#Ja wiem ale sobie scenariusz wymyśliłam
Explore tagged Tumblr posts
ogrody-ilangory · 6 months ago
Text
Przestać myśleć. Od dziecka borykam się z natłokiem myśli.  Myślałam o wszystkim, przeżywałam to co minęło, to co zostało powiedziane oraz to czego się boję, wyobrażałam sobie wszelkie straszne scenariusze, myślałam o słowach które nie zostały wypowiedzenie, ale mogłyby... No paranoja po prostu.  Mówić nie chciałam przez długi czas, aż rodzice z siostrą myśleli, że jestem niemową, chodzić też nie chciałam...  Przyszedł dzień, że nagle zaczęłam mówić a jak zaczęłam tak nie mogłam przestać, trochę jak z płaczem. Człowiek nie pozawala sobie na płacz latami a jak sobie pozwoli to końca nie widać.  Mówienie uratowało mnie od zwariowania. Mówiłam tak dużo i o wszystkim i o niczym tylko po to by uciszyć myśli.  W szkole niestety mi nie przeszło, pomyślałam, skoro muszę myśleć to może o jakimś nie rozwiązanym problemie matematycznym lub o teorii światła... Nie, niestety myślałam o głupotach! Proponowano mi medytację, ale latami spychałam to ćwiczenie w kąt, jakich ja sobie teorii a propo medytacji nie wymyśliłam... Jednak dopadło mnie. Przyszło znienacka! Przede wszystkim w rozwoju duchowym nie ma dróg na skróty i nie ma go bez medytacji. Po przemyśleniu myślę też, że nic na siłę i trzeba do tego dojrzeć.  Jestem wdzięczna za to, że zaczęłam ćwiczyć medytację, dzięki niej już wiem, że nigdy nie wyciszę myśli, że im bardziej się staram tym głośniejsze one się stają. Pomogła mi ona nadać moim myślom kierunek i to był strzał w dziesiątkę. Nagle z gaduły której nikt nie mógł przegadać zrobiłam się cicha, ale nie w zły sposób. Kiedyś jak byłam cicho to wszyscy czekali na wybuch, teraz już nie.  Piszę też dużo więcej, ale przynajmniej na konkretne tematy.  Hehe, ale się rozpisałam ;)
Tumblr media
Wygrzebałam taką o to książkę. Ciekawa jej jestem.  Lubię Lema, nie wszystko co napisał (niektóre jego pozycje są dla mnie zbyt ambitne)   Szpital Przemienienia, Śledztwo, Powrót z gwiazd, Dzienniki gwiazdowe to są wspaniałe książki. 
12 notes · View notes
tojaziemniak · 4 years ago
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Nastepnego dnia wieczorem pod domem Haków zjawiła się jakaś kelnerka... Okazało się, że pracowała w restauracji, w której była Nadzieja - i w której zostawiła swój portfel. Simorośla była bardzo wdzięczna Gertrudzie, bo takie było jej imię, i zaproponowała jej spędzenie razem trochę czasu na świeżym powietrzu, bo w końcu sama nie je ani kawy nie pija. Kobieta chętnie przyjęła zaproszenie (bo w końcu nie bez powodu odszukiwała właścicielkę portfela...), a następnie udały się do pobliskiego parku. Tam niby to przyjazne pogadanki zmieniły się w coś jakby randkę! i kobiety (zgodnie ze swoimi pragnieniami) się pocałowały ❤️ Czy będzie z tego coś więcej? Zobaczymy co będzie u Nadziei w pragnieniach - w końcu poszukuje przyjemności, a to nie musi wiązać się z... No wiązaniem się.
11 notes · View notes
user11000090 · 5 years ago
Text
09
Minęło już trochę czasu, odkąd Lena sobie poszła, a ja wciąż leżę w łóżku i rozmyślam o tym, co się wydarzyło. Uśmiech nie znika z mojej twarzy. Przypominam sobie najlepsze momenty naszego spotkania, te kluczowe. Zresztą cały ten czas spędzony z nią był wspaniały, szczególnie od chwili, kiedy przyszła niespodziewanie do łazienki, a potem rozebrała się i weszła do wanny. Tak, ten cudowny moment na zawsze pozostanie w mojej pamięci. I ten pierwszy, trochę niezdarny z mojej strony pocałunek. Ach, cóż to był za pocałunek. Jeszcze długo po nim czułam dotyk jej języka. Czuję się taka uskrzydlona dzięki tym wydarzeniom. A przecież to, mam nadzieję, dopiero początek i wszystko jeszcze przede mną.
