#dobre pomarańczowe
Explore tagged Tumblr posts
Text
#my art#monster#ms paint#dobre pomarańczowe#artists on tumblr#digital art#illustration#oc#horacy knot
1 note
·
View note
Note
ej a ja dalej kurwa nie wiem kto to jest bartek sitek. czy ktos mi moze strescic dlaczego jakis jutuber jest taki dojebanie ikoniczny :(
o ile bartek się zachował w mojej głowie jako bohater za wczesnego nastolatka to nie obserwuję go od jakiś 4 lat to się nie wypowiem jakoś bardzo i zostawię to osobom w notkach, ale generalnie barto był jednym z ikonicznej śmietanki youtubowej świętej trójcy polskiego commentary 2016 obok gargamela i tego od dobre pomarańczowe co go świat nie widział od połowy dekady, miał program w telewizji jakiś czas i jest współprowadzącym dwóch typów podcast i ludzie na twitterze go lubią chyba nwm czasami widzę screeny jego wypowiedzi u moich mutualsów 👍
38 notes
·
View notes
Text
Dobre. Pomarańczowe
Z tym memem niestety jest trochę jak z Biblioteką Aleksandryjską - wiele informacji z Internetu zniknęło, co bardzo utrudnia poszukiwanie informacji. Sam autor mema, Ahus, usunął stare filmy i można tylko znaleźć wrzucone szczątki jego starej działalności przez innych użytkowników YouTube'a.
Sam mem powstał kiedy w jednym swoim filmie Ahus sparodiował reklamę zakrętki UpCap, gdzie mężczyzna w reklamie mówi "Dobre, pomarańczowe". Ahus w swoim filmiku oczywiście nakręcił klip w bardziej absurdalnych warunkach z intencją bycia śmiesznym.
Mem w ciągu kilku dni rozniósł się tak szybko i zaczął być używany tak szeroko i masowo, że według samego autora i jego przyjaciela, Gargamela, stał się bardzo szybko "nieśmiesznym gów*em". Mem był naprawdę niesamowicie masowy, był widziany wszędzie, nie można było od niego uciec. Sam fakt, że mem stał się bardzo szybko nieśmieszny i "martwy" było częścią jego wędrówki po polskim Internecie. Jest idealnym, podręcznikowym przykładem, jak nie używać "martwego" mema.
Z kompleksową analizą we wrześniu 2016 wyszedł Gargamel na kanale GargamelVlog. Na tym filmie i on, i autor mema mówili, że już nie można go używać, bo mem jest martwy. Z jego materiałem można zapoznać się tu (UWAGA! film jest dość wulgarny): https://youtu.be/uYOcu71paWk?
2 notes
·
View notes
Text
Pulp Fiction (Quentin Tarantino, 1994)
Zajebisty gangsterski klasyk z dobrymi zdjęciami, któremu, niechronologiczne poprzeplatane elementy trzech, połączonych ze sobą, historii różnych ludzi (Vincent, Jules, Hunny Bunny i Pumpkin, Mia, Butcher) nadaje smaczku. Zasiadując do seansu po raz pierwszy, z już zbudowanym w głowie statusie "klasyka kina", zastanawiałam się, "ok, ale dlaczego właśnie ten film to klasyk?". Dobre pytanie do rozmaprzenia. Odczułam że mimo dosyć wyjątkowej tematyki, (bo bycie gangsterem nie jest niczyją codziennością) starano się sprawić że w naszej perspektywie to po prostu ludzie z przyziemnymi, naturalnymi jakby, rozmowami o burgerach, moralności, i tymi bardziej dumnymi rozkminami, o boskich ingerencjach. Dlaczego tak często poruszany jest wątek Boga i cudu? Jak to się ma do całości?
