#kocha delic
Explore tagged Tumblr posts
Text
#nate mcbrayer#kocha delic#aidan hreschuk#pavel cajan#guillaume richard#adam fantilli#cbj#2023 dev camp#putting them all in order in the tags when the cbj admin did not was such a pain 😅#but i just needed to save this
26 notes
·
View notes
Text
thinking abt it and aurelia definetely has a thing for brushing's sylwek's hair. its so soft and delicate in touch and smells like strawberries which r aurelia's favourite fruit.
-
tak se myśle i aurelia na pewno kocha czesać włosy sylwka. są takie delikatne i mięciutke w dotyku. pachną jak truskawki.... jak jej ulubiony owoc.
9 notes
·
View notes
Text
Learn More About Japanese Tea At Obubu Tea Farm - Traveling in Japan 2018 Series
When planning out my trip to Japan this past May, I decided I wanted to do something different, something I didn’t see many tourists do in Japan. Something a little more intimate and educational. So I did some searching and I ended up booking a reservation to Obubu Tea Farm, which is in Wazuka about an hour from Kyoto. Obubu only runs their tea tours Monday through Friday, so after moving around some of my reservations between Kanazawa and Kyoto, I made it happen for the Friday of my travel week.
From Kyoto, I had to take two trains and a bus to get out to the farm and the office of Obubu Tea. I’m glad they had such great instructions on their website! Thankfully, I made it there with a few other people at the time the tour starts. I didn’t get lost! Hurray!
Once inside the office of Obubu, we learned a little about what we would be doing that day. We met the head of the staff, Hiro, and some of the interns there who would be teaching us about tea. After ordering what we would eat for lunch, we got in the Obubu vans and headed out to see the tea farms!
Pretty much all of Wazuka is tea. The people who live there are involved in tea from birth all the way through death (to the point that their remains are buried right next to the fields).
Obubu shares the mountainside with several other tea manufacturers in town, but Hiro knew which ones were his and which belonged to others.
Tea is a very interesting plant. Only one species is grown here, and how it’s grown and then processed gives you the different kinds of tea you drink. If you look at that photo I posted above, you’ll see that some of the fields are covered, or shaded. Shading the bushes make the chlorophyl multiply and gives the leaves a very dark and rich flavor so that they can become the dark green matcha tea.
Tea is also a plant that is not irrigated, at least not here in Wazuka. These bushes are planted alongside the mountain and into the valley in pretty rocky conditions. In the morning, the mists that form along the mountain fall on the tea plants and give them the moisture they need from above. Fans mounted on poles help circulate the mist so that all the bushes are thoroughly watered (you can see that too in one of the above photos.)
Here I am enjoying the view. It was such a beautiful day! The sun was shining and the breeze was just wonderful. I got so lucky with the weather that day!
Here is Hiro showing us which leaves they pick first and which ones come later. The first flush of tea is the most delicate and full-flavored. It’s also usually the most expensive, of course. Obubu usually takes the first flush and does a hand-steaming and hand-rolling event every year. We watched a video about it and it looked really fun.
And here’s a final photo from the fields. This is a matcha field all covered up. They have a system of covering them for a few weeks before harvesting them, and some get more shade than others.
From the fields, we went to their processing facility to see the machines they use to process the tea. When we arrived, there were a few huge containers of tea leaves that were set to be steamed. I put my hand in them and they were already warm just from the pressure of sitting in the big containers.
With tea, you can do any of these things: steam it, oxidize it, wilt it, dry it, bake it, and smoke it. Many combinations of these bring you different flavors. Green tea has been steamed. Black tea has been oxidized (basically, allowed to sit in the open and become brown like apples do if you leave them out.) Many Chinese teas are smoked. This is a simplification, but you can check out this pretty thorough Wikipedia article on Tea Processing, if you’re interested.
Most of the tea from Obubu is steamed green tea or matcha, but they do have a lovely black tea as well. I bought some to bring home, of course.
