ryszardkessler-blog
32 posts
Można znaleźć inną drogę.
Don't wanna be here? Send us removal request.
Link
Najnowszy sondaż pokazuje, że strzelanie z pustaków zamiast z amunicji do wszystkiego i wszystkich rani głównie artylerzystów. W taborach chaos, Gowin i anarchia. Szykuje się odwrót
0 notes
Link
W niewielu słowach, w sugestywnych obrazach, boleśnie do gołej tkanki.
0 notes
Photo
Byłem na spacerze nad Odrą, w miejscu objętym miliardowym planem "modernizacji wrocławskiego węzła wodnego". Niby rozumiem, ale było mi smutno. Wycięte drzewa i wały od kreski.
0 notes
Text
Mój muzyczny przebój 2013
Długo szukałem utworu, który by spinał moje fascynacje muzyczne 2013 r. i nie tylko
0 notes
Text
Czy afera taśmowa PSL zatrzęsie koalicją?
Ryszard Kessler w wywiadzie udzielonym Annie Kalocińskiej, reporterce serwisu Wiadomości Wirtualnej Polski.
Anna Kolocińska: Jak - czy znacząco - afera taśmowa wpłynie na koalicję PO-PSL?
Afera taśmowa, nie wpłynie na koalicję. Bo zerwanie koalicji oznacza przyspieszone wybory, a do tych premier i PO nie są przygotowani. PO będzie domagała się od swojego partnera zmierzenia się z aferą, podobnie jak zrobiła to PO w przypadku afery hazardowej. Uczynił to już w ostrych słowach minister Gowin. Problemy koalicjanta są na rękę PO, przykrywają bowiem jej własne.
A.K.: Zdaniem Adama Hofmana głos ws. afery taśmowej powinien zabrać premier Donald Tusk i szef PSL Waldemar Pawlak. Czy, pana zdaniem, powinni tak zrobić? Jak w tej sytuacji powinien się zachować Tusk a jak Pawlak?
Donald Tusk zwróci się z troską do Waldemara Pawlaka o wyjaśnienie sprawy. Pan Pawlak zmierzy się z aferą, tak jak D. Tusk z aferą hazardową. To skuteczna strategia. Któryś z działaczy PSL zapłaci za taśmy głową, partia odsunie parę osób z jego otoczenia. Wszystkie reflektory są skierowane na ministra Sawickiego. Nie chcę być złym prorokiem, ale wygląda na to że jego pozycja jest zagrożona. Będzie Grzegorzem Schetyną PSL.
A. K.: Ostatnie sondaże były dla Pawlaka bardzo przychylne. Czy ta sytuacja znacząco wpłynie na spadek zaufania (jak i popularności) wobec niego? Czy, pana zdaniem, zdoła się wybronić?
Pawlak jest doświadczonym politykiem, prowadzi w ostatnich miesiącach aktywną politykę, nie pozwoli sobie na to by taśmy go pogrążyły - przetrwa kryzys.
A.K.: Czy minister rolnictwa Marek Sawicki powinien złożyć publiczne wyjaśnienia w sprawie nieprawidłowości w państwowej firmie handlującej zbożem?
Minister rolnictwa jest w trudnej sytuacji, od jakiegoś czasu nie ma dobrej prasy. Niezależnie jak się teraz zachowa i co powie i tak zostanie przez media skazany.
A.K.: Czy - podobne afery - faktycznie wpływały na znaczące pogorszenie się zaufania (i w konsekwencji spadku notowań, gorszych dalszych losów etc.) wobec partii?
Sprawa jest złożona. Kolejna afera taśmowa bez dwóch zdań obniży i tak niskie zaufanie wyborców wobec polityków. Ale obserwujemy od dłuższego czasu, że oburzeni i zniesmaczeni zasilają szeregi nie głosujących.
Nie jest to groźne dla polityków, bo nie ma u nas sankcji za niską frekwencję w wyborach. Afera nie zmieni poparcia dla PSL, może za to wzmocnić Waldemara Pawlaka.
A.K.: Czy mógłby Pan jeszcze skomentować stwierdzenie, że afera może wzmocnić Waldemara Pawlaka?
