Tumgik
#moje luzne przemyslenia
lisiprom · 1 year
Text
Tak w sumie im bardziej myślę o tym co mi nie kliknęło przy tym Domu nas błękitnym morzem, tym bardziej dochodzę do wniosku że po prostu nie lubię tego trochę moralizatorskiego tonu w jaki często popadają autorzy książek.Nie mówię, że to akurat przypadek Domu, bo przeczytałam raptem trzy rozdziały ale zaczęłam się nad tym zastanawiać.
Na takim np Zniewolonym księciu bawiłam się super bo autorka nie próbowała mnie jako czytelnika edukować z wszystkich problemów świata (przedstawionego), tylko dała mi ciekawą historię z romansem miedzy dwoma głównymi bohaterami. W Zakonie drzewa pomarańczy (który muszę kiedyś skończyć jak już złe wspomnienia z okresem w którym go czytałam przetrawię) relacje pomiędzy Ead a Sabran są przedstawione w sposób naturalny. Ale w dużej części książek które w necie mają duży hajp bo są mlm (swoja droga nie cierpię tego skrótu, kojarzy mi się z lewymi firmami lol) czuje się czasem jakby autorzy stawiali sobie za cel mnie jako czytelnika edukować. I generalnie jak ktoś to lubi to okej ale osobiście mam dość tych wszystkich 'edukacyjnych' wtrąceń. Ostatnio w książce którą czytałam i która ogólnie była przyjemna, autorka tez w pewnym fragmencie wrzuciła taką wstawkę o bodajże nieheteronormatywnosci i może ja już stara jestem ale nie znam ludzi którzy irl by tak gadali. Podobny problem miałam z plain bad heroines gdzie narracja brzmiała miejscami jakby prowadziła ja okropnie pretensjonalna osoba która dosłownie żyje w internecie i próbuje uzbierać maksymalna ilość punktów za fotelowy aktywizm. Naprawdę mam dość tego mało subtelnego edukacyjno-moralizatorskiego nurtu w powieściach.
Inna sprawa są tw. O ile rozumiem ogólne określenie że książka zawiera graficzną przemoc (w tym też seksualną czy inne trudne tematy, tak drobiazgowe wyliczenia wszystkich możliwych 'problematycznych' rzeczy które mogą się pojawić w książce zakrawa trochę na paranoje. tym bardziej kiedy te tw tak na dobra sprawę zdradzają cala fabule książki, bo i taki przypadek miałam wątpliwą przyjemność czytać.
Jeszcze inną rzeczą która ogólnie odrzuca mnie od książki jest to, że jeśli jedyne co wydawnictwo i recenzenci mają na jej temat do powiedzenia to kilka oklepanych motywów i to ze zawiera taką taką reprezentację. A już moim absolutnym ulubieńcem jest określenie reprezentacja lgbt pod którą może się kryć dosłownie wszystko. Szczerze mam gdzieś to że autor wrzuci postać która ma coś reprezentować jeśli ta reprezentacja sprowadza się do absolutnych stereotypów i tego żeby autor mógł potem być w internecie chwalony że on taki dobry bo zawarł w książce reprezentacje. Ale już zastanowić się nad tym czy postać ta jest postacią ciekawa, budzącą emocje i zainteresowanie czytelnika czy jest tylko wydmuszka wypełniona stereotypami to już niewielu przejdzie przez myśl.
Inna luźną myślą która mi się nasunęła to jest to że ludzie niby czytają ale ze zrozumieniem maja już problemy. O odczytywaniu symboli czy nawiązań do innych dziel literatury już nawet nie wspomnę. I nie myślę ze każdy powinien być super erudytą ale kiedy przypomnę sobie ze podczas przeglądania recenzji Dziewiątego domu L. Bardugo zobaczyłam recenzje w której autor napisał, że to zagmatwana książka i nie rozumie tych wergiliuszów i dantych to trochę mi witki opadły. I piszę to jako osoba która nie uważa się za super obcykana z klasyka literatury.
Kolejnym moim problemem jest robienie kilku rożnych wydań książki na raz, czasem z dodatkowa ekskluzywną zawartością. O tych wszystkich książkowych boxach na które są cale listy kolejkowe nawet myśleć mi się nie chce. I o ile rozumiem chęć posiadania ulubionej książki w ładnym wydaniu tak posiadanie kilku rożnych wydań bo kolor stron jest inny dla mnie osobiście jest co najmniej niedorzeczne.
W każdym razie: głównymi winowajcami są zwykle książki YA i NA wiec chyba muszę przestać ten typ literatury czytać bo w innych książkach zwykle nie ma tych problemów (są za to inne lol)
Gorzkie żale zakończone a wniosek nasuwający się jest taki ze jeśli chce fajne bxb to tylko danmei/BL , bo jednak z tych zachodnich mlm to niewiele mi się podobało i nie wiem po kiego grzyba masochistycznie brnę w te książki (spoiler: bo ciągle liczę ze trafie na coś fajnego)
0 notes
Text
dzien nik
Chcialabym moc opisac kazdy dzien swojego zycia.
Czym rozni sie wg mnie pamietnik od dziennika?
Pamietnik jest bardziej rozwinieta forma dziennika. W swoim pamietniku opisuje to co wewnetrzne, przezycia duchowe, rozterki intelektualno - emocjonalnie.
Na dzienniku sa po prostu zdjecia z zycia i luzne przemyslenia. A takze wiadomosci ze swiata, ktore jakos wplywaja na moje zycie
0 notes