Tumgik
#david basila
davidosu87 · 5 years
Link
Tumblr media
0 notes
guard-dogbiscuits · 3 years
Text
I owe 9 drafts. That's more than manageable and I will get to them, I promise. I've just been going through a lot of thinking, about who I actually have muse/spoons to keep writing, and who not.
I've decided to drop Dutch, as the more I saw of him while playing RR2, the more I realized that the only attractive thing about him is his looks.
Maddox and Basila will still be around as NPC's. I can't imagine writing Fana without them, or Samson without Maddox. The same goes for Moonglum. I don't want to write threads just for him, but he and Elric are a team. Leon may still show up now and then in threads with Lennie.
Sorry if some of you are tired of Jag. I know I've been concentrating on him a lot lately. Thing is, he actually used to be my main muse, back on my @prince-of-ruins blog. But I had David Bowie as his face claim, and after he passed away it just felt...wrong. I couldn't find anyone else that felt right.
Until, for my last birthday, my nieces gave me Assassins Creed Odyssey, and I found Alkibiades. The perfect blend of looks and deviousness. And he sounds so much like Hades that I suspect it's even the same actor. So, he's back!
3 notes · View notes
netflixpaused · 7 years
Photo
Tumblr media
0 notes
rokautorek · 5 years
Text
Hannah Arendt “Eichmann w Jerozolimie”
Czytana od 2020-03-10 do 2020-03-19 
“Każdy, absolutnie każdy człowiek powinien mieć prawo do jednego dnia w sądzie. Choćby po to, by przekonać się (...) jak trudną rzeczą jest opowiadanie i że - w każdym razie poza kierującą się zasadą transformacji domeną poezji - wymaga ono czystości duszy, nie odbitej w zwierciadle refleksji niewinności serca i umysłu, jaką posiadają jedynie sprawiedliwi”.
Nie jest łatwo podejść do klasyka, pomnikowego dzieła dwudziestowiecznej humanistyki, o którym przeczytałem pewnie więcej słów, niż liczy sama książka. Wspomnienia omówień, artykułów czy akademickich zajęć odżywały we mnie, gdy czytałem o roli Żydów w Holocauście, karierach nazistów w powojennych Niemczech czy interpretacji sprawców mordów jako zwyczajnych, normalnych ludzi w trybach totalitarnej, biurokratycznej machiny. O Holocauście trudno jest pisać i dyskutować, szczególnie, gdy chce się wziąć udział w tej debacie w sposób odbiegający od ustalonych szybko po wojnie obowiązujących, oficjalnie dozwolonych interpretacji. Tekst książki tym bardziej jest imponujący, bo nie dość, że stawia takie niewygodne pytania, to stawia je z dzisiejszej perspektywy zaraz po wojnie, niecałe dwadzieścia lat po 1945 roku. Wyjaśnienie Zagłady to jedne z najważniejszych zadań kultury i nauki. Centralnym problemem tego zadania jest ustalenie jak możliwe było ustawienie całego systemu wartości, który umożliwiał zwykłym ludziom na mordowanie, czy jak w przypadku Eichmanna, uczestnictwo w mordzie w charakterze urzędnika organizującego logistykę kolejowych transportów do obozów zagłady. Bez tych niewygodnych, stawianych przez Arendt pytań, nie jest możliwe uczciwe podjęcie zagadnienia.
Niewygodnych pytań jest wiele. Na przykład, czy ludzie tacy jak Adolf Eichmann zasługiwali na uczciwe procesy sądowe? Czy ich wina nie powinna w ogóle być dyskutowana?
