#Dni ktorych nie znamy
Explore tagged Tumblr posts
Text
MAREK GRECHUTA - Dni ktorych nie znamy
youtube
View On WordPress
1 note
·
View note
Text
List od any do mnie
hej, z tej strony ana. myślę że nie muszę ci sie przedstawiac bo znamy sie juz dlugo.
widzę że sie starasz kochana ale nadal jesteś grubą szmatą. widze ze ćwiczysz aby spalić jak najwięcej kalorii, ale nadal robisz tego za mało.wiem że rodzice cie zmuszają do jedzenia i grożą osrodkami(nienawidzę ich za to) ale tu musisz sie im przeciwstawiac. znajdziemy na to razem sposoby okey? na chowanie tych jebanych sniadan przy ktorych twoja mama przy tobie siedzi i na to jsk ich zmanipulować. oni nie wiedzą że się tak bardzo przyjaznimy i nie wiedzą że zrobisz dla mnie wszystko. przeciez jestesmy przyjaciolkami. dzięki mnie znalazlas sens zycia i zaznasz smaku wygłodzenia. zobaczysz ze gdy zastosujesz sie do każdej mojej rady bedziesz wygladac jak twoje ulubione thinspo. wiem ze jest ciezko ale dasz radr grubasku. wierzę w ciebie i w to że pod tym twoim ochydnym tluszczem jest piekny koscisty motylek. zobaczysz, damy rade.
trzymaj sie i chudych dni, niedługo moze tez cos dla ciebie napisze świnko.
6 notes
·
View notes
Text
~~~
Hejka, chcialam sie podzielic po 1 tym, że jest mi chyba troche lepiej niz wczesniej ale kłócę sie ostatnio ze wszystkimi i wiem, że to moja wina. Mojego charakteru, bo nie umiem odpuścić i zawsze wypomne ludziom wszystko co mi na sercu leży. To głupie ale tak jest :( więc jestem pokłócona z wiekszoscia osób na ktorych mi zależy, zostałam praktycznie sama. Plus kurwa jestem cholernie zazdrosna. Mam przyjaciela, znamy sie od wielu lat i nie bylo mnie pare dni w szkole i tak jakby olał mnie i kurwa złapał nagle zajebisty kontakt z moją przyjaciółką. Jest to w chuj słabe, ale w sumie go rozumiem. Ona jest lepszą przyjaciółką niż ja. :(( po drugie patrzcie to
Tak, obejmuje udo dłońmi...
Kocham was~ Yutear
#motylek#motylki any#chce byc motylkiem#az do kosci#bede motylkiem#chce byc lekka#gruba szmata#chce widziec kosci#gruba świnia#motylek any#chce umrzeć#samotnosc
8 notes
·
View notes
Text
Dzieje sie to czego obawialam sie najbardziej. Coraz bardziej opuszcza mnie koja ulubiona osoba. Ulubiona i jedyna. Nie moge nic z tym zrobic. Czy ze mna jest cos nie tak? Jestem osoba batdzo towarzyska. Zawsze jak jestem nie wiem, na przyklad na obozie i musze kogos poznac to zawsze znajduje sie taka osoba z ktora sie potrafie dogadac. W dwa dni potrafie sprawic zeby ludzie mysleli ze my sie znamy o wiele dluzej. No ale wlasnie. To sa takie znajomosci kyore sie utrzymuje max 2 miesiace. W mojej okolicy nie mam znajomych. Chcialabym bardzo kogos poznac ale sie cholernie boje sama zagadac. Wiem ze wyszliby mi to na dobre, ale totanie nie potrafie.
