#STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE ŻYJE NAM
Explore tagged Tumblr posts
duelinthesun · 21 days ago
Text
Would anyone like to share their favourite phil covers?
12 notes · View notes
timetravellingkitty · 5 months ago
Note
Sto lat, sto lat - niech żyje, żyje nam
Sto lat, sto lat - niech żyje, żyje nam!
Jeszcze raz, jeszcze raz - niech żyje, żyje nam
Niech żyje żyje nam
Happy birthday!!!
this is so sweet wtf thank you 😭😭
3 notes · View notes
pardonmydelays · 5 months ago
Note
*clears throat*
Sto lat, sto lat
Niech żyje, żyje nam.
Sto lat, sto lat,
Niech żyje, żyje nam,
Jeszcze raz, jeszcze raz,
Niech żyje, żyje nam,
Niech żyje nam!
HAPPY BIRTHDAY POPPY!!!!!!
I'M SORRY I'M LATE I DIDN'T HAVE WIFI, BUT I HOPE YOU HAD THE MOST AMAZINGEST BIRTHDAY EVER, I LOVE YOU SO SO SO MUCH ♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️ I LISTENED TO CLANCY SO MANY TIMES TODAY AND THOUGHT OF U. I AM SO HAPPY YOU'RE IN MY LIFE, YOU'RE LIKE A BIG SISTER TO ME AND I LOVE THAT YOU ALWAYS SOMEHOW INTRODUCE ME TO NEW THINGS, I WISH YOU SO MUCH HAPPINESS IN YOU'RE FUTURE AND THAT WE STAY MUTUALS FOREVER, LOVE YOOOOOUUUUUUUU ♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️
omg, red! THANK YOU SO MUCH 😭 this is so sweet, what the hell-
i am answering after midnight, but just letting you know i saw it a few hours ago so technically it was still my birthday and you were not late at all ❤️
this is so sweet and i have tears in my eyes and it means the world and thank you THANK YOU! i love you so very much!!!
6 notes · View notes
wishnianart · 2 years ago
Text
Happy birthday Conqueror of Demons!
Tumblr media
Bardzo go kocham. Sto lat sto lat niech żyje żyje nam!
29 notes · View notes
catwouthats · 1 year ago
Note
Let us protect this man at all cost.
Here is to hopeing for 100 years for this lovely man!
Sto lat, sto lat
Niech żyje, żyje nam.
Sto lat, sto lat,
Niech żyje, żyje nam,
Jeszcze raz, jeszcze raz,
Niech żyje, żyje nam,
Niech żyje nam!
Hello Neil, I've just finished "A game of you". It's a wonderful book (thank you), and it broke me utterly. I haven't cried myself to sleep over a story in years. The gravestone and the funeral were devastating on a very personal level (I'm trans, too, and I imagine my relatives would act exactly the same). A lot about Wanda hit home, but it also made it the hardest Sandman tale to stomach for me, so far.
I was curious if there was something specific that inspired or shaped her storyline? And in retrospective, is there something about it you would change or handle differently?
P.S. for fairness sake, I did make you a whale. Just a two-dimensional and rather awkward one
Tumblr media
It began with my friend Roz Kaveney telling me about her friends who were being buried under their deadnames, hair cut, in male clothes, and my anger about that. I had no idea that happened, and it seemed wrong. Roz and the late Rachel Pollack were both good friends, and I realised that I wasn't seeing any trans women in fiction in 1989, so I wrote my own.
I made a few changes for the Audible adaptation.
Thank you for the whale.
2K notes · View notes
hungrigbuffel · 1 year ago
Note
STO LAT
STO LAT
NIECH ŻYJE ŻYJE NAM! 🎉
Tumblr media
Spełnienia marzeń ❤️
Dziękuję bardzo 🥰 przeurocza kartka! 💕
1 note · View note
panijeziora96 · 1 year ago
Text
Tumblr media
Sto lat sto lat niech ten super człowiek żyje nam! 🥳
Wiem, że to dopiero jutro, ale w 🇦🇺 to już dzisiaj 😅
#wishesfrompoland #40chrishemsworth
0 notes
tenisims · 2 years ago
Photo
Tumblr media
Czas na urodziny Beau! Sto lat, sto lat. Niech żyje, żyje nam, mały Beau!
