sceptycystyczna
bez tytułu
4K posts
dwa razy się zastanowię, zanim nic nie powiem
Don't wanna be here? Send us removal request.
sceptycystyczna · 3 years ago
Text
obserwacje z ostatnich dni:
- relacje z ludzmi bardzo wyczerpuja mnie psychicznie - nie wiem, czy to normalne. w skrzynce odbiorczej w telefonie mam prawie 90 nieodebranych wiaodmosci, na facebooku kilkanascie (plus kilkadziesiat w "inne"), na instagramie grube setki od jakichs dwoch lat. nie panuje nad tym. mam wrazenie, ze nie dam rady miec kontaktu z wiecej, niz jedna osoba "spoza" dziennie. ledwo zadzwonie do taty i juz mija tydzien, i musze-nie musze znowu, a glowa juz boli, bo wysaczy sie ze mnie zycie. jak ludzie to robia? ze maja z kims staly kontakt, potrzebuja go, potrzebuja ludzi w swoim zyciu i dbaja o te relacje? czy cos ze mna jest nie tak? ja mysle o calym swiecie calymi dniami, ale nie umiem, nie umiem w kontakt, w utrzymywanie go, nie umiem
- sen, sen jest dobry na wszystko. jesli spie 13h, to jest to ok. widocznie tyle potrzebuje moj organizm. jezeli moge mu to dac, robie to z najwieksza przyjemnoscia. sen jest dobry na wszystko. na smieci w glowie, na stres, nawet na rzyganie, gdy czujesz, ze zaraz wysrasz z siebie flaki ryjem, wtedy sen jest lekiem na cale zlo. sen jest wspanialy. moglabym przespac zycie - bo jest ono nad wyraz meczace
gdzies w tak zwanym miedzyczasie wjechal 2022 - nie spuszczam sie nad tym zbytnio, bo w sumie nic sie nie zmieni. he, he, he
7 notes · View notes
sceptycystyczna · 3 years ago
Text
mam wrazenie, ze przywilejem jest nie musiec miec na dany temat opinii. luksus
zaraz bedzie miesiac bez instagrama. o jak wspaniale
mam tez wrazenie, ze moim zyciowym celem na ten moment jest miec wszystko w dupie
zeby nikt nic ode mnie nie chcial i nie potrzebowal i zebym ja od nikogo niczego nie potrzebowala, zeby mnie nic nie dotyczylo, zebym nie musiala w niczym obierac strony, zeby mnie nikt nie pytal o zdanie, a juz zwlaszcza w kwestiach, o ktorych nic nie wiem, zeby we mnie samej nie bylo cisnienia do wypowiadania sie w kwestiach, ktore mnie nie dotycza, zebym byla ze wszystkim ok, zebym miala po prostu swiety spokoj
swiety spokoj. stan do ktorego daze
2 notes · View notes
sceptycystyczna · 3 years ago
Text
To jest w jakiś sposób niesamowite, że gdy przychodzi co do czego, to nie ma do kogo otworzyć przysłowiowej gęby. Przejrzałam właśnie spis kontaktów w telefonie, w porywach 20 numerów. Nikt, do kogo wiem, że mogłabym zadzwonić ot tak, po prostu
Jestem zmęczona już tym wszystkim. Ale tak naprawdę. Jest 21:13, a ja już leżę w łóżku cała gotowa do snu. Gdy śnię, nie muszę myśleć. Życie dzieje się poza mną, mnie nie ma, nie ma mnie przez tych kilka godzin i to są najpiękniejsze chwile dnia i nocy
Nie mam siły. Łykam te białe tabletki i nic się nie zmienia. I zastanawiam się, czy naprawdę nic się nie zmienia, czy bez nich byłoby jeszcze gorzej. I nie wiem, ale jestem zmeczona
Nie mogę też pisać za dużo, bo nie wiem, kto tu jest i w jakiej intencji. Jeśli w mojej - życz mi dobrze. Czasami się po prostu dochodzi do ściany i ja właśnie przed nią stoję i rozsmarowuję się po niej cienką warstwą bezsilności
Tak się czuję. Może to w porządku, ciągle wierzę, że radzę sobie z daną chwilą najlepiej jak potrafię