Jest już dość późne popołudnie. Nie mam na nic ochoty. Po prostu leżę na kanapie w salonie. Na tej samej kanapie, na której spędzałam wczoraj wieczór z tą wspaniałą dziewczyną, a później położyłam się obok mniej, nie przypuszczając jeszcze, co czeka mnie w łazience. Cały czas jestem rozkojarzona. Już odliczam godziny do naszego następnego spotkania. Co mogę zrobić, żeby ten czas szybciej minął? Mogłabym się czymś zająć, ale obawiam się, że to nie będzie takie proste przy takim rozkojarzeniu. Myśl o Lenie przebija się przez wszystkie inne. Gdybym nawet zaczęła coś robić, to i tak nic by mi nie wychodziło. Ciągle robiłabym przerwy na rozmyślanie. To trochę jak obsesja. Właściwie to ja zaczynam naprawdę ją mieć na punkcie mojej nowej przyjaciółki. Choć właściwie to już teraz mogę powiedzieć, że ona jest zdecydowanie kimś więcej, niż tylko zwykłą przyjaciółką. Przez całe życie czekałam na kogoś takiego. Kogoś, kto odmieni moje życie. Nie przypuszczałam, że będę odczuwała aż taką satysfakcję, gdy w końcu trafię na takiego człowieka. Spodziewałam się, że spotykanie się z kimś bliskim mojemu sercu będzie przyjemne, ale to, co odczuwam teraz, przerosło moje oczekiwania.
To naprawdę zwariowane, że tak ta cała przygoda z nią na mnie wpływa. Dziś, kiedy robiłam herbatę, zalałam ją zimną wodą, która była w czajniku i której nawet nie podgrzałam. Założyłam też koszulkę z tyłu na przód, co nigdy mi się nie zdarzyło. Zorientowałam się o tym dość późno. Co się ze mną dzieje? Nigdy nie byłam taką niezdarą. Zdarzały mi się różne wpadki, ale komu się nie przytrafiają. Jednak żeby być roztargnioną aż w takim stopniu? To trochę niepokojące. Czy każdemu w tym stanie przydarzają się takie potknięcia?
Najgorsze, że nie wiem jak będę sobie radziła w pracy. Coś mi się wydaje, że nie zdziałam zbyt wiele. Jack będzie się na mnie jeszcze bardziej wkurzał, bo ostatnio dość rzadko pojawiam się w biurze i nic nie zapowiada, żeby w najbliższym czasie to się zmieniło.
Następnego ranka, tuż po przebudzeniu, odczuwam radość z tego, że rozpoczyna się nowy dzień. Czuję się świetnie, choć zasnęłam późno i jestem troszeczkę niewyspana. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wcześniej tak przeżywała poranki. To dla mnie zupełna nowość. Do tej pory nowy dzień traktowałam przeważnie obojętnie, a nierzadko czułam się przygnębiona i miałam poczucie, że lepiej było się nie budzić, pozostać w świecie marzeń sennych. Tym razem jest inaczej, zwłaszcza że po pracy widzę się z Leną. Mamy się spotkać po mojej pracy w parku. Ale wcześniej czeka mnie praca. Tak bardzo mi się nie chce dziś tam iść. Kiedy zaczynałam pracę, byłam zdecydowanie bardziej ambitna, niż teraz. Później mój zapał osłabł, a teraz to już niemal zupełnie się wypaliłam. Jednak wreszcie mam szansę na zyskanie nowych sił, ale muszę chyba trochę na to poczekać, aż emocje opadną na tyle, żebym mogła się wystarczająco skupić na pracy. Tak, to na pewno tylko chwilowa niemoc. W końcu przeżywam coś zupełnie nowego. Wierzę, że relacja z Leną doda mi skrzydeł.
Dobra, pora się ogarniać. Muszę się przygotować jakoś do wyjścia. Ubiorę jakieś ładne, ale wygodne ubrania. Otwieram szafę i przeglądam. Kurczę, nie mogę się zdecydować. Tyle tego jest, ale co wybrać? Staram się coś dobrać do mojego lekkiego makijażu. Zawsze lubiłam wyglądać naturalnie i tym razem nie będę robiła wyjątku. Lena chwaliła mój dziewczęcy urok.