Co jest w walizce? W żadnym momencie filmu nie zostało dokładnie powiedziane, co było zawartością nesesera. Jedynie pomarańczowe światło sugerowało że to coś ważnego i wyjątkowego. Ale co to było? Czy dragi, czy złoto, hajs czy jakiś zajebisty antyczny nóż warty miliony… Bardzo interesujący zabieg, wszyscy wiedzą o co chodzi
Trywializacja imidzu gangstera. Przez rozmowy, fakapy, może przerysowane przedstawienie okrucieństwa i krwawości (tej "fikcji (krwawej) puply". Przemieszane są, lekkość ducha i codzienne, płytkie rozmowy, z odstrzelaniem kilku nastolatków z zimną krwią, podczas recytowania Ewangelii. (Dlaczego akurat wybrano ten konkretny cytat?)
Zegarek od dziadka. Zbudowano głębię charakteru Butcher'a na sentymencie do zegarka po dziadku. Jak ten sentyment ma nas naprowadzać na całość filmu? Czy to ma jakikolwiek związek z interpretowaniem zaistniałych wydarzeń? Może nic. Może niektóre rzeczy nie mają znaczenia. Ale można się pozastanawiać.
Bierze z zaskoczenia. W filmie jest totalny brak dramatycznej muzyki budującej napięcie. Napięcie jest budowane na zasadzie kontrastu. Kiedy Butcher i Marsellus Wallace zostają schwytanie do piwnicy dwóch zwyroli, Zwyrol 1 przedstawia związanym protagonistom Zwyrola 2, kiedy nie ma go w pokoju. Buduje napięcie mówiąc, że kiedy się tam zjawi, to on ich zabije (Zwyrol 2). Wtedy rozchodzi się dźwięk przyjaznego dzwonka do drzwi. Czy to ratunek? Zwyrol 1 wyklarowuje: "To Zwyrol 2". Napięcie wraca.
Łazienka w której Mia ćpie. Kobiety wokół niej, przyklejone do swoich odbić w lustrze, nie reagują - symbol czego? Komentarz do życia w LA? Czy ludzie wiedzą kim ona (Mia) jest i że jest żoną bossa mafii (Marsellus'a)? Może wręcz przeciwnie i myślą że jest randomową ćpunką? (Normalność tamtejszych czasów?) Łazienka. Element kluczowy. Za każdym razem kiedy Vincent korzysta z łazienki, (w międzyczasie czyta książkę, "Modesty Blaise") akcja się rozwija, coś złego się dzieje - zostaje postrzelony, restauracja jest okradana, Mia przedawkowuje. Trzy różne podejścia do ingerencji sił wyższych. Jules jest przekonany że rzeczy dzieją się za sprawą siły wyższej. Vincent jawnie temu zaprzecza. Za to Butcher nie adresuje sytuacji. Historie się zazębiają, życia się łączą. Hunny Bunny i Pumpkin postanawiają okradać restauracje, bo w nich jest najmniejsza szansa że ktoś postara się ich powstrzymać, że nie trafią na bohatera. W rzeczywistości znajdują Julesa i Vincenta. (Akt osobistego bohaterstwa ze strony Julesa, jako efekt przejścia przemiany i rozwoju charakteru (spowodowanych wiarą, że doświadczył cudu.) Bo zabijał nastolatków, a oszczędza rabusiów.) Butcher potrąca Marsellusa po czym obydwaj trafiają do torture dungeon'u dwóch zwyroli. Vincent'a i Jules'a cudem omijają pociski z pistoletu, pozostawiając ich bez szwanku. Randomowość tego filmu, wynikwość i kontynuacja zdarzeń, stabilizuje przeświadczenie, że wszystko co się dzieje jest bez naszego wpływu (może z powodu predestynowanego biegu, może wyższej ingerencji). Może dlatego to film filozoficzny? Tyle.
5 notes
·
View notes
Text
Kilo/gramy.