After lunch, we returned to the Obubu offices to taste test many different kinds of tea including Hojicha, Sencha, Kocha, and Matcha.
Hiro taught us that temperature is the most important part of brewing tea. Though all tea in England is usually served boiling hot, this is not the case, and should not be the case, with green teas. Green teas should be brewed at around 80ºC. The higher the temperature, the greater the bitterness. So if you like a smooth, mellow green tea, go for 70ºC. That was my favorite, along with the cold brewed sencha using only ice cubes melted over it into a glass.
When pouring tea for several people, it’s important to go back and forth across all the cups from beginning to end of the tea pot. This way, the first person gets the same strength of tea as the last. Here, my table-mates from Czech Republic practiced pouring for many.
The harvesting season for Obubu is pretty long. So depending on what time of year you go, you’ll get to try other kinds of tea!
Now, here’s my favorite part of the day! After we had brewed the sencha at cold, 70ºC, and 80ºC, we then took the tea leaves, put them in a small bowl with a few drops of soy sauce, some puffed brown rice, and then we ate them! They were pretty tasty. I had never eaten tea before, so it was a new experience for me.
Then finally, Hiro taught us all how to make matcha properly. Guess what? It’s all in the wrists, of course. Lol. This matcha was so smooth, very little bitterness. I had to buy some to take home!
After a very long day at the tea farm, I took the bus and two trains back to Kyoto with the new friends I had made TOTALLY buzzed from all the tea I drank. Honestly, I drink plenty of caffeine, but this was a lot all at once! Lol. Be prepared should you decide to make this trip yourself!
All in all, Obubu Tea was a big highlight of my trip. I loved seeing the tea for myself, meeting Hiro and the rest of the Obubu team, and learning all about tea. It’s an experience I’ll never forget.
Learn More About Japanese Tea At Obubu Tea Farm – Traveling in Japan 2018 Series was originally published on S. J. Pajonas
0 notes
Text
Dizklejmer (1)
Od czasu do czasu ten i ów, zirytowany mym niewyparzonym piórem (?), stara się mi przypiąć do tuby łatkę jawnego czy skrytego, świadomego lub nieświadomego, w każdym razie moralnie podejrzanego STRONNIKA DOBREJ ZMIANY.
Wrong!
Ja jestem robaczku tylko zwolennikiem opinii o wyższości nowych złodziei nad starymi złodziejami, a to z tego względu, że podczas trzęsienia ziemi, jakie w życiu publicznym towarzyszy wymianie szajek, może z nagła coś się otworzyć innego, nowego. Przeważnie na chwilę, ale i to dobre. Legendarnego np TVP zaprosiła na rozmowę z udziałem Jana Klaty - bardzo miły człowiek i bez much w nosie - o "Wołyniu" Smarzowskiego. Poprzednia okazja tego rodzaju miała miejsce c. 40 lat temu. W związku z "Lalką" Bolesława P.
Do biegających z łatką żalu nie mam, bo przecież nie mogę wymagać od nikogo, aby regularnie czytywał niniejsze od stycznia 2014 roku. Uznałem jednak, że dla oczyszczenia pola ewentualnej dyskusji warto przypomnieć fragmenty notatki z 10.01.2014.
*** „Dzień w dzień wychodząc na jaw doświadczasz w twoim mieście – choćby na skrzyżowaniach, po których zmyślne światełka przeganiają wraz z tobą pieszych młodych i starych, chorych i chromych niczym stadko spłoszonych antylop – że twoja Przenajświętsza Niepodległa ani cię lubi, ani kocha, ani szanuje. Ona cię robaczku hoduje, aby mieć za co wystawić sobie jeszcze i jeszcze jeden Paac Waadzy, mentalny a w nim realny, na trzysta pięter i tysiące komnat ze złotą kopułą i móc się w nim nad tobą panoszyć, panoszyć, panoszyć* przez okna wyglądając z rzadka jeno i niechętnie, gdy coś się tam kłębi na dole, jakaś rzeka głów znów?