Waldemar Pawlak walczy o utrzymanie przywództwa w PSL. Parę miesięcy temu głośno mówiło się o aspiracjach Marka Sawickiego na przejęcie sterów w partii. Jeżeli afera taśmowa zatoczy krąg wokół ministra rolnictwa, a na to się zanosi to wicepremierowi ubędzie konkurent.
artykuł
Anna Kalocińska
Ryszard Kessler
1 note
·
View note
Photo
Kultura nie jest na sprzedaż.
Komercjalizacja jakiej ulega kultura jest efektem urynkowienia całej przestrzeni życia ludzkiego, które dokonało się w ostatnim 30-leciu.
Prywatyzowaliśmy wszystko, co kiedyś uważaliśmy za dobra publiczne, nie podlegające wycenie w pieniądzach. Edukację, służbę zdrowia, życie rodzinne i społeczne, przyrodę, kulturę.
Uznaliśmy, że wszelkie dobra można kupować i sprzedawać, używać jak towary. Zysk i efektywność stały się jedynymi obowiązującymi normami. Zupełnie przeoczyliśmy, że myślenie rynkowe stworzyło nam społeczeństwo rynkowe, które uwierzyło reklamodawcom, że wszystko jest na sprzedaż.
Dopiero kryzys, jaki dopadł świat unaocznił nam, że nie wszystkie dobra są na sprzedaż. Bunt podnieśli ci, którym chciano sprywatyzować dostęp do kultury.
Stąd płynie nadzieja, że kultura pozostanie bastionem przed dukatyzacją ludzkiego życia.
Ryszard Kessler
229 notes
·
View notes
Text
D. Tusk pozostanie jedynym wirtuozem Platformy.
Decyzja premiera D. Tuska o ponownym kandydowaniu na stanowisko przewodniczącego Platformy Obywatelskiej jest efektem jego dotychczasowej strategii zarządzania partią i zmiany sytuacji politycznej.
Tusk ogłaszając decyzję o niekandydowaniu na szefa PO był w komfortowej sytuacji. Miał wysokie poparcie i był niekwestionowanym, jedynym liderem partii, która drugi raz pewnie zmierzała do wyborczego zwycięstwa. Mógł myśleć o błyskotliwej karierze europejskiej. Popełnił jednak dwa duże błędy. Pierwszy – taktyczny. Okazało się, że natychmiast po tej informacji ruszyła batalia o sukcesję po nim. Najpierw zaczęto szeptać w kuluarach, a potem sam Grzegorz Schetyna zaczął mówić o swoich wielkich aspiracjach politycznych. Po politycznych salonach krążyły fantastyczne scenariusze o próbie puczu byłego marszałka i przyszłych koalicjach powyborczych. Wizyta G. Schetyny u prezydenta Komorowskiego przepełniła czarę goryczy. Premier musiał kontratakować. Wszystko wskazuje na to, że powołując nowy rząd premier, myślał przede wszystkim o wzmocnieniu swojej pozycji i osłabieniu aspiracji pozostałych liderów (spółdzielni) w PO. Przykładem tego, było odsunięcie Schetyny i Grabarczyka oraz ministerstwo dla Gowina.
Od tego momentu zaczynają się polityczne schody premiera i PO.
- odmieniony wizerunkowo rząd, targany od początku licznymi wpadkami nowych ministrów (sportu, zdrowia, infrastruktury, sprawiedliwości) od miesięcy nie daje żadnej premii.
- chaos wokół ustawy refundacyjnej i sztandarowych inwestycji strategicznego i przy okazji jedynego projektu politycznego „Polska w budowie”,
- pośpieszne wprowadzenie reformy emerytalnej,
- wzrost obaw Polaków o przyszłość w obliczu kryzysu Unii Europejskiej,
Wszystko to odwróciło tendencje w sondażach. Poparcie dla PO zaczęło spadać. Donald Tusk nie może w tej sytuacji opuścić okrętu. Musi odbudować poparcie dla siebie i partii, przy okazji jest jedyną osobą, której może się to udać.