Każda noc wygląda tak samo , ale przypomina tylko jedną. Noc z tamtego miasta. Pomarańczowe światła latarni odbijają się od dziurawego asfaltu na miastowej ulicy nazwanej alternatywnie, niedawno powstała tam restauracjo knajpa , która jest przychylna lewackiemu zgrupowaniu. Ja pamiętam jedynie śmietniki z tej ulicy. Schody wyprowadzające mnie na owy skwer i śmietniki. Każdy duży, każdy w innym kolorze. Zamawiając taksówkę nigdy nie byłam w stanie podać dokładnego adresu, do dziś nie jestem. Nie pamiętam, nie to mnie interesowało. Gorzko mi z myślą, że jestem już gdzie indziej, że jestem dale od tego, ale nadal to widzę, widzę swój stan w tamtych chwilach, kurewa to potrafi zjebać cały dzień, wpada do główy najgorszy stan przeplatany z najlepszym, a wychodzi z Ciebie gnój a Ty gnojem większym nie możesz być. To nie były dobre chwile w tym mieście, teraz są lepsze.
Tamto miasto niszczyło mnie na przemian wraz z Tobą.
Teraz nie ma nikogo z tamtego okresu czasu i teraz czuję się dobrze.
Czuję się dobrze bez Ciebie w stolicy.
A to miała być nasza stolica.
IG- dedukcjonistka
3 notes
·
View notes
Photo
Inktober 17/11: Grappa Ice Dobre niebieskie. ...... Zabijcie mnie za odgrzewanie martwych memów, czekam. *** Attempted some background this time, as I have been concentrating so much on figure drawing recently. Very happy with the tree, other bits are eeh ok, but I am glad I tried.
#jacextober#inktober#dobre pomarańczowe#sitek#generator frajdy#grappa ice#czyżby to koleny shitpost#szt00ka#illustration#traditional art#sketchbook#ink#my art#art#tusz#barto#jacex dowóz wideo#jacex#rock n'raptor#bartek sitek
19 notes
·
View notes
Photo
Good orange
#Poland memes#DOBRE POMARAŃCZOWE#good orange#HAJIME FOR FUC KS SAKE#Hajimeme#sdr2#danganronpa memes#art by me
21 notes
·
View notes
Note
15 & 20!
Ask game here!
15. a saying, joke, or hermetic meme that only people from your country will get?
dobre…
youtube
POMARAŃCZOWE
20. which sport is The Sport in your country?
Ah, that must be football. Im not talking about the american football of course. Like god, have you seen how polish people get excited for the next match?? Maybe sometimes a bit too excited…
#ask#Gallacta answers#thanks for the question dude#also I could explain 'dobre pomarańczowe' better#but I dont see why really lol
2 notes
·
View notes
Note
czy jeśli 15 latek użyje słowa eluwa, to z góry założysz, że jest mało inteligentny? mniej szufladkowania, taka rada 🙅
Ej lubię lizaki, lizaki są dobre lecz nie te takie małe, te duże są bardzo dobre. Pomarańczowe mi bardzo smakują
A odnosząc się do twojego pytania
Słowo "eluwina" jest żenujące i nie napisałam, że jak ktos go używa jest głupi tylko, że kojarzy mi się to z typowymi Hot 15
A tak między nami to te lizaki o smaku truskawki też są dobre, ale cicho
3 notes
·
View notes
Photo
Hepi tlusty czwartek wam ziomy
0 notes
Text
Gelato Fiori | Hanahaki
Strelicje. Nie wiedziała, co w nich widziała. Po prostu wstawiła je do każdego wazonu w swoim domu - a miała ich całkiem sporo - i nie wymieniała ich na żadne inne kwiaty. W ogrodzie także je zasadziła, ale nie była pewna, czy zdołają przeżyć w takim klimacie.
Czuła się, jakby miała na ich punkcie obsesję. Ona tylko miała nadzieję, że pomogą. Dadzą ulgę.
Myliła się.
Pustka w piersi pożerała ją bardziej, niż choroba, którą w niej miała.
Codziennie czuła, jak ubywa z niej pewnych elementów, które niegdyś były jej głównymi częściami.
Powoli stawała się pustą skorupą, pozostałością tego, czym kiedyś była.
Cierpiała, ale jakby nie zwracała na to uwagi.
Nadal wychodziła z domu i normalnie funkcjonowała.
Nadal widywała się z nim, choć cierpiała jeszcze bardziej.
