niewolnica-na-wydmach
Niewolnica na wydmach
2 posts
Don't wanna be here? Send us removal request.
niewolnica-na-wydmach · 4 years ago
Text
2. Żar
Patrycja leżała nago w swoim starannie zamkniętym pokoju. Dawała sobie przyjemność,  powoli eksplorując pomysły i fantazje. Nie wstydziła się już swojej nagości. Poznała jak dużo rozkoszy może dać jej własne ciało kiedy rozleje się w nim żar. To nieodparte gorące uczucie które zmuszało ją by poddała się głosowi swojego ciała. Nauczyła się już czekać aż rodzice wyjdą z domu. Włączać dostatecznie głośną muzykę. Rozbierać się i pieścić.
Dziewczyna szukała na jak wiele sposobów będzie mogła czerpać rozkosz w przyszłości. Wizja męskich dłoni pieszczących jej ciało stała się niemal odczuwalna. Niewidzialny kochanek pieścił jej piersi, całował kark. Drażnił palcami usta. Pocałowała z miłością swoją dłoń i lubieżnie przesunęła językiem po swoich palcach. Wstrzymała oddech i dotknęła swojej łechtaczki.
Podbrzusze Dziewczyny zapłonęło cierpką rozkoszą. Uda się zacisnęły. Usta westchnęły a dłoń wymarzonego mężczyzny zacisnęła mocno na jej szyi. 
“Tak...chcesz ostro, suczko” szepnęły jej własne myśli męskim głosem. 
Wiedziała co będzie dalej. Wiedziała że już nie przestanie pieścić swojej cipki dopóki nie osiągnie orgazmu. 
Ale może tym razem fantazja będzie o czułym seksie, o kochanku, a nie znowu o...
W jej rozkoszy rozlał się wstyd i strach, potęgując ją w znany już Dziewczynie sposób. Nie udało się jej powstrzymać przed naciśnięciem cipki. Przed rozchyleniem jej, drażnieniem i penetrowaniem. Aż jej żądza wezbrała do momentu, w których nie była w stanie kontrolować swoich myśli. Ze wszystkich ścieżek fantazji została jedna. Nadmorska piaszczysta ścieżka prowadząca do dwóch drzew między którymi można wygodnie przywiązać kobietę.
Gdy żar odebrał jej możliwość myślenia, po raz kolejny znalazła się tam. Klęcząca, otwarta, związana, gwałcona. 
Palce w cipę.
Wsunęła je tak drapieżnie, że ją to zaskoczyło. Eksplorowała granicę bólu.  Na tyle mocno żeby jeszcze było rozkosznie. Żeby poczuć się naruszaną. Gasnący głos rozsądku szepnął jej że będzie się wstydzić tego, czym będzie się zaraz podniecać. Został zgaszony przez  palce wdzierające się w usta. Penetrujące je rytmicznie marzeniem by były brutalnym, nieustępliwym fiutem. Dużym, prężącym się w letnim słońcu fiutem Mężczyny. Penisem Pana. 
Ta rozkosz nie jest tylko moja. Nie chcę żeby była moja. Chce ją oddać.
Ocknęła się na moment. Jej palce wciąż pieściły gotową się oddać cipkę, ale przez chwilę Patrycja mogła spojrzeć na swoje przeżycie jako obserwatorka.
Czy ten żar sprawia że staje się kimś innym? Czy on mnie zmienia w coś? Czy taka właśnie jestem naprawdę?
Oddychając ciężko pomyślała żeby przerwać, ale ta myśl uciekła zaraz po tym jak zabrzmiała w jej głowie. Chciała więcej. Nie ważne jak bardzo będzie to przekraczało granicę które sobie ustawiła.
 Sznur.
Wyjęła z biurka zamykaną szkatułkę, a z niej swój intymny skarb. Kawałek grubej, konopnej liny. Obwiązała nim swoje kostki, łącząc stopy ze sobą. Spróbowała nimi poruszać sprawdzając, czy więzy są dostatecznie mocne. Były. Na tyle by nie dała rady ich szybko rozwiązać gdyby do jej pokoju wszedł teraz mężczyzna. Położyła się na plecach i wróciła do masturbacji. Powoli. Poważniej. Więzy nie były już tylko marzeniem. Gdy stały się fizycznym doświadczeniem, poczuła mocniej rozkosz ze swojej cipy. Znalazła słowa by nazywać ją i siebie. Żar po raz kolejny nie dawał jej wyboru.
Jego Palce
Włożyła dwa palce do ust i zaczęła je wielbić swoim językiem. Z oddaniem, rozkoszą żeby tylko udowodnić że nie ma w niej oporu. Że cała należy do Pana. Jak grzeczna mała suczka. Jak niewolnica. Jak Kobieta. Gdy rozkosz wstrząnęła ciałem Patrycji, znów widziała wpatrzone w siebie zielone oczy Kobiety. Tego orgazmu będzie się wstydzić, ale ważne jest tylko, by trwał. Jest tylko jeden sposób na największą, wymarzoną rozkosz. Być wziętą tak, by zapomnieć że było się wolną.
