Photo
Aaaa😍. Lykke Driftwood made of birch wood. It's my new love ;) From Nashville to Poznań. Thank You @karentempler Fringe Supply Co. 🌿🌿🌿
2 notes
·
View notes
Photo
Madonna, Mistrz Bertram z Minden 1345-1415, foto from: A History of Hand Knitting. French sheppard, foto from: Forrester’s Pictorial Miscellany for the Family Cirlce. Richard Rutt, foto from: A History of Hand Knitting
Maszyna dziewiarska Williama Lee, foto from: Wikipedia
0 notes
Text
Krótka historia dziewiarstwa mężczyzn w kilku aktach z przydługim tytułem.
Pisać? Nie pisać. Pisać? Popełnić. Wydaje się, że każdy domorosły blogger musi poinformować Świat o historii swojego hobby. Jak to zrobić, by nie powielać lakonicznych informacji z internetu z jednej strony, a z drugiej by nie tworzyć ciężkostrawnej dysertacji quasi-naukowej? Ot, małe wyzwanie. Mnóstwo hipotez, mało dowodów. Czasami wręcz legendy. Jedno jest pewne … losy dziewiarstwa leżały w naszych rękach, Panowie. Zamiast jednej ryby, chcieliśmy mieć ich kilka na raz. Zaczęliśmy pleść sieci. Potem było nam zimno w stopy … zrobiliśmy sobie skarpety. I tak oczko do oczka powstawały kolejne elementy garderoby. Gdzie to się zaczęło? Pierwsze schody. Nie byłbym sobą, gdybym najpierw nie pogrzebał w literaturze przedmiotu. Okazuje się, że można znaleźć kilka publikacji na ten temat. Po nitce do kłębka jednak. Zaczęło się od pracy “The Close-Knit Cirlce. American Knitters Today”. Karry Wills (2007). Fajny wstęp, który próbuje zebrać rozproszone informacje na temat historii dziewiarstwa. Tam natknąłem się na dwa kolejne nazwiska. Monsinior Richard Rutt, angielski ksiądz rzymskokatolicki, wcześniej biskup anglikański, który pozostawił po sobie “A History of Hand Knitting”. Rutt powołując się na artefakty archeologiczne wskazuje Egipt na kolebkę technik dziewiarskich. Otóż odkryto tam sławne skarpety w koptyjskich grobowcach. Zaraz obok pojawia się nazwisko polskiej profesor Ireny Turnau, która potwierdza tezy o przybyciu dziewiarstwa z środkowego wschodu do Europy przez Italię. Tu warto przytoczyć dwie jej prace: “Historia dziewiarstwa europejskiego do początku XIX wieku” (1979) i “History of Knitting Befor Mass Production” (1995). Znane są światu znaleziska z terenów dawnego Babilonu. Dura była miastem położonym na szlaku handlowym i trudno wskazać dokładne miejsce wykonania dzianin. Warto jednak podkreślić mugolom (istotom niedziergajacym), że dzianiny wykonuje się od strony prawej do lewej, podobnie jak zapisuje się teksty w języku arabskim. Być może to zbieg okoliczności, ale otwiera spore pole do interpretacji. Czy chcemy, czy nie chcemy niestety dziewiarstwa nie wymyśliliśmy My, Polacy, ani nawet reżim Kim Dzong Una, tylko ludy pochodzenia semickiego. Znaleziska z Egiptu przypominały pierwotne techniki dziewiarskie, zbliżone do tego co jeszcze dziś wykonuje się w Skandynawii i Iranie, czyli Nalebindingu (dziergania za pomocą jednej druto-igły). Późniejsze znaleziska z terenów perskich to już klasyka dziergania znana nam współcześnie. Najstarsze znaleziska europejskie pochodzą z terenu dzisiejszej Holandii i datowane są na II w n.e. a wykonane tam fragmenty garderoby wykonane są ściegiem jerseyowym lub jak kto woli … pończoszniczym. Dowodzi to istnienia dziewiarstwa jeszcze przed podbojem Półwyspu Iberyjskiego przez Arabów. Jak widać jest sporo tajemnic w tej opowieści a informacje zebrane z różnych żródeł nie dowodzą jednoznacznie kto wpadł na genialny pomysł by z przeplatanych oczek stworzyć nie tylko ciepły, ale i estetyczny element codziennej garderoby. Dwa nowe terminy idealnie otwierają kolejny akt, którego akcja toczyć się będzie w Anglii. Znaleźliśmy