usłyszysz, że nie byłoby problemu, gdybyś nie szczuła cycem.... tyle, że nie planowałaś szczuć. Po prostu nosisz NORMALNE ubranie i twoje ciało zachowuje się w NORMALNY sposób... Ale też rozumiem dlaczego ktoś mógł się czuć szczuty - bo jakkolwiek to dla samej).
I też jakoś tak... zrobiło się niezręcznie, gdy my dwie mówiłyśmy o naszych problemach... i ona jakby przejęła rozmowę i zaczęła mnie namawiać na operację.
Tyle, że ja nie czuję w tym momencie, że potrzebuję... ech to jest temat na głębszą rozkminę. Bo znowu mam sprzeczne myśli: pół życia byłam zła na zbyt duże piersi, ale też je lubiłam o ile chodziło o sytuacje intymne... jakby lubię swoje ciało nago, lubię swoje proporcje, ale wbijanie się w ubrania o ustandaryzowanych rozmiarówkach, czesto powodujące te wszystkie trudne sytuacje sprawiało, że swojego ciała nie lubię - więc to latami był dla mnie rokrok i trudność. Aż zaczęłam to sklejać lata temu...
Ale w trakcie rozmowy po senasie czułam się jakoś tak... zestresowana, gdy ktoś mnie instuował jak mogę pomniejszyć sobie biust...
Ech...
3 notes
·
View notes
Text
‘Czy to najlepszy album YOHIO?’
Yohio to artysta pochodzenia szwedzkiego, obecnie rezydujący w Japonii, który w swojej
twórczości mocno zaznacza swą fascynację Krajem Kwitnącej Wiśni. Śledzę jego karierę od
wielu lat i mogę nazwać się jego fanką. "A Pretty Picture in the Most Disturbing Way",
czyli ostatni album tego artysty, który został wydany 27 listopada 2020 r. za sprawą jego
wytwórni 'KEIOS ENTERTAINMENT' oraz wytwórni jego ojca - 'Rehn Music Group', stylem
odbiega delikatnie od swoich poprzedników, jednak Yohio podkreśla, iż jest to album, jaki od
dawna chciał stworzyć. Czy tak się składa, że to najlepszy krążek w jego karierze?
Całe wydanie poznawałam w dość nietypowy sposób, ponieważ Yohio od wielu lat nie
wypuścił pełnego albumu, a raczej przybrał koncepcję promocji swojej muzyki singiel po
singlu. Tak oto w domieszce nowej, ciężkiej muzyki z obu jego zespołów działających w tym
samym czasie, było mi dane zaznajomić się z takimi utworami, jak "My Nocturnal
Serenade", "Merry Go Round", czy choćby "Tick Tack (Genius)”. Nie byłam jednak
świadoma tego, że niedługo ma powstać z nich cały album! Do czasu jego wydania muzyk
udostępnił nam aż osiem z dziesięciu piosenek, które się na nim znalazły i każda z nich była
singlem! Rzadko się zdarza, żeby choćby 50% krążka wypełniały single, a Yohio podbił ten
wynik o kolejne 30%.
Jak sam artysta twierdzi, "A Pretty Picture in the Most Disturbing Way" powstawał przez 2
lata, dzięki jego nowemu spojrzeniu na swoją pasję do muzyki, a przy tworzeniu tego dzieła,
młody Szwed inspiracje czerpał z muzyki klasycznej, rocka alternatywnego z połowy lat 00'
oraz, jak to określił 'muzyki kabaretowej i cyrkowej'. Słuchając tego albumu, rzeczywiście
słyszy się wpływ tematyki cyrku, a jego strona wizualna tylko pogłębia to odczucie. Gatunek,
który przypisany jest temu dziełu to neoclassical pop.
Brzmienie całego albumu jest raczej jednolite, choć w całym repertuarze napotkamy kilka
perełek, których styl uwydatnia delikatnie ich wyjątkowość na tle reszty utworów. Mimo
pojawienia się tu dźwięków elektronicznych, na płycie przeważają jednak żywe instrumenty.
Oprócz ogromnego talentu wokalnego, Yohio posiada niezwykłe umiejętności gry na gitarze,
zatem nie byłabym zaskoczona, gdyby partie gitary dogrywał on sam.
Wszechobecne trąbki, tuba, flet i pianino dają mi odczuć delikatny klimat muzyki jazzowej,
skrzypce zaś przenoszą każdą piosenkę w inny wymiar. Jest nam dane również usłyszeć
akordeon, przez co niektóre wykonania zamieniają się w pewnego rodzaju nowoczesną
biesiadę, tym samym wpisując polkę, jako kolejny gatunek albumu. W większości utworów
pojawiają się także cymbałki, na tle których Yohio wykonuje delikatne i ciche partie wokalne,
tak by brzmieniem przypominały kołysankę. Dzięki takim zabiegom podkreślona została
teatralność tego dzieła.
"To niesamowite" - pomyślałam, gdy odkryłam pewną zależność słuchając tego albumu już
któryś raz z kolei. Zauważyłam, że każda piosenka kończy się i zaczyna w taki sposób, by w
pewnym sensie łączyła się z poprzednią oraz następną. Takie przejścia w języku angielskim
określane są terminem 'transitions' i są bardzo popularne na wielu albumach. W tym
przypadku owe przejścia nie są jednak ani płynne, ani nawet wyraźnie słyszalne, jak
mówiłam, sama odkryłam to dość późno i to po wnikliwym przesłuchaniu płyty i analizie
rytmu, instrumentów i tonacji. Przesłuchaj "A Pretty Picture in the Most Disturbing Way" i
sprawdź, czy również jesteś w stanie to usłyszeć.
Muzyka muzyką, ale nie pozostawiajmy też suchej nitki na wokalach. Głos Yohio jest
fenomenalny! Najpierw wyśpiewuje delikatne popowe zwrotki, po czym szepcze do naszych
słuchawek, kołysając nas przy tym do snu, żeby zaraz obudzić wszystkich głębokim
growlem i sprawić by nasze głośniki pękały. Artysta uwielbia bawić się dynamiką w swoich
utworach i ubarwiać swój głos różnymi technikami, dzięki temu słychać, że, jak na
profesjonalistę przystało, doszkalał się w dziedzinie śpiewu. (W tym miejscu polecę
wszystkim serdecznie album tego artysty z kolędami, głównie po szwedzku, na którym
muzyk daje swój popis wokalny - "Snöängelns Rike").
Jak sam artysta mówi, tematami przewodnimi albumu są samotność, tęsknota oraz
krytyczne myślenie wobec samego siebie w bardzo zróżnicowanym środowisku dzisiejszego
społeczeństwa.
Piosenki ułożone są w takiej kolejności, by lirycznie układały się w logiczną, zgraną historię.
Album zaczynamy od nadzwyczaj pozytywnej petardy, jaką jest "You'll Believe It (If You
Sing It)". Niewiarygodne jest to, że ta piosenka brzmi, jakby pochodziła z którejś z bajek
Disneya i zachęcała nas do wiary w swoje działania. Bo, jak podaje druga zwrotka
"Niektórzy toną w morzu problemów, podczas gdy mogliby surfować na falach" ;). Nie wiem
czemu, ale ta część bardzo do mnie przemawia.
Drugim utworem jest idealnie wpisujący się standardy eurowizyjne "Daydreams", a zaraz
po nim wchodzimy w mroczniejszy klimat z piosenką "Undo". Na tym etapie rozpoczyna się
opowiadanie o wspomnianej wcześniej tęsknocie.
Kolejna pozycja, czyli "My Nocturnal Serenade" to jedna z pierwszych piosenek z tego
albumu, jakie zostały udostępnione i tak się złożyło, że z całego repertuaru jest przeze mnie
najmniej lubiana. (Nie zrozumcie mnie źle. Kocham każdą piosenkę Yohio. Po prostu
wspomnianej przed chwilą słucham najrzadziej).