Stygła powoli, nie rozwiązując swoich stóp. Czuła jak wisi przywiązana za rozpięte ręce pomiędzy drzewami. Chciała jak najdłużej uniknąć poruszenia się i powrotu do trzeźwości. Do chwili za moment, w której będzie musiała zmierzyć się ze świadomością tego jak rozwija się jej seksualność.
To już dwa lata. Dwa lata, a wciąż Kobieta jest wszystkim co mnie podnieca. Ciekawe czy ona też przechodziła w swojej głowie to co ja. Czy ja zaczynam przechodzić to, co ona?
---
Dwa lata to dużo w rozwoju człowieka. Dwa lata temu Anna, choć niewolna, miała w swojej seksualności wciąż wiele wstydu. Na tyle by nie wytrzymać spojrzenia podglądającej ją Dziewczyny. Przeżyła swoją rozkosz w poniżeniu. Rozlewającym się po całym ciele przekonaniu o byciu szmatą. Kurwą. Wszystkim co jej matka i koleżanki z dzieciństwa mówiły o dziwkach pokazujących cycki w telewizji. Anna cicho delektowała się swoim upadkiem, bardziej upadlającym niż noszenie stringów pod mini do szkoły. Bardziej niż branie pieniędzy za seks podczas studiów. Bardziej niż wszystkie obelgi którymi można nazwać bezwstydną kobietę. Choć tyle lat starała się udawać, być grzeczną i się szanować, teraz nie było wątpliwości. W oczach tego niewidzialnego, obserwującego przez całe życie kogoś, była suką.
Kilka godzin po spojrzeniu w oczy Dziewczyny, Anna klęczała w starej chacie w nadmorskim lesie. W małej izbie, na drewnianej podłodze. Przed łóżkiem z jednym kocem, który od tygodnia był jedynym okryciem na które mogła liczyć. Obok pieca na drewno, na którym stały miska do mycia i szczotka do włosów. 
Klęczała z rękami związanymi na plecach. Spojrzała na leżące na stole opakowania po jedzeniu z jakiejś restauracji które przywoził jej Pan. Nawet jej jedzenie i picie było teraz zależne zależne od jego decyzji. Butelka wody była ostatnim co widziała, zanim zasłonił jej oczy szeroką maską.
To pomieszczenie, w którym umieścił ją Pan, zdążyło się stać  jej domem. Bliską przestrzenią w której żyła, bała się, przeżywała rozkosz, zapadała w zmęczony sen. Nie była w nim zamknięta. Przeciwnie, wolno jej było chodzić gdzie tylko zechce. Nie mogła jedynie założyć na siebie żadnego ubrania - nawet gdyby je w jakiś sposób zdobyła. Po krótkich spacerach lasem, czy nocnym wyjściu na plażę, przepełnionych lękiem że zostanie zobaczona przez obcego, chata dawała jej poczucie bezpieczeństwa. Podobnie jak dotyk lub głos Pana. Dotyk palców gładzących jej obojczyk. Stanowczy, czuły głos zadający jej pytanie.
Czy kochasz mnie, Anno?
Tak Panie. Kocham cię. Należę do Ciebie. Jestem Twoją niew... - Uścisk kciuka na gardle zatrzymał słowo w ustach Anny. Trwał chwilą napiętego, cichego oczekiwania.
Kochałaś mężczyzn przede mną, Anno. Kochałaś ich szczerze i marzyłaś o reszcie swojego życia z nimi.
Tak. - Anna powiedziała pewnym głosem. Wiedziała już że Pan z uwagą ją słucha i szczerość jest tą pieszczotą, która najbardziej umacnia więź.
Wiem że to były prawdziwe miłości. Były piękne. Słowa dawały Annie przyjemność, zlewając się z delikatnym dotykiem na jej piersi. Co się z nimi stało?
Nie wiem… 
Głos Anny zadrżał, jak zawsze gdy nie znała właściwej odpowiedzi na pytanie Pana. Była jednak rozpalona i otwarta. Pozwoliła swoim myślom płynąć. Szczere wyznanie, nawet niezbyt składne, zadowoli Pana nawet bardziej niż pokorne, oczekujące na karę milczenie.
 Po prostu… w którymś momencie okazywało się że nie pasujemy. Chcemy czego innego od życia. Nie wiem… żar wygasał po czasie. Kłóciliśmy się… i za którymś razem nie godziliśmy.
Oddech ze zbliżających się ust Pana na szyi wynagrodził właściwą odpowiedź. Dłoń zsuwająca się na brzuch zachęcała do kontynuowania jej. Ciało Anny znało już gesty i dotyki, które przemawiały do niej językiem przyjemności.
Co kochasz w mężczyźnie?
Stanowczość.. ten błysk w oku… inteligencje… - Anna wymruczała udowadniając, że to odpowiedź której udzieliła sobie już kilka razy. Palce zaciskające się na jej cipie dały jej cierpką rozkosz. Ten dreszcz niemal przemówił jej w głowie głosem Pana. “To za mało”.
Tam jest o wiele więcej Anno… Więcej niż te kilka cech które powodują że twoja cipa wilgotnieje… Co jest w twojej miłości?
 Nie wiem jak to powiedzieć, Panie.