A wszystko, co w tej sprawie możesz, to sobie napisać. Napisać sobie „hola, hola, mości Państwo! Ja tu jeszcze jestem. Ja to widzę i opisuję!” A potem karteczkę zmiąć i upuścić na jakiejś rozgrzebanej ulicy, na wiatr i dżdż, na ludzką nieuwagę.
Ergo: Legendarny nie ma się za nic od robaczku lepszego. Jak wiadomo, przybrał to dumne miano dlatego, że nikt o nim nie słyszał.
***
Pytasz, czemu to robię? Czemu piszę na Berdyczów..? Walczę o twoją pamięć. O swoją pamięć. O naszą.
***
Dziś wszyscy broczymy w mediach potokowych. Przez oczy i głowy pakują nam się do środka miliardy reklam, informacji, głupot i rzeczy ważnych. Wszystko równie ważne, wszystko chciał nie chciał zlewa się w informacyjną treść żołądka i człowiek już w końcu nie wie, nie ma czasu wiedzieć, co wie, a czego nie wie, bo o wszystkim słyszał.
Na tym tle bardzo łatwo przychodzi zaszczepić dwie lub trzy konkurencyjne formuły definiujące stan rzeczy krótko i dosadnie. Tak się robi politykę. Tutaj nie robi się polityki. Tutaj czyta się politykę - jak rozumianą? Poczekaj chwilkę.
***
Kupiłem powieść Johna le Carré na długie letnie wieczory. Strona siódma nieliczbowana mieści jedno tylko zdanie, motto czy raczej memento. Zważywszy, że niedawno pisałem tu o magii prześladowczej i o podchodach ABW wobec blogerów, wcale mnie nie zdziwiło.
If one tells the truth, one is sure, sooner or later, to be found out.(Jeśli kto mówi prawdę, niech będzie pewny, że wcześniej czy później zostanie przyłapany i okazany.) Oscar Wilde
Sama powieść nosi tytuł nieprzekładalny: "A delicate truth". Posmak prawdy? Odcień prawdy?
Polski tłumacz powieści zdecydował się na "Subtelną prawdę".
***
Wobec różnicy między the truth z memento oraz a truth z tytułu język polski staje bezsilny. Język, owszem - ale nie praktyka w tej mierze. I o to właśnie chodzi.
Uprzywilejowanym polem obserwacji w tych notatkach jest polityka jako publiczne rozgrywanie różnicy między the truth i a truth, między prawdą dostępną dzięki krzyżowaniu skonfliktowanych punktów widzenia a „prawdą jakąś”, „czyjąś”, „dla kogoś” świadomie przeznaczoną, znacznie lub nieznacznie przekrzywioną, dobarwioną, zubożoną, zniekształconą, podmienioną; dopisz do tej listy, co chcesz albo czego najbardziej nie znosisz.
***
Właśnie dlatego wyrażane tu krytyczne bądź przychylne opinie o wydarzeniach życia publicznego i intelektualnego w intencji autora nie oznaczają wsparcia dla żadnej ze stron aktualnych podziałów politycznych. W intencji - gdyż w praktyce stanowisko kogoś, kto usilnie nie daje się wkręcać w centryfugę walk partyjnych, okazuje się często bezlitosną krytyką którejś ze stron; od jesieni 2013 coraz częściej jednej ze stron. Zresztą, naturalną koleją rzeczy obiektem krytyki staje się przeważnie partia władzy, to ona bowiem w zdecydowanej mierze narzuca innym porządek dnia, w tym i minie, i tobie robaczku”.
0 notes
Text
Credo
Fragmenty notatki z 2014.01.10:
„Dzień w dzień wychodząc na jaw doświadczasz w twoim mieście – choćby na skrzyżowaniach, po których zmyślne światełka przeganiają wraz z tobą pieszych młodych i starych, chorych i chromych niczym stadko spłoszonych antylop – że twoja Przenajświętsza Niepodległa ani cię lubi, ani kocha, ani szanuje.