Tumblr media
A tu jako dziecko.
0 notes
chopinski-official · 1 year ago
Note
Oh yes!
Sto lat, sto lat Niech żyje, żyje nam. Sto lat, sto lat, Niech żyje, żyje nam, Jeszcze raz, jeszcze raz, Niech żyje, żyje nam, Niech żyje nam!
Happy 212th birthday dearest Franio! I wish you health and happiness on your very own day and I hope you enjoy the Hungarian wine I bring, 🍷.
I embrace you heartily!
Frycek.
Thank you, my dear brother! Of course enjoying wine alone is not as fun as doing it together; I hold you so very close to my heart! May all our distastes be buried underground, unlike our Souls. I love you dearly.
16 notes · View notes
jellybeandrawsthings · 3 years ago
Photo
Tumblr media
Happy birthday to me
I’m officialy 21 today, which is a totally meaningless age in Poland but,,, yeah i’ve got nothin
24 notes · View notes
keyrousse · 3 years ago
Text
Did you know that in Poland, when it’s someone’s birthday, you say “Sto lat!” which means “Hundred years!”? This is our “happy birthday” :)
2 notes · View notes
linkemon · 3 years ago
Text
Ydris x Reader
Tumblr media
"Czasem nie trzeba wiele. Mnie ta noc wystarczyła za tysiąc innych."
Praca znajduje się też na Wattpadzie (pod tym samym nickiem). Beta: Dusigrosz
Dodatkowe informacje: 1. Kwestia tłumaczenia: Język polski jest ciut niewdzięczny jeśli chodzi o słownictwo jakim określa MC Ydris, ale starałam się wybierać to mniej zgrzytające.
Miałam ochotę zawyć. Na spotkaniach w Sekretnym Kamiennym Kręgu zdarzało mi się to nie raz, ale nigdy z takiego powodu. Przeważnie nudziłam się z powodu moralizatorskich wykładów. Tym razem po prostu nikt z otoczenia mnie nie rozumiał.
Zazwyczaj druidzi i Jeźdźcy Dusz byli zgodni. Mieliśmy wspólnych wrogów, których trzeba było pokonać: pana Sandsa, Jeźdźców Mroku czy Garnoka, na którym szczególnie skupialiśmy się w ostatnim czasie. Jedynymi problemami, jakie napotykaliśmy, były kwestie wykonywania planów. Pomysły moje, Alex i Evergrey'a bywały spontaniczne, często zgadzały się z nimi Lisa i Linda. Inne sposoby na osiąganie celów mieli Fripp, Avalon i Elizabeth. Kilkaset lat doświadczenia odebrały im chęć do ryzykowania i każdy krok planowali ostrożniej.
Zawsze jednak w końcu dochodziliśmy do porozumienia, bo wiedzieliśmy, że choć wizje się nie do końca się pokrywają, to walczymy o wspólną sprawę. Tak było do dzisiejszego popołudnia, kiedy to poruszono temat Ydrisa.
Właściciel namiotu na wzgórzu Nilmera nie był tym, za kogo się początkowo podawał. Tak naprawdę pochodził z Pandorii. Przejrzenie jego zamiarów zajęło nam sporo czasu, podobnie jak dostanie się do namiotu, który sprytnie okrył iluzją. Wtedy popełniliśmy błąd, próbując osłabić magika kosmicznym zegarem autorstwa Big Bonny. Stłukłam urządzenie na kawałki, dzięki czemu Ydris ostatecznie sprawił, że Garnok schował macki z powrotem do innego wymiaru, przynajmniej na razie. Później zaś, w dość perfidny sposób, uwolniłam Concorde'a oraz dziewczyny z klubu Bobcats.