Pomogę ci niewolnico. Odpowiedz biodrami jak bardzo czujesz się widziana i rozumiana. - Dłoń nacisnęła na waginę Anny i zastygła. Ciało klęczącej i skrępowanej kobiety naparło na nią lekko swoją wilgocią w oczekiwaniu.
Jesteś piękna Anno i kochasz to czuć. Nie wstydź się… kochasz te momenty z mężczyzną które sprawiają, że kochasz siebie. To jaka jesteś kobieca. To nie jest miejsce na wstyd. To miejsce na miłość do tego, kim naprawdę jesteś…
Biodra Anny nie mogły nie odpowiedzieć. Chciała przez moment zrobić to stopniowo, powoli, ale nie potrafiła. Zaczęła rytmicznie napierać na dłoń swojego właściciela ścierając z niej rozkosz.
Pragniesz być częścią przyszłości. Być kochana i bezpieczna. Kochasz te momenty bycia z mężczyzną które dają ci taką obietnicę. - Ciało zaczęło się prężyć, szukając w nacisku twardych palców drażnienia łechtaczki. Znalazło je i uświęciło jękiem.
Nie nauczono cię kochać siebie Anno. Kazano ci się wstydzić tego co daje ci przyjemność. Starałaś się tak bardzo, aż to wstyd stał się twoją przyjemnością. Zakochiwałaś się w tych którzy obiecywali szczęście takiej, jaką starałaś się być. Pragnęłaś tego który pokaże ci siebie taką, jaka jesteś naprawdę. - Mokra cipa Anny pieprzyła się o dłoń Pana, aż orgazm zbliżył się na kilka mocnych szarpnięć. Wtedy on odsunął dłoń i jej dotyk okrutnie zelżał.
Taak… taka mokra i taka piękna… to o tym marzyłaś. O spotkaniu miłości i pożądania. O mężczyźnie dość bezwzględnym by cię tu doprowadzić. Dość mądrym by cię zobaczyć. Całą. Prawdziwą. - Z ust Anny odpowiedziało mu jedynie wycie. Zwierzęcy skowyt wymuszony naciskiem na intymność.
W drżącym, targającym ciałem orgaźmie nie było tym razem wstydu. Była jedynie nieskończona miłość, rozkosz i wdzięczność.  Żar ogarnął jej cipę, duszę  i umysł. Odebrał jej kontrolę nad własnymi myślami. 
Czy to jest to kim jestem, czy to coś, co on ze mną robi? - Znane jej pytanie wróciło po raz kolejny, ale tym razem płonęła bardziej niż kiedykolwiek.
Dysząc ciężko, wciąż na kolanach, oparła się o ciało Pana. Poddała głaskaniu po twarzy. Rozchyliła usta przed dotykającym jej ust penisem.
Czy zawiodłem kiedyś twoje zaufanie Anno?
Tak, Panie.
Kiedy, Anno?
Kiedy przestałeś szanować że nie zawiązałam sobie nitek. Wziąłeś mnie jak niewolnicę gdy chciałam być kochanką.
Tak było. Kiedy jeszcze?
Kiedy zmusiłeś mnie do wyrzeczenia się wolności. Przyznania że nigdy już nie będę kochanką dla ciebie.
Tak. - Penis zaczął powoli pocierać się o usta niewolnicy. - Kiedy jeszcze? Mów.
Kiedy nie pozwoliłeś mi wrócić do domu. Kiedy mnie wychłostałeś do krwi. Kiedy mnie zaprowadziłeś do stajni związaną, nagą i bosą. Zawsze. Zawsze kiedy ufałam że wiem czym jest nasza relacja.. naruszałeś ją Panie.
Chcesz więcej moja suko?
Tak Panie.
Anna klęcząc w zasłaniającej oczy masce, czuła się otwarta i rozpalona. Wszedł w jej usta i zaczął brać swoje przyjemność. Gdy pieprzył ją oralnie i zalał jej usta spermą czuła błogą dumę i spełnienie. Po czym jej świat został rozpruty. 
Poczuła cudze dłonie na głowie. Inny smak fiuta w ustach. Inne tempo ruchów. Pan zaprosił innego mężczyznę.
Oddał mnie innemu!
Ta myśl drążyła jej umysł. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, gdy ten obcy spuścił się i przestał korzystać z jej ust, znów została chwycona i znowu miała fiuta w buzi. Czy to kolejny mężczyzna czy jej Pan? Nie to nie był penis Pana. Była tego pewna. 
Teraz, z rękami mocno związanymi za plecami, czuła się brudna. Nie tylko z powodu spermy której smak czuła w ustach a lepki dotyk na twarzy, szyi i piersiach. Nie tylko z powodu bycia użytą przez nieznanych jej mężczyzn. Nie przez to jak bardzo jej, nie dotknięta jeszcze, cipa udowadniała wszystkim że niewolnica została zdobyta i jest gotowa na wszystko. Ciemna przestrzeń wokół niej była pełna przemocy, drapieżnych uścisków i przyjemności której nie można powstrzymać. 
