#krople kształtu
Explore tagged Tumblr posts
wracajspac · 2 years ago
Text
Trajektoria gwiazd
Leżalem w łóżku, liczylem przejezdzające za oknem samochody, a krople deszczu rozbijały się o parapet. Czułem ze moje ciało powoli traciło ciężar i stawało się przezroczyste. Zazwyczaj o tej porze ścianom mojej sypialni zaczynały wyrastać zęby i ręce, lecz tym razem nic podobnego się nie działo. Wzdrygnąłem się kiedy usłyszałem ciche stukanie w szybę.
Tumblr media
Moj byt aktualnie był czymś płynnym i pozbawiony kształtu. Nie miałem postaci, a czas nie był rzeczywisty. Wszystko co mnie otaczało rozciągało się do granic możliwości.
Poplynąłem, żeby otworzyć okno. Klamka była galaretowata i śliska więc ciężko było ją nacisnąć. W końcu okiennica otworzyła się z cichym jęknięciem, jak wrota tajemniczej świątyni. Przede mną stał mężczyzna.
-Nie widzę pana twarzy - powiedziałem bardzo cicho, a mój głos brzmiał zupełnie inaczej niż zwykle
- To nie jest konieczne - odrzekł i wyciągnął do mnie dłoń - chodź.
Chwyciłem ją. Miałem wrażenie że jest wilgotna i porośnięta szorstką sierścią.
-Dzisiejszej nocy można zaobserwować na niebie południowe konstelacje - szepnąłem - na przykład gwiazdozbiór koziorożca lub dużego psa
-Masz rację - przytaknął - a tam widać mały obłok Magellana.
Przed nami jednak niczego nie było.
-Dzisiaj będziesz malarzem - powiedział nagle mężczyzna- musisz namalować obraz, który zawiśnie w Luwrze obok Mona Lisy. Będzie piękniejszy niż rzeźba Nike z Samotraki. Teraz muszę cię zabrać do twojego warsztatu.
Zamyśliłem się, a dalsza wędrówka odbywała się w ciszy. Miałem wrażenie, że nigdy nie dotrzemy do miejsca, które nazwal moją pracownią. Wszystko wydawało się bezkresne.
Kiedy minęła wieczność odezwał się do mnie, a jego głos dobiegl zupełnie z innej strony
-To tutaj.
Rozejrzałem się. Staliśmy na skraju świata. W górze było widać galaktykę, sto milionów
migoczących światełek w kolorze błękitu, zaś nad pod nami roztaczała się panorama jakiegoś wielkiego, głośnego miasta. Przede mną stała sztaluga, na której znajdowało się zagruntowane podobrazie malarskie oraz kubek z pędzlami o różnym włosiu. Obok były również farby w niezwykle żywych i głębokich kolorach.
-Co mam namalowac? - spytałem niepewnie, lekko zdezorientowany
-Jesteś teraz wielkim artystą. Ręce Michała Anioła czy Gustava Klimta nie dorównują twoim
-Wielkim artystą - powtórzyłem beznamiętnie. Mój głos był pozbawiony modulacji i ciepła.
-Musisz zabrać się do pracy zanim skończy się twój wyjątkowy czas - ciągnął mężczyzna
-Kiedy wrócimy, już nie będziesz człowiekiem sztuki. W tym momencie możesz stworzyć wszystko. Posiadasz zdolności o których nie może pomarzyć nawet żaden astralny byt. Kiedy wszystko mi wyjaśnił, zniknąt, a ja usiadłem przed plotnem. Wziąłem do ręki szeroki pędzel, wydawał się być dziwnie lekki. Prawie nie czułem, że w ogóle istnieje.
-Wybierz mnie- przemówiła farba znajdująca się najbliżej moich stóp. Podniosłem ją i wycisnąłem na paletę. Z tuby wypłynęła srebrna ciecz, migotała jak galaktyka.
Wtedy poczułem, ze obraz, który namaluję musi być ruchomy. Będzie porywał widza, wzbudzał w nim burzę uczuć, wprawiał w zakłopotanie. Przy nim osoba, która ma go oglądać musi czuć się mała. To będzie coś niekonwencjonalnego, wykraczającego po za schematy. Obraz musi wylewać się daleko za rame i ciągnąć w nieskonczonosc.
