#pożar prasy
Explore tagged Tumblr posts
wiecbork112 · 6 years ago
Text
Pożar sprzętu rolniczego i słomy. Na miejscu 11 zastępów straży pożarnej [FOTO]
Na miejscu pracowało 11 zastępów straży pożarnej z powiatu sępoleńskiego oraz chojnickiego. __________________ #wiecbork112 #powiatchojnicki #strażpożarna #JRGSępólnoKrajeńskie #JRGChojnice #pożar #słoma #ciągnikrolniczy #prasa #fire
We wtorek 30 lipca br, krótko przed godziną 13 na Stanowisko Kierowania Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sępólnie Krajeńskim wpłynęło zgłoszenie o pożarze w kierunku Dużej Cerkwicy. Na miejscu okazało się, że doszło do pożaru około 2h słomy, spaliła się także prasa oraz częściowo ciągnik rolniczy. Do pożaru doszło już na terenie powiatu Chojnickiego, niedaleko miejscowości…
View On WordPress
0 notes
dziwnyoneshotnocusz · 8 years ago
Text
Wśród tych, którzy pracowali w czarnobylskiej elektrowni, było wielu ludzi ze wsi. W dzień pracowali przy reaktorze, a wieczorem na działce, albo u rodziców w sąsiedniej wsi, gdzie kartofle do dziś sadzi się łopatą, nawóz rozrzuca widłami... A wygrzebuje te kartofle - rękami... Ich świadomość miotała się nieustannie między epoką kamienia a epoką atomu. Tkwiła w obu epokach na raz.
~S.A
Yana westchnęła ciężko, opierając się o ramię Viktora. Podwinęła kolana pod brodę i poczęła wpatrywać się z lekkim znużeniem w dzieci biegające po małym placu zabaw. Mały chłopczyk stanął dwiema nogami na huśtawce, próbując rozbujać się jak najmocniej. Jego kręcone blond włoski powiewały na wietrze a  ręce mocno i pewnie trzymały łańcuch, jedyną rzecz, jaka chroniła go teraz od upadku na ubity, brudny piasek.
���Mamo, spójrz! Ja latam!—krzyknął, starając się zwrócić uwagę młodej kobiety, siedzącej na ławce naprzeciwko. Na kolanach trzymała młodsze dziecko, dziewczynkę, również jasnowłosą, o dużych, niebieskich oczach. Ubrana była  w śliczną, pistacjową sukienkę w groszki, co prawda pobrudzoną nieco piaskiem, ale nikogo to przecież nie dziwiło- żaden realnie myślący człowiek nie zwracał uwagi na brudne  dzieci. One po prostu musiały się zapaskudzić. „Brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko!” mawiał jej ojciec, gdy była mała, czyli, gdy jeszcze ojciec miał dla niej choć trochę czasu.
—Peter! Proszę cię, uważaj!—odkrzyknęła matka dziecka, ściągając usta w wąską kreskę.
—Proszę być spokojną—polecił jej starszy mężczyzna, stojący przy ogrodzeniu. Jego wnuk, którego Yana znała dobrze, bo mieszkali po sąsiedzku w jednym bloku, bawił się samotnie w piaskownicy. Jego rączka poruszała się nadzwyczaj precyzyjnie, kiedy powoli grabił ubity piasek, tworząc na nim zaskakująco proste wyżłobienia.—jeśli się wywróci, nic się nie stanie. Dzieci muszą nauczyć się, że nie wolno za mocno szaleć. Poza tym, nawet jeśli w końcu spadnie, ma przecież jeszcze mleczaki. Co go nie zabije, to go wzmocni.
—Nie byłbym taki pewien tego jego wzmacniania—szepnął Viktor, utkwiwszy wzrok w rozszalałym chłopcu na łańcuchowej huśtawce—bo ja tutaj widzę skręcony kark.
—Nie przesadzaj—roześmiała się dziewczyna, przeczesując swoje kasztanowe włosy. Zazdrościła tym dzieciom. Zazdrościła, że bawią się beztrosko na placu zabaw, że obok stoją rodzice, dziadkowie, obserwujący każdy ich ruch. Są w centrum uwagi. Ona miała siedemnaście lat- wszyscy traktowali ją jak dorosłą. Jej ojciec był strażakiem i kiedy nie pracował w zawodzie, pomagał swojej matce, mieszkającej parę kilometrów od  Prypeci. Yana obawiała się często, że jej babcia niedługo nie będzie mogła obsłużyć nawet zamka od drzwi i nawet wtedy nie będzie chciała przeprowadzić się do centrum.
Jej matka miała na głowie jej sześcioletnią siostrzyczkę Dianę i o cztery lata młodszego Aleksa. Yana starała się, jak mogła nie żywić do rodziców urazy, ale nie mogła poradzić nic na to, że czasem czuła się po prostu samotna. Dobrze, że mam Viktora, trafiła do niej samotna myśl, która osadziła się głęboko w sercu, wywołując przyjemne ciepło. Ścisnęła mocniej dłoń chłopaka, siedzącego obok niej na trawie i przez chwilę wszystko było w porządku. Przez chwilę była szczęśliwa.
Nikt w mieście Prypeć nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że spędzają właśnie ostatnie chwile w swoich domach. Ludzie byli w pracy, na spacerze, dzieci bawiły się wesoło na placu zabaw, a para nastolatków zamyślona obserwowała je zza kolorowego ogrodzenia. Wszyscy byli zajęci sobą, myśląc o szkole, o życiu, o błahostkach, jakie lubiły zaprzątać głowę każdemu. Ktoś robił zakupy na obiad. Ktoś, mimo wczesnej pory opijał urodziny przyjaciela.
W gwarze życia nie dało się usłyszeć śmierci, bo śmierć śpiewała cicho i powoli. Snuła się jak wiatr, jak mgła nad ranem, jak szum jeziora odbijała się echem po ścianach budynków, które niedługo zostaną tylko pustymi, smutnymi skorupami. Bezużytecznymi, rozpadającymi się pokrywami na ludzi. Śmierć wnikała niespostrzeżenie w pełnych życia obywateli. Niewidzialna katastrofa szerzyła się wokoło, zabijając powoli wszystko, co spotkała na swojej drodze.
Do miasta zbliżał się korowód autobusów. Już za parę chwil władze, nie chcąc siać paniki, grzecznie poproszą o zabranie swoich najpotrzebniejszych rzeczy. Powiedzą, że to nie potrwa długo, może dwa lub trzy dni. Ludzi zostawią tutaj prawie cały swój dobytek, z nadzieją, że za niedługo do niego wrócą.
Ich nadzieja zakorzeni się głęboko w sercach, lecz w końcu i ją ogarnie promieniowanie.