Ona cię robaczku hoduje, aby mieć za co wystawić sobie jeszcze i jeszcze jeden Paac Waadzy, mentalny a w nim realny, na trzysta pięter i tysiące komnat ze złotą kopułą i móc się w nim nad tobą panoszyć, panoszyć, panoszyć… przez okna wyglądając z rzadka jeno i niechętnie, gdy coś się tam kłębi na dole, jakaś rzeka głów znów?A wszystko, co w tej sprawie możesz, to sobie napisać.
Napisać sobie „hola, hola, mości Państwo! Ja tu jeszcze jestem. Ja to widzę i opisuję!” A potem karteczkę zmiąć i upuścić na jakiejś rozgrzebanej ulicy, na wiatr i dżdż, na ludzką nieuwagę.Ergo: Legendarny nie ma się za nic od robaczku lepszego. Jak wiadomo, przybrał to dumne miano dlatego, że nikt o nim nie słyszał. (…)
***
Pytasz, czemu to robię? Czemu piszę na Berdyczów..? Walczę o twoją pamięć. O swoją pamięć. O naszą.
***
Dziś wszyscy broczymy w mediach potokowych. Przez oczy i głowy pakują nam się do środka miliardy reklam, rmacji, głupot i rzeczy ważnych (…).
Wszystko równie ważne, wszystko chciał nie chciał zlewa się w informacyjną treść żołądka i człowiek już w końcu nie wie, nie ma czasu wiedzieć, co wie, a czego nie wie, bo o wszystkim słyszał. Na tym tle bardzo łatwo przychodzi zaszczepić dwie lub trzy konkurencyjne formuły definiujące stan rzeczy krótko i dosadnie. Tak się robi politykę.
Tutaj nie robi się polityki. Tutaj czyta się politykę - jak rozumianą? Poczekaj chwilkę.
***
Kupiłem powieść Johna le Carré na długie letnie wieczory. Strona siódma nieliczbowana mieści jedno tylko zdanie, motto czy raczej memento. Zważywszy, że niedawno pisałem tu o magii prześladowczej i o podchodach ABW wobec blogerów, wcale mnie nie zdziwiło.
If one tells the truth, one is sure, sooner or later, to be found out.(Jeśli kto mówi prawdę, niech będzie pewny, że wcześniej czy później zostanie przyłapany i okazany.) Oscar Wilde
Sama powieść nosi tytuł nieprzekładalny: A delicate truth.
Posmak prawdy? Odcień prawdy? Polski tłumacz powieści zdecydował się na Subtelną prawdę.
***
Wobec różnicy między the truth z memento oraz a truth z tytułu język polski staje bezsilny.
Język, owszem - ale nie praktyka w tej mierze. I o to właśnie chodzi.Uprzywilejowanym polem obserwacji w tych notatkach jest polityka jako publiczne rozgrywanie różnicy między the truth i a truth, między prawdą dostępną dzięki krzyżowaniu skonfliktowanych punktów widzenia a „prawdą jakąś”, „czyjąś”, „dla kogoś” świadomie przeznaczoną, znacznie lub nieznacznie przekrzywioną, dobarwioną, zubożoną, zniekształconą, podmienioną; dopisz do tej listy, co chcesz albo czego najbardziej nie znosisz.
***
Właśnie dlatego wyrażane tu krytyczne bądź przychylne opinie o wydarzeniach życia publicznego i intelektualnego w intencji autora nie oznaczają wsparcia dla żadnej ze stron aktualnych podziałów politycznych.
W intencji - gdyż w praktyce stanowisko kogoś, kto usilnie nie daje się wkręcać w centryfugę walk partyjnych, okazuje się często bezlitosną krytyką którejś ze stron; od jesieni 2013 coraz częściej jednej ze stron. Zresztą, naturalną koleją rzeczy obiektem krytyki staje się przeważnie partia władzy, to ona bowiem w zdecydowanej mierze narzuca innym porządek dnia, w tym i minie, i tobie robaczku”.
0 notes