Rozpoczęcie do "Merry Go Round" najlepiej obrazuje i potwierdza to, o czym mówiłam
wcześniej, czyli przejścia z jednego utworu do kolejnego. Jedną z ostatnich rzeczy, jakie
słyszymy w "My Nocturnal Serenade" jest partia akordeonu i dokładnie tą samą melodią
rozpoczyna się następny utwór, czyli "Merry Go Round". W mojej opinii to jedna z
najciekawszych piosenek na płycie pod względem złożoności melodii.
Wreszcie wychodzimy z cyrkowego klimatu i przechodzimy do drugiej połowy albumu, która
jest przeze mnie bardziej uwielbiana. "Defeating a Devil a Day" oprócz tego, że wprowadza
nas w upiorny i lekko psychopatyczny klimat, ma też najciekawszy teledysk spośród reszty piosenek tego krążka, i jeden z najciekawszych w całej karierze Yohio, a wszystko to za
sprawą symboliki i ukrytych przekazów pojawiających się w formie napisów na ścianach
szpitala psychiatrycznego, w którym znajduje się postać grana przez Yohio. Spis wszystkich
części ukrytej wiadomości pojawia się na drzwiach w czwartej sekundzie video, a dodatkowo
w 1:51 przy odtworzeniu filmiku w najwolniejszym tempie będziemy mogli dostrzec mignięcie
obrazka przedstawiającego ... schemat ludzkiego mózgu?? Ajć!
Siódmy utwór przedmiotowego albumu to..AAAH! Nareszcie! Moja ulubiona piosenka Yohio!
"Tick Tack (Genius)". Dlaczego do tego diamentu nigdy nie powstał teledysk? Tego pewnie
się nie dowiem, ale nie można mieć wszystkiego, prawda? Oprócz bardzo łatwo wpadającej
w ucho melodii mój idol zaserwował słuchaczom tekst prosto z serca, w którym bez grama
skromności krzyczy, że rządzi w tym mieście i że jest geniuszem, z czym totalnie się
zgadzam! Skoro teraz mam okazję, to powiem to na głos: Yohio jest geniuszem muzycznym
i wielu nie doceni jego talentu, może i nawet do jego śmierci.
Kolejna pozycja, czyli "Silent Rebellion", którą również ubóstwiam jest zdecydowanie
najostrzejszym kawałkiem w całym repertuarze. Mocne brzmienie gitar i krzyk Yohio
przywołują mi na myśl piosenki jego zespołów 'DISREIGN' i 'Awoken By Silence'.
Wpisujący się w podgatunki polki, przedostatni utwór to szalone "Oh My... Polkadot
Politics" z najbardziej barwnym teledyskiem ze wszystkich. To właśnie w tej piosence
usłyszymy tytuł albumu - ‘A Pretty Picture in the Most Disturbing Way���.
"The Show Has Just Begun, So Let Them Laugh"... Ojej! Cóż za wspaniały sposób, żeby
zamknąć album. Wyczuwam tu inspirację jazzem, a nawet burleską! Idealna piosenka do
zrobienia performance'u na scenie, od którego widz nie chciałby odwracać wzroku!
Cóż, ja podobnie mam z tym kawałkiem - nie chcę przestawać go słuchać i najczęściej
włączam go raz jeszcze, gdy już się skończy i opuści kurtynę genialnego show, jakie daje
nam ta płyta.
Okładka albumu przedstawia mroczny klimat. Przeważają na niej barwy szare, czarne, białe
i niebieskie, które służą bardziej jako delikatny akcent. Z początku myślałam, że ubrany w
strój inspirowany epoką wiktoriańską artysta stoi na tle lasu, jednak, gdy przyjrzałam się
bardziej, zdałam sobie sprawę, że to mury upiornego miasteczka.
Podobne odczucia wywołują teatralne teledyski do piosenek z tej płyty. Można by
powiedzieć, że dosłownie 'teatralne', bowiem w części z nich miejscem akcji jest teatr.
Oprócz sali ze sceną, ekranem kinowym i siedzeniami dla widowni w wielu z nich
znajdziemy również klaunów i innych cyrkowców, psychiatrę, nawiedzony zamek, a nawet
wampiry! Akcja każdego z nich jest ze sobą powiązana.
Tak naprawdę 4 piosenki z całego albumu nie otrzymały swojego teledysku, jednak poprzez
sposób, w jaki Yohio połączył elementy w swoich klipach, wskazuje na wniosek, że jest to
pierwszy album wizualny artysty! Nieziemsko mnie to cieszy!
Album wydano jedynie w wersji digital, co jest wg. mnie ogromnym minusem. Jestem jedną
z osób, które uwielbiają trzymać w ręku fizyczne kopie takich dzieł i rozbudowywać swoją
kolekcję, zatem bardzo żałuję, że akurat w tym przypadku muszę się nacieszyć jedynie
wersją cyfrową. Za to cieszę się, że mój idol jako niezależny artysta, sam wyprodukował
swój album, więc wszelka jego promocja odbywała się dokładnie tak, jak on sam tego chciał.
“Jestem bardzo zadowolony z końcowego efektu i mam nadzieję, że ten album sprawi, że
ludzie poczują, pomyślą i dojdą do wniosku, że nie są sami, w czymkolwiek, przez co by nie
przechodzili.” - tak Yohio podsumowuje swoje dzieło.
Ja podsumuję je inaczej. Jest to arcydzieło. Arcydzieło, które nie każdemu przypadnie do
gustu i nie spodziewam się, że zostanie docenione przez masy (no chyba, że jak sam Yohio
śpiewa, dopiero po jego śmierci). Według mnie ten album zasługuje na Grammy :D. Czuję
się, jakobym była winna mojemu idolowi duże pieniądze za słuchanie tego dzieła. To w mojej
opinii najlepszy album YOHIO w jego karierze, (a poprzednie były prześwietne) i chciałabym
mu serdecznie podziękować za cały wysiłek jaki w niego włożył. Mam nadzieję, że jeśli go
wypróbujesz, również go docenisz.
~Aneysa
#yohio#yohio a pretty picture in the most disturbing way#a pretty picture in the most disturbing way#album#dark pop#music#muzyka#recenzja#Spotify
3 notes
·
View notes
Note
🎉🎉🎉🎉FILLL FIL🎆🎆🎆🎇🎉💥🎊🎉🎉 POPOW 💥💥💥🎊🎉🎇🎇PA 🎇💥🎇💥🎇TRATRATRA💥🎊🎆🎊🎇POW FIIIIIIU 💥💥🎉💥🎆🎆🎆🎉POW POW 🎆🎆🎆PÁ PÁ 🎇🎇🎇🎉🎉🎉🎊🎊 RATATA💥💥💥💥💥POWW
PAULAAAAAA! Feliz aniversário moçaaa 💕 adoro seu blog, obgda por ser maravilhosa, tomara q vc tenha tido um bom dia 💕💕
it's actually today hahahahhdhsjjj
meu deus que animação 🥹 obrigada pela ask moça 🩷🩷 vou tomar vergonha na cara pra conversar mais com vc qualquer dia desses, tenha um bom dia tbm!!! ❤️
8 notes
·
View notes
Text
Entrena con Heinrich Popow y Johannes Floors - Día 4
youtube
Christoph:
"Thank you for watching this Video, I hope you enjoyed it ...
Me:
"I do, I do, I really did like it!
I DO, DAMMIT❗CAN YOU HEAR ME HOW MUCH I LIKED IT❓"
They're gonna sue me for this! The post here, and my comment . . .
3 notes
·
View notes
Text
My bestie is getting too surgery!! They’ve been looking forward to this for so long and could use any support people are able to give. They’re going to spend pride month recovering so I’m hoping it can be a smooth one at least without financial worries. Thank you so much for donating or sharing!
2 notes
·
View notes
Text
Zazwyczaj myślimy, że samochody i pociągi to dwa różne światy. Jednak wcale tak nie musi być. Przekonują o tym Klub Sympatyków Kolei we Wrocławiu oraz Muzeum Motoryzacji Wena w Oławie, które przygotowały wspólną atrakcję w najbliższą sobotę.