W tym leży drugi błąd Donalda Tuska - strategiczny. Premier nie ma komu przekazać władzy, bo nigdy o to nie dbał i nie wychował następców. Ewa Kopacz i Hanna Gronkiewicz-Walc, Sławomir Nowak to nie są pretendenci do mistrzowskiego pasa.
przeczytaj
Polityka to nie piłka nożna, tu nie chodzi o pojedyncze zwycięstwa w meczach tylko o zespołowe wygrywanie kolejnych turniejów. Tego akurat w polskiej polityce nikt nie rozumie.
1 note
·
View note
Text
Skręcamy w prawo? Rozmowa z dr. RYSZARDEM KESSLEREM, politologiem
– Większość politologów uważa, że powodem spadku w sondażach poparcia dla Platformy była przede wszystkim reforma emerytalna.
– I trudno się dziwić, skoro zrobiono to bez przygotowania, arogancko, po chamsku. Niejeden rząd w Europie musiałby podać się do dymisji, gdyby w podobny sposób wprowadzał tak daleko idące zmiany. Jednak przy forsowaniu z takim zaangażowaniem reformy emerytalnej Tuskowi nie chodziło o wydłużenie czasu pracy Polaków czy o wypłacalność ZUS-u. A przynajmniej nie to było jego nadrzędnym celem. Tusk musiał zrobić wszystko, żeby uratować złotówkę, a mógł to osiągnąć, uspokajając rynki finansowe. Chciał pokazać, że panuje nad sceną polityczną i że grecki scenariusz w Polsce jest niemożliwy. To był pokaz sprawności jego rządów i deklaracja polityczna, że w Polsce przy władzy są ludzie, którzy będą potrafili realizować politykę zaciskania pasa.
– Chociaż oficjalne statystyki mówią o 10% bezrobociu, to w rzeczywistości jest ono większe o co 3 – 4%. Gdy GUS twierdzi, że inflacja wynosi 4%, to niezależni eksperci oceniają ją na 8%. Rząd zapewnia, że relacja długu publicznego do PKB nie przekroczyła progu ostrożnościowego (55%), a większość fachowców uważa, że już zbliża się do 56%. Mimo to Polacy nadal ufają Platformie.
– Minister Rostowski do perfekcji opanował żonglowanie wskaźnikami, ukrywając jedne, a eksponując inne i ja się mu nie dziwię, gdyż Platforma doszła do władzy jako partia dobrej nadziei, której generalna strategia polega na tym, żeby nie psuć Polakom humoru. Dopóki wzrasta konsumpcja, bierzemy kredyty i kupujemy towary na raty, zamiast odkładać pieniądze na czarną godzinę, dopóty Platformie się uda. Chyba że Grecja zbankrutuje i wyjdzie ze strefy euro. Wówczas wszystko będzie możliwe i system gospodarczy w Polsce może się nam wyłożyć.
– A więc PiS nie ma szans na zdobycie władzy, chyba że padnie Grecja i w Polsce wybuchnie kryzys?
– Niekoniecznie. Już dziś widać zmianę nastrojów, szczególnie wśród młodzieży. 17 maja w jednym z sondaży okazało się, że w grupie ludzi w wieku od 18 do 24 lat PiS ma przewagę nad Platformą. Młodzież wiedzy o świecie nie czerpie z mainstreamowych mediów, ale z Facebooka. Oficjalna propaganda nie jest w stanie do nich dotrzeć, gdyż młodzi ludzie nie rozumieją kodu językowego, jakim posługuje się władza.
– Ale do tej pory PiS i wszystkie ugrupowania, jakie się z niego wywodzą, nie posługiwały się zbyt sprawnie internetem, to była domena PO i Palikota.
– Teraz to się zmienia. Na Facebooku jest coraz więcej akcji w postaci rysunków, filmów, karykatur, które biją w Platformę. Niektóre są na świetnym poziomie i mają tysiące kliknięć. To pokazuje, że szeroko rozumiana prawica jednak czegoś się nauczyła. Jej przekaz internetowy jest dziś nie tylko najbardziej wyrazisty, ale i dynamiczny. Jeżeli następne sondaże potwierdzą, że Polacy skręcają w prawo, to Platforma będzie miała powody do niepokoju.
– Czyli teoretycznie PiS ma szansę powrotu do władzy.