* * *
Igor Utkin wiedział, że umiera. Nie był przecież głupi. Wiedział, że wszyscy dookoła niego próbują go oszukać. Pielęgniarki udają, że wszystko jest z nim w porządku, bo chcą, żeby myślał, że rzeczywiście jest normalnie. Jego język zrobił się żółty i spuchnięty, więc nie wystawiał go już, kiedy żartował sobie z lekarzem, który śmiał się po to, żeby znowu go okłamać. Ludzie będą starali się uśmiechać, nawet jeśli umierasz. Niestety, nie chcą pocieszyć tym ciebie, a ich samych. Bo przecież wszystko było w porządku, prawda, obywatelu Utkin?
Chciał się śmiać, ale język dosłownie ugrzązł mu w gardle, parę dni po katastrofie.
—Ja się czuję świetnie i doskonale!—wołał Vasilov, kiedy go badali. Zmarł zaraz po skończeniu się fazy utajonej, jakiś tydzień temu. I tak miał więcej szczęścia, niż Zima. Ten wszedł na dach i tyle go wszyscy widzieli. Sam Igor widział na własne oczy, jak jego przyjaciela pochłania blok numer cztery.
Mężczyzna zastanawiał się, co było ostatnią rzeczą, jaką zobaczył Vasilov. Miał nadzieję, że było to nocne niebo, a nie ziejąca śmiercią dziura.
On sam we śnie widywał tylko jeden obraz: swoje dzieci. Tak długo nie słyszał ich śmiechu. Jego żona Mira, za to, przychodziła codziennie i wykonywała chętnie większą częś�� pracy pielęgniarek. Zmieniała jego koszulę i czesała włosy. Nie informowała go o tym, że wychodzą ze skóry głowy kępkami, choć on widział to w odbiciu metalowej tacki na jedzenie. Mira nie wiedziała, że on wiedział i ta niewiedza oboje ich trzymała przy życiu.
—Nie płacz—mówił jej co wieczór, kiedy wychodziła, by spędzić noc w moskiewskim hotelu—wrócisz przecież jutro.
—Kiedy ja nie wiem, Igor—wyszeptała, starając się opanować drżenie głosu—ja nie wiem, skoro ty mi się na moich oczach rozpadasz.
I Igor o tym wiedział. Mężczyzna tyle się za młodu naczytał o śmierci. Ludzie mawiali, że bywa piękna, romantyczna i wyniosła. Cóż, jego śmierć nie pasowała do tych określeń. Wręcz przeciwnie, powiedziałby, że była brzydka, powolna i poniżająca. Igor Utkin rozpadał się nie tylko na oczach swojej żony, ale i  na własnych. Najpierw rozpadał się w środku- dosłownie i metaforycznie. Potem na zewnątrz, powoli i stopniowo.
Aż w końcu rozpadł się na dobre.
* * *
Ludzie wciąż do niej mówili. Zasypywali ją słowami, jak zasypali reaktor workami. Jakby piaskiem mogli przykryć jej żal, jej wściekłość. Słowa zrzucali tak samo ja te worki- z helikoptera, bo bali się podejść bliżej. „Nie byliśmy na to przygotowani” „To pierwsza taka sytuacja w historii” - te zdania słyszała już tyle razy, że wydawało jej się, że odciśnięto je na jej czole, jak krwawą pieczęć. Kim był jej mąż, że mogli tak o nim mówić? Cholernym eksperymentem?
Dzieci odesłała do siostry, bo nie potrafiła spojrzeć im w oczy. Odkąd Igor zmarł potrafiła siedzieć tylko w pokoju hotelowym i bezcelowo patrzeć w ścianę. Bo co innego miała zrobić? Nikt nie dawał jej sensownych odpowiedzi, a wszyscy traktowali ją, jakby była niepełnosprawna umysłowo. Pogrzebu też nie pamiętała- nie chciała pamiętać. Jej umysł w akcie buntu w ogóle przestał już cokolwiek zapamiętywać. Może i tak było lepiej dla niej- nie przekazywała potem złych wieści dzieciom, które wciąż myślały, że ich tata po prosu zachorował i, że niedługo wyjdzie, a wszystko będzie po staremu. Na samą myśl o tym, jak ma im powiedzieć, że ich kochanego tatusia rozłożyło promieniowanie Gamma, ściskało ją w żołądku a w sercu kołatało jak młotem.
Później, kiedy emocje opadły na tyle, że była świadoma tego, co się wokół niej dzieje, zaczęła się zastanawiać. Z czym walczyła ona, jej mąż i inni? Czym była niewidzialna śmierć, która zabierała jej Igora w szpitalu, która zabierała nadal innych strażaków, którzy razem z jej ukochanym pojechali tamtej nocy gasić pożar, który...no właśnie?
Co z tym pożarem?
Bo o promieniowaniu wszyscy wiedzieli niewiele. O wszystkim mówiono, jakby to była tajemnica, jakby obawiali się, że to może się wydać, wylecieć do prasy, a co gorsza- gdzieś do mediów zagranicznych. Ale to było nieuniknione, pomyślała Mira, naprzemiennie zaciskając i rozluźniając pięści. W końcu wszystkie trupy wyszły z szafy Związku Radzickiego, który mimo opanowanej do perfekcji umiejętności tuszowania informacji nie potrafił zatuszować gigantycznej, radioaktywnej chmury szerzącej się nad Europą.
* * *
18 maja, 2010 roku
Prypeć
Diana obudziła się gwałtownie, gdy samochód podskoczył na wertepach. Wschodzące słońce odbijało się w jej długich, jasnych włosach, w które lubiła wkładać kwiaty, gdy spacerowała sama po moskiewskich przedmieściach. Teraz jednak jedyną ozdobą, jaką posiadała były te właśnie promyki brzasku. Nie miała też na sobie jasnej sukienki w kwiaty- zastąpiła ją robocza kurtka, trochę za duże, lecz wygodne spodnie i długie buty, wiązane prawie pod kolano. Przetarła jeszcze zaspane oczy i uśmiechnęła się słabo do siedzącego obok niej Aleksa. Jej młodszy brat zasnął z twarzą przytuloną do szyby. Musiał wyglądać komicznie od zewnątrz, ale raczej nie obawiał się  upokorzenia- nie było tutaj żywej duszy, która mogła go oceniać.