Chcę sobie radzić najlepiej jak potrafię
Chcę móc sobie radzić. Jakkolwiek
1 note · View note
sceptycystyczna · 3 years ago
Text
o, jak szybko minęły te miesiące
tyle się zmieniło, straciłam dwoje kocich dzieci, biorę ślub, pracuję w pięknym miejscu, jest dobrze
przyszła jesień, znowu ciągnie mnie do pisania
no, zobaczymy, jak to będzie
chciałabym przytulić cały świat
0 notes
sceptycystyczna · 4 years ago
Text
wypowiedzenie podpisane, od 19h i 54min jestem bezrobotna, witaj, 2021
5 notes · View notes
sceptycystyczna · 4 years ago
Text
kto by pomyslal, ze znowu staniesz mi sie tak bliski, pamietniczku
wiesz co? dzisiaj na chwile wrocilam. i byl to blad straszliwy, wilgotne, drzace dlonie, splycony oddech, kolatanie serca, jest mi to zupelnie zbedne i piekna jest tego swiadomosc
lubie moje normalne zycie, ekscesow w nim nie potrzebuje, jest jak jest, przewidywalnie, bezpiecznie, a najwiekszym luksusem - pelny, gleboki wdech
1 note · View note
sceptycystyczna · 4 years ago
Text
dwa tygodnie beze mnie w przestrzeni, w ktorej spedzilam ostatnie 4 lata zycia. bylam tam non stop. wczoraj, jadac do pracy, zlapalam sie na mysleniu o tym, ile ksiazek moglam przeciez przeczytac w tych trzydziesci minut dziennie, a siedzialam z nosem w telefonie, nieobecna wsrod tlumu
jak sie z tym czuje? zadziwiajaco dobrze
dzieje sie tak duzo, a ja zrobilam sie malutka. nie dzwignelam tego wszystkiego, zapadlam sie w sobie, ugielam kolana, padlam na nie i nie wstaje. unizylam sie przed tym wszystkim, na co nie mam wplywu i - nie, zebym chciala go miec
niech plynie, niech niesie mnie ze soba ten prad wydarzen
jedynym, co wydaje mi sie teraz prawdziwe, autentyczne i niepodwazalne, jest chlod poscieli, do ktorej co noc przykladam policzek, ten gleboki oddech, gdy wokol cisza, a ja konstatuje, ze na dzis juz wystarczy, przetrwalam
0 notes
sceptycystyczna · 4 years ago
Text
o, co za jebane gowno. serio, chcialabym tu tyle napisac, ale tak bardzo nie mam sil. a przeciez zdrowa jestem, mam prace, staly, udany zwiazek, mam wlasny kat, wszystko - zdawaloby sie - jest w porzadku
co za gowno, jaki wstyd, jakie poczucie zazenowania, niemocy, wkurwienia, frustracji, obrzydzenia do tego, co sie dzieje, nad czym mozna tylko rece zalamac, cicho zaplakac, glosno wykrzyczec na demonstracjach
co za wstyd, za co frustracja, ten nieopuszczajacy mojego brzucha supel, ktory zdaje sie tylko coraz bardziej zaciesniac, ta zlosc, ktora wyplywa ze mnie przez wilgotniejace dlonie i zaplakane oczy
pogarda, pogarda, pogarda
0 notes
sceptycystyczna · 4 years ago
Quote
Płaczę. Idę ulicą i płaczę. Łzy mi wchodzą do ust. A taki byłem wesoły nie tak dawno, tak sobie szedłem w podskokach wesoło. A teraz płaczę. Cały brzuch mi się trzęsie od płaczu
Edward Stachura
8 notes · View notes
sceptycystyczna · 4 years ago
Text
cos bym tu napisala
ale w sumie sama nie wiem co
to moze napisze ze zyje
zyje
0 notes
sceptycystyczna · 5 years ago
Text
dostalam wczoraj laptopa zeby zaczac pisac ksiazke