Anna nie potrafiła już udawać że nie kocha być brudną. Wstyd rozkosznie drażnił jej podbrzusze. Stał się jej zabawką. Potrzebowała coraz więcej, by jeszcze go poczuć.
Złapali ją mocno, poczuła jak oplatają sznurem jej piersi. Znała dobrze dotyk sznurów, zwłaszcza że od dłuższego czasu nie nosiła na swoim ciele żadnego innego okrycia. Znała sznury które trzymają w miejscu, bezlitośnie, oddając na łaskę Pana. Znała sznury które są strojem, poniżają i udowadniają jej zniewolenie w oczach ich obojga. Teraz była ubierana w trzeci rodzaj. Taki, który ściska, stymuluje i karze. Nieustępliwie pobudza i nie pozwala o sobie zapomnieć. Jęknęła czując, jak krew nabiega do jej ściskanych piersi. Wyobraziła sobie jak bezwstydnie muszą teraz wyglądać. 
Kładą ją na łóżku. Kolejny sznur na… o boże… szyi. Dławi. I głos Pana. Uspokaja, daje pewność że to on trzyma za duszącą ją linę. Koi, mimo że to tylko krótka komenda.
 Nogi szeroko niewolnico.
Niewolnica rozkłada je posłusznie, przed nieznanymi zdobywcami. Próbuje wyjęczeć “Tak Panie”, przez zaciśnięte gardło. I chłonie kolejne jego słowa.
Nie broń się. Zostaniesz pożarta. Pozwól się pożreć.
pożarta....pożarta....pożarta -  wbijało się w jej umysł. 
Przed oczami stawało stado wilków, wygłodniałych chcących rozszarpać ja na strzępy. Jedyną rzeczą która pozwalała jej pozostać w jednym kawałku był sznur na szyi. Sznur który uspokajał choć wiedziała że może odebrać jej oddech. Ale ważniejsze było to że to Pan go trzyma. Na tym chciała się skupić, ale wciąż widziała wygłodniałe wilki. Związana, bezbronna, unieruchomiona tak aby ułatwić dostęp do dziur. Chciała krzyknąć gdy rozsunięte zostały sznurki w kroczu aby odsłonić jej cipę. Chciała krzyczeć lecz wtedy sznur odebrał jej tą możliwość.
Pozwól się pożreć. - Fraza rytmicznie wracała do umysłu Anny. - Pozwól na to tego od ciebie oczekuje Pan. Nie możesz go zawieść, nie teraz. Byłaś wierna i oddana tylko Jemu do tej pory, teraz On zapragnął to zmienić. 
W ciemności wilki szarpią ciało Kobiety. Drapieżne pchnięcia nie pozwalają jej myśleć. Kły zaciskają się na bezbronnej szyi. Istnieje już tylko pierwotna ekstaza, która wypełnia cały świat. Ona napotyka usta. Usta drapieżnika. Usta rozrywającej ją siły. Całuje je, z całą miłością i namiętnością do jakiej jest zdolna. W pełni oddana, kochająca, bezgranicznie wdzięczna że mogła tego doświadczyć. Imiona i osoby nie są ważne, jest tylko żądza która odziera niewolnicę z wszystkich złudzeń i lęków które okrywały jej cipę. Przez chwilę nie jest osobą, jest miłością i rozkoszą. On nie jest osobą. Jest siłą, wolą i namiętnością. Jest żarem który płonie w moim brzuchu.
 Taka jestem. Taka właśnie jestem.
Pocałunek trwał wieczność, ale minął. Drgające ciało kobiety leży pomiędzy wilkami. Bezwładne, pokryte płynami ich ciał, pachnące zwierzęcą chucią. Krew wsiąka w piasek. Woń zdobyczy jest nieodparta, wabi i mami. Nie tylko drapieżniki. Kobieta widzi oczy sparaliżowanej dziewczyny. Wbite w nią, zafascynowane i przerażone. Za plecami nastolatki widać już kły wilka. Zbliżają się, a ona jest zbyt podekscytowana tym, co widzi, by uciec.
Pozwól się pożreć. Pozwól się pożreć kochana. Kocham cię Anno. Widzę cię całą. Naruszę twoje zaufanie wiele razy. Tak wiele, aż zostanie ci jedynie pewność że cię kocham, i zgoda na wszystko czego zechcę.
Kocham cię Panie. Poddam się temu wszystkiemu.
Świat rozpadł się w faerie drapieżnej rozkoszy wypełniającej bezbronne ciało światłem.
Dotyk Pana na policzku przywrócił Annę do rzeczywistości. Czule i delikatnie rozwiązywał jej rozedrgane ciało. Znów była z nim sama. Leżała bez sił na swoim łóżku. Półprzytomna, zmęczona, pozbawiona możliwości zasłonięcia swojego ciała.Położył się obok niej i pogładził dłonią jej biodro. Pod tym dotykiem ciało Anny przygotowało się na seks. Mimo wyczerpania, wagina zapulsowała przyjemnością. Ułożył Annę na brzuchu, prowadząc jej powolne, oddane ciało. Dotknął delikatnie płatków, sprawdzając czy na pewno jest gotowa. Wilgoć, stłumiony jęk i mimowolny ruch bioder udowodniły, że ciało niewolnicy pragnie jego męskości.  Mruczała gładzona po udzie, przytulona mocno do swojego oprawcy. 