Aleksa w ogóle nie powinno tutaj być, pomyślała Diana ponownie zamykając oczy. Kiedy to się stało jej brat miał przecież dwa lata, więc siłą rzeczy nie mógł nic pamiętać. Idąc tym tokiem myślenia, Aleks nie żywił do tego miasta żadnych sentymentalnych uczuć, nie czuł nostalgii i niemiłego ukłucia w sercu, jakie Dianie z kolei towarzyszyły odkąd już wyjechali z Moskwy. Mimo wszystko, z dobrego serca i, (jak przypuszczała kobieta) z czystej ciekawości postanowił pojechać z nią. Poza tym, stacja telewizyjna fundowała wszystko- od noclegu po jedzenie. A Aleks zdecydowanie lubił, gdy ktoś mu coś funduje.
—Towarzyszka się obudziła?—spytał kierowca. Zrobił to tylko po to, żeby zacząć rozmowę- Diana wiedziała, że mężczyzna już od jakiegoś czasu obserwuje ją w lusterku. Ona też go widziała- jego przerzedzone, jasne włosy i grube okulary. Mógł mieć może pięćdziesiąt lat i definitywnie nadal mentalnie siedział w starych czasach. Bo kto w XXI wieku zwraca się do kogoś per towarzyszko?
—Nie mogę spać, kiedy samochodem tak telepie—odparła sucho, obserwując drzewa przesuwające się w zawrotnym tempie za oknem, lecz wciąż obserwując jego reakcję w lusterku. Kierowca tylko się uśmiechnął.
—Nic na to nie poradzę, niestety. Ale bez obaw- już za chwilkę będziemy na miejscu.
Jechali jeszcze pięć lub dziesięć minut, kiedy samochód jadący przed nimi zaczął zwalniać, aż w końcu zatrzymał się na samym środku drogi.
—Aleks, obudź się. Aleks!—Diana delikatnie potrząsnęła ramieniem brata, który gwałtownie podskoczył na siedzeniu.
—Co? Już, już wstaję.
Z trudem otworzyła drzwi auta i wysiadła, brutalnie zderzając się z lodowatym, lecz rze��kim powietrzem. Rozprostowała kości, wykonując parę nieskomplikowanych ćwiczeń gimnastycznych i dołączyła do formującej się już grupki osób, stojących pomiędzy jednym pojazdem a drugim.
Ekipa telewizyjna, z którą podróżowali, składała się jedynie z trzech kamerzystów, prezenterki, kierownika i owego kierowcy, który jako jedyny podróżował w innym samochodzie, razem z nią, i jej bratem. Był również przewodnik, który miał zapewnić im bezpieczeństwo podczas wyprawy. Stacja telewizyjna, która była inicjatorem całego przedsięwzięcia nie była jedną z najpopularniejszych, a owy projekt był prawdopodobnie ich najambitniejszym z dotychczasowych pomysłów. Był on skazany na powodzenie- ludzie kupują takie ckliwe historie. Ofiary Czarnobyla po latach wracają do swoich domów- Diana już widziała nagłówki, tytuły artykułów od  których robiło jej się nie dobrze.
Wciąż zastanawiała się, dlaczego właściwie to robiła.
Może dlatego, że była samolubna? Chciała stać się rozpoznawalna? Chciała pozwolić, by część jej historii trafiła do szerzej publiczności, a jednocześnie zyskać swoje pięć minut sławy? Może naprawdę chciała znów zobaczyć swoje stare mieszkanie, miasto...swoje dawne życie?
A może kierowały nią zupełnie inne, niezrozumiałe dla niej samej pobudki?
Ich małe ‘zebranie’ zorganizowane pośrodku drogi, miało mieć charakter informacyjny. Przewodnik poinformował ich, że znajdują się dziesięć kilometrów od miasta Prypeć, że obowiązują ich wszelkie środki ostrożności, że nie wszystkie budynki są w pełni bezpieczne, że mają się nie oddalać i robić to, co im każą. Aleks pytał o to, czy dostaną czas wolny na ‘zwiedzanie’, a ona miała ochotę trzasnąć go w głowę. A co tu jest do zwiedzania? Tylko ruiny dawnych lat. Błąd z radzieckiej przeszłości. Rozpadający się pomnik ludzkiej głupoty. Do tej pory nie myślała nawet o tym, jak zareaguje, gdy zobaczy swój dom, po raz pierwszy od dwudziestu czterech lat. Teraz dopiero dotarł do niej piorunujący fakt: prawdopodobnie znajdzie tam o wiele więcej, niżby się spodziewała. Czy zobaczy swoje łóżko, niezasłane od dnia, w którym wyszła do szkoły i już nigdy nie wróciła do swojego pokoju? Czy znajdzie lalki, książki, zabawki Aleksa? Rzeczy, zostawione na pastwę losu, zniszczone przez czas, lecz wciąż możliwe do rozpoznania? Nie wiedziała, czy była na to gotowa.
Czuła, że zaczynała dramatyzować, więc gdy już wsiadła z powrotem do samochodu postanowiła, że nie będzie o niczym takim myśleć. Skupiła się na jej roli- wzruszonej córki, przypominającej sobie o dzieciństwie spędzonym w Mieście Widmo, które oczywiście wtedy jeszcze nim nie było. Zaczynało jej się robić niedobrze, a przecież ich właściwa podróż nawet się nie zaczęła.
—Znajdujemy się na jednej z głównych ulic miasta Prypeć, ewakuowanego w roku 1986 z powodu awarii elektrowni jądrowej  w Czarnobylu...—głos prezenterki niósł się echem po ścianach, z których odpadała płatami tapeta. Diana czuła na sobie wzrok sporej kamery, której obiektyw zdawał się przewiercać jej duszę, odkrywając od dawna skrywane zakamarki. Z tego, co wiedziała, program miał być typowym mini dokumentem- polecono przedstawić historię jej  rodziny a potem ukazać ją: Dianę Utkin, powracającą do rodzinnego domu, do mieszkania,  którym stawiała pierwsze kroki i uczyła się życia przez sześć lat. Parę pytań do odpowiedzenia, kilka scen do sfilmowania. To nie mogło być trudne.
Na prawdę, nie była na to przygotowana- stacja zapewniła jej nawet konsultację z psychologiem kilka tygodni przed wyjazdem, ale żadna liczba godzin spędzonych na zastanawianiu się, co zastanie za drzwiami opuszczonego mieszkania w bloku, w samym centrum Miasta Widmo, nie mogła dogłębnie uporządkować myśli, plączących się po jej głowie. Mimo, że trzymała kamienną twarz przez większą część podróży, nie mogła okłamywać siebie przez ten cały czas- bała się, a strach narastał z każdą chwilą spędzoną w jej starym mieszkaniu, w którym pojęcie czas zostało mocno zatarte i zdeformowane.