W zeszlym toku stracilam swoja przyjaciolke. Przyjaznilysmy sie prawie 9 lat. No wlasnie - prawie. Od lutego robilysmi liste 100 rzeczy do zrobienia w wakacje. Ale w wakacje wolala wychodzic ze swoimi znajomymi z klasy (na ktorych oczywiscie zawsze narzekala) lub pisac ze swoimi internetowymi znajomymi. Co prawda mieszka we wsi obok mojego miasta, ale moglysmy dojezdzac do siebie autobusem, chyba 9 minut jazdy autobusem nikomu nie zrobilo krzywdy. W te wakacje spotkalysmie sie az 4 razy🤯. Na festiwalu koloroe, potem 6 lipca zrobilysmy nocke w namiocie w moim ogrodzie. Nocke w moje urodziny. I nocke w ostatnim tyhodniu wakacji.
6.07.2021-napisalysmy do mojego pierwszego krasza z multika. Nie jest od w zadnym stopniu dobra osoba, bylam w nim zakochana 4 lata. I ogolnie nigdy nie rozmawialismy. Ale wiem jaka on jest osoba. Togo dnia dostalam mocnego flashbacka i od tego dnia codziennie on siedzi w mojej glowie. Ten dzien strasznie zryl mi psyche, przez mysli o nim zaczelam sie glodzic (dopiero od pazdziernika), przez jakis czas okaleczac i plakac po nocach.
Zwirzylam sie jakos przed moimi urodzinami mojej "przyjaciolce" (wtedy ja tak jeszcze nazywalam bo pomyslaam ze poprostu mamy gordzy czas i to minie - jak mozecie zgadnac, mylilam sie). Powiedzislam jej ze czuje sie okropnie z faktem ze siedze cale dni w swoim pokoju zamiast korzystac z wakacji i jedynie wychodze z domu kiedy rodxice mnie na sile wyciagaja z niego lub musxe usc do sklepu. A wiecue vo ona na to? "Bywa no, ja bynajmniej mam znajomych" tydzien wczesniej pisala ze moge na niej polegac :(
Potem przez kilka miesiecy praktycznie nie pisalysmy. W listopadzie odwazylam sie i napisalam co mysle o naszej relacji i ze ja tez nie bylam najlepsza przyjaciolka (bo to tez prawda) i ze chcialabym to zakonczyc. Ona napisala, ze tez chciala za hakis czas to napisac i zr pnie barfzo przeprasza bla bla bla i ze moglybysmy sprobowac xostac znajomymi. Probowalusmy po tym cos tam pisac. Ale niezbyt to wychodxilo. Pewnego dnia napisalam do niej ze tesknie za nia, a ona na to "to po co zrywalas przyjazn xd". Zadne slowa mnie nigfy bardxiej nie zabolaly.
Serio ze mna jedt cos nie tak? Kazdy mnie pokolei zostawia, to serio jest dziwne...
Boje sie samotnosci, ktora jest coraz blizej mnie. Jedyna osoba z ktora mam dotychczas kontakt i bardzo dobrze sie dogadujemy, mamay to samo poczucie humoru i podobne haraktery znalazla innych znajomych i coraz wieksza uwage zwraca na nich. Boje sie ze jedynymi osobami z ktorymi bede rozmawiac to rodzice...
7 notes
·
View notes
Text
Playlists proposed by @lilawkwardllama :
- On Spotify
- Dawid Podsiadło - Nie Ma Fal
- Grzegorz Hyzy - O Pani!
- Lanberry - Nieznajomy
- Ewa Farna - Na Ostrzu
- Agnieszka Adamczewska - Na wszystko przyjdzie czas
- Grzegorz Hyzy, TABB - Na Chwile
- Brodka - Granda
- Dawid Podsiadlo - Trojkaty i Kwadraty
- Sylwia Grzeszczak - Tamta dziewczyna
- Enej - Symetryczno-Liryczna
- Enej - Kamień z napisem LOVE
- Michał Szpak - Dreamer (Thanks To You My Friends)
- Michał Szpak- Bo życie takie jest
- KORTEZ - Hej Wy
- Mela Koteluk - Odprowadź
- Arek Kłusowski - Po tamtej stronie
- Patryk Kumor - Wolnym Być
- Sylwia Grzeszczak - Ksiezniczka
- Enej Skrzydlate Ręce
- Antek Smykiewicz - Pomimo Burz
- ZAKOPOWER - Boso
- Agnieszka Chylińska - Królowa Łez
- Grzegorz Hyzy, TABB - Wstaje
- Natalia Szroeder - Parasole
- Bednarek Choć ucieknijmy stąd!