Spoglądam już któryś raz na zegarek, czekając niecierpliwie na koniec pracy. No nie, jeszcze dwie godziny. O matko! Tak strasznie nie chce mi się tu siedzieć. Tym bardziej, że nie ma dziś Karen. Praktycznie nic dziś nie zrobiłam. Od jakiegoś czasu już nawet nie udaję, że coś robię. Jestem taka rozkojarzona. Nie mogę się na niczym skupić. Wyobrażam sobie spotkanie z nią. Czy znowu czeka mnie wielka ekscytacja, jak przedostatniego wieczoru? Najpierw chciałabym spędzić trochę czasu na zewnątrz. Jest tak ładnie, że mam ochotę na wspólny spacer. Chociaż może spacerując z nią będę odczuwała zniecierpliwienie, bo nie będę mogła się doczekać, aż zajmiemy się sobą w domowym zaciszu? Sama nie wiem. Liczę, że na zewnątrz pozwoli mi się przynajmniej przytulić. Zresztą wszystko wyjdzie w praniu. A może Lena wymyśli, co będziemy robiły i gdzie pójdziemy?
– A czym się pani teraz zajmuje? – słyszę nagle.
To Jack stoi za mną. No nie, muszę zacząć przynajmniej udawać, że coś robię. Nie chcę psuć sobie tego potencjalnie wspaniałego dnia konfrontacją z szefem.
– Ja… ja myślę.
– Aha, myśli pani? A o czym pani tak myśli.
– No… o projekcie, oczywiście.
– A w czym tkwi problem? Może razem pomyślimy? Na przykład w moim gabinecie? Co pani na to?
– Nie trzeba, dziękuję. Poradzę sobie.
– Na pewno? Może jednak pani sama sobie nie poradzi? – To zdanie wypowiedział z nieprzyjemnie uniesionym tonem, zjadliwie.
– Nie nie, dam sobie radę. Właściwie to już prawie wymyśliłam.
– Ach tak? Niech pani tyle nie myśli, tylko pracuje!
Ech, kolejny raz mu podpadłam. I pomyśleć, że niedawno miałam ambicję, żeby awansować i współuczestniczyć w głównych projektach, żeby stać się częścią Działu Kreatywnego.
To udawanie, że coś robię, jest jeszcze gorsze do zniesienia, niż sama praca. Normalnie nie miałabym problemu z tym, żeby coś działać, ale dzisiaj nie jestem w stanie. Dopada mnie straszne rozkojarzenie. Nie mogę się na niczym skupić. Ciągle układają mi się w głowie różne scenariusze związane z Leną. Moje myśli tak krążą wokół niej. Rozmyślam nie tylko o naszym dzisiejszym spotkaniu, ale też ogólnie o naszych relacjach. Myślę na przykład jaką ona przybierze formę później, kiedy będziemy się spotykały już przez jakiś czas, oczywiście zakładając optymistycznie, że tak będzie. Czy emocje będą stopniowo opadały, czy wręcz przeciwnie? To, co teraz przeżywam jest dla mnie zupełną nowością. Dopiero przecieram szlaki. Nic dziwnego, że tak niewiele wiem na ten temat i że tak ciężko mi jest przewidzieć pewne rzeczy. Ale z drugiej strony to właśnie przecieranie szlaków jest niezwykłe. To jak odkrywanie nowego miejsca. Odczuwa się pewien lęk, ale też fascynację.
Nareszcie wybija godzina zero, a mój czas pracy dobiega końca. Hurra. W końcu doczekałam się tego upragnionego momentu. Myślałam, że już tu nie wyrobię. Odliczałam godziny, minuty, a pod koniec wręcz sekundy do końca. Nic dziś nie zrobiłam, Jack tylko się na mnie wkurzył, próbowałam nieudolnie udawać, że pracuję, ale oto stało się. Już nie muszę się męczyć z tym stwarzaniem pozorów. Mogę czym prędzej opuścić to biuro i udać się na umówione miejsce na spotkanie z ukochaną.
Czym prędzej zabieram swoje rzeczy i wychodzę. Właściwie to nie tyle wychodzę, co wybiegam, omal nie potrącając kilku osób. Zaraz po opuszczeniu budynku zaczynam biec w stronę parku. Łudzę się, że być może będzie wcześniej i nie będę musiała na nią czekać. Jestem taka zniecierpliwiona. Tak się nakręciłam, że nie czuję zmęczenia mimo takiego pośpiechu. Wreszcie jestem na miejscu.
Czekam na nią. Jest gorąco, słońce świeci wysoko ponad horyzontem. Skryłam się w cieniu. Na szczęście tu w parku jest go pod dostatkiem. Nie mogłam się doczekać tego spotkania. Wczoraj znów nie mogłam zasnąć. Tak bardzo byłam przejęta. Mam nadzieję, że nie widać po mnie, że się nie wyspałam. Rano po przebudzeniu wyglądałam na strasznie zmęczoną, jakbym nie przespała pół nocy. No, w sumie to rzeczywiście nie przespałam dużej jej części. Dobrze, że przynajmniej makijaż, mimo że lekki, to jednak zdołał to ukryć.