Mieszkanie numer dwa mieściło się na parterze wielkiego bloku, na samym skraju ulicy. Prowadziły do niego kamienne schody, obsypane płatkami odchodzącej, niebieskiej farby. Skrzynki na pocztę zostały wyrwane, podobnie, jak drzwi i patrząc na to Diana poczuła dziwną, obezwładniającą ją złość. To był jej dom, jej dziedzictwo…w ruinach. Jej wspomnienia, zamiecione pod wyjątkowo duży dywan.
Przewodnik wszedł pierwszy, jeszcze raz upewniając się, że wszystko dookoła jest bezpieczne. Na ich szczęście (bądź i nieszczęście) konstrukcja bloków okazała się solidna i wytrzymała dwadzieścia lat pozostawiona sama sobie. Szkielet budynku był   prawie nienaruszony, jedynie wszechobecny bałagan, małe zniszczenia i ubytki, smród stęchlizny, i cisza uświadamiały ich wszystkich o tym, że wkroczyli do sfery zamkniętej. Do strefy wykluczenia. Do prawdziwego Miasta Duchów.
Aleks miał dziwną minę. Był zainteresowany, ale nie w sposób, w jaki powinien był być. Nie mogła odróżnić go od ekipy filmowej, która miała dokładnie  taki sam wyraz twarzy. Jakby zastanawiali się, jaki będzie jej następny krok. Jakby to był tylko eksperyment społeczny, a to przecież byli ludzie! Nie tylko jej rodzina, ale tysiące innych obywateli, którym siłą zabrano ich majątek i dotychczasowe życie!
Bo przecież, z nich wszystkich, tylko ona pamiętała. Nikt nie był w stanie odtworzyć  to, co tu przeżyła. Ona, zwykła, prosta osoba. Może nie wiedziała, jak rozszczepić jądro atomowe. Może nie wiedziała, jakie dokładnie izotopy przedostały się z elektrowni do atmosfery tamtego feralnego dnia. Znała właściwie tylko jeden: Czarnobyl 86. Najgorszy z nich, bo powodował choroby, takie jak: samotność, cierpienie i dezinformacja.
—Wszystko w w porządku?—spytał jej brat, przyglądając się jej uważnie. W odpowiedzi uśmiechnęła się słabo i przekroczyła próg mieszkania.
Przedpokój: ogołocony z płaszczy i butów, które zostawili. Może zabrali je ludzie, może zwierzęta, a może natura, przeróżne zjawiska atmosferyczne. Duża szafa, w której jej mama chowała deskę do prasowania leżała przewrócona w kałuży wody. W salonie nie było szyb w oknach, więc deszczówka przedostała się na podłogę. Pływały w  niej jakieś kartki: Diana rozpoznała w nich zapiski z dziennika ojca, jakieś dokumenty i rachunki. Wilgoć rozmyła atrament, więc wyglądały bardziej jak dzieła sztuki, co paradoksalnie napawało ją jeszcze większym smutkiem. Kuchnia  i łazienka były niemożliwe do zobaczenia: sufit zapadł się i gruz z piętra wyżej pokrył wszystko, co możliwe. Za to jej pokój stał przed nimi otworem: łóżko bez materaca, wypaczone panele podłogowe, odpadająca tapeta w niedźwiadki. Prawie zapomniała, że był to też pokój Aleksa.
—Pamiętasz to?—spytała, wskazując ręką na rzucone w kąt nosidełko. Zanim jednak jej brat zdążył odpowiedzieć, dodała sama do siebie—oczywiście, że nie. Byłeś za mały. Ale ja pamiętam za ciebie. W tamtym kącie mama usypiała cię do snu, kiedy ja obserwowałam was z mojego łóżka. Zawsze, kiedy budziłeś mnie w nocy, nie mogąc zasnąć ponownie, gapiłam się w to okno naprzeciwko.
—Widać stąd elektrownie, prawda?—zagadnęła prezenterka.
—Nie stąd, z pokoju rodziców—westchnęła. Dlaczego wszystkich interesuje tylko ta przereklamowana kupa radioaktywnych oparów? Przed nimi stoi ofiara, oni jednak wolą patrzeć na powód jej cierpienia.
Trwali przez chwilę w ciszy- ona, spacerując po domu, wdychając specyficzny zapach starości, jej brat podążający cicho za nią, przewodnik obserwujący ich kątem oka i ekipę przygotowującą się do kręcenia.
—Może nie powinniśmy tu przyjeżdżać—zwrócił się do niej Aleks przyciszonym głosem—dziwnie się zachowujesz.
—A jak mam się zachowywać?—spytała nieco rozjuszona—To był nasz dom, Aleks! Nasz!
—Twój dom, Diana. Mój był i zawsze będzie w Moskwie.
Miała ochotę go za to uderzyć, ale wiedziała, że ma rację. Aleks traktował tą wycieczkę jako ciekawostkę, podczas gdy ona widziała w tym podróż w czasie. Podróż do jej dzieciństwa, do czasów, kiedy ich ojciec jeszcze żył i jako strażak gasił pożary domów a nie elektrowni atomowych. Kiedy ratował pojedynczych ludzi przed osobistą katastrofą, a nie miliony obywateli przed powolną śmiercią.
—Proszę państwa—zaczął niepewnie kierownik po tym, jak jeden z kamerzystów szepnął mu coś na ucho—jeśli są państwo gotowi to możemy już zaczynać wywiad.
Diana podniosła krzyż, który spadł ze ściany i przywiesiła go ponownie tam, gdzie było jego miejsce. O dziwo gwóźdź nadal tam był.
—Jak pani wspomina dzieciństwo i mieszkanie tutaj, w sąsiedztwie elektrowni?
Pierwsze pytanie padło zdecydowanie za szybko. Była monitorowana ze wszystkich stron: przez trzy obiektywy kamer, oczy dziennikarki, kierownika przyglądającego się temu wszystkiemu z tyłu. Kobieta ze stacji telewizyjnej miała jaskrawo rude włosy, które wyglądały surrealistycznie na tle poszarzałej ściany, z której odpadała tapeta. Diana postanowiła od tego momentu wpatrywać się tylko w te włosy, tworząc swego rodzaju punkt zaczepienia dla oczu, żeby bezmyślnie nie gapić się w przestrzeń, jakby była skrzywiona psychicznie.
—O elektrowni wiedzieliśmy niewiele. Nikt w szkole nie uczył nas o atomach, byliśmy przecież dziećmi. Żyliśmy jak normalni ludzie. Mój ojciec był strażakiem, a wujek pracownikiem elektrowni. Matka zajmowała się domem.
—A więc pani rodzice nie byli związani bezpośrednio z elektrownią Czarnobylską?
—Nie, nie—pokręciła głową—tylko wujek. Był w dyrekcji, więc zdołał załatwić mieszkanie w centrum.