o czym mialaby byc? w dupie bylam, gowno widzialam. uksztaltowaly mnie pewne osoby, zachowania, doswiadczenia, doskonale pamietam niektore smaki, zapachy, wyrazy twarzy, cieplo czyichs dloni, zapach czyjejs skory, dzwiek pociagu na dworcu w lublinie, uczucie wszechogarniajacego wstydu, zazenowania, hanby, ktore splynelo pewnego dnia po mnie calej i sprawilo, ze do dzis na wspomnienie tych gora dziesieciu minut mojego zycia zoladek wiaze mi sie w supel, poca dlonie i wiotkosc obejmuje mnie nie pytajac w ogole o zgode. zimna trawa pod bosymi stopami, laknienie czyjejs atencji, starania, ciagle i nieustajace, cieply asfalt, to, jak szlam wzdluz sklodowskiej po dwoch tygodniach totalnej izolacji, ocierajac sie ramieniem o sciany kamienic i balam sie spojrzec ludziom w twarz, jakbym byla nic nie warta, smak sloniny z octem i cebula, gdy nie bylo co jesc, chrupki orzechowe w dloni taty, furia w letnie dni posrodku niczego, pawel schowany za zaslona w pokoju taty, zarzygana lazienka, noc w namiocie, pierogi na tamtej ulicy, ktorej nazwy juz nie pamietam, lubelska bohema, goraczka na konkursie z historii, moje brzydkie ubrania naprzeciwko dziesiatek ludzi, stworzylo mnie poczucie i swiadomosc nizszosci, uksztaltowalo mnie, moj start znajdowal sie o wiele wczesniej, a meta, czy bedzie kiedykolwiek miala miejsce?
nigdy nie zylam na takim poziomie jak teraz. nie chce wiecej. w jakim swietle mnie to stawia? czy jestem przegrana? czy moge byc normalna? czy to wlasnie ta szumna i dumna normalnosc?
czemu czuje wstyd gdy pisze? wiem ze umiem. wiem ze potrafie, a jednak jest mi wstyd, ze w ogole sie osmielam
1 note · View note
sceptycystyczna · 5 years ago
Text
pomyslalam, ze moze warto napisac cos  w czasie EPIDEMII
w sumie nic teraz nie ma znaczenia. nic nie ma znaczenia, gdy wszystko zmienia sie jak w kalejdoskopie. co mozna planowac, gdy nawet nie wolno z domu wyjsc?
wszystko stanelo na glowie. a dzis jest mi
smutno, zimno i samotnie
0 notes
sceptycystyczna · 5 years ago
Text
nie bylo mnie tu rok i trzy miesiace. powrot nie jest latwy
przez ten czas niby dzialo sie tak duzo, a jednak jakby nic sie nie zmienilo
mieszkalismy przez kilka miesiecy u Bartka rodzicow. mielismy remont generalny mieszkania. duzo jebania z budowlancami, duzo nerwow, duzo pieniedzy. scielam wlosy na krotko i wyslalam je do rak’n’roll. zorganizowalam dwie wymiany roslin. grzebie po smietnikach, coraz wiecej fantow w domu, coraz wiecej ubran. udzielilam wywiadu dla kilku portali. bylam w radio. zebralam kilka tysiecy ludzi na instagramie. mamy calkiem pokazna kolekcje roznych rzeczy. duzo roslin. kupilismy telewizor, na raty, zeby miec jakas historie kredytowa. bierzemy kredyt. duzy
dalej jestemy razem. chyba szczesliwi
przed snem biore tabletki. jedna na dobry sen, bo nerwy skolatane, druga anty, zeby dzieci nie bylo, trzecia z witamina d, zeby nie zajebac sobie w glowe od braku slonca. zeby zajoba nie dostac, jak mowi moj tat wielce szanowny
pracuje w tym samym miejscu, bez zmian. chcialoby sie od zycia czegos wiecej, ale co ono moze mi dac. co ja moge mu dac. czym mozemy sie wymienic
jest dobrze, tu i teraz. jest gdzie glowe oprzec, polozyc sie, zdrzemnac. brud z siebie zmyc, zamyslic sie, dlonia zetrzec z ust okruszki chleba
jest dobrze, bo zawsze moglo byc gorzej, bo kto powiedzial, ze cokolwiek nam sie nalezy
jest dobrze, we dwoje, w tandemie, tu i teraz, razem
1 note · View note
sceptycystyczna · 5 years ago
Text
czy ktoś tu czekał?