-Mimo wszystko to noc, jak kazda inna - powiedziałem do siebie i zabralem się do tworzenia.
Sam proces powstawania dzieła mocno odbiegał od mojego wcześniejszego pojecia o malowaniu obrazów. Ruchy ręką i pociągnięcia pędzlem po płótnie przypominały raczej jakąś igraszkę z rzeczywistością.
Mysle, ze można było porównać tą czynność do choreografii tanecznej. Ciemne kolory, jak corps de ballet wykonywały tańce zespołowe w duzych grupach i stanowiły tło dla solistów, chłodnych odcieni i szarości. Jednak primaballeriną mego obrazu była owa srebrzysta, migocząca ciecz. Swoim blaskiem stanowiła niedościgniony wzorzec piękna i przejrzystości. Kiedy skończyłem, zrobiłem kilka kroków do tyłu, by móc spojrzeć na własne dzieło z nieco innej, dalszej perspektywy.
-Ten obraz będzie nosił tytuł "Trajektoria gwiazd" -powiedziałem pod nosem. Czułem, że tak właśnie powinien się nazywać. Uśmiechnąłem się, bo stojąc przed nim, odnosiłem wrazenie, jakbym był pyłem w porównaniu z głębią dzieła. Byłem z siebie zadowolony.
-Twój czas się skończył- dobiegł mnie zza pleców głos mężczyzny, którego twarzy nie mogłem zobaczyć-Musimy powoli wracać, przed nami wyczerpująca podróż.
-Jak długo zajmie, zanim znowu będę z powrotem w moim łóżku?
-Twój świat jest oddalony od tego miejsca o miliardy lat świetlnych, dlatego juz na nas pora, trzeba się zbierać.
Wstałem i podszedłem do mężczyzny. Ostatni raz odwróciłem się, by spojrzeć na obraz, który przed chwilą namalowałem. Žal mi było się z nim rozstawać, ale czułem, ze to konieczne.
Może kiedyś namaluję lepszy?
Tym razem wracaliśmy tunelem, którego ściany były pozbawione geometrii i przewijały się na nich malownicze krajobrazy. Nie wiem, ile czasu minęło zanim dotarliśmy do bardzo zatłoczonego miejsca. Bylo tam wiele nagich istot, kazda nadnaturalnie wysoka, o chudych,
kościstych nogach z niezwykle bladą cerą. Nie posiadały rąk, natomiast miały wielkie, mętne, niebieskie oczy.
-One wszystkie chcą zobaczyć twój obraz, zanim wróci wraz z tobą na Ziemię -zwrócił się do mnie towarzyszący mi mężczyzna -To ostatnie pożegnanie. Te byty są bardzo wrażliwe na sztukę.
Poszliśmy dalej i zatrzymaliśmy się dopiero pod moim oknem.
-Jeszcze kiedyś do ciebie zawitam. Zachowaj otwarty umysł -rzucił tajemniczo -Nic nie jest takie, jak ci się wydaje, to co dostrzegają twoje oczy jest jedynie mala namiastka rzeczywistości.
Wszedłem przez okno do swojego pokoju. Wyglądał trochę mniej groźnie niz zazwyczaj. Położyłem się w łóżku i zasnąłem. Rano obudziły mnie promienie słońca, które wdarły się przez szpary w żaluzjach. Cyfrowy zegarek, który stał na szafce pokazywał, że dochodziła ósma. Poszedłem do kuchni, zeby zaparzyć kawę. Nalałem wodę do czajnika i włączyłem radio, ponieważ zawsze przeszkadzała mi cisza. Usiadłem przy stole w oczekiwaniu na wrzątek i wsłuchalem się w audycję.
-... Cały świat żyje tym niesłychanym odkryciem -mówił prezenter, a ja zaciekawiony, czym żyje cały świat" podkręciłem nagłośnienie. Najwyraźniej stalo się coś znaczącego, o czym wypadało wiedzieć.