Nie pamiętała, kiedy się zaczęło. Chyba na jakiejś imprezie, kiedy zobaczyła go ze swoją znajomą, jak obściskiwali się w jednym z ciemnych kątów pubu. Wbiegła wtedy do toalety, gdzie wypluła do zlewu wściekle pomarańczowe płatki, a potem przez pięć minut dusiła się, próbując złapać oddech. Aksamitne cząstki kwiatów kolorem przypominały makijaż tamtej dziewczyny.
Ten widok wyrył się w jej pamięci i zostawił głęboką szramę na sercu. Zapoczątkował też chorobę, która, zaczynając od płuc, wyżerała ją od środka już ponad dwa miesiące.
To wszystko obserwowała jedna, niepozorna osoba. Przez przypadek była świadkiem niewypowiedziany słów, niewymienionych, stęsknionych spojrzeń i jednostronnego, zachłannego dotyku. Czuła się nie na miejscu, więc nie ingerowała. To nie była jej sprawa, nie jej tragedia i nie jej choroba. To nawet nie byli ludzie bliscy jej sercu w najmniejszym stopniu. Wolała więc milczeć, chociaż to milczenie coraz bardziej rozjuszało sumienie.
Był zimny, styczniowy poranek, zapowiedź mroźnych ferii zimowych. Kilkanaście paczek chusteczek wypychało jej plecak i kieszenie. Rano zwymiotowała kilka razy, przez co teraz bolało ją gardło. Nie pomagały nawet ziołowe tabletki.
Wszystkie strelicje w jej domu zostały wyrzucone do kosza. Były już podwiędnięte, bowiem specjalnie nie wymieniała ich na nowe. Owe ferie miała spędzić poza domem, wspólnie ze znajomymi jeżdżąc na nartach w małej, górskiej miejscowości.
Śnieg skrzypiał pod jej kozakami, kiedy dochodziła do przystanku autobusowego, gdzie miała czekać na swoich znajomych. Rano odebrała wiadomość, że jednak ma przyjść wcześniej, niż było zaplanowane. Nie przeszkadzało jej to - najpewniej przyszłaby o wiele za wcześnie, niezależnie od wszystkiego.
Zatrzymała się, zerkając na ośnieżoną, żółtą tablicę z rozkładem jazdy. Bus, którym mieli jechać, kursował jedynie dwa razy dziennie - wcześnie rano i wieczorem - dlatego ważne było, żeby się nie spóźnić.
Ręce bez rękawiczek zapiekły ją od chłodu. Miała niezwykle bladą skórę. Ostatnimi czasy nie żywiła się zbyt dobrze.
Już miała usiąść na ławce, kiedy usłyszała kroki i rozmowy. Spojrzała w stronę, z której dochodziły i poczuła ścisk w gardle. Gwałtowny kaszel wstrząsnął jej ciałem. W mgnieniu oka wyciągnęła chusteczkę, by ukryć w niej zniszczone, pomarańczowe kwiatki.
- Hej, Hania! Nic Ci nie jest? - dobiegł ją znajomy głos. Zbyt znajomy.
- Ugh, cześć. Nie, nic się nie stało. Zakrztusiłam się tylko. - odparła, próbując ukryć fałszerstwo. Schowała chusteczkę do kieszeni i spróbowała się uśmiechnąć. Zrobiło jej się trochę słabo.
- To dobre. Pamiętasz Anię? - spytał. Dziewczyna, która cały czas stała za nim, zrobiła krok do przodu, promiennie się uśmiechając. Jej szare oczy podkreślał delikatny, pomarańczowy cień.
- Och. - zdołała wydusić, spoglądając na osobę przed sobą.
- Chciałem powiedzieć tobie pierwszej, bo w końcu jesteś moją najlepszą przyjaciółką. - zaśmiał się, zmieszany drapiąc się w tył głowy - A więc, to jest Ania, moja dziewczyna. Aniu, poznaj Hanię. Haniu, to jest Ania. - powiedział. W jego błękitnych oczach zatańczyły iskry.
- Hej, miło mi Cię poznać. Mów mi po imieniu. - powiedziała istota, odrzucając do tyłu długie, brązowe włosy i podając jej rękę.