W sobotę, 9 listopada będzie można pojechać historycznym składem do Oławy, do Muzeum Motoryzacji Wena. Bilet na przejazd tym pociągiem będzie uprawniał do bezpłatnego zwiedzenia muzeum. Pociąg wyjedzie z Wrocławia o 9:20, a na miejscu będzie na zwiedzanie ponad 4 godziny. Po podróżnych na stację w Oławie przyjdzie przewodnik z muzeum.
Kolekcja Muzeum Motoryzacji WENA liczy setki unikatowych pojazdów, które przeniosą Was w podróż przez dekady innowacji i designu samochodowego. Od legendarnych klasyków po najnowsze trendy. Ponadto będzie można obejrzeć dwie makiety - kolejową i samochodową.
Makieta kolejowa w skali H0, czyli 1:87 będzie miała aż 70 metrów długości. Znajdą się na niej trzy stacje. Jedna z nich to Głuszyca, nawiązująca do realnie istniejącej na Dolnym Śląsku na linii pomiędzy Kłodzkiem a Wałbrzychem. Po makiecie będzie poruszał się realistycznie odwzorowany tabor kolejowy, przedstawiający lokomotywy i wagony od lat 20. XX wieku po czasy współczesne.
Obok makiety kolejowej pojawi się makieta samochodowa o długości 9,5 m, na której jeździć będą autonomiczne samochody Faller Car System w skali 1:87. Całość zostanie wzbogacona wystawą modeli samochodów. Zobaczymy na niej pojazdy w skali aż od 1:16 do 1:87. Nad tą ekspozycją pracowało 16 modelarzy i kolekcjonerów z całej Polski.
Także mieszkańcy Oławy będę mogli wybrać się w podróż historycznym składem pociągu. Będzie można pojechać do Wrocławia i z powrotem. We Wrocławiu będą niecałe dwie godziny przerwy, ale będą one "skomunikowane" ze specjalnym pociągiem "Zakamarki Północne", który pozwoli na zwiedzenie północnych rejonów Wrocławia. Pociąg pojedzie do stacji Wrocław Nadodrze i dalej przez łącznicę towarową do Popowic, Różanki i Osobowic.
Materiał powstał we współpracy z Klubem Sympatyków Kolei we Wrocławiu
0 notes
Text
Klub Sympatyków Kolei we Wrocławiu przygotował kolejne wydarzenie dla mieszkańców regionu i turystów. Tym razem jest to nowy projekt i nowa współpraca, w ramach której zorganizowano specjalną wystawę w Muzeum Motoryzacji “Wena” w Oławie.
Już 9 listopada (sobota), każdy chętny może wziąć udział w przejeździe historycznym składem w ramach “Kolejowych zakamarków Wrocławia”, czyli pociągów retro z przewodnikiem po wrocławskim węźle kolejowym. Jest to autorski pomysł sympatyków kolei z Wrocławia, który pozwala zwiedzać stolicę Dolnego Śląska i jej peryferia z zupełnie innej perspektywy niż podczas wycieczki pieszej lub samochodem. Pociąg jeździ nie tylko po liniach kolejowych uczęszczanych na co dzień przez rozkładowe pociągi pasażerskie, ale również po torach, które są dostępne wyłącznie dla pociągów towarowych.
W ramach nowego pomysłu, w sobotę 9 listopada “Kolejowe zakamarki Wrocławia” zsynchronizowano z możliwością dojazdu do Oławy na zwiedzanie wystawy w Muzeum Motoryzacji “Wena”. Ponadto dołożono specjalny dodatkowy pociąg dla mieszkańców tej podwrocławskiej miejscowości, który zabierze chętnych do stolicy Dolnego Śląska na zwiedzanie miasta w ramach “zakamarków”.
Wielką atrakcją jakiej dotychczas nie było jest wystawa, na której historia kolejnictwa spotyka się z historią motoryzacji. A to wszystko dzięki połączeniu sił pomiędzy Klubem Sympatyków Kolei we Wrocławiu a Muzeum Motoryzacji “Wena” w Oławie. W ramach tego projektu główną atrakcją będą dwie makiety.
Makieta kolejowa, modułowa w skali H0, czyli 1:87 będzie miała długość aż około 70 m. W jej zestawieniu znajdą się trzy stacje. Jedna z nich to Głuszyca, nawiązująca do realnie istniejącej na Dolnym Śląsku na linii pomiędzy Kłodzkiem a Wałbrzychem. Po makiecie poruszał się będzie realistycznie odwzorowany tabor kolejowy, przedstawiający lokomotywy i wagony od lat 20. XX wieku po czasy współczesne. Dla najmłodszych to okazja do zobaczenia rzeczywistych składów pociągów, jakie kiedyś w dalekiej przeszłości jeździły po stalowych szlakach, a jakich już nie zobaczą na co dzień. Ponadto, część modeli parowozów posiada wytwornicę dymu, co tylko jeszcze bardziej dodaje realizmu.
Obok makiety kolejowej pojawi się makieta samochodowa o długości 9,5 m, na której jeździć będą autonomiczne samochody Faller Car System w skali 1:87. Całość zostanie wzbogacona wystawą modeli samochodów. Zobaczymy na niej pojazdy w skali aż od 1:16 do 1:87. Nad tą ekspozycją pracowało 16 modelarzy i kolekcjonerów z całej Polski.
Wszyscy zainteresowani, którzy w dniu 9 listopada przyjadą na zwiedzanie wystawy “Dwa ślady i dwa tory” historycznym pociągiem Klubu Sympatyków Kolei we Wrocławiu, wejdą na nią tego dnia bezpłatnie - za okazaniem biletu z pociągu. Wystawę przygotowano w osobnej części Muzeum Motoryzacji “Wena”. Po podróżnych na stację w Oławie przyjdzie przewodnik z muzeum.
Pociąg z Wrocławia do Oławy wyjedzie o 9:20 (przyjazd do Oławy o 9:51), zaś kurs powrotny zaplanowano na 13:50 (przyjazd do Wrocławia o 14:22). Pociąg dla mieszkańców Oławy chcących zrobić sobie wycieczkę historycznym składem do Wrocławia odjedzie o 10:25 (przyjazd 11:02) i będzie wracać o 12:47 (przyjazd 13:25). We Wrocławiu zaś wykonana od 11:10 do 12:35 trasę "Zakamarki północne" i od 14:32 do 16:28 - "Zakamarki Towarowej Obwodnicy Wrocławia".
Zakamarki północne, jak nazwa wskazuje, to zwiedzanie północnych rejonów Wrocławia. Przejazd od stacji Wrocław Główny do Nadodrza, dalej przez łącznicę towarową do Popowic - stąd pociąg pojedzie aż do Różanki i Osobowic.
Zakamarki Towarowej Obwodnicy Wrocławia to okazja do zwiedzania obwodnicy kolejowej łączącej dwie najważniejsze stacje rozrządowe Wrocławia: Gądów i Brochów. Druga jest największą stacją rozrządową w Polsce, zaraz po stacji Tarnowskie Góry. Po Towarowej Obwodnicy Wrocławia poruszają się na co dzień wyłącznie pociągi towarowe.
Skład pociągu stanowi zabytkowy spalinowóz “Kociołek” SP42-001, który w tym roku odbył jazdę inauguracyjną po naprawie trwającej 4 lata oraz wagony serii Bi z lat 1928 - 1930 (zbudowane w fabryce Linke Hofmann Werke - po 1945 roku Pafawag we Wrocławiu).
Kolekcja Muzeum Motoryzacji WENA liczy setki unikatowych pojazdów, które przeniosą Was w podróż przez dekady innowacji i designu samochodowego. Od legendarnych klasyków po najnowsze trendy.
Dodatkowe atrakcje w weekend od 9 do 11 listopada w Muzeum Motoryzacji WENA w Oławie to jazdy nocne (pokaz żywego świata kolei i motoryzacji w miniaturze przy świetle nocnym), nowości modelarskie (pokaz wybranych modeli w ruchu, nowości od firmy PIKO) oraz warsztaty z waloryzacji modeli, czyli nadawania odpowiednich cech wyglądu pojazdów, które oddają realizm odpowiedniej epoki.