-Co ciekawe, dzieło, które znaleziono, pochodzi od anonimowego artysty, jednak z tyłu płótna autor pozwolił sobie napisać renesansową antykwą tytuł, „Trajektoria gwiazd". Bowiem czas jego powstania szacuje się właśnie na wczesny renesans, czyli musiał zostać namalowany w połowie czternastego wieku. Wszyscy znawcy oraz krytycy jednogłośnie twierdzą, że to największy wyczyn w dziejach historii sztuki, a odkrycie tego obrazu było niesamowitym cudem. Umiejętności artysty, mimo, iż tworzył w czternastym wieku, zdecydowanie wybiegały ponad te ramy czasowe. Rafael i Michał Anioł nie dorastają mu do pięt! Ponadto, po konserwacji zabytku, obraz będzie można obejrzeć na wystawie w Luwrze. Podobno ma zawisnąć obok ,,Mona Lisy"! Ciekawe, czy Da Vinci byłby zazdrosny - zaśmiałsię prezenter.
Dalsza część audycji nie była już ważna, z resztą dobiegała do mnie jakby zza ściany
Uśmiechnąłem się do siebie, usatysfakcjonowany. Na moich dłoniach połyskiwały jeszcze plamy srebrnej farby.
W pośpiechu wypiłem kawę i zacząłem zbierać się do wyjścia do pracy.
To paradoksalne, że wybitny renesansowy artysta zajmował się obsługiwaniem kasy fiskalnej w małym sklepiku z artykułami spożywczymi na rogu bezimiennej ulicy...
1 note · View note
gvgmgv · 7 years ago
Text
Świeża trawa niczym satynowa pościel Otula lekko jak całun posłanie Lada moment zabierze go Gabriel W ostatnią podróż miedzy ziemia a rajem Dziurowe ciało toczy krople za kroplą Lepki strumień na zawsze opuszcza źródło Dusza wysuwa się pozostawiają kokon A była w tym ciele zaledwie chwilę krótką W dole wehikuł zepsute na dobre A nad nią miłość jedyna jaka zaznał Nie ożywią go słone żalu krople Choć tak donośne rozmiary jej błagań Spokojnie, już dobrze wędrowcze Dzisiaj odpoczniesz porzucisz ten bałagan Zacierają się uczucia i bodźce Rozmywają emocje, astralny błogostan Niefizycznie stan niczym próżnia Braki struktury wymiaru i kształtu Czysta energii do domu wyrusza On leży tak daleko, tam w rejonie zaświatów Wreszcie mu lekko nich i ziemia taką będzie Płynie przez tunel do najczystszego światła Boski autopilot wolno go wiedzie Do lepszego, idealnego świata Gdy tak dryfował w kierunku emanacji Przez tylną szybę oglądał swe życia Doświadczenia poprzednich inkarnacji Doszły do głosu kompletując przeżycia Nic do ukrycia, myśli jasne klarowne Jedno wszystkim, a wszystko jednym Nic już nie jest naprawdę złe i dobre Pora by wrócić, zasilić kolejną sondę Mieczem wojował więc sięgnął i jego miecz Wyniosłe ego chciało więcej i więcej mieć Dopiero śmierć, jak przyjaciel, szczera do bólu Wysoko lec, mój upadły królu szczurów Pozostaw strach na tym padole marnym Czekaja białe szaty po całym życiu czarnym Na wszytki rany Bóg przyłoży opatrunek Usłyszą twoje krzyki, odrzucałeś ratunek nie gorzki trunek, nakarmi cię ambrozja Anielski pył nie porani więcej nozdrza Życia iluzja nie oszuka cię więcej Właśnie zaczynasz żyć, choć stoi twe serce Wieczne polany, na nich zawsze promienie Już grają harfy, czekają przyjaciele Jeszcze chwila i dopełni się istnienie Żegnaj Krime widziałem w tobie siebie
3 notes · View notes
feduaura · 7 years ago
Text
I’m in the love with the shape of you - “Kształt wody” G. del Toro
Uczył ją wspólnym namdlewać snem.