- Monika Lewczuk - #TAM TAM
- Ania Dabrowska - W Glowie
- Cleo - Zabiorę nas
- Michal Szpak Upasc Ale Wstac
- Natalia Szroeder - Lustra
- Natalia Szroeder-Złoty Brzeg
- Nokaut - Na koniec świata
- TACONAFIDE - Kryptowaluty
- TACONAFIDE - Tamagotchi
- Anna Wyszkoni - Mimochodem
- Kasia Popowska - Przyjdzie Taki Dzien
- On Spotify
- MAREK GRECHUTA - Dni ktorych nie znamy
- Lady Pank - Kryzysowa Narzeczona
- Budka Suflera - Bal wszystkich świętych
- KULT - Gdy nie ma dzieci
- Perfect - Kołysanka dla nieznajomej
- Bajm- Biała armia
- Lady Pank -Zawsze tam gdzie Ty
- Perfect - Nie Placz Ewka
- Lady Pank-Mniej niż zero
- Lombard - Przeżyj to sam
- Dzem- Wehikul czasu
- Budka Suflera-Takie tango
- Edyta Górniak - To nie ja
- Edyta Bartosiewicz - Jenny
- Zbigniew Wodecki Lubię wracać tam gdzie byłem
- Zacznij od Bacha Zbigniew Wodecki
- Irena Santor - Tych lat nie odda nikt
Proposed by @random-ffandom
1. Żywiołak - Oko Dybuka
2. Żywiołak - Czarodzielnica
3. Żywiołak - Psychoteka
4. Kortez - Pierwsza
5. Kortez - We dwoje
6. Kortez - Film przed snem
7. Kortez - Dziwny wiek
8. Strachy na Lachy - Moralne salto
9. Strachy na Lachy - List do Che
10. Lao Che - Godzina W
11. Lao Che - Stare Miasto
12. Turbo - Dorosłe dzieci
13. T.Love - Czwarte Liceum Ogólnokształcące
14. Metro - Uciekali
8 notes
·
View notes
Link
Wydawnictwo Non Stop Comics słynie z dostarczania na nasz rynek sporej ilości nietuzinkowych tytułów, które mają zapewnić czytelnikowi coś więcej niż tylko chwilę rozrywki. Doskonałym przykładem tego może być niedawno wydany komiks Dni, których nie znamy, gdzie na czytelnika czeka naprawdę solidna porcja interesującej treści i sporej emocjonalności.
0 notes
Audio
Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy? Jak pozbierać myśli z tych nieposkładanych? Jak oddzielić nagle serce od rozumu? Jak usłyszeć siebie pośród śpiewu tłumu?
1 note
·
View note
Text
Thank you for the tag @thegrumpyjournalist 👉👉 Rules: put your music on shuffle and list the first ten songs then tag ten people
Khalid - Locaton
2 Mello - Love me better
IC3PEAK - Смерти Больше Нет
Bo Burnham - We Think We Know You ( yes, it’s the music playlist )
Tin - Ticking
Marek Grechuta - Dni ktorych nie znamy (if you see this you are obliged to listen to it)
Daughter - No Care
Rare Americans - Canoe
Oliver Riot - Alcatraz
Skeeter Davis - The End of The World
Tagging: Yoo anyone can do this pew pew 👉 👉
0 notes
Text
Melancholia
Leżę w łóżku samornie,
Za oknem szaro i zimno,
Tak jak i w moim sercu.