– Nie wykluczam takiej opcji; nie przypuszczam jednak, żeby udało mu się stworzyć samodzielnie rząd. Ale jest w Polsce taka partia, która do władzy pójdzie z każdym zwycięskim ugrupowaniem.
– Ma pan na myśli PSL?
– To pan powiedział.
Angora nr 21, 21 maja 2012
Ryszard Kessler
1 note
·
View note
Text
Medialny rozdział państwa od kościoła
Rozdział państwa od kościoła przeżywa w ostatnich miesiącach swoje pięć minut. Przez kraj przetacza się elektryzująca opinię publiczną debata w sprawie symboli i miejsca Kościoła Katolickiego w przestrzeni publicznej. Z mediów możemy się dowiedzieć o ściąganiu krzyża w Sejmie, likwidacji wszelkich przywilejów kościelnych, publicznej apostazji lidera i prominentnych członków Ruchu Palikota. Tak aby każdy wiedział, że można. A może, tylko żeby każdy widział.
Rys. Pan Koper
Odwaga, by jawnie przeciwstawić się tradycyjnemu obrazowi Polaka – Katolika powinna imponować. Mieliśmy przecież do tej pory niepisany społeczny konsensus, że wyznanie to sprawa indywidualna. Nawet lewicowy „beton” bał się jawnie mówić "jestem ateistą". Proboszcz to cały czas ważna figura w czasie wyborów. Może przed głosowaniem, nawet podczas kazania, napiętnować "niepokornego".
Skąd nagle ta zmiana, skąd manifestacyjny antyklerykalizm w świetle fleszy kamer i mikrofonów? Czy to obyczajowe otwarcie, oznaczające zmianę mentalną czy przemyślane działanie. Postawię tezę, że jedno jest autentyczne a drugie niekoniecznie. Januszowi Palikotowi w poszukiwaniu własnego miejsca na scenie politycznej, udało się dotrzeć do nowej grupy wyborców. Znalazł ich na Krakowskim Przedmieściu, wśród stojących naprzeciwko pogrążonych w rozpaczy po katastrofie smoleńskiej. Skrzyknięci za pomocą facebooka, zbudowali symboliczny krzyż z materiału nadającego się do recyklingu. Połączyła ich niezgoda na bogoojczyźnianą wizję historii Polski i świata obrońców krzyża. Okazało się, że wyrosło nam nowe obyczajowo i mentalnie pokolenie. Świeckie, mniej lub bardziej antyklerykalne, otwarte na przemiany obyczajowe w funkcjonowaniu jednostki i rodziny. Uważające za naturalne, że niewielka ilość zioła nie tylko nie szkodzi ale jest zdrowa.
Do emocji i potrzeb tych ludzi dotarł Janusz Palikot. Polityk rozumiejący, że w erze medialnego społeczeństwa uwaga odbiorcy jest niezmiernie rzadkim dobrem. Wiedzący, że aby ją zdobyć, trzeba cały czas uwodzić go wyrazistym przekazem i rozrywką. W ciągu dwóch lat Janusz Palikot zgrabnie korzystał z technik event impulse, polegających na kreowaniu wydarzeń politycznych specjalnie dla mediów, inscenizowanych tak jak w teatrze. Na naszych oczach stał się politycznym celebrytą. Jednocześnie wpadł w pułapkę metod, które stosuje. Utrzymanie odbiorcy w ciągłym napięciu, wymaga przekraczania kolejnych barier, bez końca.
Jako, że w przestrzeni politycznej, ciężko jest mu przebić Jarosława Kaczyńskiego, jednocześnie w walce o lewicowość pogubił się, popierając rząd Donalda Tuska w odbieranych za antyspołeczne głosowaniach, musiał ciężar swoich działań marketingowych przenieść do sfery obyczajowej. Antyklerykalizm, będący silnym spoiwem Ruchu Palikota, wydaje się idealnym polem do pozyskiwania uwagi i atrakcyjności. Niesie w sobie jednak potężne zagrożenie. Atak na Kościół Katolicki dodatkowo eskaluje przepaście polskich podziałów. Stoimy przed dużo większymi wyzwaniami, niż te, na które wskazuje Janusz Palikot. Przekraczanie wszelkich granic, jakich domaga się medialny świat jest drogą do nikąd. Przybijając w świetle setek fleszy do drzwi Bazyliki oo. Franciszkanów swoje oświadczenie woli opuszczenia Kościoła nie przejdzie do historii jak Martin Luter. Nie będzie nawet stał tam, „gdzie stało ZOMO”. Stanie tam, gdzie dzisiaj stoi Michał Wiśniewski.