Hania zawahała się. W końcu wyciągnęła swoją dłoń, która niebezpiecznie zadrgała. Poszerzyła uśmiech, starając się to ukryć, i w końcu uścisnęła Ani rękę. Dziewczyna wydawała jej się taka delikatna, piękna oraz pełna szczęścia. Zapewne byłą miła, uczynna, troskliwa i można by tak wymieniać w nieskończoność, patrząc na jej rozpromienioną twarz.
Kaszel ponownie wyrwał jej się z gardła, jednak udało jej się go powstrzymać.
Łukasz szedł obok niej, robiąc dziwne miny i wściekle gestykulując przy opowiadaniu jakiejś historii. Był specyficzny, ale Karolina lubiła go mimo wszystko. Takiego przyjaciela nie oddałaby za nic w świecie.
Towarzyszyli grupie znajomych, których spotkali na zakręcie. Wszyscy szli w jedną stronę - do przystanku autobusowego, z którego mieli wyjechać w góry. Połowy osób jeszcze nie znała, ale Łukasz mówił, że na sto procent będzie jej się podobało. Tak więc postanowiła dołączyć.
Kiedy historia jej przyjaciela powoli dobiegała końca, dojrzała trójkę osób stojących przy przystanku. Jak się domyślała, byli to organizatorzy całego wyjazdu. Wojciecha i Annę już znała - Łukasz zapoznał ich, by mogła jechać z nimi w góry. Trzecią osobę także kojarzyła, jednak nigdy z nią nie rozmawiała. Widziała na tyle dużo, żeby zmartwić się jej marnym wyglądem.
Droga do Małe Ciche minęła jej niesamowicie szybko i odciągnęła od złych myśli. Poznała już prawie wszystkich, zniosła śpiącego na niej Łukasza oraz przeprosiła kierowcę za hałas. Następnie zabrała swoje i czyjeś bagaże, które dostały jej się w pakiecie. Przejście do hotelu zajęło im trochę czasu, ponieważ grupa była zbyt rozbawiona, by się zorganizować.
Kiedy w końcu usiadła w fotelu w swoim pokoju, odetchnęła z ulgą. Wraz z nią spały tu jeszcze trzy osoby, w tym Łukasz, który był w trakcie zwiedzania ich miejsca zakwaterowania. Pozostałe osoby Karolina znała dopiero od dzisiaj, jednak zdawały się ze sobą dogadywać.
Całkiem zapomniała o niezdrowo bladej, ubranej w kilka warstw ubrań blondynce, którą zobaczyła na przystanku wraz z roześmianą parą. Dopiero przed zaśnięciem zobaczyła jej twarz, towarzyszącą jej potem w snach.
Ośla łączka pełna była dzieci wraz z instruktorami, przez co panował tam mały hałas. Mimo to Hania powoli zjeżdżała w dół, ćwicząc hamowanie i skręcanie, by zaraz wrócić na górę i zacząć wszystko od nowa. Rano zwymiotowała tylko raz, dzięki czemu gardło mniej bolało, a śniadanie pozostało w żołądku.
Reszta grupy poszła zjeżdżać ze stoku, jednak ona wolała jeszcze poćwiczyć, zanim zjedzie z jakiejkolwiek dłuższej niż ośla łączka, trasy.
Po raz dziesiąty wspięła się na górę, kiedy zauważyła szatynkę siłującą się z zakładaniem nart. Przypomniała sobie, że była to dziewczyna, która jechała wraz z nimi w góry. Przyjaźniła się z Łukaszem, znajomym Hani ze studiów.
Najwyraźniej zapatrzyła się na nią za bardzo, ponieważ chwilę potem szatynka z bordową, śmieszną czapką na czubku głowy, stanęła przed nią.
- Cześć. Przyjechałaś tu z nami, prawda? - spytała, uśmiechając się, trochę niepewnie. Blondynka jedynie skinęła głową, nie będąc w stanie wykrztusić siebie ani słowa. Czuła, jak drapie ją w gardle - Jesteś chyba jedyną osobą, której nie znam, więc wypadałoby, żebym się przedstawiła. Karolina jestem, miło mi cię poznać.