Autorka stawia sprawę jasno. Proces ‘bohatera’ jej tekstu miał może scenografię wziętą z prawdziwych sal sądowych, był jednak bliższy teatralnemu przedstawieniu, niż zwykłemu przewodowi, w którym oskarżenie i obrona ścierają się na argumenty przed składem sędziowskim. Eichmann został nielegalnie porwany w Argentynie, a następnie sądzony w Izraelu za zbrodnie, które popełnił w innym kraju - i które zbrodniami nie były według porządku prawnego ówczesnych Niemiec. Nic z tego nie miało znaczenia. Jak pisze Autorka, David Ben-Gurion, urodzony w mazowieckim Płońsku premier Izraela chciał pokazowego procesu skoncentrowanego jedynie na cierpieniach Żydów, a nie tak jak procesy w Norymberdze, na nazistowskich zbrodniach wobec całej ludzkości. Skala jest oczywiście inna, ale Izrael uległ tej pokusie, której chcemy ulec i my za każdym razem, gdy krzyczymy o odbieraniu emerytur funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL, czy gdy wzywamy do odbierania stopni wojskowych ówczesnym dowódcom armii. Chcemy, by prawo służyło naszym doraźnym emocjom, by było przez nie kształtowane, w świętym przekonaniu, że są czyny, które sprawców wyłączają ze wspólnoty tych, którzy zasługują na obronę, którzy obdarzeni są domniemaniem niewinności; chcemy, aby prawo było narzędziem w kształtowaniu rzeczywistości politycznej i moralnej, nie tylko technicznym narzędziem do zarządzania życiem zbiorowości.
Nie wiem, czy ten proces mógł odbyć się inaczej. Mam jednak taką fantazję, że dobrze byłoby zbrodniarzy wojennych sądzić w 100% tak, jak “zwykłych” ludzi za “zwykłe” przestępstwa. Sądzić uczciwie nazistów trzeba z tego samego powodu, dla którego esbekom nie wolno zabierać emerytur, a Jaruzelskiemu stopni wojskowych. Dlaczego? “Eichmann w Jerozolimie” zawiera cenne pouczenie, że można się w inkwizytorskim zapale posunąć tak daleko, że rzeczywistość zupełnie przestaje mieć znaczenie i człowiek sądzony przestaje w oczach wzmożonej moralnie większości być człowiekiem, a staje się symbolem, kukłą czy przekaźnikiem, za pomocą którego zsyłana jest kara na cały system, którego był on częścią; uwidoczniło się to w próbie bezsensownego obciążenia Eichmanna za całą Zagładę, w tym za konkretne czyny, których po prostu nie mógł popełnić.  Nie chodzi mi bynajmniej o to, że Eichmann nie powinien być sądzony. Chodzi mi o to, że takie procesy, jako zdarzenia ekstremalne w ramach zachodnich systemów sprawiedliwości, są  po prostu testami tych systemów w warunkach ekstremalnych. I jeśli w tym teście oskarżonemu można próbować przypisać odpowiedzialność za rzeczy, za które nie był w stanie być odpowiedzialnym, to jakie mamy gwarancje, że nie będzie możliwe takie oskarżenie w procesie mniej ekstremalnym, po prostu zwykłym, który może spotkać każdego z nas? Skoro wtedy, gdy system poddany został sprawdzianowi okazało się, że fakty nie mają znaczenia, to co w „zwykłej” sytuacji? Wolałbym, żeby emerytury nie były odbierane członkom aparatu bezpieczeństwa PRL, bo to oznaczałoby, że moja też nie będzie mi odebrana w tak arbitralny sposób, na podstawie moralnych skłonności akurat rządzącej ekipy. Pozostawienie tych ludzi w spokoju świadczyłoby, że trzymamy się zasady praw nabytych tak mocno, że uznajemy, że nawet jeśli dana osoba w naszych oczach uczestniczyła w zbrodni, to te prawa wciąż jej się należą. Jasne, to nie są normalne sytuacje, normalni ludzie - i właśnie dlatego życzyłbym sobie, żeby z wyjątkową surowością stosowane do nich były normalne zasady. Bo to nie o nich chodzi. Spałbym spokojniej, gdyby nie próbowano odbierać generalskiego stopnia Jaruzelskiemu, bo to by znaczyło, że mojemu Dziadkowi nikt nie odbierze stopnia pułkownika. Bo wcale nie chodzi o tych esbeków, czy tych wojskowych, ale o zwykłych ludzi, którzy prowadzili i prowadzą zwykłe życia i do tych zwykłych żyć potrzebują niezwykłych gwarancji bezpieczeństwa, aby mogli uwierzyć, że mogą spokojnie spoglądać w przyszłość. Zwykłą, normalną przyszłość.