Ryszard Kessler
1 note
·
View note
Text
Euro 2012. Szklanka do połowy pełna czy pusta?
Nieuchronnie zbliża się termin meczu inauguracyjnego turnieju piłkarskiego Euro 2012 na Stadionie Narodowym w Warszawie. Będzie to dzień „pierwszego zamknięcia” wielkiego projektu rozwoju cywilizacyjnego Polski realizowanego przez ostatnich 5 lat. Pierwszego, bo nie jest już dziś tajemnicą, że parę projektów nie zostanie zakończonych w terminie i będą kolejne zamknięcia „rozgrzebanych” inwestycji. Startowaliśmy w 2007 r. w czasach światowego boomu gospodarczego. Postawiliśmy sobie wtedy „niezmiernie ambitny” plan budowy niemal od podstaw infrastruktury sportowej oraz największego w historii Polski przyśpieszenia budowy i modernizacji infrastruktury transportowej. W międzyczasie zmieniły się realia ekonomiczne i kończymy „nadmiernie ambitny”, w czasach poważnego kryzysu w Europie, zagrażającego finansom publicznym i wzrostowi gospodarczemu także u nas.
Z ust odpowiedzialnych za realizację projektu słyszymy zapewnienia, że „szklanka wykonania projektu Euro 2012 jest pełna”. Gotowe są wszystkie stadiony, dworce, terminale. Przygotowana jest baza turystyczna, policja, służba zdrowia i wszystkie inne służby zgłoszą gotowość do wykonywania zadań w połowie maja. Nieco gorzej jest tylko z infrastrukturą drogową. Nie wszystkie projekty domkną się do rozpoczęcia turnieju, nie będzie to jednak miało znaczącego wpływu dla komfortu przyjeżdżających kibiców.
Po raz kolejny polskie władze przekonują nas, jak w czasach „zielonej wyspy”, że panujemy nad wszystkim. Pamiętając to, warto postawić pytania, czy aby szklanka na pewno jest pełna?
Wykres
Brakuje istotnych odcinków autostrad i dróg krajowych, niewiele wiemy o prawdziwej kondycji polskich kolei, policji, służby zdrowia i pozostałych służb. Wcale nie pewniej wyglądają przygotowania miast organizatorów. W każdym w nich trwa walka z czasem. Prasa i zwykli obywatele coraz częściej wypominają korygowanie planów, pośpiech i wynikające z niego niedoróbki wykonania w pracach nad całą infrastrukturą ze stadionami włącznie. Minister transportu zniknął z mediów. Ulewa nam się szklanki z projektu Euro 2012 i oby nie zrobiła się z tego wyrwa jak w wale powodziowym.
Ryszard Kessler
8 notes
·
View notes
Text
Wykluczeni w młodości - ukarani na starość. Śmieciowe umowy – głodowe emerytury
Elastyczna polityka zatrudnienia święciła swój największy triumf za Oceanem w latach 90-tych. Implementowana do Europy i Polski zachwycała ekspertów i analityków z dwóch powodów. Dynamizowała, jak się wówczas wydawało przestarzałe i nieefektywne wobec wyzwań cywilizacyjnych „sztywne” umowy o pracę. Zawierane z pracownikami umowy o dzieło i umowy -zlecenia i samozatrudnienie redukowały koszty, podnosiły zyskowność i konkurencyjność przedsiębiorstw. Sami pracownicy pozbywając się gorsetu stałych umów, mieli być bardziej swobodni, mobilni i kreatywni w świadczeniu pracy. Młodzi zdobywać mieli doświadczenie i środki finansowe niezbędne do poszukiwania pracy na etat. Zawierane w milionach, miały na początku wpływ na zmniejszenie skali bezrobocia, w tym niepokojąco wysokiego bezrobocia młodych. Atrakcyjne dla pracodawców szybko stały się standardowym sposobem zatrudnienia zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym.