Materiał powstał we współpracy z Klubem Sympatyków Kolei we Wrocławiu
0 notes
Text
YOOOOO THEY FIXED MY TUMBLR
FILLLLLLL FILLLLL 🧨🧨🧨🧨🧨🧨🧨🧨✨ POPOW 🎉🎉🎉🎊🥳🥳🥳🎇💥💥🎆✨🎇PA BOOM✨🎆🎆🎉🎉🎆TRATRATRA🎆🎇💥💥🎆POW FIIIIIIU 🎆🎉🎇✨🎆🥳🥳🥳🥳🥳🎆🧨🎆✨🎇POW POW 🎆🧨🎇PÁ ✨🎇🎇✨🎆🧨🎇✨🎇🧨TRA TRA TRA TRA 💥💥 🎆🧨✨POW🥳🥳🥳🎆🎆 (firework sounds)
0 notes
Text
Des Jeux Paralympiques populaires (2)
Le podium 2012 du 200 m T42. Whitehead (GB), Vance (USA), Popow (Germany)
Article associé
Quelle dose de paranormal apportera Thomas Jolly à la cérémonie d’ouverture des Paralympiques sur la place de la Concorde ? Il y a 12 ans à Londres, Stephen Hawking, astrophysicien britannique, cloué dans son fauteuil roulant, ouvrit le bal d’une soirée baptisée "Enlightment" ; un hommage au mouvement philosophique et scientifique des "Lumières" au XVIIIe siècle. "Soyez curieux. Regardez au-delà" tels furent les propos du scientifique. On n’a pas été déçu en abacadabradantesque : des poursuites lumineuses épluchent sous tous les angles d’énormes sphères sur brouettes remorquées par des hommes en vert. Puis une autre réalité est décortiquée : les boules féeriques sont des pommes géantes. La scène qui se joue renvoie à la découverte de Newton sur la gravitation.
Il va falloir s’y faire pendant 11 jours, avec les Jeux des athlètes non valides, tout est différent et les règles pas toujours accessibles des valides. Les sauts, les courses d’unijambistes auraient fasciné le physiologiste Beaunois Etienne-Jules Marey, expert dans l'étude des mouvements ; des doubles amputés vont retirer leurs jambes artificielles pour s’installer sur des vélos à main, des nageurs brasser l’eau d’un seul bras, des corps être équipés de prothèses en forme de lame, des tennismen paraplégiques, monter au filet à tour de bras et de poussées sur les roues de leurs fauteuils puis sortir le point gagnant. Comment font-ils pour narguer les lois universelles de la gravité avec autant d’envie ?
1er septembre 2012, jour 2 : en série du 1 500 m, catégorie T46 (amputés membres supérieurs), le Djiboutien Houssein Omar Hassan, seul représentant de son pays, blessé à la cheville, refuse d’abandonner. Sa foulée boitillée est acclamée pendant 7 minutes par 80 000 personnes (video). Finale du 200 m, catégorie T42, le britannique Richard Whitehead, dépasse à pas de géant 5 concurrents dans la ligne droite ; le record du monde est battu en 24"38 et record personnel pour six autres. D’une pointe d’humour, British Airways, la compagnie aérienne partenaire du CIO, rallie les supporters au stade Olympique : " Ne prenez pas l’avion. Supportez votre équipe. Criez assez fort à la télévision et ils vous entendront". Que nous réservera Paris 2024 ce 28 août ? Les DJ vont avoir ce choix : piocher dans la playlist qui a ambiancé les sites des JO, Dassin, Johnny, Piaf, Edward Maya, Gala ; ou trouver de la cohérence avec la soirée. Sur un grand lac, un lac gelé, un homme en noir boitait, boitait, il patinait, Il patinait. Un morceau de Julien Clerc.
Humour anglais : British Airways recommande de ne pas prendre l'avion pendant les Jeux Paralympiques et de supporter les athlètes.
Au Double Tree, avec la présence de Sir Philip Craven, président du Comité international paralympique de 2001 à 2017 et de Gérard Masson, président de la Fédération Française Handisport.
ARTICLE VIVREFM
#nousportonslaflamme#teamcotedor#paris 2024#jeux paralympiques#paralympics paris 2024#jeux olympiques#paris olympics 2024#london2012#london olympics#london 2012#sebastian coe
0 notes
Text
Was die Politik der USA gegenüber den Philippinen bedeutet
Anti-Spiegel: » Der Chinakorrespondent der russischen Nachrichtenagentur TASS hat einen sehr interessanten Artikel über die Entwicklungen in Ostasien geschrieben, den ich übersetzt habe. Beginn der Übersetzung: „Es gibt eine Grenze“: Wie China auf die verstärkten militärischen Beziehungen der Philippinen zu den USA reagiert Andrej Popow, Chinakorrespondent der TASS, über die Gründe für die wachsenden Spannungen zwischen Peking […] http://dlvr.it/T7pFmj «
0 notes
Text
"Szalone Qualia"
Początkowo nie wiedziałam, jak się wziąć za recenzję albumu, którego wykonawcą jest
japoński artysta, ponieważ zbytnio nie słucham japońskiej muzyki (głównie amerykańskiej),
ale kiedy zdałam sobie sprawę, że całość jest w języku angielskim i tak naprawdę niczym się
nie różni od muzyki wykonawców, których słucham na co dzień, stwierdziłam, że to będzie
łatwiejsze niż myślałam i teraz nie mogę się doczekać, aż podzielę się z Wami moimi
przemyśleniami na temat tego dzieła!
Album "ANTI", bo o nim mowa, został wydany 3 Maja, 2019 r. za sprawą wytwórni Virgin
Music oraz Universal Music. Jego wykonawcą jest artysta imieniem Hideto Takarai, jak już
wiecie, japońskiego pochodzenia, który znany jest przede wszystkim jako wokalista bardzo
popularnego w Japonii zespołu -
L 'Arc-en-Ciel, a także zespołu VAMPS. Przy przedmiotowym wydaniu, muzyk przybrał
jednak pseudonim HYDE i jest to jego solowy akt.
Od samego początku słychać, że album był wycelowany w zachodnią publikę, głównie przez
to, że zdecydowano się go wydać w języku angielskim, ale to nie jedyny powód. Styl, w
jakim jest utrzymany przywołuje na myśl amerykańskie zespoły, takie jak Papa Roach, mój
ulubiony Linkin Park, a nawet Black Veil Brides! Całość opisałabym jako wielce nowoczesny,
elegancki i dramatyczny album, który na swoim tle pozwala zabłysnąć wściekłym i brutalnym
wokalom, będący jednocześnie bardzo dynamicznym, dzięki rockowym piosenkom i
podążającym za nimi łagodnym utworom.
Głównym tematem tego dzieła jest psychika ludzka i to, jak funkcjonowanie w
społeczeństwie ma na nią wpływ. Wszystko zamknięte jest w zbiorze 13 piosenek w stylu
Hard Rock, Nu Metal i Alternative Rock, wpisując tym samym Electronic Rock, jako główny
gatunek. Na płycie znajdziemy nie tylko kolaboracje z Mattem B z From Ashes to New w
utworze "Sick" i japońskim kompozytorem Yoshiki w balladzie "Zipang", ale także
niesamowity cover zespołu Duran Duran do piosenki "Ordinary World", który brzmi, jak jeden
z utworów z debiutanckiego albumu artysty.
Odnośnie produkcji tego krążka nie ma żadnych informacji, a jego promocja odbyła się
głównie za sprawą trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych, o nazwie "ANTI FINAL
TOUR", wydanej również na DVD.
Płyta doczekała się 5 singli, którymi są, kolejno: "Who's Gonna Save Us", "After Light",
"Fake Divine", "Zipang" i "Mad Qualia".
Teledyski do piosenek są utrzymane w formie artystycznej VISUAL KEI, typowej dla
japońskich zespołów.
Nie będę się wypowiadać na temat każdej piosenki z osobna. Warto natomiast wyróżnić
niektóre utwory na tle reszty.
Otwierający album "Who's Gonna Save Us" to prawdziwa bomba, która natychmiast
przyciąga uwagę słuchaczy, zwłaszcza kochających nowoczesne, ciężkie brzmienie.