Gwarancje tego typu są cenne, ponieważ wina nie jest obiektywnym stanem, a wynikiem społecznej umowy. Zmiana umowy społecznej może doprowadzić do zmiany tego, co postrzegamy za godne śledztw, procesów i więzień. Te zjawiska są dobrze znane. Totalitaryzm dokonuje właśnie zmian w zbiorowym systemie wartości. Zwykle dokonuje się to dynamicznie, wprost poprzez dokonywanie właśnie tych zbrodni - a efektem końcowym jest umówienie się, że było to potrzebne lub nieuniknione. Dlatego właśnie jednoznaczne ustalenie, kto w zasadzie odpowiedzialny za Zagładę jest niemożliwe. Bo takiej jednej osoby nie ma. Bo ludzie sami z siebie nie wiedzą co jest zbrodnią, a co czynem honorowym i potrzebują społeczeństwa, żeby im to wpoiło. Nie ma jednej osoby odpowiedzialnej za Zagładę. To zrobiło społeczeństwo.
To jest dla mnie jedno z najbardziej fascynujących pytań płynących z historii dwudziestego wieku: Czy gdyby II wojna światowa nie zakończyła się zupełną klęską Niemiec, mogłoby dojść do normalizacji Holocaustu? Umówienia się, że nic się nie stało? Albo bardziej ogólnie, jak w naszych zbiorowościach konstruowane jest zło i dobro? Odnośnie do samej III Rzeszy, nie dowiemy się tego nigdy, możemy za to eksperymentować, między innymi za pomocą literatury.
Jedną odpowiedź proponuje Robert Harris w powieści „Fatherland”, w której świecie Niemcy wygrali, ale Zagłada pozostała tajemnicą. Historia opowiedziana w tekście rozgrywa się w kontekście normalizacji stosunków między USA Kennedy’ego a Niemcami Hitlera, które za wszelką cenę chcą ukryć Holocaust, aby nie przeszkodzić w porozumieniu z niedawnym przeciwnikiem. Na płaszczyźnie moralnej książka zorganizowana jest na założeniu, że zło Holocaustu jest zrozumiałe samo przez się, że z pewnością byłoby rozpoznane jako takie i konieczne jest jego ukrycie. W typowej chorobie historii alternatywnych, w “Fatherland” prawdziwy świat mocno przebija spod cieniutkiego prześcieradła zarzuconego na rzeczywistość. Autor zakłada, że skoro w prawdziwym świecie mord na Żydach został rozpoznany jako zło, wręcz został uznany za wzorzec zła ostatecznego, to w innych biegach historii również tak by się stało. Bzdura. Bliższa prawdy moim zdaniem jest książka „Brunatna rapsodia” autorstwa Otto Basila, w której Zagłada nie jest żadną tajemnicą, otwarcie mówi się o obozach dla podludzi i o tym co stało się z Żydami; informacje te są powszechnie wiadome społeczeństwu, które po prostu żyje z tą świadomością, wcale nie poświęcając jej wiele uwagi. Skąd wiem, że ta powieść bliższa jest prawdzie? Bo mamy przykłady takich społeczeństw, w których zdarzyło się coś podobnego, do istniejącego w alternatywnych światach zwycięstwa nazistów. Pierwszy to Rosjanie, drugi - Amerykanie. Ani w Rosji, ani w USA nie jest tajemnicą, że są to kraje jeśli po prostu nie zbudowane na krzywdzie, to odpowiedzialne za zniszczenie bardzo wielu ludzkich istnień. W przypadku Amerykanów analogia jest szczególnie niepokojąca, bo przecież walka z rdzennymi mieszkańcami kontynentu toczyła się o przestrzeń życiową i skończyła się koncentracją niedobitków w rezerwatach. I co? I nic. Korzystamy z amerykańskiej kultury, stawiamy to państwo i społeczeństwo za wzór w wielu dziedzinach i nie myślimy nigdy, jak to się stało, że było ono w stanie opanować tak rozległe tereny, które przecież bezludne nie były.