Po latach okazało się, że niestandardowe umowy o pracę niosą ze sobą niepokojące dla kondycji społecznej skutki uboczne. Nie tylko nie zapobiegają wykluczeniu, wręcz je pogłębiają. Nazwane szybko śmieciowymi, usankcjonowały trwały podział rynku pracy, na uprzywilejowanych pracowników etatowych oraz ludzi bez większości praw pracowniczych. Pozbawiając tych ostatnich wynagrodzenia minimalnego, nadgodzin, okresów wypowiedzenia, urlopów, opłat związanych ze składkami społecznymi i zdrowotnymi, zachwiały ich poczuciem stabilizacji i bezpieczeństwa. Reakcją na to stały się: frustracja, niepokój i obniżone poczucie wartości pracujących, którzy nie są w stanie utrzymać się ze świadczonej pracy.
Umowy śmieciowe okazały się szczególnie groźne dla młodych ludzi. Ponad 60% najmłodszych pracowników jest zatrudnianych właśnie w oparciu o te umowy. Socjologowie i psycholodzy społeczni alarmują o zjawisku coraz późniejszego usamodzielniania się młodych ludzi, uzależnionych ekonomicznie od rodziców. Brak kontroli nad własną sytuacją bytową, lęk o przyszłość staje się niezmiernie dotkliwy dla pragnących założyć rodzinę. Jeżeli decydują się oni na trwałe związki, to często ograniczają się do posiadania jednego, rzadko dwojga dzieci. Zapłacimy za to pogłębiającą się nierównowagą demograficzną. Niskie, często nieskładkowe dochody młodych pracowników zachwieją stabilnością całego systemu usług publicznych.
Powszechne przyzwolenie na stosowanie umów śmieciowych wynikające z przekonania nie tylko pracodawców, polityków i ekspertów, ale i samych pracowników, że lepsza byle jaka praca niż bezrobocie powoduje, że walka z nimi nie będzie łatwa. Niedługo na emerytury przejdzie setki tysięcy pracowników, którzy połowę swojego życia zawodowego spędzili na umowach śmieciowych. A po nich miliony tych, którzy spędzą na nich całe. Jak zapewnimy im godne życie i kto za to zapłaci?
Kessler Ryszard
1 note
·
View note
Link
Niezalezna.pl
Sondaż: premier najgorzej ocenianym członkiem rządu TVP Aż 60 proc. ankietowanych źle ocenia premiera Donalda Tuska – wynika z sondażu TNS Polska dla programu „Forum” w TVP Info. Wśród najgorzej ocenianych ministrów jest też szef resortu...
2 notes
·
View notes
Text
Genialny pomysł na uniknięcie kompromitacji związanej z Euro 2012
"Dziennik Gazeta Prawna" poinformował, że na niedawno wyremontowanym łączniku będącym częścią korytarza A2 z Polski pojawiły się liczne pęknięcia. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad tłumaczy to jako spodziewany efekt zastosowanego rozwiązania technologicznego, które stosuje się przy budowie autostrad w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Belgii.
I to nieważne, że w tej technologii budowany był 19-kilometrowy odcinek z Rzepina do Świecka, gdzie spękania nie wystąpiły. Ważny jest pomysł GDDKiA, które „rozważało w tym przypadku ustawienie przy odcinku tablicy ��Odcinek eksperymentalny”. W ten sposób drogowcy mieliby zabezpieczyć się na wypadek roszczeń odszkodowawczych kierowców.
przeczytaj
Ustawienie tablicy „Odcinek eksperymentalny” jest genialnym w swej prostocie pomysłem na zdjęcie z odpowiedzialności za wszelkie wpadki związane z organizacją Euro 2012.