Dziennikarka uśmiechnęła się dobrodusznie, zupełnie niepotrzebnie.
—A jak wspomina pani dzień ewakuacji? Było was troje, plus matka, prawda?
—Tak...moja siostra, ja i Aleks. A dzień… dzień, jak każdy inny, na początku, oczywiście—odparła  szybko—nie pamiętam już jak trafiliśmy do autobusu. Byliśmy przerażeni, nie wiedzieliśmy gdzie jest ojciec. Tylko Yana zachowała spokój, pocieszała  nas i matkę... Potem dowiedzieliśmy się, że jedziemy do Moskwy, do szpitala, bo tata jest chory. Nie rozumiałam co się dzieje, ale wszyscy byli w takiej samej panice jak my. Ale mimo wszystko siedzieliśmy cicho.
—Rozumiem—pokiwała głową kobieta, ale Diana wiedziała, że nie rozumie. Nie dała po sobie poznać swojej frustracji, więc kontynuowała patrzenie się w jasną czuprynę kobiety. Na prawdę, kto mógłby pofarbować włosy na taki kolor?—A pan? Jest pan bratem pani Diany. Jak pamięć o dawnym miejscu zamieszkania została panu przekazana, kiedy już mieszkaliście w Moskwie?
—Mieliśmy albumy ze zdjęciami—powiedział Aleks po chwili zastanowienia—ale mama nie lubiła o tym rozmawiać. A potem…
—Potem umarła—dopowiedziała szybko Diana.
—Z powodu napromieniowania?
—Nie. Popełniła samobójstwo.
—Oh—na to prezenterka najwyraźniej nie była przygotowana.—Z żalu po śmierci męża?
—A jak pani myśli?!—Diana wykrzyknęła gwałtownie, a wszyscy obecni w opustoszałym mieszkaniu podskoczyli ze strachu—Proszę nie udawać, że panią to obchodzi! Jak wszyscy chcecie zarobić na nieszczęściu innych ludzi!
—Diana…
—Aleks, proszę cie, nie odzywaj się, bo nie masz o tym najmniejszego pojęcia!—wydusiła na jednym wdechu kobieta, czując jak łzy napływają jej do oczu—Nie mogę w to uwierzyć. Przepraszam, muszę wyjść.
Zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo jej zachowanie było nieprofesjonalne, zeszła nieporadnie po zdewastowanych schodach i poczęła przedzierać się przez zarośla i młode drzewa, które zastąpiły niegdyś pięknie przystrzyżone trawniki.
Po wyczerpującym marszu zatrzymała się, dopiero, gdy coś zagrodziło jej drogę. Było to ogrodzenie, kiedyś kolorowe i proste, teraz ledwo spełniało swoją funkcję. Wiedziała, gdzie się znajdowała, mimo tego, że krajobraz zmienił się diametralnie. Podczas tej krótkiej podróży zdążyła się nauczyć, jak wiele wspomnień powraca do umysłu, kiedy tylko człowiek dostanie odpowiednie bodźce.
Łańcuchowych huśtawek już nie było, została po nich sama konstrukcja, więc Diana usiadła na ziemi, w miejscu, nad którym powinno zwisać siedzisko i nasłuchiwała, czy ktokolwiek za nią idzie. Słyszała jedynie szum drzew i odległy śpiew ptaków, który napawał ja jeszcze większą nostalgią i smutkiem.
Nie mogła uwierzyć, że jako dziecko bawiła się tutaj z przyjaciółmi. Gdyby nie te zarośla, widziałaby ulicę, którą mama odprowadzała ją do szkoły. Za jej blokiem był rząd sklepów, kiedyś tętniących życiem. To wszystko jest teraz martwe. Porzucone samochody, zabawki, domy. Porzuceni ludzie.
Ktoś, prawdopodobnie uczestniczący kiedyś w wycieczce do Zony powiesił obok zjeżdżalni maskę likwidatora. Diana zawiesiła na niej wzrok. Gdy bardzo się wysiliła, mogła zobaczyć cały strój- szary, dziwny kombinezon, po części strój strażacki, przerobiony na czarnobylską modę. Jeśli wysiliła się jeszcze bardziej, mogła ujrzeć niebieskie oczy jej ojca, ukryte za okropną, słoniową maską.
I tak ludzie ich zapamiętają, pomyślała, jako herosów w słoniowych maskach. Ale ona wiedziała. Wiedziała, że za tymi maskami kryli się ludzie. Zwykli ludzie, którzy stali się bohaterami i zapłacili za to cenę, której za życia nie mogli spłacić. Którą płaciła ona, jej brat, którą będzie płacić jeszcze wiele osób po nich. Najpierw upadł reaktor. Potem upadł komunizm. Kiedyś upadną i ludzie, a Miasto Duchów będzie wciąż takie samo- ciche i spokojne. I nie upadnie. Może za kilkaset lat obróci się w pył, tak, jak wszystko, co stworzyli ludzie. A duchy zajdą inne miasto i inny świat.