Pandorianin nie wydawał się jednak szczególnie obrażony. Powymyślał trochę, po czym stwierdził, że chce mnie z powrotem widywać w cyrkowym namiocie.
W czystej teorii mogłam nigdy tam nie wracać. Nie chciałam się jednak oprzeć.
Kochałam atmosferę tego miejsca, z kolorowymi światłami i nutką tajemnicy. Uwielbiałam wyścig z małymi kolorowymi motylkami, który przygotował dla mnie raczej cichy błazen Xin. Każda chwila, kiedy podziwiałam majestatyczną i inteligentną klacz o imieniu Zee, była kolejnym radosnym wspomnieniem. Najbardziej jednak cieszyły mnie momenty z Ydrisem. Za każdym razem, gdy pokazywał mi nowe sztuczki lub organizował pokaz tylko dla mnie, czułam się oczarowana. Szczerym uśmiechem obdarzałam go, kiedy wtrącał francuskie słówka do swoich wypowiedzi, choć nigdy nie miałam pojęcia, skąd właściwie je zna. W torbie zaś wciąż woziłam miniaturową maskotkę jego klaczy z festiwalu mody. Widziałam, jak traktuje towarzyszy i wyglądali na rodzinę. Może zwariowaną, tajemniczą i z sekretami, ale jednak. Co ciekawe, zaczął mnie niejako wymieniać w jej składzie, choć przyjeżdżałam okazyjnie, nie robiąc za wiele od czasu pomocy przy rozstawieniu namiotu.
Miałam świadomość tego, że Pandorianin był potężny, nie uważałam go jednak za osobę złą. Uciekł ze swojego zagrożonego świata. Naszemu również wróżył zagładę, twierdząc, że zginie jeden z wymiarów lub oba. Nie zmieniało to jednak faktu, że ostatnim razem nam pomógł. Nawet jeśli nie wierzył w istnienie sposobu, dzięki któremu moglibyśmy uratować Pandorię i Ziemię, to uważałam, że zasługiwał na nasze zaufanie.
Innego zdania niestety byli druidzi, którzy stwierdzili, że najwyższy czas uświadomić mi, jak bardzo szkodliwe są spotkania i interakcje z magikiem. Trochę odmienny pogląd przedstawiała Linda, która była ze mną na wzgórzu, gdy niszczyłam zegar i zdołała poznać trochę lepiej zachowanie Ydrisa. Całkiem inaczej podchodziły do tego też pozostałe dziewczyny.
Bardzo się do siebie zbliżyłyśmy, szczególnie podczas poszukiwań, jak dotąd wciąż zaginionej, Anny.
Próbowałam swoje racje argumentować, pomimo pulsującej już na czole żyłki. Wszystko, co przedstawiłam na forum zostawało jednak natychmiast zbite, lub sprawiało, że wybuchała żywa i głośna dyskusja, przeradzająca się w kłótnię dwóch stron. Nie mogłam tego słuchać i oschle żegnając się ze wszystkimi wskoczyłam na [Imię konia/klaczy] nim ktokolwiek zareagował. Wyjechałam przez portal, by ochłonąć między ogromnymi, starymi dębami Valedale.
— Wracamy do Moorland? — padło pytanie ze strony [Imię konia/klaczy].
Westchnęłam wpatrując się w wesoło skaczące czerwone ptaki.
— Nie mam ochoty. Dziewczyny będą mnie tam szukać — mruknęłam.
— Pfrrr... — Oburzyłam się na ten odpowiednik śmiechu. — Doskonale wiem, gdzie teraz chcesz być.
— To nie jest zabawne. Właściwie, czemu ciebie i innych koni Jeźdźców nie dopuszczono do głosu?
— Moja droga, nie mam aż tak wiele do powiedzenia.
— Musisz mieć swoje zdanie — uparłam się. — I chcę je poznać.
To była opinia, która się dla mnie mocno liczyła.