się w XIII wieku skąd pochodzą dowody na zarobkowe wykonywanie dzianin. Dziewiarstwo zdobyło popularność na Wyspach Brytyjskich i szybko zaczęło być dochodowym zawodem. Tak, zdominowaliśmy tę gałąź produkcji. Nie oznacza to, że kobiety nie trudniły się nim w domowym zaciszu. Byłoby fałszem zadanym historii twierdzenie, że tylko mężczyźni dziergali. O ile kobiety wykonywały dzianiny na użytek domowy, o tyle My, faceci, zdominowaliśmy część lukratywną dziewiarstwa wykonując zamówienia dworów na … pończochy. Pomyślmy o tym w chwili gdy przepełnieni testosteronem oburzamy sie na uwierające co nie co i uwydatniające czasami za chude łydki rurki i potraktujmy je jak powrót … mody ;-) Anglia pończochą stała i szybko zaszczepiła je w całej Europie. Nosili je i mężczyźni i kobiety. To właśnie z pończochami dziewiarstwo rozprzestrzeniło się na inne kraje europejskie. By uporządkować produkcję dziewiarze zakładali Gildie. (taką Gildie rzemieśliczą posiadał również Gdańsk od roku 1620). Sztuka dziergania otrzymała procedury, wyroby cennik i standardy. Mistrz miał ucznia, który by uzyskać samodzielność musiał terminować lat sześć. Jedynie mężczyźni mogli być jej członkami (co uznajemy za niesprawiedliwe, drogie koleżanki-dziewiarki). Ale spokojnie. Dziewiarstwo w wiekach średnich reklamowała … Kobieta. I to nie byle jaka. Sama Matka Boska. Malarstwo europejskie to świetny materiał faktograficzny. Mistrz Bertram uwiecznił wykonywanie dzianiny w okrążeniach na czterech drutach przez Maryję. I nie mówi to za wiele o dzierganiu mężczyzn, ale świetnie dowodzi znajomości tej techniki już w XIV stuleciu. No tak. Chcieliśmy jednak więcej i szybciej. Zaptrzebowanie na pończochy było tak wielkie, że ręczna produkcja nie nadążała. Wymyśliśmy więc maszynę dziewiarską. William Lee w roku 1589 opatentował prototyp takowej. Wyroby były jednak tak niedoskonałe, że królowa odmówiła używania pończoch. Kolejne próby okazały się już sukcesem. Lee jednak przeniósł swoj warsztat do Francji upowszechniając nad Loarą dziewiarstwo maszynowe. I tu mamy punkt kulminacyjny dramatu. Niestety, maszyna dziewiarska była gwoździem do trumny męskiego dziergania. Na nasze szczęście klasztory żeńskie (na potrzeby liturgiczne) i kobiety przy domowych ogniskach (na użytek własny) kultywowały dziewiarstwo ręczne. Jest całkiem spora luka w historii dziewiarstwa mężczyzn pomiędzy upowszechnieniem maszyny dziewiarskiej a czasami współczesnymi. Rozproszone po księgozbiorach ryciny z XIX wieku dają dowody na zachowanie tradycji dziergania przez mężczyzn w kulturze ludowej, głównie pasterskiej. Kto z nas nie chciałby dziś wypasać owiec a przy tym mieć tyle czasu na dzierganie zamiast ślęczeć nad smartfonem w korporacyjnym pałacu? ;-)
Z Europy dzierganie przeniosło się na kontynet Nowego Świata. Znawcy tematu dowodzą jakoby sztuka ta nie była znana, np. w Peru, w czasach przed hiszpańskim kolonializmem. Na kontynet północnoamerykański przywieźli to zajęcie brytyjscy purytanie. Do Chin i Japonii dzierganie zawędrowało prawdopodobnie z hiszpańskimi lub portugalskimi męskimi pończochami :-) Japońskie słowo Meriyasu użyte po raz pierwszy w haiku z okresu Edo (XVII w.) zapożyczono prawdopodobnie z jednego z dwóch języków kolonizatorów (hiszpańskie medias, lub portugalskie meias), a oznacza tyle co angielskie stockinette stich, lub polski ścieg pończoszniczy. Hipoteza głosi jakoby miały się go nauczyć prostytutki z Nagasaki od swoich europejskich klientów (sic). Inna kwestia to tradycyjne skarpety Tabi, które Samurajowie nierzadko wykonywali sami na drutach. Tak, Panowie. Dowód, że dwa druty nie są o wiele mniej męskie niż miecz samuraja …
CDN.