Starałam się wszystko dopiąć na ostatni guzik, żeby prezentować się jak najlepiej.  Postawiłam na naturalność i wygodę.
Lena powinna już być. Gdzie ona się podziewa? Może powinnam się z nią skontaktować? Jednak dostrzegam w oddali kogoś podobnego, ale jeszcze nie jestem pewna, czy to ona.
Tak, to Lena, idzie tu. Nareszcie. Wygląda na to, że spędzę wspaniałe popołudnie.
Podchodzi do mnie, po czym wita się, a następnie całuje mnie w usta. Przyjemne powitanie.
– Długo czekasz?
– Trochę, może kilka minut. Spieszyłam się, bo nie mogłam się doczekać spotkania.
– Och, rozumiem – zaśmiała się.
Przyglądam się jej. Słońce rzuca na nią nowe światło, sprawiając, że odkrywam ją na nowo. O tej porze dnia wydaje się mieć w sobie jeszcze więcej pozytywnej energii. Słoneczne niebo wydaje się być dla niej idealnym tłem.
– Chcesz iść w jakieś konkretne miejsce, czy tak po prostu pochodzić? – pyta.
– Tak po prostu. Potem ewentualnie wybierzemy jakieś konkretne miejsce. Co ty na to?
– Ja jestem za. Przyjemnie się spaceruje w tym pełnym słońca mieście.
W tym momencie Lena chwyta moją dłoń i idziemy wzdłuż parku, trzymając się za ręce. To słodkie. Czuję się teraz obserwowana. Mam wrażenie, że różni ludzie dookoła przygląda się nam. I to mi się podoba. Dotychczas to ja mogłam być co najwyżej obserwatorką takich zachowań. Byłam zresztą nie raz. Podobał mi się zawsze widok par trzymających się za ręce. Przyszła wreszcie kolej na mnie. Teraz inni mogą mi zazdrościć.
Idziemy tak główną aleją parku. Dookoła pełno ludzi. Nasza rozmowa przebiega trochę inaczej, niż zwykle. Co chwilę zapada milczenie, które trwa jakiś czas. Mam nadzieję, że nie zwiastuje to nic niepokojącego. W końcu fajnie jest być z kimś, z kim oprócz rozmawiania można trochę pomilczeć, żeby bardziej nacieszyć się chwilą.
– Może usiądziemy gdzieś tutaj? – proponuje Lena, gdy przechodzimy obok stawu.
Usiadłyśmy blisko brzegu, w zacienionym miejscu. Na zmianę podziwiam ją i otoczenie. Dookoła drzewa, a ponad nimi, w oddali, zarysowują się sylwetki wieżowców z Central Midtown. Tam są najwyższe budynki w całym mieście. Uwielbiam ten park. Często tu bywam. Naprawdę można się tu zrelaksować. Teraz to miejsce dodatkowo będzie mi się kojarzyło z nią.
– Podoba ci się tu?
– Tak, jest ładnie. Wczoraj byłam tu z tą koleżanką, o której ci opowiadałam ostatnio.
– Z Janet? Z tą, z którą byłaś na plaży w nocy? Wtedy co się kąpałyście?
– Otóż to. Z nią właśnie. Janet jest świetna. Ma tyle różnych pomysłów. Nie sposób się z nią nudzić. Ale dobra, dość już o niej. Teraz jestem tu tylko z tobą.
Na wieść o tamtej koleżance podniosło mi się trochę ciśnienie. Za każdym razem gdy o niej słyszę, zaczynam się denerwować. Nawet nie wiem, jak wygląda, ani jaka naprawdę jest. Znam ją wyłącznie z opowiadań. W stosunku do niej czuję coś jakby złość. Wkurza mnie, że ona się tak kręci koło Leny. Ech, muszę się trochę uspokoić, zapomnieć o tej Janet. Może to fajna dziewczyna? Kto wie, może nawet bym ją polubiła? Choć wydaje mi się to jednak mało prawdopodobne.
– A ty co wczoraj robiłaś? – pyta Lena.
– Ja? Nic konkretnego. Prawie cały czas siedziałam w domu. Na chwilę tylko wyszłam na mały spacer. Wieczorem oglądałam Twin Ridge, mój ulubiony serial. A poza tym to nic ciekawego.