Mnie kupiła od razu i była pierwszą, jaką usłyszałam z całej płyty. Ballada "Zipang" brzmi
epicko. W rozumieniu muzycznym i dosłownym ;).
"Lion" zmienia klimat całego wydania z bardzo ciężkiego na Popowo-rockowy ze swoimi
chwytliwymi gitarowymi riffami i inspiracją Punk-Rockowym brzmieniem. Zarówno "Another
Moment", jak i "Fake Divine" łączą w sobie elementy i dźwięki Techno-Popowe z Industrial
Metalem. Powiem to po raz kolejny, ale według mnie cały repertuar brzmi bardzo
'amerykańsko' przez dźwięki nu-metalowe w nowoczesnym wydaniu. Taka fuzja wytwarza
uniwersalne brzmienie, z którego słuchacze tego gatunku będą zadowoleni, ale które
również nie czyni albumu innowacyjnym.
Przez to, że całość odnosi się do zakamarków ludzkiego umysłu i wpływu na niego
czynników zewnętrznych, takich jak życie społeczne i postrzeganie świata, każdy może się
utożsamić z tekstami niemal wszystkich piosenek. Większość z nich sięga w mroczną sferę,
ale natkniemy się również na takie, w których odnajdziemy chociażby nadzieję. Wszystkie
słowa są piękne i głębokie, a Hyde jest autorem każdej jednej piosenki (oprócz oczywiście
zamykającego album coveru "Ordinary World"). Byłam niesamowicie szczęśliwa odkrywając
całą lirykę tego albumu i była to dla mnie swojego rodzaju forma terapii. Również na etapie
śledzenia tekstów dowiedziałam się czegoś nowego. Zaciekawiło mnie słowo 'QUALIA',
które pojawia się w piosence o tytule "Mad Qualia" i o ile nie zaskoczył mnie fakt, że znała je
moja siostra, studiująca na kierunku Biologia Człowieka, tak ja nie miałam pojęcia o tym, że
są to właściwości doświadczeń zmysłowych, jak odbieranie dźwięków i kształtów w zupełnie
inny sposób, w jaki każdy inny człowiek na świecie może je odbierać, ponieważ zakładają,
że odbiór świata przez każdego z osobna jest subiektywny. Ma to piękne odniesienie w
kontekście całego albumu. Ale to już temat filozofii umysłu, a nie o tym ta recenzja, prawda?
:)
Pewnie każdy będzie w stanie wyłonić na tle całego krążka swoje ulubione utwory. Ja także
takie mam. Moimi osobistymi faworytami są "Who's Gonna Save Us", "Zipang" i przede
wszystkim "Fake Divine", które wszystkim szczególnie polecam posłuchać :).
Ciężko mi stwierdzić, czy okładka albumu odzwierciedla jego klimat. Przedstawia ona
napisany czarną farbą tytuł albumu na szarym murze, zamalowany w połowie czerwonym
obrazkiem jabłka, po którym pełznie wąż. Jest to najpewniej odniesienie do zakazanego
owocu, jednak nie jestem pewna jak można to odnieść do tematyki całego wydania. Jedno jest pewne! Na 100% pasuje na okładkę albumu Hard Rockowego! Nie wiem dlaczego, ale z
automatu przywodzi mi na myśl płytę zespołu Papa Roach - "Getting Away with Murder".
Pokochałam ten album całym sercem i nie mogę się doczekać, aż poznam całą dyskografię
artysty! To dość niesamowite, że multiinstrumentalista Hyde, jako muzyk, który istnieje w
przemyśle muzycznym od ponad trzydziestu lat (jejku! A nie wygląda staro :o), pomimo
swojego wielkiego i długiego doświadczenia na scenie (a może właśnie dzięki niemu?),
ciągle tworzy muzykę i w dodatku potrafił stworzyć coś, co brzmi tak bardzo nowocześnie!
Myślę, że ten album to coś w rodzaju jego testamentu i w każdym jego calu czuję, jak
bardzo się do niego przyłożył i jak bardzo pokazał nam poprzez niego cząstkę siebie.
Zachęcam do wypróbowania tej pozycji.
~Aneysa
0 notes
Text
Jaka jest aktualna kolejność występów podczas Eurowizji?
🎰🎲✨ Darmowe 2,250 złotych i 200 darmowych spinów kliknij! ✨🎲🎰
Jaka jest aktualna kolejność występów podczas Eurowizji?
W tym roku miłośnicy Eurowizji z całej Europy z niecierpliwością wyczekiwali na finałowy terminarz konkursu Eurowizji 2021. Po zeszłorocznej przerwie związanej z pandemią koronawirusa, tegoroczna edycja miała szczególne znaczenie dla fanów i artystów.
Finał Eurowizji 2021 ostatecznie odbył się w Rotterdamie w Holandii, a uczestniczyły w nim 39 krajów. Zmagania rozpoczęły się od dwóch półfinałów, które miały miejsce kolejno 18 i 20 maja. W nich toczono zacięte boje o awans do wielkiego finału, w którym rywalizowali finaliści z całego kontynentu.
Ostateczny finał Eurowizji 2021 miał miejsce 22 maja i przeszedł do historii jako niezwykle emocjonujące wydarzenie. Zespoły prezentowały swoje utwory, wokale i choreografię, starając się zachwycić zarówno jury, jak i publiczność.
Wielkim zwycięzcą tegorocznej Eurowizji okazała się reprezentantka Włoch, zespoł Måneskin, którzy zdobyli serca widzów i jurorów swoim utworem „Zitti e buoni”. Toście zaskoczenie, emocje i niespodzianki towarzyszyły tegorocznej edycji, pozostawiając fanów z utęsknieniem czekającymi na kolejną Eurowizję.
Terminarz Eurowizji 2021 zapisał się więc w historii jako wyjątkowe wydarzenie artystyczne, które pozwoliło zapomnieć o trudnym roku i ponownie zjednoczyło miłośników muzyki z całej Europy.
Plan występów Eurowizji obejmuje wiele etapów i szczegółów, które determinują ostateczny wynik artysty podczas tego prestiżowego wydarzenia muzycznego. Wszelkie decyzje dotyczące udziału w konkursie, wyboru piosenki, oprawy scenicznej i promocji artysty są kluczowe dla sukcesu występu.
Pierwszym krokiem w planowaniu występu Eurowizji jest wybór odpowiedniej piosenki, która odzwierciedla artystyczne możliwości wykonawcy oraz ma potencjał wyróżnienia się wśród innych uczestników. Następnie należy stworzyć unikalną oprawę sceniczną, która wizualnie i artystycznie podkreśli charakter utworu i artysty.
Promocja artysty i utworu przed samym konkursem jest kluczowa dla zdobycia uwagi widzów i jurorów. Organizacja konferencji prasowej, udział w programach telewizyjnych oraz aktywność na mediach społecznościowych to tylko niektóre z działań promocyjnych, które można podjąć.
Podczas samego występu, artysta musi zadbać o każdy szczegół - od technicznych aspektów dźwiękowych i oświetleniowych, po występ wokalny i choreografię. Perfekcyjna realizacja planu występu Eurowizji może zadecydować o ostatecznym wyniku i zdobyciu zwycięstwa.
Wnioski i doświadczenia z udziału w Eurowizji mogą być cenne dla rozwoju kariery artystycznej, dlatego warto starannie planować każdy etap występu i dążyć do osiągnięcia jak najlepszego rezultatu. Mimo konkurencji i wyzwań, udział w tej prestiżowej imprezie muzycznej może przynieść wiele korzyści i otworzyć nowe drogi artystycznego rozwoju.
Lista uczestników Eurowizji
Eurowizja, jedno z najbardziej znanych międzynarodowych konkursów muzycznych, cieszy się ogromnym zainteresowaniem fanów muzyki z całego świata. Na liście uczestników 3. edycji Eurowizji znajdują się zarówno doświadczeni artyści, jak i debiutanci, którzy mają szansę zaprezentować swoje umiejętności.