Wszedł w nią od tyłu, odginając jej głowę ściskającą szyje dłonią. Brał ją rytmicznie, nie za szybko, skupiony na swojej przyjemności.
Korzystam z ciebie, Anno. Jesteś moja. Czujesz do kogo należysz?
Tak panie. Należę do ciebie na zawsze.
Czuła to całą sobą. W tym zwykłym nocnym seksie czuła stałość, pożądanie i bycie potrzebną. Teraz gdy penetrował jej wnętrze, wiedziała że nie zmieni tego żadna liczba mężczyzn którym zostanie oddana. Była pewna że to, jak została teraz wzięta, miało dać jej właśnie tą jasność.
Palce wdarły się w jej usta. Dwa nieustępliwe, penetrujące, radośnie witane językiem. Drażniła je i stymulowała tak zachłannie, jak była zdolna.
Twój strach jest naszą rozkoszą. Za każdym razem gdy poczujesz że stoisz na stałym gruncie, wyrwę ci go spod nóg. - Penis zaczął ją szaleńczo szarpać. Palce wdarły się głęboko, dławiąc i kiełznając.
Ale już wiesz Anno, że wziąłem cię na życie. To czego się baliśmy, co nas krzywdziło, teraz jest naszą przyjemnością. Zawsze będę cię kochał. Zawsze po upadku czeka cię rozkosz.
Nie pozwolił jej odpowiedzieć słowami. Zmusił ją do długiego, zwierzęcego wizgu potwierdzającego wszystko, czego byli teraz pewni.
Gdy Anna zasypiała, z wszystkich uczuć które wybuchły w niej po byciu grupowo zerżniętą, została tylko bezwstydna rozkosz. Należała w pełni do Pana. Inne penisy mogą tylko wzmocnić to przekonanie.
3 notes · View notes
niewolnica-na-wydmach · 4 years ago
Text
1. Niewolnica na wydmach
Ta historia zaczęła się gdy Dziewczyna miała piętnaście lat, podczas wakacji nad morzem. W dniu w którym po raz pierwszy postanowiła nagiąć wyznaczone jej granice wolności. Podczas popołudnia kiedy zamiast czytać książkę lub bawić na plaży z grupą, wymknęła się na długi, samotny spacer.
Była już bardzo daleko, chodząc sama po lesie na nadmorskich wydmach. Chciała wracać, bojąc się że opiekunowie zauważą jej zniknięcie. Wtedy usłyszała dobiegający zza wzgórza jęk. A po nim kolejne. Kobiece, głośne. Takie jakie do tej pory słyszała z oglądanych z koleżankami filmów. Pierwszą reakcja była oczywista - uciec jak najszybciej, zanim cię zauważą. Coś jednak zatrzymało ją w miejscu. Możliwość zobaczenia po raz pierwszy w życiu prawdziwego seksu. Za tą wydmą jakaś kobieta jest brana. Dziewczyna chciała to zobaczyć.
Porośnięte drzewami zagłębienie między wydmami, nieco poniżej kępy zarośli za którą się schowała. Dwa wysmagane wiatrem drzewa. Pomiędzy nimi, klęcząca na piasku Kobieta. Zupełnie naga, z rozpostartymi rękoma, przywiązanymi za nadgarstki do drzew. Z kolanami rozwartymi za pomocą grubych sznurów. Unieruchomiona w otwartej, eksponującej jej ciało pozycji. A przed nią, tyłem do Dziewczyny, nagi mężczyzna z pejczem.
Przerażona, ze ściśniętym podbrzuszem, musiała patrzeć. Nie chciała, czuła się do tego zmuszona. Zapamiętała dzięki temu Kobietę bardzo dokładnie. Nigdy wcześniej nie widziała dorosłej waginy. Na nią musiała spojrzeć najpierw. Na mokre rozchylone płatki. Na ciemne włosy nad nią. Duża, błyszcząca, czerwona, bezbronna. Ciężkie pełne piersi, których tak bardzo zazdrościła. Szerokie brązowe sutki. Opalona, spocona skóra. Piasek oblepiający jej łydki, stopy i uda. Burza zmierzwionych, czarnych włosów. Otwarte usta, szarpane urywanym oddechem. Tak wyglądała Kobieta, gdy zaczął ją chłostać.
Nie spodziewała się że będzie to robił tak mocno. Kobieta krzyczała, gdy uderzał jej plecy, pośladki, i uda. Kolejne czerwone pręgi pojawiały się na pięknym brązowym ciele. Żadna z nich nie mogła tego powstrzymać. Gardło Dziewczyny było ściśnięte, nogi sparaliżowane. Podbrzusze mrowiło. Cipka pokazywała, że właśnie znaleziono do niej klucz. Strach i przyjemność zaczęły ją kontrolować. Kazały jej robić tylko jedno: patrzeć. Na jego ręce bezlitośnie znęcające się nad bezbronną. Plecy i pośladki samca. A kiedy stanął bokiem, trzymając Kobietę za włosy, na wzwiedzionego, gotowego penisa.