Odchrząknęła. Poczuła w ustach nieprzyjemny, gorzki smak.
- Ach, tak, wzajemnie. Nazywam się Hania.
Pod językiem poczuła nieprzyjemny, twardy korzeń.
(Zdjęcia użyte do kolaży nie należą do mnie)
6 notes
·
View notes
Note
15
15. a saying, joke, or hermetic meme that only people from your country will get?
DOBRE, POMARAŃCZOWE
or
pić, jeść, spać
“hi, I’m not from the US” ask set
1 note
·
View note
Note
Oglądałaś może YoI? A tak poza tym to jakie masz zdanie na temat yuri i yaoi?
Yaoi to życie. Boku no Pico i te sprawy.Szipy Yaoi lubię.Yaoi ogólnie dobre pomarańczoweYuri też spoko, ale i tak nic nie przebije yaoi i wspaniałego szipu ereri (͡° ͜ʖ ͡°)
2 notes
·
View notes
Text
piasek Konin
Na wstępie października do portu w Kantonie wpłynął „Junyang 1”, najnowocześniejszy i najpopularniejszy w Azji statek-pogłębiarka, ludzie do wydobywania materiałów z dna mórz. Może wynosić 90 m w głąb dna i zasysać 20 tys. m sześc. piachu na godzinę. Jego pierwszym działaniem będzie budowa nowego portu w Colombo. „Junyang 1” i bliskie megamaszyny biorą wkład w tzw. trzeciej wielkiej gorączce. Bo tę, która obecnie rozpala świat, można porównać jedynie z agresywnym poszukiwaniem miła i ropy naftowej. Dziś przyszła porę na piasek. Statek „Junyang 1” przygotowany w Holandii kosztował 160 mln euro, stanął na zamówienie samego z najszerszych chińskich koncernów budowlanych – China Communication Construction Company. Chiny są najbardziej piaskożernym krajem świata, bo ich wzrost zależny istnieje od przyspieszenia urbanizacji. A tak żadnego domu nie można postawić bez piasku, jaki jest nieodzowny do pracy betonu. Beton to, w uproszczeniu, piasek i żwir złączone płynnym cementem. Pierwszych grup tego materiału używano obecnie w starożytnym Egipcie. Tylko między 2011 a 2013 r. Chiny zużyły więcej betonu niż USA w wszystkim XX w. Wzdłuż Jangcy a na południowym wschodzie kraju jedna po drugiej powstają konurbacje, w których zajmuje zamieszkać pół miliarda ludzi. To jedynie jeden z ekstremalnych przykładów tendencji, którą ONZ podsumowuje tak: na Ziemi gwałtownie przybywa ludzi, oraz ciż masowo rozprzestrzeniają się do miast, te zaś błyskawicznie rosną. Do połowy stulecia na obszarach zurbanizowanych przybędzie 2,5 mld ludzi. Będziemy wtedy potrzebować znacznie więcej piasku.Wszystko z piasku Bycie miast chce od piasku. Jest on trzecim, po wodzie i powietrzu, najczęściej traktowanym przez nas zasobem. Przydatnym w prac szkła, plastiku i elektroniki. Piasek jest w swoich oknach, butelkach, talerzach, mikroczipach, paście do zębów, asfalcie, kremach, telewizorach, komputerach, bateriach czystych i smartfonach. Musimy go, by filtrować wodę, oczyszczać metale, wypalać cegły, uszlachetniać wino... Co roku wydobywamy 40 mld ton piasku. To dwukrotnie daleko niż łączna moc tego materiału niesiona przez całe rzeki świata. Do niedawna uważany był zbyt niewyczerpalny i ogólnie dostępny. Ale tworzy go brakować. Zaczął się więc wyścig – złodziejski, brutalny, siejący zniszczenie i często śmierć – idzie jednak o biznes wart 70 mld dol. Najostrzejsza rywalizacja o piasek toczy się w Azji, gdzie młode państwa chcą rosnąć – wzwyż i wszerz. 