B. Leśmian, “Gad”
Leśmianowski kochanek dzieli właściwie jedną wspólną cechę ze swoim hiszpańsko-amerykańskim kuzynem: nie jest człowiekiem. Jeśli jednak chodzi o arkany ars amandi, ten fakt wydaje się być mało istotny, gdyż stwory w owej sztuce radzą sobie całkiem nieźle.
Mało istotny? Nie, oczywiście, że nie. Tyle że, o ile w leszczynie chodziło wyłącznie o podstawową, prymitywną chuć - świadomość, że może umrzeć z rozkoszy za sprawą drapieżnej, fizycznej, odmienności partnera było tym, co dziewczynę kręciło - to o tyle w “Kształcie wody” mamy bardziej wysublimowane powody (choć wśród nich jest i czyste pożądanie). Główna bohaterka jest sprzątaczką we wojskowej agencji. Słyszy, lecz nie mówi, ze światem porozumiewa się za pomocą języka migowego. Krąg jej dyskutantów ogranicza się do koleżanki z pracy i sąsiada, którzy ten język znają. I wtedy pojawia się ON: nie dość, że pokryty łuskami, to w pewnym sensie też niemowa, ale za to z podobnym gustem muzycznym (i kulinarnym); tak bardzo i n n y. Tak bardzo taki sam, jak Elisa.
Tumblr media Tumblr media
Oryginał: https://glamrock.blognook.com
Czyli po prostu miłość, jakkolwiek niemożliwa i z mocno ograniczonym terminem ważności by nie była. Skoro ona, to i jej naturalne następstwo: jest taka scena, w której Elisa, jak przystało na porządnego osobnika rodzaju ludzkiego, ma szlachetne intencje położenia się spać. Na wersalce, z opaską na oczach i budzikiem pod ręką, tak, jak co noc - tylko, że ta noc różni się od poprzednich, ponieważ kobieta nie jest w mieszkaniu sama. Pan Ropuch rezyduje kilka kroków dalej, w wannie, miejscu, gdzie Elisa dotychczas brała sprawy w swoje ręce.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Autor: https://shapeofh2o.tumblr.com/
Już się pokłada na sofie, już zsuwa opaskę na oczy, a ja siedzę, widzę całą tę szopkę i mówię jej w myślach Babo, toć idź do niego, przecież tego chcesz. Jak się okaże, Pan Ropuch również (”Teratofilia. Tego słowa tu potrzebujesz” - M. J.).
I tutaj, przynajmniej wśród społeczności Filmwebu, następuje wrzawa - skormym mym zdaniem, zupełnie nieuzasadniona, bo sam akt miłosny został ukazany bardzo subtelnie, bez żadnych ruchów frykcyjnych kamery czy też namiętnych skrzeków, a końcowa scena, w której to wyraz twarzy Elisy można zinterpretować jako jednoznacznie kojrarzący się z orgazmem, mimo wszystko, nie jest sceną erotyczną.
Tumblr media
Źródło: www.screenwritingumagazine.com
Zatem, może to jednak nie chodzi o sam seks z gadem, lecz o związek międzygatunkowy? O inność? Może to tak boli ludzi, tak obrzydza? Powiada mistrz: 
“My movie is called ‘The Shape of Water’ because water like love, it has no shape. When it appears it can be in the shape of someone from your same gender, with a different language and culture, with a different age. It can appear in a thousand shapes, but in the end, you recognize it”. 
                                                                                                  Guillermo del Toro
Pod koniec filmu wtóruje mu perski poeta, Hakim Sanai:
“Unable to perceive the shape of You, I find You all around me. Your presence fills my eyes with Your love, It humbles my heart, For You are everywhere”. 