Dziewczyna widziała go po raz pierwszy. Był większy niż sądziła. Obciągnięta główka odcinała się od trzonu. Strach, podniecenie i ciekawość działały jak narkotyk. Otrząsnęła się gdy szarpnął za włosy.
Usłyszała jak brzmi kobiece błaganie o litość. Desperackie, przekonane że tylko pełne uniżenie się może powstrzymać ból. Usłyszała jak brzmią z kobiecych ust słowa “niewolnica’, “suka” i “Pan”. Wyryły się w jej świadomości mocniej, niż pręgi na udach Kobiety. Widziała jej prężące się bose stopy. Jej mokry, usłużny język wielbiący palce mężczyzny. Jej zielone oczy. Oczy które w momencie, gdy Kobieta udowadniała ustami swoje oddanie, trafiły na spojrzenie Dziewczyny.
Kobieta nie zdradziła jej. Patrzyła jej w oczy, gdy ją stymulował i karcił. Rozpalona, poniżona, piękna, mądra. Ten widok rozgrzewał i przerażał. Przerażało, co jest jej robione. Przerażało, że niemal czuła sznury na swoich kostkach i nadgarstkach. Pręgi na ciele. Palce w ustach. Przerażała związana z tym rozkosz. To było piękne i odpychające za razem. Wszedł w pobitą i złamaną Kobietę od tyłu, wpychając penisa w jej odbyt. 
Kobieta patrzyła w oczy Dziewczynie, zamglonym, nieobecnym spojrzeniem. Opuściła wzrok dopiero później, gdy zmusił ją do oddania moczu. Nie podniosła już po tym głowy aż do końca. Dziewczyna czuła jej wstyd i poniżenie, gdy spuścił się jej na twarz. To wtedy z ust Dziewczyny uciekł cichy jęk. To wtedy wycofała się i uciekła.
Anna
Była nie związaną z nikim kobietą. Inteligentną, atrakcyjną i sumienną. Samodzielną specjalistką z wstydem mocno przyszytym do namiętności. Poznała go na czacie, kilka dni po tym jak postanowiła poszukać kontaktu z kimś, kogo interesowałaby tylko i wyłącznie jej seksualność. Chciała z bezpiecznego dystansu zaspokoić swoje pragnienie. Podjęła tę decyzję choć obawiała się manipulatywnych drapieżników, chcących przejąć kontrolę. Ten sposób dawał jej poczucie anonimowego bezpieczeństwa.
Każdemu krokowi zmniejszającemu dystans, w fantazji i rzeczywistości, towarzyszyła rozkosz. Telefon. Śmiała fantazja. Spotkanie. Sznur w satynowej pościeli. Pierwsze poważne ukłucie rozkosznego lęku poczuła, gdy usłyszała ze swoich własnych ust.
Tak, chcę żebyś mnie związał i poddał chłoście.
Przez moment niepokoiła ją nowa dynamika w relacji, ale znalazła w niej rozkosz. Pamiętała jaki był dla niej i ufała mu.
Namiętność którą dał jej do tej pory była jednak tylko sposobem, by ją związać. Nigdy nie interesował go delikatny seks. Chciał by leżała przed nim naga i bezbronna, całkowicie do jego dyspozycji.
Pozwolił jej przed spotkaniem wybierać, jak chce być pieszczona. Niewolnica lub kochanka. Wystarczyło, by zawiązała czarną nitkę na kostce lub nadgarstku, by być traktowana jak własność. Wystarczyło się z niej uwolnić, by być kochanką. Nowe polecenia i ścieżki. Odważyła się na o wiele więcej, niż sądziła że byłaby zdolna. Obnażała się we wskazanym miejscu.Garażu, hotelu lub plaży, wiedząc, że gdy tylko będzie naga i bosa, przyjdzie do niej. Czuła, że wykonując jego wolę, jest bezpieczna.
Co któreś spotkanie nie zawiązywała nitki, chcąc czuć, że wciąż jest jego kochanką. Respektował, to, do czasu. Gdy złapał kochankę mocno za włosy, ścisnął władczo i zapytał, wyznała czego pragnie. Ukarał ją za udawanie kogoś, kim nie była. Zawiązała pokornie nitkę na swojej szyi i przeszła kolejne poniżenia, zatracając wstyd. Aż zmusił ją, by krzyczała.
Tak, jestem suką! Błagam, pierdol mnie Panie jak swoją oddaną suczkę!
Przez moment bała się i wstydziła tego, w jaki sposób była brana. Czuła jednak jak bardzo tego pragnie. Pamiętała jaki był dla niej i ufała mu. 
Emocje i przeżycia które dał jej do tej pory były jednak tylko sposobem, by ją podporządkować. Kobieta nigdy nie interesowała go jako kochanka. Od początku chciał ją poniżyć i zdobyć.
