Text
Prolog
N“Oddział czternasty. Na miejsca.”
Głos wydobywający się z głośników rozbrzmiał po całym pomieszczeniu.Białe i nieskazitelnie czyste ściany przestały wydawać się takie idealne w momencie, kiedy rozpoczęło się odliczanie. Poczułam niepokój, wiedząc, że przyjdzie mi zmierzyć się z tym, co jest po drugiej stronie. Robiłam to po raz pierwszy. Po raz pierwszy od pięciu lat siedzenia w zamknięciu, dostałam szansę na ratowanie świata. Oddział czternasty składa się z czternastu osób - jest to największa formacja, która nie może oddalić się od kapsuły dalej, niż na dwa kilometry. Nie ufają nam. Twierdzą, że nie jesteśmy w stanie działać na rzecz innych, bo sami potrzebujemy pomocy w odnalezieniu się. Mogą mieć rację. Każdy słucha personelu jak Boga, a ja? Jestem jedną z niewielu, która wie, że życie w zamknięciu nie wpływa na nas dobrze, że robią nam pranie mózgu, że chcą nas sobie przyporządkować. Wszędzie wietrzę podstęp, ale nie mogę nic zrobić - nie liczę się. Władzę ma personel, oddział pierwszy, drugi i trzeci. Dołączenie do tych oddziałów to moje dziecięce marzenie, które nigdy się nie spełni. Nigdy nie będę wystarczająco dobra, by stawić czoła naszemu światu sama lub tylko z dwoma towarzyszami.
“3....”
Za chwilę.
“2...”
Wstrzymałam oddech. Może to jednak za wcześnie? Boję się. Boję się tego co jest po drugiej stronie.
“1...”
Nabrałam masę sztucznego powietrza w płuca. Dam radę.
“Postępujcie zgodnie z komunikatami, a wyjdziecie i wrócicie żywi.”
Nie dam rady.
“Nałóżcie maski, które leżą na stoliku przed każdym z was.”
Nałożyłam maskę. Dam radę.
“Załóżcie kaptur i zapnijcie je na czwarty zamek.”
Czwarty zamek? Zamków jest sześć. Im więcej należy zapiąć, tym większe zanieczyszczenie powietrza jest po drugiej stronie. Zapięłam kaptur.
“Wyjmijcie z kieszeni rękawice i zapnijcie je na drugi zamek.”
Dam radę.
“Weźcie plecaki ze stolika i załóżcie je na oba ramiona. Następnie zawiążcie linki plecaków wokół talii.”
Dam radę.
“W szufladce stolika znajduje się broń. Ostrożnie schowajcie ją do pierwszej kieszeni na waszym pasie i zamknijcie kieszeń.”
Po co nam broń? Wiele czytałam o ludziach, którzy od zbyt dużego promieniowania radioaktywnego zaczęli się mutować i przybierać najróżniejsze formy. Najgorsze jest to, że żyją, na początku są świadomi, a później tracą kontrolę, szaleją i nie są już sobą. Uśmiercanie ich to dla nich zbawienie... ale to tylko bajki... prawda?
Stoliki, które stały przed każdym z osobna zaczęły powoli znikać w otworze w podłodze, która po chwili się zamknęła. To już czas.
“Nie wolno wam się rozdzielać. Nie wolno wam do siebie strzelać. Nie wolno wam atakować, jeśli nie jesteście atakowani. Idziecie za kierownikiem oddziału, który ma na sobie czerwone rękawice. Powtarzam. Nie wolno wam się rozdzielać. Nie wolno wam do siebie strzelać. Nie wolno wam atakować, jeśli nie jesteście atakowani. Idziecie za kierownikiem oddziału, który ma na sobie czerwone rękawice. Wasze zadanie to wykonywanie poleceń kierownika oddziału. Idziecie w celu zdobycia żywności. Powatrzam. Wasze zadanie to wykonywanie poleceń kierownika oddziału. Idziecie w celu zdobycia żywności. Wrócicie z nią lub bez niej. Liczy się bezpieczeństwo. Oddział nie może przekroczyć linii zielonej, położonej dwa kilometry od kapsuły. Wróćcie zdrowi.”
Ogromne drzwi kapsuły zaczęły się rozsuwać, a do wnętrza pomieszczenia zaczęła wpadać ogromna ilość światła. Wszyscy odruchowo zasłonili oczy, opórcz kierownika oddziału stojącego na przedzie. Stał nieruchomo i czekał, aż drzwi otworzą się całkowicie. Gdy to nastąpiło podniósł do góry prawą rękę. Czekaliśmy na znak. W tym czasie patrzyłam na stepy, które wydawały się nie mieć końca. Więc tak wygląda teraz ziemia?
Kierownik z impetem opuścił rękę i wszyscy w ułamku sekundy ruszyli do biegu. Nieco opóźniona szybko wyrównałam formację i poczułam chęć oddechu. Oddechu prawdziwym powietrzem, nie tym laboratoryjnym. Uświadomiłam sobie, że ziemia naprawdę istnieje i nie są to tylko książkowe wymysły. Poczułam, że żyję w tym świecie mimo, że jestem od niego całkowicie odcięta.
~~~~
0 notes