Posiadaliśmy skarb — rodzaj więzi między rumakiem a jeźdźcem, który rodził się raz na sto lat. Wyjątkowe i niezwykłe pokrewieństwo, pozwalające rozumieć się nawzajem i robić niesamowite rzeczy, o których większość mieszkańców Jorvik już zapomniała.
— Przecież wiesz, że jestem po twojej stronie. Tak długo, jak jesteś szczęśliwa i bezpieczna, nie mam nic przeciwko. To jak? Na wzgórze Nilmera, księżniczko?
— Raz się żyje!
Spłoszyłam połowę ptactwa Głuchego Lasu i pogalopowałam głównym traktem.
Wkrótce zaś moim oczom ukazał się różowo-fioletowy namiot.
Zsiadłam z [Imię konia/klaczy], pogłaskałam go/ją po pysku i pozwoliłam odejść do Zee — ślicznej, północno-szwedzkiej klaczy. Widocznie konie też miały sprawy, o których tylko ze sobą mogły porozmawiać, bo wkrótce rozległo się cichutkie rżenie.
Właściciela kolorowego kramu nie było jednak widać. Dopiero Xin wskazał mi jakiś mały namiot, którego do tej pory nie widziałam. Znalazłam tam czarnowłosego Pandorianina, o dziwo bez cylindra, rozstawiającego rozmaite przedmioty na już i tak ciasnej powierzchni.
— Ma chère, interesująco cię dziś zobaczyć. Przedstawiam ci nową specjalność naszego cyrku. Od dziś przyszłość przestanie być jedną wielką niewiadomą. Wspaniały Ydris przepowie, co cię czeka! — Wskazał na wielką, różową szklaną kulę.
— Powróżysz mi później. Na razie pomogę ci rozładować te pudła.
Magik, teraz już prawie wróżbita, spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem i wskazał odpowiednie kartony.
Nierzadko zdarzało mi się wychodzić z inicjatywą pomocy. Nigdy jednak nie przyjeżdżałam na wzgórze o tak późnych godzinach. Tym razem chciałam głównie zająć myśli czymkolwiek innym niż kłótnia z druidami.
Najróżniejszych akcesoriów w pudełkach było całkiem sporo. Przerzucałam karty do tarota, frędzlowate obrusy, a nawet jakiś zamierzchły szary kapelusz z czterolistną koniczynką. Dopiero, gdy o mało nie wpadłam w płótno namiotu, Ydris postanowił w końcu się odezwać.
— Odłóż to.
— Bez paniki, żyję — sarknęłam.
Jednak jedno jego pstryknięcie palcami pozbawiło mnie balastu.
— Nigdy nie przyjeżdżasz o tej porze moja droga. Coś chodzi po twojej głowie — skrzyżował ręce na piersi.
Szybka przeanalizowałam sytuację. Właściciel cyrku i tak na co dzień wiedział więcej niż ja, więc próby wymigiwania się były bez sensu. Nie miałam nawet pewności, czy nie zna już całej prawdy, ale chce ją po prostu ode mnie usłyszeć.
Tak nastąpiła jedna z dłuższych jak dotąd rozmów z ekscentrycznym Pandorianinem, choć wyglądała raczej na mój monolog z jego okazyjnymi wtrąceniami:
— Nie zmieniłem zdania. Nadal uważam, że nie istnieje szansa na uratowanie dwóch wymiarów.
Czułam narastającą w mnie złość. Nie była skierowana do nikogo konkretnego, ale skumulowane tego dnia emocje zaczynały szukać ujścia.
Dawałam z siebie wszystko, co mogłam. Trenowałam. Starałam się. Chciałam dobrze. Tyle, że to nie wystarczało. Nikt nawet nie chciał rozważyć mojej opcji.
Po co komu bohaterka, jeśli jest bezsilna?
— Ale jeśli ktoś miałby dokonać niemożliwego, to ty, ptaszyno.
To zdanie sprawiło, że zamilkłam. Nigdy się go nie spodziewałam, bo zawsze deklarował spisanie wszystkiego na straty. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć na to wyznanie, więc złapałam go za rękę.