0 notes
ligaswiata-blog · 8 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dziwny rok 1973, czyli słów kilka o programie MK Ultra, terroryzmie, fałszywej fladze oraz Oldze Hepnarovej W czasach terroryzmu fałszywej flagi najlepiej sprzedawanym towarem jest strach pokazany z perspektywy poprawności polityczny i autorytetu, który ukazuje wam sztuczne przyczyny danego zjawiska ... Jak łatwo oskarżyć i podsumować ofiarę dzięki słowom tzw. autorytetów, lekarzy, psychiatrów, nauczycieli oraz służb specjalnych. Jak łatwo z dziecka zrobić mordercę, kata i psychopatę, aby za pomocą jej zbrodni odwrócić uwagę opinii społecznej od działania rządu, układu, tajnego bractwa ... Olga Hepnarova, to 22 letnia dziewczyna z dobrego domu, która nagle postanawia zabić. Nic nie dzieje się przypadkiem, bowiem przypadków nie ma Oparty na prawdziwych zdarzeniach film, możecie obejrzeć w polskich kinach, jednak nie jest on nakręcony z perspektywy tragedii osoby objętej działanie programu MK Ultra, lecz poprzez pryzmat poprawności politycznej i autorytetu osób, którzy całej sytuacji próbują nadać aspekt fałszywej realności. 24-letnia Olga Hepnarová była ostatnią kobietą w ówczesnej Czechosłowacji, na której wykonano karę śmierci. Uciszono ofiarę wojskowego programu badawczego, na której przez kilkanaście lat testowano terror psychotroniczny. Martwa ofiara nie powie już ani słowa w swojej obronie ... https://bronpsychotroniczna.wordpress.com Przebieg zdarzeń Mamy ciepłe lato 1973 roku, 22 letnia Olga wypożycza ciężarówkę i podekscytowana wyrusza na trasę po Pradze aby spełnić swoje (zaprogramowane) marzenie ... Marzenie młodej kobiety podobne jest do marzeń terrorystów zaprogramowanych na wykonanie konkretnego zadania. Chociaż wtedy nie nazwano Olgi terrorystką, jej działanie jest identycznie jak to, podjęte przez marionetki służb specjalnych - terrorystów w Nicei, czy Berlinie ... https://wojciechdydymusdydymski.wordpress.com/2017/01/06/gwiazdy-falszywa-flaga-i-slady-slonia/ https://panlogika.wordpress.com/2017/01/04/terrorysta-od-kolyski-az-po-grob/ https://ligaswiatanews.wordpress.com/2016/12/20/polish-truck-to-dezinformacja/ Ciężarówka wpada na przystanek (Aleja Obrońców Pokoju), Olga jako zaprogramowany predator, ma za zadanie zabić jak najwiecej osób czekających na tramwaj. http://ligaswiata.tumblr.com/post/136115315712/czarna-psychologia-internetu-ipredatorzy Na miejscu giną 3 osoby, kolejne 5 w drodze do szpitala. Ciężko rannych jest 12 osób. – Hamulce się zacięły, czy co? Na Boga, zasnęła pani za kierownicą? – krzyczeli do niej policjanci, na których przyjazd Olga spokojnie czekała w aucie. – Nie, nie zasnęłam, hamulce są sprawne. Umyślnie wjechałam na chodnik. To moja zemsta na społeczeństwie za to, jak traktowało mnie przez całe moje życie – odpowiedziała. Jak to możliwe, by dziewczyna "z dobrego domu" mogła zaplanować taką zbrodnię? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Romana Cílka w reporterzu pt. "Ja, Olga Hepnarová” i nakręcony na jego podstawie film w reżyserii Petra Kazdy i Tomáša Weinreba z Michaliną Olszańską w roli głównej. Olga była dzieckiem z tak zwanego "dobrego domu". Ojciec pracował w banku, matka była dentystką. W czasach, kiedy półki sklepowe świeciły pustkami, a słodycze były na wagę złota, w domu czteroosobowej rodziny (Olga miała siostrę) niczego nie brakowało. Etap Pierwszy : Depresja podstawą do prania mózgu Jednak problemy zaczęły pojawiać się wcześnie. Im Olga była starsza, tym bardziej oczywiste było, że dziewczynka nie jest podobna do innych dzieci. Nie potrafiła zaprzyjaźnić się z kimkolwiek, z trudem przychodziła jej rozmowa z rówieśnikami, więc zaczęła ich unikać. W ósmej klasie podstawówki praktycznie przestała przychodzić do szkoły. Miała problemy, o których nie chciała i być może nie potrafiła nikomu powiedzieć. Była ekscentryczna, zamknięta w sobie, a to budziło konsternację i niechęć. Gdy miała 13 lat, pokłóciła się z matką, nie pierwszy raz - nigdy nie były sobie zbyt bliskie. Etap Drugi : Podżeganie do samounicestwienia Tym razem kobieta powiedziała córce, że Olga nie byłaby w stanie popełnić samobójstwa, bo to wymaga odwagi, której dziewczynie brakuje. Dla Olgi to było jak wyzwanie. Po nieudanej próbie samobójczej rodzice jakby się ocknęli i wysłali ją na badania. Etap Trzeci : budowanie osobowości schizofrenicznej Zakład psychiatryczny w latach 70. nie był właściwym miejscem dla nadwrażliwej dziewczyny. Nie umieszczono jej w izolatce, Olga każdego dnia spotykała się ze schizofrenikami, z osobami dotkniętymi różnego rodzaju paranojami. Źle znosiła ich towarzystwo, w końcu postanowiła uciec. Nie udało się. Dziewczynę za karę nafaszerowano lekami i pobito, przywiązaną pod prysznicem. Etap Czwarty : Kreacja Predatora Dla czystej satysfakcji z zadawania innemu człowiekowi bólu, bo przecież nie w ramach leczenia. Tym bardziej, że psychiatrzy orzekli, że Hepnarová jest zdrowa i może opuścić szpital. Dziewczyna nie wróciła do domu - wysłano ją do ośrodka opiekuńczego dla dzieci w Opařanach, gdzie skończyła szkołę. 