0 notes
sceptycystyczna · 6 years ago
Text
moze i nie nazywam jeszcze rzeczy po imieniu, ale juz dawno czuje, co sie swieci. czuje te zimna wilgoc powietrza, czuje te pierwsze oznaki jesieni. i znowu sie zacznie, o litosci, o miejcie litosc nad moja biedna, umeczona dusza
dni uplywaja notorycznie jednolicie. ten sam poziom zmeczenia, ten sam bol w krzyzu, ta sama frustracja wieczorami. nie narzekam, bynajmniej, to moj zyciowy constans i jest to zupelnie w porzadku
czesto mysle o pisaniu tutaj, jednak jakos ciezko mi wlaczyc laptopa i wystukac kilka slow. jest 9:19, przez ostatnia godzine lezalam pod dwiema koldrami zwinieta w klebek i opatulona po same uszy. ze moze mnie nie znajdzie, ze moze sie nade mna dzisiaj nie zatrzyma to - poczucie, ze czas ucieka, ze kolejna skurwiona jesien za pasem, ze ja znowu tutaj, ze znowu walka, ze rekawice trzeba podniesc, a moja garda - poki co - licho zwisa
no coz, byl czas przywyknac przecie. mam 24 lata. wczoraj w pracy przemknela mi przez glowe pewna mysl - nie lubie siebie. nie lubie w sobie tego, ze jeszcze wierze w ludzka prawosc, w szacunek dla drugiego czlowieka i ogolna chec czynienia dobra. widac - dalej jestem mloda i glupia. i coz poczac?
w sprawach sercowych stabilnie, milosc to moj fundament. czteroletni juz, olaboga. zdrowotnie - brykam. emocjonalnie - kule sie w sobie. perspektyw - brak
2 notes · View notes
sceptycystyczna · 7 years ago
Text
o, ile czasu marzylam o tym, zeby tu cos napisac. o, bardzo dlugo
ale to ranek za ciemny, to sil za malo, to - moze jutro
oto jestem
zycie ciagnie mi sie bez zmian, wlasciwie to ja ciagne to zycie z pelna swiadomoscia, ze przeciez nie jest tak zle. ale uwiera mnie wiele rzeczy, co w sumie - przekuwa sie czasami na dobre rzeczy
tak oto staje dumna (choc nogi drzace i chwiejne) na wprost osob stukrotnie ode mnie bardziej doswiadczonych, przed ktorymi do tej pory spuszczone rzesy i mowie dumnie (choc glos drzacy i chwiejny) - nie zgadzam sie.
nie zgadzam sie, nie zycze sobie tego i tego, to nie dotyczy mnie, prosze mnie w to nie mieszac
i staje sie wtedy swoja wlasna bohaterka. naprawde. jeszcze kilka miesiecy temu nie zareagowalabym wcale, bo czulabym sie niedostatecznie silna (?)
dzis, choc nogi drza i poca sie dlonie, bo to dopiero asertywne raczkowanie, mowie swoim glosem - NIE.
to chyba jedyny plus tego, ze pracuje w tym miejscu, gdzie stezenie toksycznosci kazdego dnia jest przytlaczajaco-obezwladniajace
zostane tu jeszcze troche. zostane do konca remontu, bo plynnosc finansowa w doroslym zyciu to jednak wazna rzecz, nie oszukujmy sie. a potem - zobaczymy
w gruncie rzeczy ja mam bardzo parszywy charakter. bardzo parszywie - paradoksalnie, rzecz jasna - mnie wychowano. na zbyt uczciwa. zbyt dokladna. zbyt - dzien dobry, dziekuje, do widzenia. na zbyt przepraszam. to juz nie dziala. to juz nie ma dzisiaj znaczenia. jestem za porzadna, doprawdy, zbyt sumienna i dokladna. te ceche chca zdeptac. przez te cechy chca mnie stlamsic. przez te cechy czuje sie - o zyciowa ironio! - inna, dziwna, gorsza. ?