Uśmiech zgasł, oko łzawi.
To jeden z tych dni,
Dni przepełnionych melancholią.
Brak ochoty na jedzenie, picie.
Chce się ukryć pod kołdrą,
W czterech ścianach.
Chcę żeby to minęło, poszło.
Chcę się uwolnić.
Chce się śmiać...
Ale melancholia pokonała Mnie.
Dzika Róża
0 notes
Text
Dzień 8: (19.08.2017) Teheran i okolice góry Damawand
Poranek byl przepiekny! Nowy dzien rozpoczelismy w gestym korku w stylu iranskim, wciaz siedzac w nagrzewajacym sie autobusie. Do Teherenu dojechalismy po 8 rano, by odkryc, ze na whatsappie Agaty czeka na nas niespodziewana wadomosc. Okazalo sie, ze nasz hostel w gorach jednak nie ma dla nas wolnyc miesc na zblizajaca sie noc. Po ostatnich przygodach ta wiadomosc nie do konca nas zdziwila, uznalismy ja jedynie za kontynuacje “dobrej” passy i ze spokojem ruszylimy pod wieze Azadi, ktora i tak mielismy w planach obejrzec. Od wiezy dzielilo nas doslownie kilkaset metrow w linii prostej i moglismy ja spokojnie dostrzec z dworca autobusowego. Jednak by obejrzeć ja w pełnej okazalosci z bliska musielismy pokonac gaszcz samochodow na wijacych sie ulicach, zygzakiem przedostajac sie od pasow do pasow, ktore daja nam w Iranie chociaz cien szansy na szybsze i bezpieczniejsze poknanie przesuwajacego sie muru mechanicznych zabojcow. Wieza znajduje sie na srodku ronda wypelnionego gestym ruchem ulicznym, i choc sama w sobie jest piekna kostrukcja, lokalizacja nie jest weglug nas zbyt trafna. Na pewno nie sa to tutejsze Pola Elizejskie. Choc byl to dosyc wczesny poranek, temperatura zdolala juz mocno wzrosnac i tylko po zrobieniu zdjec usiedlismy w cieniu oparci o jedna ze scian wiezy. Planowanie dnia zaczelismy od najazniejszej rzeczy czyli znalezienia miejsca na sniadanie. Rownocesnie przeslalismy wiadomosc do hostelu, ze jestesmy bezdomni po podrozy przez cala noc i czy nie mozemy np. spiąc na tarasie. W odnalezieniu kawiarni na sniadanie pomogl nam niezawodny Naeem, ratujacy nas z wielu Teheranskich zagwostek. Po 20 min. w metrze bylismy na Fedorsi Sq. by znow wymienic euro na Riale, ale tez by dotrzec na upragnione sniadanie w bliskiej okolicy.