17-letnia Olga sama siebie nazywała "kaleką seksualną", badający ją psychiatrzy orzekli natomiast, że nie jest ani homoseksualna, ani heteroseksualna. Choć dziś postrzega się ją jako lesbijkę, dziewczyna romansowała przelotnie zarówno z mężczyznami, jak i kobietami. Przyjmowała ich w swoim skromnym domku, bardziej przypominającym barak niż cokolwiek innego. Do domu jednak nie chciała wrócić. Zanim stała się słynną morderczynią, próbowała popełnić inne przestępstwo. Jako 19-latka wzięła kanister benzyny i w nocy podpaliła rodzinne gospodarstwo we wsi Zábrodí, o które, jak twierdziła potem Olga, bez przerwy kłócili się rodzice. Dziewczyna miała nadzieję, że ogień szybko się rozprzestrzeni - w środku spała jej starsza siostra i dwóch najemców. Nie udało się, pożar został w porę ugaszony. O tym, że to sprawka Olgi, świat dowiedział się dopiero 3 lata później, kiedy przyznała się do czynu podczas badania psychiatrycznego. Etap Piąty : Wpajanie myśli za pomocą podszeptów, potrzeb i uwarunkowań sprawczych Ponadprzeciętnie inteligentna, stroniąca od ludzi, Olga zakochała się w samochodach. Prawo jazdy zrobiła tuż po skończeniu szkoły, szybko zatrudniła się też w Zakładach Transportowych Poczt i Telekomunikacji. Jej samochód stał się jej azylem. W nim rozmyślała o krzywdach, jakie ją dotykają ze strony innych, czytała modnych wówczas egzystencjalistów, albo po prostu wpatrywała się nad zdobytą jakoś ludzką czaszką, którą położyła przy kierownicy. "Piekło to inni”, powtarzała za Sartrem Hepnarová i bardzo chciała uwierzyć w jego słowa. – Jestem psychopatką, ale oświeconą. Pewnego dnia zapłacicie za swój śmiech i moje łzy – mówi bohaterka Olszańskiej w jednej ze scen filmu. Etap Szósty : Autorytet podsumowuje działania predatora na podstawie hipotez wyjętych z rękawa (magia sprawcza iluzji świata), wedle zasady służb specjalnych : martwy winny, dobrym winnym "Przypuszczamy", że "cierpiała" na zespół Aspergera. "Oczywiście nie wiemy tego na pewno", ale "wiele na to wskazuje". ( Słowa kody i słowa slogany, tworzą iluzje w taki sam sposób jak tworzone są teorie naukowe ... Zawsze z każdego słowa i teorii można się wycofać ...) Była ponadprzeciętnie inteligentna, a z jej listów, które czytałem, wynika, że miała też jakiś talent literacki. Niewielką przesadą byłoby stwierdzenie, że gdyby usiadła i napisała książkę o tym, jak sfrustrowana, samotna dziewczyna przejechała ciężarówką ludzi na przystanku, może uznano by ją nawet pisarką egzystencjalną. Zespołu Aspegera w tamtym czasie nie diagnozowano. Wiadomo natomiast, że Olga przez całe życie czuła się "nękana". Była przekonana, że wszyscy ludzie, całe społeczeństwo, w którym przyszło jej żyć, nieustannie ja karze - za to, czego nie zrobiła i co zrobiła. Jej doświadczenia w zakładzie zamkniętym, brak bliskości ze strony innych, szczególnie rodziny i każde niepowodzenie utwierdzało ją w tym przekonaniu. Niemal dziesięć lat po pierwszej próbie samobójczej Hepnarová miała w sobie dość odwagi, by targnąć się na swoje życie raz jeszcze, tym bardziej skutecznie. Ale już jej to nie wystarczało. Palące poczucie krzywdy i wyobcowanie sprawiało, że dziewczyna pragnęła zemsty. Za własny ból chciała ukarać wszystkich. Postanowiła zabijać. Rozważała różne scenariusze. Wykolejenie pociągu ekspresowego, odpalenie ładunku wybuchowego w pomieszczeniu pełnym ludzi... Takich czynów dokonać jednak nie tak łatwo. Mogłaby też zdobyć broń maszynową, stanąć po środku Placu Wacława i po prostu zacząć strzelać do ludzi. Kusiło ją to rozwiązanie, ale i ono ostatecznie odrzuciła - co, gdyby po jednym, dwóch strzałach ktoś ja obezwładnił? Kilka ofiar to było dla niej za mało, ona wymordowałaby całe społeczeństwo, gdyby tylko mogła. W końcu zdecydowała się na rozwiązanie dla niej najprostsze - wjechać ciężarówką w tłum ludzi. Bez problemu wynajęła samochód. 9 lipca 1973 roku pożegnała się ze swoim ukochanym samochodem - po prostu pozwoliła mu stoczyć się z urwiska w przepaść. 10 lipca bez problemu przebyła jazdę próbną ciężarówką i wystała do prasy listy, w których wyjaśniała motywy swojego czynu. Jestem samotnikiem. Człowiekiem zniszczonym przez ludzi. Mam wybór - zabić siebie albo innych. Wybieram zemstę. To zbyt proste, by opuścić ten świat cichym samobójstwem. (...) Mój wyrok: Olga Hepnarova zostanie ofiarą swojego własnego bestialstwa, skazaną na karę śmierci. Etap Siódmy : List Pożegnalny Fragm. pożegnalnego listu Hepnarovej – To był akt rozpaczy, nie zemsty. Nie składałabym tego też na karb jakiejś choroby psychicznej – powiedziała Michalina Olszańska podczas kręcenia zdjęć do filmu. – I chociaż zaplanowała te zbrodnie, to ja traktuję je jako zbrodnie w afekcie – dodała. Olga Hepnarová była ostatnia kobietą, która została skazana w Czechach (ówczesnej Czechosłowacji) na karę śmierci. Powieszono ją 12 marca 1975 roku. Takie celowe działania wg. Programu MK Ultra Monarch, są przykładem tego co robią naprawdę szpitale psychiatryczne z normalnymi, często zagubionymi ludźmi, dobry winny to martwy winny, osadzony przez autorytet władzy, lekarzy i przez osąd nic nie rozumiejącego społeczeństwa. https://ligaswiatanews.wordpress.com/2016/10/23/psychiatria-bzdura-dla-naiwnych Co chciano ukryć przed oczami zszokowanych ludzi Przejdźmy do interesujące faktów roku 1973, dlaczego film został poświęcony strachowi przed ofiarą systemu, a nie tysiącom ginącym w wojnie ludzi z elitami.? Dlaczego, ludzie w poszczególnych krajach mieli skupić się na sprawach lokalnych, dlaczego spadło tyle samolotów, dlaczego astronautyka łączy się z wznoszeniem obelisku WTC, dlaczego każdy lot w kosmos łączy się z wypadkiem samolotu : 8 stycznia - została wystrzelona radziecka sonda księżycowa Łuna 21 wraz z pojazdem Łunochod 2. 22 stycznia - 176 osób zginęło w katastrofie jordańskiego Boeinga 707 w nigeryjskim mieście Kano. 15 lutego – doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Henry Kissinger przybył z wizytą do Pekinu. 19 lutego – w katastrofie należącego do Aerofłotu samolotu Tu-154 w Pradze zginęło 66 osób. 21 lutego- izraelskie myśliwce zestrzeliły nad półwyspem Synaj samolot pasażerski Libyan Airlines; zginęło 108 osób. 28 lutego – w katastrofie samolotu rządowego pod Szczecinem zginęły wszystkie 18 osób znajdujących się na pokładzie, w tym minister spraw wewnętrznych Wiesław Ociepka i 6 członków delegacji MSW Czechosłowacji. 5 marca – 68 spośród 182 osób na pokładzie zginęło w katastrofie hiszpańskiego samolotu DC-9 pod francuskim Nantes. 16 marca – w Leuenbergu w Szwajcarii większość europejskich Kościołów luterańskich i reformowanych oraz Kościoły ewangelicko-unijne, waldensów i braci czeskich podpisały Konkordię Leuenberską. 