80 proc. wydobywanego piasku trafia na budowy. W Dubaju powstał najwyższy drapacz chmur – Burdż Chalifa, pokryty szkłem wyprodukowanym przy użyciu 110 tys. ton piasku. Z zmiany Abu Zabi, stolica Zjednoczonych Emiratów Arabskich, zaczęła urbanizacyjny boom w 1966 r. a szybko pięć lat później nie miała ani ziarnka piasku nadającego się do budowie. Choć Emiraty leżą przy samej z najkonkretniejszych pustyń świata, ich pomarańczowe piaski i ważne diuny są zbyt dobre i sypkie, nie można ich obsługiwać w budownictwie. Stanowią wręcz utrudnienie w projektowaniu, wymagają wprowadzania w piach betonowych słupów na głębokość kilkudziesięciu metrów, co tylko zwiększa zapotrzebowanie na bardziej grudkowaty i stały piasek. Na Drogi Wschód importuje się go aż z Australii. Spore zasoby mają co prawda Saudyjczycy, jednak ich nie sprzedają. I w Australii piasek kupuje maleńki Singapur, jaki z względu tego materiału wszedł natychmiast na wojenną ścieżkę z znajomymi. Od uzyskania niepodległości pół wieku temuż ostatnia „czerwona kropka na karcie świata” urosła aż o 22 proc., sztucznie powiększając terytorium – głównie za pomocą piasku. Singapur najpierw zirytował Malezję wybieraniem sporych części tego materiału z dna cieśniny Johor, potem Indonezję, od której kupił takie ilości, że z mapy kraju zniknęło kilkanaście wysepek, a potem rozgniewał Filipiny, które zaczęły dostrzegać fatalne skutki wydobycia piasku dla polskich ekosystemów.
3 notes
·
View notes
Text
la historia
Wstaję dziś bardzo wcześnie, ponieważ chcę napić się światła wschodzącego słońca. Siadam na schodach przed wejściem do domu i patrzę na lekko kołyszące się korony drzew. Wdycham nosem poranek, ocierając stopami o siebie, aby utrzymać ich ciepło, które przyniosłam tu ze sobą spod pościeli. No pewnie, że mam w dłoniach ulubioną filiżankę z kawą. Światło wschodu słońca z kawą smakuje bardziej przyziemnie, ale można je wówczas smakować nieco dłużej, mocniej. Delikatna gęsia skórka komunikuje mojej zbyt luźnej koszulce, że wiatr złożył już pierwszy, poranny pocałunek na moich plecach.
Dzień dobry, Dniu.
Czas chyba w końcu przestać udawać, że to powitanie jest logiczne. To jakby.. no właśnie? Jakby co? Nic logicznego nie przychodzi mi do głowy, a z drugiej strony, dlaczego Dzień, miałby mieć coś przeciwko temu, by witać go utwierdzeniem, że jest dobry.
Bo jest. Tak jak ja.. Jestem dobra każdego poranka, otwieram oczy z i na poczucie(m) dobra. Pragę, aby wszystko, co mnie dziś spotka, by wszystko co zrobię i co pomyślę - było dobre.
Kiedy już złoto pomarańczowe światło wschodu wypełniło moje źrenice, aż po wnętrze moich pięt.. wstałam, by przejść się boso po wilgotnej trawie. By podtrzymać pamięć skóry, o pierwszym dzisiaj pocałunku. Stojąc tak, w budzącym się dopiero co z chłodu nocy powietrzu, czuję jak wypełniają mnie myśli o Miłości.
I tu zastygam. Miękko i delikatnie zastygam. Zatapiam się w tych myślach, żeby za nic w świecie z nich dziś już nie wychodzić. Cokolwiek zrobię, powiem i czegokolwiek doświadczę.. by te myśli były jak żyzna gleba, jak fundament do każdej konstrukcji, jaką zaplanował dla mnie Dzień.
Dziękuję za każdą sekundę tego powitania. Codziennie. Bo każdy dzień jest dobry i każdego dnia ja budzę się dobra.
To będzie wyjątkowa przygoda.. i tak, jutro też wpadnę się przywitać.
🌕
0 notes