Na niedokończonych autostradach, drogach ekspresowych i drogach dojazdowych do stadionów rozstawmy tablice „Odcinek eksperymentalny”. Przy niewyremontowanych dworcach kolejowych rozstawmy tablice „Dworzec eksperymentalny”. Przy nienadających się do gry murawach stadionów rozstawmy tablice „Murawa eksperymentalna”, a w obawie o wynik meczów reprezentacji rozstawmy tablicę „Skład eksperymentalny”. Po mistrzostwach zaś na biurkach wszystkich tych, którzy obiecali nam zdążenie na czas i dumę z sukcesów rozstawmy tablice „Urzędnik eksperymentalny” i "Wykonawca eksperymentalny”. By zabezpieczyć się przed wściekłymi Polakami.
Ryszard Kessler
1 note
·
View note
Text
Polska edukacja nie ma sensu!
Absolwentów naszych szkół trzeba wszystkiego uczyć od nowa - alarmują czołowi polscy pracodawcy
przeczytaj:
Zapaść naszego systemu edukacyjnego ma charakter systemowy. Zaczyna się w szkołach podstawowych a kończy na wyższych uczelniach. Przez wszystkie lata szkoły, aż do matury zabija się w uczniach kreatywność, odwagę myślenia i co najgorsze ciekawość świata. Nauka pod klucz w testach uczy konformizmu i niczego więcej.
Uczelnie wyższe tworzą specjalności pod modę na rynku edukacyjnym i umiejętności własnej kadry. Kadry mocno dojrzałej wiekowo, często i bezwstydnie otoczonej własnymi dziećmi. Przypadkowe programy, dublujące się zestarzałe przedmioty i fikcyjne praktyki połączone z katastrofą dydaktyczną tworzą jeden wielki chaos poznawczy. Powoduje to, że studia są konkurencją zdobywania wpisów w indeksie i niczym więcej. Wypuszczamy młodych ludzi z tytułami lecz bez wiedzy o świecie i wymaganiach rynku pracy. Uczelnie rozliczane są bowiem z pseudo dorobku punktowego, a nie z tego jakie umiejętności zaprezentują pracodawcom ich absolwenci. Nie będzie żadnej zmiany w szkolnictwie, jeśli reformy będą pisać 70 letni profesorowie z 70 letnimi ekspertami.
Ryszard Kessler
1 note
·
View note
Text
Jarosław Kaczyński kapitalizuje ludzki gniew. To bardzo niebezpieczne
Nie wystarczy mieć diagnozę i świadomość niebezpieczeństwa jakie niesie przekuwanie przez Jarosława Kaczyńskiego niezadowolenia w gniew.
przeczytaj
Trzeba odebrać mu inicjatywę. Zamiast straszyć procesami sądowymi zacząć kapitalizować zaufanie. Nie te, odmieniane w expose premiera w czasach złudnej prosperity we wszystkich przypadkach lecz zaufanie oparte na odpowiedzialności i solidarności.
- odpowiedzialności za państwo i jego prawo, za przemyślane i rozsądne reformy, za prowadzenie partnerskiego dialogu z obywatelami.
- solidarności z tymi, którzy zostali sami z niepokojami i obawami o swoją przyszłość.
Premier i rządzący muszą bez straszenia i eksperckiej bufonady udowodnić milionom zatroskanych lub nie zadowolonych Polaków, że nie warto zawierzyć gniewowi.
Ryszard Kessler
1 note
·
View note
Text
Premierowi puszczają nerwy
W Polsce powstaje nowy front zimnej wojny wewnętrznej, dlatego celem mojego rządu będzie zapewnienie poczucia bezpieczeństwa wszystkim Polakom, nie tylko wobec kryzysu ekonomicznego, ale także politycznego.
Przeczytaj
Tymi prostymi słowami szeryfa Premier stara się przejąć inicjatywę w debacie publicznej. To znana metoda, do tej pory mniej lub bardziej skuteczna. Tym razem może być inaczej.
Nie wystarczą słowne deklaracje radykalnych kroków. Trzeba będzie podjąć działania, a otwartych pól bitewnych jest tym razem zbyt dużo.
Smoleńsk, emerytury, drogi na Euro, Acta, służba zdrowia to nie koniec listy niezadowolenia i konfliktu. Palikot ich nie przykryje żadnym happeningiem.
Nadchodzą trudne czasy, a przy premierze nikogo nie ma.
0 notes