Zrozumiała i poznała swoją uległość. Zaakceptowała że jej relacja jest tym, co nazywają związkiem Uległej z Panem. Zaczęła myśleć o sobie jako o masochistce i szukać w swojej przeszłości pierwszych fantazji o zniewoleniu. Była mu wdzięczna że poprowadził ją tą drogą. Wciąż stawiała kolejne kroki i przyjmowała kolejne więzy. Decydował kiedy i na jak długo wyjeżdżała. W co jest ubrana. Kiedy się masturbuje. Fizycznie czuła jak rozkosznie jest oddawać kolejne skrawki wolności. Oddała prawo do jakiegokolwiek sposobu przerwania tego, co jej robi. W końcu, głośno powiedziała.
Tak, chcę być twoją niewolnicą. Złap kochankę za włosy i rzuć ją na piach. Rzuć ją na piach i zabierz jej wszystko.
Była przerażona tym, jak bardzo się zatraca. Ale jego głos, odbierający jej władzę nad własnym ciałem, wypełniał ją rozkoszą.  Pamiętała jaki był dla niej i ufała mu. 
Relacja którą jej dał była tylko sposobem, by ją zniewolić. Kobieta nigdy nie interesowała go jako uległa w ograniczonej relacji. Chciał przejąć nad nią kontrolę. Odrzeć ze wstydu, zmienić w naczynie własnej rozkoszy. 
Stało się wszystko, czego się obawiała na początku. Została podporządkowana i wykorzystana. Manipulatywny, kontrolujący mężczyzna uzależnił ją. Czuła, że jej własna seksualność nie pozwoli jej się wyrwać. 
Zobaczyła swój dawny strach w oczach młodej Dziewczyny, która patrzyła gdy Pan brał ją w nadmorskim lesie. Widziała jej fascynacje. Wiedziała co ona czuje patrząc na tak brutalne traktowanie zniewolonej kobiety. Czy to jej poniżenie i rozkosz sprawi, że ta Dziewczyna wejdzie na tą samą ścieżkę? 
Kobieta myślała że nie czuje już wstydu, gdy Pan z niej korzysta. Nie była jednak w stanie wytrzymać spojrzenia nastolatki, gdy kazał jej oddać mocz. Nie podniosła wzroku, gdy pieprzył jej suczy odbyt.
Kiedy skończył, po raz pierwszy przewidziała co miało zaraz nastąpić. Coś w dotyku na jej szyi mówiło jej, że jej obecny stan wcale nie jest końcem drogi. Że Pan znów zmieni jej życie. Że nigdy nie chodziło mu o doprowadzenie do stanu w którym życie przez dwa tygodnie nago  w chatce nad morzem będzie dla niej naturalne. On teraz znów przesunie granicę, zmieni sposób w jaki Kobieta myśli o sobie. Zmieni to, kim jest.
Patrycja
Przez kolejne dni wakacji myślała tylko o tym co widziała na wydmach. Chodziła w to miejsce. Tylko po to by nikogo nie spotkać. Dotykała dwóch drzew. Siadała między nimi. Szukała twarzy i oczu Kobiety wśród kobiet na plaży i w kurorcie. Szukała ramion i sylwetki Mężczyzny. Na próżno.
Nie wiedziała kim była Kobieta i jaki spotkał ją los. Może oglądała sadystyczną sesję kochanków? Może jednak była zwykłą plażowiczką, którą pojmano, torturowano i zgwałcono? A może prawdziwą niewolnicą, której ciało i rozkosz na zawsze zależało od tego mężczyzny? Czy Kobieta mogła to przerwać? Czy potem ją uwolniono? Czy została sprzedana? Który z tych scenariuszy sprawia największą rozkosz gdy się o nim myśli?
W ciągu trzech kolejnych spędzonych na letnim obozie dni Patrycja usnuła wiele fantazji. Wymyśliła wiele żyć i losów Kobiety. Podziwiała jej piękno i namiętność. Gardziła tą niewolniczą suką gdy była rżnięta, gdy jej wstyd sprawiał jej przyjemność. Kochała ją. Była jej wdzięczna za to, że pokazała jej prawdziwy seks Kobiety.
Myślenie o niej było trudne w pokoju dzielonym z trzema koleżankami. Patrycja musiała być bardzo cicho. Gdy tylko światło gasło a rozmowy cichły, scena z plaży stawała jej przed oczyma. Rozważania o tym co w zasadzie widziała, co powinna zrobić i czy to może być dobre, snuły się wokół obrazów niewolonej Kobiety błagającej o litość. Choć wtedy cipka Patrycji była już gotowa błagać, nie musiała. Kochające, litościwe palce mimowolnie wsuwały się w spodnie od piżam i bezgłośnie dawały jej przyjemność. Cichy, naprężony orgazm z zaciśniętymi zębami zostawiał ją rozedrganą, ciepłą i zagubioną.
Podczas tych dni Patrycja nie mogła powstrzymać się od szukania wśród licznych wczasowiczów opalonych brunetek w okolicy 30stki. Choć prześledziła wzrokiem wiele sylwetek, biustów i spojrzeń, nie odnalazła zielonych oczu Kobiety. Bała się że może jej się udać. Nie na tyle jednak, by poszukiwanie nie było w dziwny sposób rozkoszne.