W tegorocznej edycji Eurowizji możemy się spodziewać wielu interesujących występów. Na liście uczestników znajdują się między innymi znane wokalistki popowe, rockowe zespoły oraz utalentowani soliści prezentujący różnorodne style muzyczne. Każdy z uczestników ma szansę zdobyć uznanie publiczności i jury oraz wygrać prestiżowy tytuł zwycięzcy konkursu.
Eurowizja to nie tylko rywalizacja, ale także okazja do zaprezentowania się publiczności z całego świata. Cieszy się ogromną popularnością nie tylko wśród fanów muzyki, ale także wśród telewidzów, którzy chętnie śledzą przebieg konkursu i głosują na swoich ulubionych uczestników.
Lista uczestników Eurowizji obiecuje wiele emocji i niespodzianek. Zapraszamy do śledzenia wydarzeń i kibicowania naszym ulubionym artystom podczas tegorocznej edycji tego prestiżowego konkursu muzycznego.
Kolejność prezentacji ma istotne znaczenie zarówno w świecie muzyki, jak i podczas międzynarodowego konkursu Eurowizji. Warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki organizatorzy ułożą występy poszczególnych krajów, gdyż może to wpłynąć na ostateczny wynik i ocenę jurorów oraz widzów.
W kontekście Eurowizji, wyznaczenie kolejności prezentacji odbywa się poprzez losowanie. Każdy uczestniczący kraj ma szansę na wylosowanie określonej pozycji, która może mieć kluczowe znaczenie dla jego szans na zwycięstwo. Istnieją różne teorie na temat optymalnej pozycji startowej - niektórzy uważają, że być pierwszym występującym to przywilej, inni z kolei sądzą, że decydujące znaczenie ma występ na końcu.
Nie bez powodu organizatorzy starają się zachować równowagę w prezentacji różnorodnych stylów muzycznych i wykonawców. Poprzez odpowiednie rozplanowanie kolejności, starają się zapewnić emocjonujące i porywające show, które przyciągnie uwagę i zachwyci widzów.
Warto pamiętać, że poza samą prezentacją też ważne jest jak prezentowany jest dany kraj podczas konkursu. Elementy wizualne, efekty specjalne czy choreografia również mogą mieć istotny wpływ na ostateczne wyniki głosowania.
Podsumowując, kolejność prezentacji Eurowizji to element, który może zadecydować o sukcesie lub porażce danego występu. Dlatego uczestniczące kraje starają się dbać o każdy szczegół i przygotować się jak najlepiej, by zaprezentować się światu w jak najlepszym świetle.
Harmonogram występów Eurowizji to jedno z najbardziej oczekiwanych wydarzeń muzycznych przez fanów Europy i nie tylko. W tym artykule zaprezentujemy pięć kluczowych informacji dotyczących harmonogramu występów tegorocznej edycji Eurowizji.
Data i miejsce: Eurowizja odbywa się co roku w maju i trwa kilka dni. W tym roku impreza odbędzie się w stolicy Holandii, Amsterdamie, w hali wystawowej RAI.
Półfinały: Harmonogram Eurowizji składa się z dwóch półfinałów, podczas których wystąpią reprezentanci poszczególnych krajów. Pierwszy półfinał odbędzie się 10 maja, a drugi 12 maja.
Finał: Najbardziej wyczekiwana część Eurowizji - finał - odbędzie się 14 maja. To właśnie w finale zostanie wybrany zwycięzca tegorocznej edycji.
Rejestracja: Dla fanów muzycznych wydarzeń ważne jest, aby wiedzieć, jak zarejestrować się na Eurowizję. Bilety na wszystkie wydarzenia będą dostępne na stronie internetowej wydarzenia.
Transmisja: Harmonogram występów Eurowizji obejmuje także transmisje na żywo w telewizji oraz online, dzięki czemu fani z całej Europy będą mogli śledzić wydarzenie bez konieczności podróżowania do Amsterdamu.
Eurowizja to niezwykłe wydarzenie, które przyciąga uwagę milionów widzów z całego świata. Harmonogram występów Eurowizji to kluczowy element imprezy, który pozwala fanom planować swoje obejrzenie ulubionych występów i wspierać swoich ulubionych artystów.
0 notes
Text
Jakie są szanse Francji na zwycięstwo w konkursie Eurowizji 2024?
Jakie są szanse Francji na zwycięstwo w konkursie Eurowizji 2024?
Według ostatnich prognoz, Francja ma szansę na udział w Eurowizji 2024. Kraj ten ma bogatą historię w udziale w konkursie muzycznym oraz wiele utalentowanych artystów. Francuscy reprezentanci zawsze starają się wykazać oryginalnością i wysokim poziomem wykonawczym, co przyciąga uwagę zarówno jury, jak i publiczności.
W przeszłości Francja odnosiła sukcesy w konkursie, zwyciężając kilkakrotnie. Jednak w ostatnich latach wyniki Francji nie zawsze były równie imponujące, co może wpłynąć na oczekiwania przed Eurowizją 2024. Mimo to francuscy fani muzyki są pełni nadziei i wierzą w potencjał swojego kraju.
Prognozy dla Francji na Eurowizji 2024 sugerują, że reprezentacja tego kraju może znaleźć się w gronie faworytów do zwycięstwa. Wszystko zależy od wyboru odpowiedniego artysty oraz piosenki, która poruszy serca widzów i słuchaczy z całej Europy.
Nie można jeszcze jednoznacznie stwierdzić, jakie będą ostateczne rezultaty Francji na Eurowizji 2024, ale fani muzyki z niecierpliwością czekają na finałową galę i trzymają kciuki za swoją reprezentację. Bez wątpienia udział Francji w tym prestiżowym konkursie muzycznym będzie wydarzeniem, na które warto z niecierpliwością czekać.
Francja od dawna jest jednym z najbardziej utytułowanych i cenionych uczestników Konkursu Piosenki Eurowizji. Reprezentanci Francji regularnie prezentują wysokiej jakości utwory muzyczne, które zdobywają uznanie zarówno w kraju, jak i za granicą. Potencjał reprezentantów Francji w Eurowizji jest niezaprzeczalny, co potwierdzają liczne sukcesy z przeszłości.
Francja może poszczycić się wieloma zwycięstwami w Konkursie Piosenki Eurowizji. Jej reprezentanci wielokrotnie zdobywali pierwsze miejsca, prezentując zarówno energetyczne utwory taneczne, jak i piękne ballady. Francuscy artyści mają nie tylko silne głosy i talent do pisania piosenek, ale także potrafią poruszać słuchaczy emocjonalnie i artystycznie.
Współczesna scena muzyczna we Francji jest bardzo zróżnicowana, co daje szerokie pole do wyboru potencjalnym reprezentantom w konkursie. Młodzi i utalentowani artyści regularnie pojawiają się na listach przebojów we Francji i za granicą, co świadczy o popularności francuskiej muzyki na świecie.
Reprezentanci Francji w Eurowizji mają zawsze mocne wsparcie ze strony fanów zarówno we Francji, jak i za granicą. Francja ma bogatą tradycję muzyczną, która ciągle się rozwija i ewoluuje, co pozwala francuskim artystom eksperymentować i tworzyć nowe brzmienia.
Podsumowując, potencjał reprezentantów Francji w Eurowizji jest wysoki dzięki ich talentowi, wsparciu fanów i bogatej tradycji muzycznej. Francuscy artyści regularnie dostarczają niezapomnianych występów i utworów, które zasługują na uwagę i uznanie na międzynarodowej arenie muzycznej.
Historia Francji na Eurowizji sięga roku 1956, kiedy odbyła się pierwsza edycja tego prestiżowego konkursu muzycznego. Francja, będąca jednym z założycieli Eurowizji, jest jednym z najbardziej utytułowanych krajów w historii tego wydarzenia.
Francja wygrała Eurowizję aż pięciokrotnie, co czyni ją jednym z najbardziej znaczących uczestników konkursu. Pierwsze zwycięstwo odniosła w 1958 roku danką utworu "Dors, mon amour" w wykonaniu André Claveau. Kolejne zwycięstwa Francji nastąpiły w latach 1960, 1962, 1969 i 1977.
