Text
Dobra, może urodziny mam za miesiąc, jednak prawdziwe święto, które obchodzę jeszcze bardziej niż swoje urodziny to Dzień Dziecka! 🥳
Dziś, jako iż za miesiąc końcówka „naście” w moim wieku, zmieni się na „dzieścia” postanowiłem podzielić się moją historia. Jest to moje prywatne i prawdziwe „wr my life”. Zaczynajmy. 😇
Urodziłem się 6 lipca 2000 roku w Ostródzie. Jako zdrowa, pełni sił dzidzia. Mało z tego pamietam, a szkoda. 🤪 Dorastałem w miejscowości Ryńskie. To taka mała wiocha, zaraz przy Ostródzie. Całe dzieciństwo więc spędzałem w Ryńskim, Ostródzie i Nastajkach, gdzie mam rodzinkę 🥰
Już za dzieciaka byłem trooooszeczkę inny. Kiedy moi rowniesnicy grali w pilke, ja tworzyłem w garażu dziadka przeróżne drewniane konstrukcje. Lubiłem to. Czasami budowałem domki, szałasy. Pomagał mi mój brat i przyjaciel z dzieciństwa Patryk. Na takim budowaniu, kombinowaniu zleciało mi całe dzieciństwo „bez szkolne”. 🤪
Z tego okresu, pamietam, że byłem też urwisem. Raz zamknąłem dziadka w garażu na kilka godzin, gdy ten był w środku. Podpalilem tez niechcący kilka rzeczy. Np ten sam garaż 🤣
No i przyszedł czas na szkole, przedszkole. Szybko się zaaklimatyzowałem. Miałem pierwsza dziewczynę, która razem ze mną układała puzzle. (Uwaga ciekawostka! Za dzieciaka uwielbiałem układać puzzle, teraz ich nienawidzę 🤫 ) Byłem niejadkiem, przez co często płakałem na przedszkolnych obiadach. No ale przedszkole to przedszkole. Jak szybko się zaczęło tak i skończyło. Zaczęła się szkoła, a wraz z nią - moje małe piekło. 🤭
Pierwsze 2 lata były spokojne, byłem jednym z najlepszych uczniów w klasie. Po prostu potrafiłem zapamiętywać, zczajac fakty. Co doprowadziło mnie do czerwonego paska w 4 i 5 klasie, ale o tym później. W 3 klasie pojawiły się pierwsze problemy. Niektórzy wyśmiewali mnie za to ze dobrze się uczę, drudzy za brak markowego ubioru. To nie tak, że moi rodzice nie mieli na to pieniędzy, dobrze się powodziło. Ja po prostu nie przyciągałam do tego uwagi. Ja od dziecka byłem geekiem. Lubiłem DC Comics, teorie spiskowe, teorie fizyczne, paradoksy. Do dziś się tym interesuje. Jednak chyba nie odpowiadało to moim rówieśnikom. W wakacje przed 3 klasa, zacząłem jeść trochę więcej, więcej niezdrowych rzeczy, co poskutkowało choroba, która dawała mi „ataki”. Zaczęło się w wakacje na moich urodzinach nad jeziorem. No i tak mi zostało aż do 6 klasy. Nie byłem zły, ze jestem chory. Bardziej przykro mi było, ze dzieciaki się śmieją, bo słabne na lekcji, intensywniej się pocę, czy ze żołądek mi burczy. Jak się później okazało, to wszystko było od wątroby. Przeszedłem badanka No i w 2 klasie gimnazjum wyzdrowiałem w stu procentach. Jednak niesmak po terrorze jaki zapewnili mi moi rowniesnicy pozostał. Pamietam sytuacje, gdzie samotnie jadłem śniadania, spędzałem czas na odliczaniu ile do końca szkoly. Dopiero pod koniec podstawówki moja klasa przekonała się do mnie. Nie miałem im nic za zle. Pamietam szarpanie mnie za włosy przez dziewczyny, czy chowanie mi ubrań na wf. Wieczne wyzwiska, pobicia a nawet raz kolega napluł na mnie. Wybaczyłem im to, w końcu byliśmy tylko dziećmi. 😇 Czas na gimnazjum. Ten okres mogę nazwać „złota era” mojego życia. Już na starcie poznałem fantastyczna dziewczynę w której się zakochałem. Czarnowłosa kolezanke. Nastepnie wchodziłem w niepotrzebne związki, poznawałem nowe osoby, popełniałem błędy i wyciągałem wnioski. Gdy w końcu się ogarnalem, poznałem dziewczynę, która pokochałem całym sercem, ona postanowiła ode mnie odejść. Żal i smutek trwał naprawdę długo, ale pozbierałem się. Wtedy tez pamietam, trochę inaczej zacząłem patrzeć na jedna z moich przyjaciółek. Była inna niż wszystkie. Inne zainteresowania. Inne poglądy. Po prostu inaczej się z nią przebywało. Godzinami rozmawialiśmy na skype. Serio. Czasami nawet z jej siostra. Byłem typem romantyka (HAHA) chciałem jej zaimponować a przy okazji dobrze dogadywać się z jej siostra. Jednak w tym wszystkim było najgorsze to, ze jednak przez cały okres gimnazjum nie byłem do końca sobą. Często robiłem z siebie idiotę czy kłamałem, by rowniesnicy nie poznali tej mojej drugiej strony, przez która miałem tak bardzo przej🥳🥳ne w podstawowce. Moja wielka miłość, nie wypaliła. Jednak wypaliła moja pasja, która odkryłem przy okazji, czyli nagrywanie. Stałem się youtuberem. Pierwszy tysiąc, drugi, trzeci aż w końcu dziesiąty na YouTube. Nominacja za filmik roku, meetupy, eventy, sesje. Coś wspaniałego. Potem technikum. Tu już lepiej, duży hejt, ale i tyle samo dobrych ludzi. Nie patrzyłem na to. Pierwszy tysiąc. Szczęście. Pierwsze 50 tysięcy subskrypcji. Wielkie szczęście. 80 tysięcy, duma. Mimo iż mój kanał stanął w miejscu, ja skończyłem 18 lat, na drugi dzień pojechałem do urzędu. Po kilku miesiącach już miałem własna działalność. W tym momencie wiem kim jestem. Jestem jeszcze dzieckiem. Natomiast mam własna firmę, która ma wiele filarów. Zajmuje się ona fotografia, influencerami, seo marketingiem, tworzeniem serwerów. Nie wydaje pieniędzy na lewo i prawo, oszczędzam je. Moje pierwsze marzenie najprawdopodobniej spełni się w grudniu. Wyjadę do Stanów Zjednoczonych na kilka dni. A może i tygodni. Drugie pewnie w następnym roku. Chce odwiedzić Paryż. Popełniałem wiele bledow. Były dobre chwile i zle. Miałem dziewczynę przez 4 lata technikum, jednak nasze drogi się rozeszły, dziś jesteśmy przyjaciółmi. Mam przyjaciół. Wiem na kim mogę liczyć. Jeśli chodzi o sprawy miłosne. Wciaz czekam. Czekam na kogoś, przy kim będę wiedział ze to to. Chciałbym mieć z ta osoba wspaniała historie i na to liczę. Nie chce być kims. Chce być sobą. Danielem 👑
3 notes
·
View notes