0 notes
Photo
Haar. Zimna morska mgła u wybrzeży Morza Północnego. Pojawia się od kwietnia do września ... W kwietniu pojawia się zatem dziewiarska mgła ... efekt męskiego dziergania. Autorski projekt wzbogacony o wzór warkoczowy z książki Elsebeth Lavold "Viking pattern for knitting ..." Mieszanka wełny i włókien alpaki od Garnstudio DROPS design. (Lima col. 9015) Do kupienia w: www.splo-ty.pl Ilość: 650 gr./1300 m Druty: 4,5 / 3,5 mm Haar ...
0 notes
Text
Szedł szarą ulicą ...
Był listopad. Było zimno. Wydawało się, że jedynym przyjemnym miejscem jest wnętrze małego saloniku w przyziemiu. Przez szybę widział tylko coś kolorowego. Bez wyraźnych kształtów jeszcze. Dużo kolorów. Wszedł. Pachniało kawą. Tak o to przez przypadek, idąc inną drogą niż zwykle był chodził, trafił do sklepu z wełną. Od zawsze miał syndrom niespokojnych rąk i chciał działać twórczo. Malować? Nigdy nie wyszedł mu porządny koń, więc wcieleniem Kossaka nie był. Malczewskiego wolał oglądać niż go naśladować. Śpiewać? Ledwo stukał takty na lekcjach muzyki. Tańczyć? Wyuczony 2 na 1 pozwalał zachować twarz, no i nie deptał w tańcu partnerek, co uważał za dużą zaletę. Co mógł robić? Wszedł. Został. Zaprzyjażnił się z Dobrochną. Kobietą zdolną, z ogromnym poczuciem humoru i określonym charakterem, który robił z niej prawdziwą mentorkę. Ciepłą, pomocną, życzliwą … Nauczyła go dziergać. Wsiąkł w towarzystwo poznańskich Splotów. Poznał inne zdolne kobiety. Anna, Alicja, Jola … Uczył się, dziergał i pruł … Popełniał szaliki i kominy … aż po dwóch latach zrobił coś noszalnego.
Same zdolne kobiety. Kreatywne i dziergające. I może dwóch facetów. Tak, Panowie, pozwoliliśmy zepchnąć dziewiarstwo na zapiecek. Oddaliśmy je w ręce babek i matek. Sami owijaliśmy je w geriatryczny kokon. Czas na zmiany. Dziewiarstwo to nie kwestia gender ale kultury. W naszej uwielbiamy dzielić aktywność na męską i niemęską. Ma to taki sam sens jak dzielenie zadań dla lewo i praworęcznych.
Jeśli myślisz by działać i tworzyć … cokolwiek … to nie myśl. Rób, działaj, twórz. Czerp satysfakcję z tworzenia własnymi rękoma. A jeśli chcesz robić na drutach … napisz. Wiem jak zacząć ;)
3 notes
·
View notes