– A w wolnym czasie co jeszcze zwykle robisz, jak się nudzisz?
– Lubię na przykład jeździć na rowerze. Masz może rower?
– Niestety nie.
– Szkoda. Byśmy razem pojeździły.
Ponownie na chwilę zapanowało milczenie. Odnoszę wrażenie, że nasza rozmowa trochę się nie klei, co zaczyna mnie martwić.
Nagle Lena przysuwa się nieznacznie w moją stronę, skracając w ten sposób już i tak bardzo niewielki dystans między nami. Zaczynam się domyślać, o co jej chodzi, choć nie jestem jeszcze pewna, ale mam nadzieję, że moje przeczucia są prawdziwe i znajdą za chwilę potwierdzenie. Tak naprawdę to tylko na to czekam, aż skróci się dystans między nami. Chcę być blisko niej, przytulać się i całować. Od samego początku nastawiałam się na to, że nasze spotkanie nie będzie ograniczało się tylko do rozmowy.
– Oprę się o ciebie. Mam nadzieję, że nie będzie ci to przeszkadzało?
– Nie będzie, możesz się oprzeć – odpowiadam.
Tak też czyni. Od razu zrobiło mi się lepiej, przyjemniej. Właśnie tego mi było trzeba. Patrzymy obie na staw przed nami.
Po chwili Lena podnosi głowę i odwraca ją w moim kierunku. Ja robię to samo w stosunku do niej. Ona zbliża powoli swoje usta, do moich. Jeszcze nie całowałyśmy się w świetle dnia, w dodatku na zewnątrz. Robiłyśmy to, ale w innych okolicznościach, a tym razem jest to coś nowego. Kolejne nowe doświadczenie. Poczucie, że jestem obserwowana i że być może ktoś mi teraz zazdrości i chciałby być na moim miejscu, napawa mnie optymizmem. To wspaniałe uczucie tak się chwalić swoim szczęściem przed innymi. Nasz pocałunek jest gorący, aż trochę mnie zawstydza, zwłaszcza wśród przypadkowych ludzi znajdujących się wokół nas, mniej lub bardziej oddalonych. Och, tylko żebyśmy nie przesadziły z tą namiętnością. Łatwo się zagalopować. Przy takich emocjach naprawdę łatwo można się zapomnieć.
– Właściwie to tylko na to czekałam – szepcze do mnie. Doskonale się rozumiemy w tej kwestii. – Wiesz co? Pójdźmy do ciebie.
Odpowiadam jej uśmiechem, dając do zrozumienia, że spodobała mi się ta propozycja.
Wstajemy więc z trawnika i kierujemy się w stronę mojego mieszkania. Idziemy dość szybko, trzymając się za ręce.
Zaraz po wejściu do mieszkania padam na kanapę w salonie, a Lena siada się na mnie okrakiem.
– Może włączę jakąś muzykę? – proponuję.
– Czemu nie. Ale nie myśl, że cię puszczę. Jesteś unieruchomiona – mówi to, siedząc na mnie pochylona i trzymając moje ręce.
– W takim razie nie będzie muzyki.
W tym jej krępowaniu mnie jest coś rozkosznego. Czuję się, jakbym odkryła jakieś nowe uczucie, o którym do tej pory nie miałam pojęcia.
– Wiesz co? Może pojedziesz ze mną do mojego rodzinnego domu? – składa mi nagle propozycję.
– Zapraszasz mnie do siebie?
– Tak. Zobaczysz, będzie fajnie. Pokażę ci wspaniałe miejsca.
Ojej, ona zaprasza mnie do siebie. Super, chętnie się gdzieś wyrwę. Długo już nie opuszczałam tego miasta, że aż czuję się trochę zmęczona miastem i chętnie od niego odpocznę chociaż chwilę.
– Mieszkam w malutkiej miejscowości niedaleko Springfield. Tamte okolice są piękne. Na pewno ci się tam spodoba, zwłaszcza jeśli lubisz naturalne krajobrazy.
– Uwielbiam. Naprawdę cieszę się z twojej propozycji. A kto jeszcze będzie u ciebie w domu? Kogoś poznam?
– Nie. Tak się składa, że będziemy tam zupełnie same.
Ach, to będzie coś naprawdę niezwykłego. Nareszcie odnalazłam ukochaną osobę. Tyle na to czekałam, aż w końcu udało się. Po przyniesie przyszłość? Czas pokaże. Jednak jestem dobrej myśli. Skończyła się dla mnie pewna epoka, a jednocześnie rozpoczęła nowa. Ale to już inna historia.
0 notes