Tumgik
kosakovsky · 6 years
Text
Żyjemy w czasach, w których ludzie nie umieją się ze sobą komunikować (wywiad).
Jak o sobie mówi - staruszek w ciele młodego mężczyzny. Na kilka tygodni przed premierą debiutanckiego mini-albumu rozmawiamy z KOSAKOVSKY’m o muzyce, dzisiejszym pokoleniu oraz o… miłości.
A: Wydajesz swój debiutancki materiał. Jakie to uczucie?
K: Prawdę mówiąc, wydawanie muzyki to coś zupełnie nierealnego. Sam proces tworzenia jest doznaniem kompletnie kosmicznym. Każdy z nas doświadczył tego procesu głównie w szkole, jednakże wtedy raczej jest to wypadkowa, np. tego co nauczyciel nam podpowie. Im stajemy się starsi i bardziej doświadczeni, tworząc odczuwamy większe emocje. Jest to swojego rodzaju retrospekcja. Muzyka jest moją ucieczką, terapią od tego wszystkiego czego doświadczyłem.
A: Na swoim facebookowym profilu opisujesz się słowami "człowiek, który lubi pisać smutne piosenki". Twoje piosenki są bardzo rytmiczne, wręcz można przy nich tańczyć. Skąd takie określenie?
K: Faktycznie tak jest. Moje niektóre kawałki są bardzo taneczne, jednakże mało która osoba zwraca uwagę na słowa. A one praktycznie stanowią trzon utworu. Większośc współczesnych dyskotekowych piosenek nie ma żadnego przekazu. Żyjemy w czasach fast-foodowej muzyki, gdzie słowo nic nie znaczy. Zawsze chciałem pisać piosenki, które są oryginalne. Nie chcę tworzyć czegoś, co będzie zapomniane po trzech minutach. Nie chce i nie będę pisał piosenek o niczym (śmiech). Muzyka powinna być podyktowana emocjami, doświadczeniem. Wtedy jest prawdziwa.
A: Do pracy nad krążkiem zaprosiłeś Michała Wasilewskiego - producenta odpowiedzialnego za brzmienie zespołu XXANAXX.
K: Tak, Michał jest fantastycznym producentem. Wspólnie pracowaliśmy nad jednym utworem. Konkretnie wiedzieliśmy co chcemy stworzyć. Przyszedłem z muzyką, Michał to zaaranżował, wyprodukował. Jestem wielkim fanem XXANAXXu, zatem musiałem wykorzystać tę okazję.
A: Jak u Ciebie wygląda proces twórczy? Ile trwa napisanie jednej piosenki?
K: Kreacja to proces, który jest zwykłą zagadką. Nie wiesz kiedy się pojawi, nie wiesz co Cię zainspiruje. Czasem zwyczajny przypadek zadecyduje o czymś, z czego powstanie utwór. Wielokrotnie miewałem sytuacje, w których np. dźwięk sygnalizacji świetlnej idealnie współgrał z dźwiękiem gazującego motoru. Czasem jest tak, że ta melodia utkwi Ci w głowie, czasem gdzieś wylatuje i zapominam o niej. To samo tyczy się słów.
A: Jakie dałbyś rady początkującym muzykom?
K: W sumie ja jestem debiutantem, ale pewnie masz na myśli osoby, które myślą o związaniu się z muzyką (uśmiech). W obecnych czasach najbardziej razi mnie brak konsekwencji przy wykonywanych przez nas czynnościach. Jesteśmy nastawieni na natychmiastowy sukces, który zwyczajnie może nigdy nie nadejść. Brak konsekwencji objawia się tym, że szybko zmieniamy dziedziny. Jeśli chcemy być aktorami, to próbujmy. Obecnie to wygląda tak, że brak szybkiej kariery w danej dziedzinie skutkuje zmianą jej na inną. Pamiętajmy, że sława jest wypadkową tego co robimy (jeśli jest to dobre). Wiele osób pragnie sławy, a nie o to chodzi. Nie można zbudować kariery czy też autorytetu na krótkim epizodzie, o którym wszyscy zapomną. Szybciej niż nam się wydaje. Gdzieś kiedyś usłyszałem, że dobrą piosenkę napiszemy dopiero po stu napisanych przez nas utworach. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to prawda. Muzyka także potrzebuje warsztatu, z czasem nabieramy większej świadomości słowa. Stajemy się artystami bardziej dla siebie krytycznymi. Każda początkująca osoba pierwszą swoją piosenkę chce nagrać w studiu, najlepiej ze świetnym producentem. Rzeczywistość jest inna. Zanim coś damy ludziom zapytajmy się sami siebie "czy ja bym to kupił? czy ludziom się to spodoba?".