Potrzebowałam poczuć, że ktoś jest obok.
Prawdopodobnie byłam pierwszą i ostatnią osobą w Jorvik, która choć zbliży się do Pandorianina.
Jego uścisk był delikatny i ciepły a on sam pachniał watą cukrową. Nie wydawał się też zaskoczony moim zachowaniem.
Czułam się bezpieczna. Choć raz.
Staliśmy na wzgórzu Nilmera za kręgiem światła padającym z namiotu cyrkowego. Nad nami rozciągało się jorveskie niebo z milionem gwiazd, a przed sobą widziałam połacie kolorowych kwiatów Srebrnej Polany. W oddali zaś usłyszałam ciche rżenie [Imię konia], który najwyraźniej wciąż ucinał sobie jakąś pogawędkę z Zee. Do tego rześkie, letnie powietrze niosło woń stajni znad Moorland.
Miałam ochotę zostać z nim na wieczność w tamtym momencie i móc zachłysnąć się tą chwilą jeszcze jeden raz.
Przydałby mi się chyba z powrotem ten zegar kosmiczny.
— To co? Powróżyć? — spytał, ujmując zewnętrzną część mojej dłoni. — Wspaniały Ydris ukaże, co cię czeka — stwierdził z firmowym uśmiechem.
— Dla mnie wróżby to raczej obietnice bez pokrycia, ale niech ci będzie.
Tak też od zawsze uważałam. Ile razy byłam na wesołych jorvickich festynach, tyle nie brało się ich na poważnie. Choćby sobótkowe wróżby, przez które musiałam spędzić kilka dni galopując w poszukiwaniu siedmiu różnych kwiatów.
— Gdyby jednak nie wyszło i twój świat się skończy, to mogę ci obiecać, że będę trzymał twoją dłoń tak, jak teraz — wyszeptał.
Różnobarwne oczy błyszczały i byłam pewna, że dotrzyma swojego słowa.
— Może wróżbiarstwo czasem jednak ma sens — odparłam z uśmiechem, oglądając powoli wstający świt w Jorvik.
Czasem nie trzeba wiele.
Mnie ta noc wystarczyła za tysiąc innych.
22 notes · View notes
chopinski-official · 1 year ago
Note
Oh yes, so it goes:
Sto lat, sto lat,
Niech żyje, żyje nam.
Sto lat, sto lat,
Niech żyje, żyje nam,
Jeszcze raz, jeszcze raz,
Niech żyje, żyje nam,
Niech żyje nam!
A very easy tune! Hopefully he’ll understand the sentiment…
you know, your death day is coming up. shall we throw you a party? do you suppose something strange might happen to you then?
yours,
@nonymousss
I haven’t forgotten… I don’t know. I don’t know if I’ll be in the right mood for a party…
Why would something strange happen?
41 notes · View notes
perplexingly · 3 years ago
Note
sto lat, sto lat, niech żyje żyje nam! :D zdrowia, szczęścia, pomyślności, niepsującego się sprzętu, żeby programy graficzne ci się nie crashowały bez zapisania pracy, dużo smacznego jedzenia i miłego wieczoru! <3
Omgg dziękuję bardzo za takie wspaniałe życzenia 💛 : D
6 notes · View notes
chicago-geniza · 4 years ago
Text
getting words of the same syllable number from separate songs stuck in my head in spliced couplets has been my brain curse forever but right now the two most persistent are:
- outside the law / the heart skips a beat (to the tune of "outside the rain" by stevie nicks)
- mipney ma, mipney ma / niech żyje, żyje nam (to the tune of "sto lat," the polish birthday song)
6 notes · View notes
ask-aph-baltics · 5 years ago
Photo
Tumblr media
Sto lat, sto lat, Niech żyje, żyje nam. Sto lat, sto lat, Niech żyje, żyje nam, Jeszcze raz, jeszcze raz, Niech żyje, żyje nam, Niech żyje nam!
Happy Birthday you funky lil dude.
136 notes · View notes