“Był posłuszny nie tylko rozkazom, lecz także prawu”
Powtórzę, to jest dla mnie najbardziej frapujący aspekt zagadnienia, czyli jak konstruowana jest publiczna moralność, która zawsze jest stuprocentową narracją, w takim sensie, że te same fakty, np. zabicie człowieka, rozumie ona czasem radykalnie odmiennie, w zależności kim ten człowiek był, jak i dlaczego zginął. Nie umiem wyjaśnić sobie tylko jednego, czy ktoś jednostkowo jest za tę konstrukcję odpowiedzialny, czy też generują ją jakieś ogólne prawa zarządzające intersubiektywnym postrzeganiem rzeczywistości w zbiorowościach - np., czy istnieje mechanizm, który każe naszym umysłom raczej uważać nas samych za ludzi dobrych i moralnych, bo opinia przeciwna byłaby takim obciążeniem dla umysłów, że groziłoby to homo sapiens jako gatunkowi. Może po prostu przeżycie człowieka jako zwierzęcia wymaga usuwania dysonansów poznawczych, przynajmniej poza świadomość. Na razie wydaje mi się, że istnieje raczej jakieś sprzężenie zwrotne między świadomymi działaniami a tymi ogólnymi, gatunkowymi prawami.
“Kłopot z Eichmannem polegał na tym, że ludzi takich jak on było bardzo wielu, a nie byli oni sadystami ani osobnikami perwersyjnymi, byli natomiast - i wciąż są - okropnie i przerażająco normalni (...) ów nowy rodzaj przestępcy będący w istocie hostis generis humani, popełnia swoje zbrodnie w okolicznościach, które właściwie nieomal uniemożliwiają mu uświadomienie sobie, lub poczucie, że czyni się coś złego”
Obawiam się, że odpowiedź nie jest przyjemna. Zjawiska takie jak mord same z siebie nie mają żadnego ładunku moralnego. 
Mamy tylko ich interpretację, a ta jest doskonale względna. 
I to nie jest miły wniosek.
0 notes
ereoood-blog · 13 years
Text
Buy The Art of War III: Retribution Movie Online
The Art of War III: Retribution movie download
Actors:
Warren Derosa David Basila Janet Carroll Al Goto Delaney Barr John P. Gulino David Frye Brian Fitzpatrick Sung Hi Lee Charles Rahi Chun
Download The Art of War III: Retribution
In the newest installment of The Art of War, Agent Neil Shaw, played by Naughty. In the newest installment of The Art of War, Agent Neil Shaw, played by Naughty By Nature's. A Secret Agent must prevent North Korean terrorist from acquiring a nuclear device. THE ART OF WAR III: RETRIBUTION: Movie Trailer - Video The Art Of War Iii: Retribution movie trailer - Genre: Action-AdventureRating: R The Art of War III: Retribution (2009) (V) With Anthony 'Treach' Criss, Warren Derosa, Sung Hi Lee. In the newest installment of The Art of War , Agent Neil Shaw, played by Naughty By. The third film in the series did not feature Wesley. When international diplomacy fails, it's up to one covert agent to prevent North Korean terrorists from obtaining. The Art of War III: Retribution (Video 2009) - IMDb With Anthony 'Treach' Criss, Warren Derosa, Sung Hi Lee, Delaney Barr. Watch "The Art Of War Iii Retribution" Online For Free - Watch. A Secret Agent must prevent North Korean terrorist from acquiring a nuclear device. Amazon.com: The Art of War III: Retribution: Anthony 'Treach. The Art of War III: Retribution | Moviefone Starring Treach, Warren Derosa, Janet Carroll. . In the newest When international diplomacy comes up short, extreme measures must be taken. Director
Body Slam download Uncharted divx
0 notes