Ponadto, Francja wielokrotnie zajmowała wysokie miejsca w rankingu finałowym Eurowizji, co świadczy o wysokim poziomie prezentowanym przez reprezentantów tego kraju. Popularność francuskich utworów przekłada się również na komercyjny sukces, z wieloma przebojami osiągającymi wysokie pozycje na listach przebojów nie tylko we Francji, ale także na całym świecie.
W historii Francji na Eurowizji można dostrzec duże zróżnicowanie gatunków muzycznych reprezentowanych przez francuskich uczestników, od ballad po popowe hity i piosenki z elementami tradycyjnej muzyki francuskiej. Francja wciąż pozostaje jednym z najważniejszych graczy na europejskiej scenie muzycznej i jej historia na Eurowizji to nieustający pasmo sukcesów i artystycznych osiągnięć.
Konkurencja dla Francji w Eurowizji 2024 zapowiada się nietypowo i niezwykle ekscytująco. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłorocznej edycji konkursu muzycznego w Europie wezmą udział niesamowicie utalentowani artyści, gotowi podbić serca publiczności swoją muzyką i występami.
Francję, jako gospodarza Eurowizji 2024, czeka nie lada wyzwanie, aby sprostać oczekiwaniom i zaprezentować się na najwyższym poziomie. Jednak konkurencja będzie zacięta, ponieważ inni uczestnicy również nie zamierzają się nudzić. Kto wie, może okaze się, że to właśnie jakiś inny kraj będzie ostatecznym zwycięzcą.
Wiele krajów już rozpoczęło przygotowania do tego prestiżowego wydarzenia i nie mogą się doczekać, aby zaprezentować swoje występy na wielkiej scenie Eurowizji. Dlatego fani muzyki z całej Europy (i nie tylko) z niecierpliwością oczekują na kolejne informacje dotyczące konkursu i uczestników.
Eurowizja zawsze była świetną okazją do integracji europejskiej poprzez muzykę i sztukę. Wielu artystów zyskało międzynarodową sławę dzięki udziałowi w konkursie, a ich utwory do dziś są powszechnie rozpoznawalne. Czy Francja zdoła obronić tytuł gospodarza i zaskoczyć wszystkich swoim występem? Przekonamy się już niedługo podczas emocjonujących eliminacji oraz finału Eurowizji 2024.
Francja ma ogromne szanse na zwycięstwo w tegorocznej edycji Konkursu Piosenki Eurowizji. Reprezentujący kraj utalentowany artysta oraz silna piosenka sprawiają, że Francja stoi na czele wielu rankingów bukmacherskich.
Jednym z głównych powodów, dla których Francja może zwyciężyć, jest wyjątkowe wykonanie artystyczne swojego reprezentanta. Francuski wokalista jest znany z dynamicznych występów scenicznym formacie, co przyciąga uwagę widzów i jurorów. Ponadto, piosenka, którą reprezentuje France, ma potężny przekaz i doskonale sprawdza się na wielkich scenach Europy.
Kolejnym czynnikiem, który może przynieść Francji zwycięstwo, jest wsparcie fanów konkurującego kraju. Fani Eurowizji z całego świata uwielbiają francuską kulturę muzyczną i są gotowi głosować na ich reprezentanta. To lojalne wsparcie może przekonać jurorów do udzielenia Francji wysokich ocen.
Niezmiernie istotny jest również fakt, że Francja regularnie prezentuje wysokiej jakości produkty na Konkursie Piosenki Eurowizji. Ostatnie sukcesy francuskich reprezentantów oraz profesjonalne podejście do przygotowań do wydarzenia sprawiają, że Francja zyskuje zaufanie zarówno jurorów, jak i widzów.
Wszystkie te czynniki łączą się, aby stworzyć idealne warunki dla potencjalnego zwycięstwa Francji w tegorocznej edycji Eurowizji. Czy Francja rzeczywiście zdobędzie tytuł zwycięzcy? Tego dowiemy się już niedługo, gdy odbędzie się finał Konkursu Piosenki Eurowizji.
0 notes
Text
Wycieczkowce
Zaczyna się sezon na wycieczkowce.
Już na początku listopada w porcie zacumował pływający hotel - Ovation of the Seas. Nie dało się go zauważyć z pociągu; pierwszą budowlą, która normalnie rzuca się w oczy po wyjechaniu z ostatniego tunelu na Linii Johnsonville jest piłkarski SKY Stadium. W ów dzień jednak stadion został przesłonięty przez stalowego behemota.
Nadłożyłem nieco drogi, by spojrzeć na niego z bliska. Wyglądał jak kawałek Popowic w lipcu 1997 roku.
Miejscowi mówią o "sezonie na wycieczkowce" - znaczy się: będą następne.
Na Lambton Quay tego rana ruch pieszy był większy, niż zwykle, przy czym sporo grupek wyróżniało się nietutejszością - emeryci w hawajskich koszulach, lekkich przeciwsłonecznych kapeluszach, luźnych płóciennych spodniach i espadrylach, przechadzający się niespiesznie, bez wyraźnego celu wędrówki. Zdecydowanie nie wrzuceni w miasto wraz z tsunami siły roboczej, o której pisałem kilka dni temu.
Po południu tego dnia statek odpłynął już z zatoki. Akurat poszedłem wtedy na Kaukau i zobaczyłem z odległości ok. 15 km, wypływającego z Cieśniny Cooka ku północy. Nawet z tej odległości widać było jego wielkość; kontenerowce i masowce zawijające do Wellington jawią się z Kaukau jako bezkształtne punkty na wodach między wyspami Południową i Północną, ten zaś miał pokaźny zarys i był optycznie większy, niż kilka samotnych wysepek Marlborough Sounds.
P.S.: Na zdjęciach inny statek podobnej klasy, Royal Princess, który przypłynął kilka dni po Ovation of the Seas.