Cafe Diamond, ktora polecil nam Naeem w kolejnym sms'ie ratujacym nam zycie przywitala nas pieknym zapachem kawy i przyjemnym patio schladzanym zraszaczami. Kelnerka opisala nam jakie mamy sniadania do wyboru i szybko okazalo sie, ze kazde z nas mialo ochote na cos zupelnie innego i wszyscy mozemy zaspokoic swoje kulinarne marzenia. Agata wybrala sniadanie babci, janek omleta z warzywami, a ja miałam ochotę na jajka i kiełbaski wiec wybrałam sniadanie (o ironio) amerykańskie. Po chwili okazalo sie ze Naeem jest w okolicy i chetnie sie z nami zobaczy. Po kilkunastu minutach opowiadalismy mu o naszych przygodach ostatnich dni, smiejac sie do rozpuku. Temat rozmowy jakos zszedl na politykę i nagle uslyszelismy imie i nazwisko, ktorego w zyciu bysmy sie nie spodziewali. Naeem zapytal czy znamy Janusza Korwina Mikke. Nasze oczy byly szerokie jak spodki, wybuchnelismy kolejnym smiechem, tymrazem pelnym biepewnosci jak do iranu mogla dotrzec chociazby wiedza o jego istnieniu. Naeem powiedzial ze ogladal filmik z jego wystapieniem, w ktorym padalo wiele dobrych slow o Iranie. Szybko go znalazl i nam pokazal. Tak to było jedno z tych wystapien w ktorych unia europejska powinna byc zniszczona, a Iran sluzy jedynie za wygodny, kontrowersyjny i latwy przyklad nierownosci z jaka traktuje sie panstwa z bronia atomową czy karą smierci (tu USA i Iran niczym od siebie się nie różnią). W trakcie sniadania dostalismy wiadomosc z hostelu w gorach, ze jednak uda sie nas jakos wcisnac. Uff! Przynajmniej mamy gdzie spać i nie czeka nas kolejna noc w upalnym Teheranie. Wkrotce mielismy dostać informacje o ktorej mamy sie spotkac by za 15euro wlasciciel dowiozl nas na miejsce. Mielismy pewne watpliwosci co do tej ceny, ale Naeem zweryfikowal ją i powiedzial ze transportem publicznym zajeloby nam to duzo wiecej czasu i zaplacilibysmy odpowiednik 10euro. Postawilismy na wygodę i gwarancje dojechania we wlasciwe miejsce.
Chcielismy jakos zagospodarowac nasz czas i zdecydowalismy sie pojsc do jednej z galerii w Teheranie mieszczacej sie w starym browarze. Naeem sam jej jeszcze nie widzial, a byla w bliskiej okolicy, wiec wspolnue wybralismy sie na jej poszukiwanie. Okolica byla bardzo ciekawa- sprzedawcy specjalizowali się w kablach i oświetleniu- spokojnie minelismy okolo 100 sklepów z takim asortymentem. Co ciekawe kiedys slynela jako miejsce spotkan, zabaw i teatrów. W koncu udalo nam sie odnalezc Pejman Factory. Niestety, nie mielismy szczesoca i akurat w soboty byla zamknięta. Naeem zabral nas bo biura swojego przyjaciela bysmy tam obmyslili plan. Po chwili dołączyla do nas mloda dziewczyna, ktora po krotkiej rozmowie i 2 telefonach powiedziala, ze dyrektorem jednego z Teheranskich muzeow jest znajomy znajomego i że tam uda nam się wejsć mimo, że jest tego dnia zajęte. Nie woedzielismy o jakie muzeum chodzi do chwili, w ktorej na haslo wymawiane przez Naeema brama wjazdu na parking dla pracownikow muzeum i biblioteki narodowej imenia Maleka. Haj Hossein Aqa Malek (1871-1972) był bardzo majętny i stworzył jedno z pierwszych muzeów, w którym znajdują się bardzo cenne zbiory z dawnymi mapami, księgami, monetami czy znaczkami. Po (zamkniętym) muzeum oprowadzał nas najlepszy przewodnik tej instytucji, a Naeem był tłumaczem. Wszystkie galerie były pięknie i nowocześnie przygotowane dla zwiedzających. W każdej sali były ekrany dotykowe czy fotobudka do przerobiania własnego zdjęcia na znaczek pocztowy. Słuchanie o historii Persji z zupełnie innej perspektywy od naszej zachodniej