tak mnie nauczono. tak mnie uczyl Dziadek. pracuj w ciszy. rob wszystko dokladnie.
nie zapomne, jak majac 9-10 lat zlozylam Dziadkowa koszule po praniu i zanioslam mu, zeby schowac do szafy. gdy ja zobaczyl, rozlozyl ja na lozku i zlozyl od poczatku. idealnie rowno. starowinka moja, Dziadzius moj, majac wtedy circa 80 lat, zlozyl te koszule idealnie rowno, idealnie pieknie, a ja wtedy poczulam sie taka malutka i taka nieumiejetna, i jednoczesnie patrzylam z zachwytem na niego, jak sie starowinka moja pochyla nad ta koszula, bo wszystko MUSI byc zrobione dokladnie. bo tak nalezy. zlozyl wiec sobie ponownie te koszule sam i schowal ja do szafy.
to prawdziwa stara szkola, old school, rocznik 1924. musztra i dokladnosc wyuczone w zyciu, w wojsku i na froncie. i poszlo mi to w krew, i plynie. i mecze sie teraz z tym ja, z tym - dokladnie, precyzyjnie, sumiennie. o, Dziadziu, poglaszcz mnie gdzies tam z gory, bo to ciezkie jarzmo, wbrew pozorom. ale staram sie, kazdego dnia, przeciez widzisz.
jestem przeziebiona. nos zapchany tak, ze oddycham buzia, zimne powietrze owiewa mi i tak obolale juz gardlo. ale mam dwie rece, dwie nogi i oczy. troszke wadliwe, ale widzace. wszystko. moze niezbyt dokladnie, ale najwazniejsze jest tam, gdzie ma byc.
ucze sie tego, jak po prostu - usiasc. paradoksalnie. to z kolei zasluga mojej mamy, ze czas nieprzepracowany to czas stracony. matka moja z kolei praca zabija caly swoj czas. ale to temat na osobna historie. zreszta - czy chce poruszyc ja - nie wiem.
jak juz powiedzialam - ucze sie siadac. siadac z glowa pusta i trzezwa, i swiadoma. siadac i nic nie robic. nie szukac sobie zajecia co chwila. od brudnej podlogi jeszcze nikt nie umarl. w naczyniach w zlewie jeszcze nie ma plesni.
tkam. ucze sie, ale widze, ze idzie mi coraz lepiej. w tramwaju czytam ksiazki, slucham muzyki albo sie modle. modle tymi samymi ojczenaszowymi i zdrowasmaryjnymi frazesami. choc za chwile zwracam sie do tego, w ktorego juz chyba nawet nie wierze - nie wierze juz w ciebie, borze zielony. nie ma cie juz w moim zyciu, choc bardzo bym chciala. a wiesz dlaczego? zeby scedowac na ciebie to co musze, to czego nie chce i to co trzeba. i to czego sie boje. zeby to nie bylo moje. zeby ktos wszystko zrobil za mnie, a ja wroce na gotowe. ale takiego bostwa nie ma. nigdzie. ze wszystkim musze, musisz, walczyc sam. na liche piesci, na bystre oczy, na trzezwy umysl. na cieta riposte, na swiadomosc kiedy odpuscic.
czekam na wiosne. w zieleni traw i zolci zonkilow wszystko jest takie niedorzeczne.
0 notes
sceptycystyczna · 7 years ago
Text
och, co za gowno, doprawdy
ciezko mi w zyciu. coraz ciezej
musze zmienic srodowisko. musze cos w koncu zrobic ze swoim zyciem
dalej szukam swojego miejsca
1 note · View note