1 note
·
View note
Text
DING DING DING DING DING DING DING DING DING D DING DING DING DING DING DING DING DING DING DING DING DING DING DING DING WHAT DOES THE FOX SAY POW POW POW POW POW POWPOW POPOW POWPOW POW POPOW POWPOW POW POW POPOPOW WHAT DOES THE FOX SAY
AINT NO WAY
79 notes
·
View notes
Photo
616) Память, Memory, Pamyat, Pamięć, Национально-патриотический фронт «Память»; НПФ «Память», National Patriotic Front "Memory", NPF "Memory", Narodowy Pariotyczny Front “Pamięć”, Общество «Память», Obshchestvo «Pamyat», Pamyat Society, Stowarzyszenie “Pamięć” - rosyjska, skrajnie prawicowa organizacja antysemicka, antysyjonistyczna i monarchistyczna. Pamyat określiła się również jako „Ludowy ruch narodowo-patriotyczny ortodoksyjnych chrześcijan”. Deklarowanym celem grupy jest zachowanie kultury rosyjskiej. Jej długoletni przywódca, Dmitrij Wasiljew, zmarł w 2003 roku. Grupa zniknęła w latach 90. i została podzielona na grupy, takie jak Narodowy Front Patriotyczny i Rosyjska Jedność Narodowa, Русское национальное единство. Pod koniec lat 70. działacze społeczni z moskiewskiego oddziału Towarzystwa Ochrony Zabytków Historii i Kultury założyli amatorskie stowarzyszenie historyczno-kulturalne Witiaź (Витязь, dosł. „Rycerz”). Jednym z celów nowo powstałego stowarzyszenia było przygotowanie do zbliżających się obchodów 600-lecia bitwy pod Kulikowem. Niektórzy znani działacze Vityaz w Moskwie to Ilya Glazunov i V. Kuznetsov (artyści), S. Malyshev (historyk), A. Lebedev i A. Lobzov (pułkownicy MWD), G. Frygin (inżynier Minaviaprom), Wiaczesław i Jewgienij Popow (muzycy) i K. Andriejew (ślusarz). Podobne grupy powstały w innych regionach Związku Radzieckiego. Vityaz i kilka innych nieformalnych grup założyło Pamyat jako organizację publiczną w Moskwie w 1980 roku. Pamyat wzięła swoją nazwę od słynnej powieści eseistycznej o tym samym tytule autorstwa Władimira Chivilikhina. Paul Klebnikov w swojej książce Ojciec chrzestny Kremla, Borys Bieriezowski, czyli historia grabieży Rosji, odnosi się do Olega Kalugina i pisze, że „nacjonalistyczna grupa Pamyat… powstała przy pomocy KGB”. Na wewnętrznym spotkaniu 4 października 1985 r. Pamiat podzieliła się na kilka frakcji, z których wiele próbowało zachować tę samą nazwę, co „prawdziwa” Pamiat. Jedna z nich, tzw. grupa Wasiljewa, kierowana przez Dmitrija Wasiljewa (byłego pracownika pracowni Głazunowa), A. Andriejewa i A. Gładkowa, skoncentrowała swoje działania na mediach. Do końca 1986 r. przywódcy Pamiat uważali się za głównych ideologów rodzącego się rosyjskiego ruchu nacjonalistycznego. 6 maja 1987 r. działacze Pamiat przeprowadzili niezarejestrowaną i nielegalną demonstrację na Placu Maneżnym w Moskwie w celu poparcia pierestrojki i zażądania zakończenia budowy oficjalnie usankcjonowanego projektu pomnika na Wzgórzu Pokłonnym. Wydarzenie spotkało się z niewielkimi represjami ze strony władz, a uczestnicy spotkali się z Borysem Jelcynem, ówczesnym pierwszym sekretarzem Moskiewskiego Komitetu Miejskiego KPZR, który uważnie ich wysłuchał i obiecał uwzględnić ich życzenia. W latach 1986-1987 w miastach RSFSR powstały inne organizacje o nazwie Pamyat. Wzrostowi szeregów Pamięci towarzyszyły liczne konflikty między jej założycielami a przywódcami. Jesienią 1987 r. powołano Front Narodowo-Patriotyczny (NPF) w celu „odrodzenia”, z zamiarem „poprowadzenia narodu rosyjskiego do odrodzenia duchowego i narodowego” w oparciu o „trzy tradycyjne rosyjskie wartości”: prawosławie, charakter narodowy i duchowość. W latach 1987-1989 Pamiat podzieliła się na kilka grup, które łączyła jedynie wiara w istnienie ogólnoświatowego „spisku syjonistyczno-masońskiego” i nazwa Pamiat. Na początku lat 90. kilka organizacji nosiło tę nazwę, w tym:
Narodowy Front Patriotyczny „Pamyat” (Dmitrij Wasiljew)
Narodowy Front Patriotyczny „Pamyat” (Nikołaj Filimonow - I. Kwartałow)
Prawosławny Narodowy Front Patriotyczny „Pamyat” (A. Kułakow - Siergiej Worotyncew)
Rosyjski Ludowo-Demokratyczny Front - Ruch „Pamyat” (Igor Sychev)
Związek Narodowej Reprezentacji Proporcjonalnej „Pamyat” (Konstantin Smirnov-Ostashvili)
Światowy Front Antysyjonistyczny i Antymasoński „Pamyat” (Walery Jemeljanow)
Rada Koordynacyjna Ruchu Patriotycznego „Pamyat” (bracia Wiaczesław i Jewgienij Popow)
Zgromadzenie Rosyjskie „Pamyat” (Igor Szczegłow).
Po kilku rozłamach i rychłym rozpadzie Związku Radzieckiego organizacja przyjęła stanowisko monarchistyczne. W sierpniu 1990 r. stały członek rady NPF Aleksandr Barkaszow (autor ABC rosyjskiego nacjonalisty) wywołał kolejny rozłam po tym, jak ogłosił, że jest „zmęczony zaabsorbowaniem wspomnieniami”. Powiedział, że „czas działać”. Jego nowa grupa została nazwana „Rosyjską Jednością Narodową” (Русское Национальное Единство). Barkaszow propagował kult swastyki. Ponadto w 1990 r. z NPF Dmitrija Wasiljewa „Pamyat” oderwali się:
Narodowa Republikańska Partia Rosji (Nikołaj Łysenko)
Narodowa Unia Socjalna (Wiktor Jakuszow).
Według pisarza Walerija Szambarowa, mnogość organizacji Pamyat została zorganizowana przez 5. Dyrekcję (ideologiczną) KGB ZSRR przy udziale CPSU MGK w celu zdyskredytowania organizacji Dmitrija Wasiljewa. W 1991 roku uruchomiono gazetę organizacji (nakład 100 000 egzemplarzy) i stację radiową (obie oficjalnie zarejestrowane). Pod koniec lat 90. oryginalna Pamyat zniknął ze sceny publicznej. Dmitrij Wasiljew zmarł 17 lipca 2003 r. Organizacja reaktywowała się w 2005 r. i uczestniczyła w marszach rosyjskich. 1 września 2021 roku dowiedziała się o śmierci Nikołaja Skorodumowa: według wpisu Władimira Basmanowa na portalu społecznościowym VKontakte, Nikołaj Skorodumow zmarł 10 czerwca 2021 roku w wieku 70 lat w szpitalu w Zelenogradzie. Powtarzającym się motywem w ideologii ugrupowania było twierdzenie o istnieniu tzw. „spisku syjonisyczno-masońskiego” przeciwko Rosji jako „głównego źródła nieszczęść narodu rosyjskiego, dezintegracji gospodarki, wynarodowienia kultury rosyjskiej, alkoholizmu, kryzysu ekologicznego” (według Pamyat). Syjonistów obwiniano także o wywołanie rewolucji w 1905 i 1917 r., śmierć milionów ludzi w trakcie rosyjskiej wojny domowej i kult jednostki Józefa Stalina. Współczesny sowiecki aparat rządowy miał być infiltrowany przez „syjonistów i masonów” pracujących jako „agenci syjonizmu” i służących celowi podporządkowania rządu sowieckiego „żydowskiej stolicy”. Pamyat często używał oskarżenia o „syjonistyczny rząd okupacyjny”. W 1993 roku Sąd Okręgowy w Moskwie formalnie orzekł, że Protokoły mędrców Syjonu są sfałszowane i oddalił pozew Pamyat o zniesławienie. Organizacja była krytykowana za wykorzystywanie dokumentu w swoich publikacjach. Grupa zniknęła w latach 90. i została podzielona na inne grupy, takie jak Narodowy Front Patriotyczny i Rosyjska Jedność Narodowa. Z listu otwartego lidera NPF „Pamyat” D. Wasiljewa do Prezydenta Federacji Rosyjskiej Borysa Jelcyna:
„… Wasza żydowska świta… już dobrze was wykorzystała i już was nie potrzebuje. Podzielicie los Napoleona, Hitlera itd., którzy byli dyktatorami utrzymywanymi przez syjonistów… Celem międzynarodowego Syjonizmu jest przejęcie władzy na całym świecie. Z tego powodu syjoniści walczą z tradycjami narodowymi i religijnymi innych narodów i w tym celu wymyślili masońską koncepcję kosmopolityzmu.
Z listu otwartego lidera NPF „Pamyat” D. Wasiljewa do Prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina:
"Panie Prezydencie, Pana inicjatywa obniżenia podatków spełnia nasze żądania. To pozytywny krok. Niestety współczesna gospodarka to gospodarka mniejszości narodowych, które uciskają większość. Oni są prawdziwymi frajerami naszych pieniędzy, surowców mineralnych itp. Banki nie powinny sprzedawać pieniędzy i czynić z nich pewnego rodzaju dobra zbywalnego. Powinny służyć produkcyjnej sferze gospodarki. Jesteśmy przeciwko wielopartyjnemu systemowi politycznemu. Wiele partii oznacza rozpowszechnianie egoizmu, szantażu itp. Rosja ma swoją własną historię, która liczy sobie 1000 lat. Nie ma sensu kopiować zachodnich instytucji w całości. Mogą być pozytywne i skuteczne w małych krajach europejskich, ale w tak dużym kraju jak Rosja słaby, skorumpowany system parlamentarny oznacza anarchię i sprzyja ekonomicznemu i politycznemu separatyzmowi”.
0 notes