#ostatniejnocywsoho
Explore tagged Tumblr posts
Text
"Ostatniej nocy w Soho"
Ten film odkładałam sobie od pierwszego dnia premiery. Mówiłam sobie: zostaw, może lepiej się nie dobijać. W końcu to horror jeszcze się zbyt przestraszysz. Wreszcie po trzech latach widząc tę pozycję na Netflix z czerwonym znaczkiem “NIEDŁUGO ZNIKA” zdobyła się na ten prawie dwugodzinny seans i… Żałuję, że nie zobaczyłam go od razu.
Eloise (Thomasin McKenzie), przyjeżdża do Londynu i marzy o karierze projektantki mody. W końcu jej przygody zabierają ją do starej kamienicy gdzie zaczyna wynajmować pokój i nagle w jej życie wkracza tajemnicza zjawa Sandy (Anya Taylor-Joy) z lat 60, pokazując jej swoją tragiczną historię. Eloise zaczyna czuć, że czas się rozpada i nadchodzą niejasne konsekwencje.
Fabularnie film mnie nie porwał. Albo przynajmniej tak mi się wydawało. Czułam jakbym znała już całą fabułę i dopiero w ¾ filmu zdałam sobie sprawę, że scenarzyści zagrali mi na nosie. Przyznaję, fajne rozwiązanie. Jest to coś w miarę nowego, a przy okazji fajnie wykonanego, tak więc ogólnie pod kątem fabularnym nie jest źle, choć na zakończenie filmu trochę pojechali.. (małe uwagi na dole ze spoilerami).
Aktorsko jest BOMBA (i fajnie i brutalnie)! McKenzie naprawdę pokazała jak wyjątkowo potrafi bawić się swoją postacią, nie mam do niej żadnych zastrzeżeń. Czułam jej szczęście, ból, smutek, złość. Pełna gama. Natomiast Anya Taylor-Joy, nie wydawało mi się jakby dała nam wszystko. Wiem, że potrafi więcej. Były sceny gdzie wręcz płakałam razem z nią, ale po jakichś 10 minutach stawała się bardzo nijaka… Może to kwestia moich okularów? Co tyczy się postaci drugoplanowych, nikt nie wypadł zbyt naturalnie. Jedynie Matt Smith pokazał co nieco, ale to już wiemy. Liczyłam na mniejszych aktorów, np. Michaela Ajao (John), ale chyba trochę się przeliczyłam.
No właśnie, skoro jest tak słabo, to czemu tak bardzo ten film mi się podobał? Oprawa wizualna moi drodzy. Bo wydaje się, że wszystko jest źle; Piszę, że aktorsko bomba, fabuła nie taka, ale szczerze? Ten film się po prostu fajnie ogląda. Ten film jest ŁADNY, scenograficznie przemyślany. Światło jest wręcz boskie. A przy tak wielu wizualnych plusach, nie myślę o tym czy ten film ma sens. W końcu to horror, kogo to obchodzi? Horrory są do oglądania i fajnej zabawy, a nie większego analizowania. I właśnie to spełnił ten film. Fajnie się na nim bawiłam. Nie był wyjątkowo straszny, raczej był przeciętny, ale przyjemnie się go oglądało.
Będę miło go wspominać.
Uwaga spoilery!Końcówka filmu mnie nie zadowoliła. Palący się dom? Zadźgany chłopak mimo leżenia na podłodze z 15 minut przeżył? Zatruta Eloise na spokojnie biega? No i ten fashion show na koniec… Czuję, że tutaj kreatywność i dobre chęci trochę zbyt popłynęły. O ile Johna mogę wybaczyć, to reszta - proszę trochę konsekwencji. Dodatkowo, ku mojemu zasmuceniu, reżyser w filmie zrobił z Sandy 100% ofiarę (którą była ALE), która miała pełne prawo do morderstwa. Brakowało mi z jej strony jakichś konsekwencji jej czynów. Chociaż może właśnie takie jest życie? Nie wiem.. Aczkolwiek na miejscu Wrighta darowałabym sobie tę ostatnią scenę gdzie Sandy pojawia się w lustrze u eloise i się do siebie uśmiechają. Może coś mniej przyjaznego?
Plus, na sam koniec, zwróćmy koniecznie uwagę jak bezsensownie zachowywał się starszy oficer. I czy on w ogóle przeżył? 8/10
1 note
·
View note