                                                       *   *   *
Ze sztuką - czy to w formie obrazu, muzyki czy filmu - jest tak, że oprócz ogólnego przekazu (czy istnieje w ogóle coś takiego w odniesieniu do sztuki?) odbiorca “widzi” w niej to, co chce widzieć. Przefiltrowawszy percepcję (”Przekombinowany zwrot” - M.J.) poprzez indywidualne przekonania, doświadczenia, wspomnienia, marzenia okazuje się, że X muza dla każdego przygotowała coś innego w opakowaniu z napisem “Kształt wody”. I tak dla osoby A na pierwszy plan wysunie się symboliczny związek na przekór konwenansom, którym to osoba Ą będzie zdegustowana, dla osoby B - walka o prawa mniejszości, a osoba C zobaczy głównie ukłon w stronę starego Hollywood. Osoba F (moi?) odebrała film głównie jako przyjemną dla oka opowieść o przyjaźni. I nieważne, że główni bohaterowie to trójka społecznie wykluczonych - niemowa, stary gej i czarna kobieta (rzecz się dzieje w Ameryce w roku 1960; jak by się uprzeć, można by jeszcze dorzucić hermafrodytów: potwór, choć raczej płci męskiej, to jego dolne partie ciała mają dość specyficzną budowę). Dobrze mieć wokół siebie garstkę takich ludzi, co do których masz pewność, że będą cię zawsze wspierać: diametralna zmiana pracy? Ponura rozprawa rozwodowa? Odbicie człowieka-amfibii (jak zgrabnie nazwany został na Filmwebie ukochany Elisy) z rąk rządu? Nie ma problemu! Przyjaciele - ci prawdziwi - mogą uważać twoje zamiary za niedorzeczne,będą stękać, jojczyć i fukać, ale koniec końców i tak każde z was wie, jak to się skończy.
Bylo słowo o przyjemności dla oka - niewątpliwie film spełnia tę funkcję. W większości jest utrzymany w “wodnych” barwach. Światło, czy to ciepłego południa, zalewające pracownię Giles’a, czy to zimnych latarni podczas deszczowego wieczoru gdy Elisa wraca z pracy, rozpuszcza kolory na ekranie, dając niesamowity, “akwarelowy” efekt. Muzyka - pierwszy przymiotnik, który przyszedł mi na myśl, to “oniryczna”. Niczym krople wody, dźwięki niespiesznie opadają w ucho, a pomimo to, wśród tej łagodności jest pewien niepokój. Zapowiedź zagadki, którą skrywa ciemna woda. Uczucie takie, jakiego doświadcza się podczas śnienia, niby nie koszmaru, zwykłego snu lecz takiego bez fabuły, za to pełnego niejasności, niepewności. Jednym słowem, jest bardzo “delTorowsko”.
                                                      *   *   *
Wraz z nakręceniem “Szkarłatnego Wzgórza”, reżyser odkurzył gatunek zwany powieścią gotycką; “Kształtem wody” przypomnia widzom o istnieniu baśni (na Filmwebie świetną interpretację pod tym względem zrobiła użytkowniczka o nicku nan_s), używając nie tylko nazewnictwa typowego dla tego rodzaju na początku filmu, ale również w wywiadach. Jak przekonaliśmy się po tegorocznym rozdaniu Oskarów (4 statuteki spośród 9 nominacji), zaczarował nią nie tylko publiczność.
PS.: Ta filmowa baśń jest bardzo zmysłowa, więc i na zmysły będzie oddziaływać temat słów ostatnich: Michael Shannon. Kobieta pierwotna we mnie: one fine male human. Mefistofeliczna uroda, nic tylko dodać bródkę w szpic i może grać sztampowego diabła. Nie to, żebym miała coś przeciwko. Kobieta cywilizowana: najwyraźniej facet ma taką twarz, że zawsze dostaje role, za przeproszeniem, skurwysynów, i to takich nawiedzonych (”Zawsze”! Widziałaś raptem dwa filmy z gościem przed obejrzeniem “Kształtu wody”, przy czym w jednym z nich był tym “dobrym gliną”, i śmiesz pisać always - M.J.). Człowiek we mnie, po obejrzeniu wywiadów z nim: na Teutatesa, chłopie, pozwól się długo przytulić. Bez żadnych podtekstów. 
1 note · View note
modrostreet-blog · 9 years ago
Photo
Tumblr media
KROPLE KSZTAŁTU - CHORZÓW
6 notes · View notes
kropleksztaltu · 10 years ago
Photo
Tumblr media
Street Art Festival 2011 Katowice, ul. Mikołowska
1 note · View note
kropleksztaltu · 10 years ago
Photo
Tumblr media
Street Art Festival 2011 Katowice, ul Mikołowska
0 notes