było bardzo ciekawym dośwoadczeniem. Przy pierwszych mapach nie było mowy o Koperniku, a lata nie były “przed naszą erą” tylko odnosiły się do kalendarza Perskiego (to wciąż używany w Iranie kalendarz zwany też Dżalali). W muzeum dostaliśmy informację, że za godzinę powinnismy podjechać do stacji metra w północnej części miasta by załapać się na transport do hostelu w górach. Szybko wsiedliśmy do metra upewniając się w wiadomościach z właścicielem czy nie powinniśmy zrobić zrobić wcześniej zakupów spożywczych. Ed uspokoił nas i prosił byśmy się nie spóźnili. Wysiadając z metra modliliśmy się chociaż o piekarnię, byliśmy bardzo głodni, a nauczeni doświadczeniem nie chcieliśmy oddawać naszych podstawowych potrzeb w ręce nieznajomych ;) Mieliśmy ogromne szczęście - to przy stacji metra Gheytarieh jest jedna z lepszych dużych piekarni w mieście. Wybór był ogromny- wzięliśmy dwa placki chleba Berberi z kuminem i 3 drożdżowe bułki z daktylami. Z Edem znaleźliśmy się po kilku minutach czekania. Był to 32letni Irańczyk w jeansach i traperach, dobrze mówiący po angielsku. Juz w pierwszych zdaniach powiedział, że jest pewien, że zakochamy soę w miejscu do którego jedziemy i nie bedziemy chcieli kontynuować podróży w głąb kraju. Cisza, spokój i góry - to właśnie to co nas czekało! Wreszcie! Po drodze zatrzymaliśmy się w sklepie z warzywami i owocami by zaopatrzyć hostel na najblizsze 3 dni. Potem jeszcze supermarket i sporo nabiału, sosów, makaronu czy dżemu oraz produkty przemysłowo-gospodarcze. Po zakupach z każdą minutą pięliśmy się wyżej i wyżej ku górom. Mijalismy malutkie mieścinki z pojedynczymi sklepami i piekarniami.
W pewnej chwili zatrzymaliśmy się w srodku miasteczka , którego strome i kręte uliczki pokonaliśmy w zawrotnej prędkości. Przed nami leżała jakaś duża rura wodociągowa blokująca wjazd, a dalej był kamienisty podjazd kończący się kupą gruzu. Tu chyba coś runęło, pomyśleliśmy. Ed poprosił Janka by ten przesunął rurę i znów super szybko wjechał pod górę kurząc wszystko wokół. Następnym razem trzeba będzie pamiętać o wstrzymaniu oddechu. Na szczycie gruzowiska był nasz dom na najbliższe dni. Nasze oczekiwania nie były wygórowane, jesteśmy w końcu w górach, to tu znajdziemy zrozumienie chcąc po nich chodzić i spędzającbczas wśrod natury.
Ed szybko pokazał nam domek- 3 pomieszczenia wyłożone dywanami + kuchnia, średniej czystości łazienka wraz z wc w oddzielnym budyneczku. Cały hostel bazował na wodzie z rzeki, która w żaden sposób nie była ogrzewana. To nie było dla nas kłopotem, na 1600m n.p.m. było wciąż bardzo ciepło. Widok z tarasu ukazywał nam domy sąsiadów poniżej, rzekę, bardzo ruchliwą i głośną ulicę i góry, z kawałeczkiem Damawandu ukrytego w chmurach. Cisza i spokój? Prawie… Po domu i na tarasie bez klopotu mogliśmy chodzić w krótkich spodenkach i t-shirtach i BEZ CHUST! Wspaniale! Rozłożylismy swoje rzeczy w największym pokoju. Po chwili namysłu zdaliśmy sobie sprawę, że w “przepełnionym hostelu” nikogo poza nami i Edem nie ma. Podobno kolejni podróżnicy przyjadą jutro :)
Powoli zbliżała się noc. Przygotowaliśmy wspólnie kolację na dywanie na tarasie (chlep, sery, orzechy, arbuz i herbata). Byliśmy bardzo zmęczeni podróżą z Adrabilu, dlatego raz dwa położyliśmy się spać: Agata na kanapie, ja z Jankiem na poduchach na dywanie). Może jutro będzie jeden z 60 dni w roku w ktorych będzie można podziwiać szczyt Damawandu?
0 notes
Quote
Tyle było dni do utraty sił, do utraty tchu tyle było chwil...
Dni, których nie znamy; Marek Grechuta
0 notes