W stosunku do koleżanek poczuła dystans. Była zbyt często pogrążona w swoim poszukiwaniu by interesowały ją plotki i zabawa. Moment w którym poczuła mocniejsze emocje związane z rówieśniczkami nastąpił, gdy zaczęły wybierać pamiątkowe drobnostki na jednym ze stoisk. Dziewczyny dość szybko zainteresowały się rękodzielniczą biżuterią. Przeglądając kolejne wisiorki i koraliki Patrycja znalazła coś bardzo atrakcyjnego. Wzbudziła dużo wesołości kupując dwie proste bransoletki z plecionych rzemieni. Zwłaszcza, gdy zawiązała je sobie nad kostkami. Czując delikatny oplot na swoich stopach w pełni uwierzyła słysząc od koleżanek że jest jej w nich pięknie.
Ostatniego dnia przed powrotem scena z wydmy wciąż była żywym wspomnieniem Patrycji. O niej właśnie myślała siedząc przy stoliku w niewielkiej kawiarni koło ostatniego zejścia na plażę. Krzesła z pomalowanego na biało żeliwa, naśladujące splecione i pnącza.
Siedziała przy stoliku stoiska z lodami korzystając z chwili dla siebie. Przy stolikach były trzy inne kobiety. Jedna była jednak zbyt młoda, druga była blondynką. Trzecia, choć miała długie, ciemne włosy, miała zbyt jasną skórę. Widać było że dopiero przyjechała nad morze. Po dniach bycia rżniętą na plaży jej skóra miałaby dużo ciemniejszy odcień. Miałaby też ślady.
Przed lodziarnią zatrzymał się samochód. Van o czarnej, lśniącej karoserii. Przykuł uwagę Patrycji dopiero gdy jego boczne drzwi rozsunęły się nieznacznie, po czym nikt z niego nie wysiadł. Przez przyciemniane szyby nie była w stanie zobaczyć kto jest w środku. Kilka oddechów później, wciąż trzymając pucharek z lodami, zamarła. W szczelinie rozsuniętych drzwi zauważyła kobiecą nogę. Śniadą, bosą, nad kostką oplecioną… sznurem? Patrycja musiała zamrugać kilka razy żeby przekonać się że to nie wytwór jej wyobraźni. Ten obraz się jednak nie rozpłynął. Kimkolwiek była siedząca w samochodzie kobieta, oplotła swoją kostkę prostym, konopnym sznurem. Lub ktoś to jej zrobił. 
Uda i brzuch Patrycji natychmiast się zacisnęły. Szarpiące się w jej głowie myśli potrafiły w pierwszej chwili zająć się tylko jednym. Przesunęła szeroko otwartymi oczyma po całym widocznym ciele, od palców do szerokiego na dłoń kawałka za kolanem, powyżej którego nieznajomą skrywała czarna blacha samochodu. Każdy szczegół przerażająco pasował. Głęboka opalenizna. Drobinki piasku. Niepomalowane paznokcie. Delikatnie widoczne włoski, drugi lub trzeci tydzień po tym jak były depilowane. I ten sznur, tak oczywisty że aż trudno pomyśleć jaki miał cel. 
Czy tu chodzi o mnie? Zapytała się w myślach Patrycja, a nowa fala cierpkiego, ciepłego strachu przeszyła jej ciało. Napięte uda i pośladki zaczęły bezwiednie pulsować, tłocząc do krwi coraz wyraźniej odczuwalne podniecenie. Czy ona pokazuje się własnie mi? Czy chce żebym patrzyła? Coś zrobiła? 
Myśli zamarły gdy stopa na karoserii zaczęła się powoli przesuwać. Delikatnie, zmysłowo gładziła rozpalony metal. Ruchem tak zmysłowym, że nie mógł mieć innego celu. Ten zaś który miał, realizowała w pełni. Zahipnotyzowana piętnastolatka była zdolna jedynie przełknąć ślinę. Po pierwszych gorących sekundach ruch opalonego ciała stracił na pewności. Stopa zatrzymała się... a potem napięła gwałtownie. Tak jakby ta kobieta została w samochodzie ściśnięta. Złapana mocno. Stopa opadła lekko. I znów zaczęła się przesuwać, kusząco i posłusznie.
Umysł Patrycji był podporządkowany myślą o Kobiecie od dni. Nie wiedziała o niej prawie niczego, ale zdawała już sobie sprawę jak to doświadczenie na nią działa. Teraz, siedząc ze sparaliżowanym ciałem, chciała zrobić cokolwiek. W obliczu zniewalającego seksualnego napięcia chciała być czymkolwiek więcej, niż obserwatorem. Ciało zareagowało na to pragnienie bardzo naturalnie. Powoli, ozdobione nowymi bransoletkami stopy Dziewczyny wysunęły się z klapek. Kobieta zamarła, gdy dotknęły powierzchni dreptaka. 
Moment zawieszenia zdawał się trwać wieczność. Zakończony został dźwiękiem zasuwanych drzwi samochodu i uruchamianego silnika. Gdy czarny van odjechał, w głowie Patrycji pozostała tylko jedna myśl. Pobiec natychmiast na plaże. W dokładnie to miejsce. Nie ważne jakie będą konsekwencje. Ze strony opiekunów za samowolną ucieczkę. Czy ze strony tego, co tam spotka.
0 notes