17 marca – pałac prezydenta Lon Nola w stolicy Kambodży Phnom Penh został zbombardowany przez pilota sił powietrznych; zginęło 20 osób, prezydent ocalał. 19 marca – 62 osoby zginęły w Wietnamie Południowym w katastrofie samolotu C-54 miejscowych linii lotniczych. 24 marca – ukazał się album The Dark Side of the Moon angielskiej grupy Pink Floyd. 3 kwietnia - została wystrzelona radziecka stacja orbitalna Salut 2. Motorola zaprezentowała na Manhattanie w Nowym Jorku pierwszy przenośny telefon, który był prototypem współczesnego telefonu komórkowego, o nazwie DynaTAC (DYNamic Adaptive Total Area Coverage). 4 kwietnia – oficjalne otwarcie kompleksu World Trade Center w Nowym Jorku. 6 kwietnia - NASA wystrzeliła sondę kosmiczną Pioneer 11. 10 kwietnia – 108 osób zginęło w Szwajcarii w katastrofie samolotu pasażerskiego Vickers Vanguard 952. 12 kwietnia – należący do NASA samolot pasażerski Convair 990 Galileo zderzył się nad Sunnyvale w Kalifornii z morskim samolotem rozpoznawczym Lockheed P-3 Orion. Łącznie w katastrofie zginęło 17 osób. 11 maja – 63 osoby zginęły w katastrofie należącego do Aerofłotu samolotu Ił-18 koło Semipałatyńska (obecnie Semej) w Kazachstanie. 14 maja – NASA: na orbitę okołoziemską wyniesiono amerykańską stację kosmiczną Skylab. 18 maja – 100 osób zginęło w katastrofie samolotu Tu-104 w mieście Czyta na Syberii. 23 maja – Efraim Kacir został prezydentem Izraela. 25 maja- na amerykańską stację orbitalną Skylab przybyła pierwsza załoga. 3 czerwca – 14 osób zginęło w katastrofie samolotu Tu-144 podczas Paris Air Show. 4 czerwca - zakończyła się misja radzieckiego, sterowanego z Ziemi pojazdu księżycowego Łunochod 2. 22 czerwca – zakończyła się pierwsza załogowa misja na amerykańskiej stacji orbitalnej Skylab. 26 czerwca – 9 osób zginęło w wyniku eksplozji rakiety Kosmos 11K65M na radzieckim kosmodromie w Plesiecku. 11 lipca – 123 osoby zginęły, 11 zostało rannych w katastrofie brazylijskiego Boeinga 707 pod Paryżem. 20 lipca - japoński Boeing 747 ze 145 osobami na pokładzie został po starcie z Amsterdamu uprowadzony przez trzech terrorystów palestyńskich i jednego członka Japońskiej Armii Czerwonej do libijskiego Benghazi. 22 lipca - 78 osób zginęło, a 1 została ranna w katastrofie lotu Pan Am 816 u wybrzeży Tahiti. 25 lipca – wystrzelono radziecką sondę Mars 5. 31 lipca – w katastrofie samolotu DC-9 na lotnisku Logan w Bostonie zginęło 89 osób. 5 sierpnia – dwóch palestyńskich terrorystów z ugrupowania „Czarny Wrzesień” ostrzelało pasażerów na lotnisku w Atenach, zabijając trzy i raniąc 55 osób. 6 sierpnia – amerykański bombowiec B-52 omyłkowo zbombardował kambodżańskie miasto Neak Luong. Zginęło 137 osób, a 268 zostało rannych. 9 sierpnia – została wystrzelona radziecka sonda Mars-7. 13 sierpnia – w katastrofie samolotu Sud Aviation Caravelle pod La Coruną w Hiszpanii zginęło 85 osób. 18 sierpnia – w katastrofie samolotu An-24 w Baku zginęło 56 osób. 27 września – rozpoczęła się załogowa misja kosmiczna Sojuz 12. 28 września – arabscy terroryści z grupy As-Sa’ika opanowali w Bratysławie pociąg z 39 radzieckimi Żydami, jadącymi z Moskwy do Wiednia. Z pięcioma zakładnikami udali się na lotnisko w Wiedniu, skąd, po spełnieniu ich żądań, odlecieli do Libii. 30 września – w katastrofie samolotu Tu-104B pod Swierdłowskiem zginęło 108 osób. 13 października – w katastrofie samolotu Tu-104B pod Moskwą zginęło 119 osób. 31 października – Związek Radziecki wysłał w kosmos satelitę Bion 1, pierwszego biosatelitę serii Bion. 3 listopada – NASA: w kierunku Merkurego i Wenus wystrzelono sondę Mariner 10. 16 listopada – na amerykańską stację orbitalną Skylab przybyła trzecia i ostatnia misja załogowa. 17 listopada – Ateny: wojsko dokonało masakry nie stawiających oporu studentów politechniki, protestujących przeciwko rządom junty. 25 listopada - grupa oficerów dokonała bezkrwawego zamachu stanu w Grecji, obalając prezydenta Jeorjosa Papadopulosa; początek końca rządów czarnych pułkowników. 3 grudnia – sonda kosmiczna Pioneer 10 przeleciała w odległości 130 tys. km od Jowisza, przekazując na Ziemię 300 zdjęć planety i szczegółowe dane na temat jego magnetosfery. 16 grudnia - w katastrofie należącego do Aerofłotu samolotu Tu-124 pod Wilnem zginęło 51 osób. 17 grudnia – 32 osoby zginęły w ataku 5 terrorystów palestyńskich na terminal lotniska Fiumicino w Rzymie i samolot amerykańskich linii Pan Am. Terroryści uprowadzili następnie samolot niemieckiej Lufthansy i odlecieli do Kuwejtu, gdzie poddali się władzom. 18 grudnia – wystrzelono załogowy statek kosmiczny Sojuz 13. 22 grudnia – w katastrofie belgijskiego samolotu Sud Aviation Caravelle w pobliżu marokańskiego miasta Tetuan zginęło 106 osób. https://panlogika.wordpress.com/2017/01/06/falszywa-flaga-gwiazdy-i-slady-slonia/ Dziwny ten 1973 rok, jeśli przejrzycie dane statystyczne, zobaczycie więcej dziwnych sytuacji, morderstw, zamachów, jednak ludzie mają skupiać się na strachu lokalnym, odciągającym oczy ludzkie od niebezpiecznych faktów. Tworzenie trwogi w ujęciu iluzji mikro świata opanowanego przez psychopatów, będących ofiarami władzy, systemu i służb specjalnych, jest celem tych, którzy chcą panować nad narodami nie wtrącającymi się w sprawy elit, astronomii, geopolityki, czy podboju globalnego za pomocą idei nowego porządku świata... Tematy zastępcze, zawsze są tematami bezpiecznymi, bowiem tego typu plotki nie zaszkodziły jeszcze nikomu przy władzy ... Czechy miały Olgę, my Ewę, a ile takich ofiar spoczywa jeszcze w lodówkach, czy uśpieniu nie wiedząc jaką role im przypisano ... Na waszej dzielnicy, pracy i uczelni, nie kończy się świat, bowiem gra z ludźmi prowadzona jest w skali całego świata, a wy otwieracie oczy dopiero wtedy kiedy odłamek prawdy trafi w wasz dom i rodzinę, jeśli elity za pomocą najemników, manipulacji i techniki walczą z całym światem, cały świat musi zacząć walczyć z nimi ... Dydymus Liga Świata
1 note · View note