A: Co sądzisz o "szybkich karierach" w show biznesie?
K: Coś co szybko spodoba się ludziom, równie szybko się im znudzi. Świetnie jest być osobą, w którą ktoś tak bardzo wierzy oraz inwestuje. Szybka kariera nie jest czymś co mnie interesuje. Goniący dziennikarze też nie są czymś o co chciałbym zabiegać. Ja zwyczajnie skupiony jestem na muzyce. Największą przyjemność sprawia mi na tę chwilę tworzenie. Doskonale wiem co chcę grać, jestem świadomy tego co chcę przekazać. Do pewnego etapu trzeba dojrzeć. Mając szesnaście lat także myślałem, że jestem już ukształtowaną osobą. A dziś łąpię się na tym jakie brednie wygadywałem dwa lata temu (śmiech). Zazwyczaj szybkie kariery dotyczą osób bardzo młodych, które wątpię by wiedziały co chcą zakomunikować. Treści poruszane w piosenkach dotyczą kwestii, których nigdy nie przeżyły.
A: Na co dzień pracujesz w dużej agencji reklamowej. Korporacyjna praca to coś, czego artyści unikają. Jak godzisz te dwie różne dziedziny?
K: Zdaję sobie z tego sprawę, że korporacyjny model pracy stanowi całkowite przeciwieństwo idei artyzmu. W dużych firmach liczy się coś takiego jak procedury, czas. Elementy te praktycznie nie istnieją w życiu artysty, ponieważ ograniczają wolność artystyczną. Nie ma nic gorszego niż presja czasu. Ja znalazłem w sobie coś, co ze sobą idealnie współgra, taka moja krzywa Gaussa. Z jednej strony mam tę korporacyjną, a z drugiej artystyczną prostą. Przecinające się proste, to coś co w sobie wypracowałem.
A: Czy nie boisz się, że kiedyś przestaniesz tworzyć? Czy nie boisz się, że kiedyś nie będziesz miał o czym pisać?
K: Szczerze, to tego się zupełnie nie boję. Lęki takie pojawiają się zawsze po tym jak wydajemy, np. swój debiut i zadajemy sobie pytanie "i o czym teraz ja mam tworzyć?". Doświadczenie życiowe nauczyło mnie, że młodzieńcze zakochania, które były głównym motorem do napisania moich utworów minęły. Już nie zakochuję się jak nastolatek. Ba! Już zwyczajnie się nie zakochuję od pierwszego wejrzenia. Ku zdziwieniu niektórych osób! (uśmiech) Śmiało mogę stwierdzić, że jeśli ktoś ma obawy przed tym, że skończyła się jego inspiracja, bo przyszło ustatkowanie, to jest w błędzie. Jestem w stanie rozbudzić w sobie takie same odczucia przeżywając sztukę. Oczywiście coś o czym z Tobą rozmawiam, może być dla kogoś totalnym kosmosem, to ja zwyczajnie to sobie poukładałem. Odpowiadając na Twoje pytanie, to nie obawiam się tego, że kiedyś nie będę miał o czym pisać. Zapewne będą to bardziej dojrzałe i świadome dzieła.
A: Skoro poruszyłeś temat inspiracji, to powiedz nam o swoich inspiracjach. Może ktoś Cię zainspirował?
K: Nie piszę utworów, w których kontempluje swój szczęśliwy stan. Zwyczajnie dobrze mi się pisze wtedy kiedy jest mi źle. Piszę wtedy szybko i intensywnie. Negatywne doświadczenia są czymś przykrym w naszym życiu, ale dla mnie stanowią element inspiracji, bądź też terapii. Tak sobie układam na nowo życie. Moje pierwsze sto utworów dotyczy jednej osoby, potem ten bilans malał. Teraz nie jestem w stanie powiedzieć czy pisze o kimkolwiek. Raczej gdybam nad tym, co by było. Inspiruje mnie życie, ludzie oraz ich historie. O nich najlepiej mi się pisze.
A: Zatem jesteś singlem?
K: Patrząc na obecne czasy, jest to chyba najlepszy wybór. Żyjemy w czasach, w których ludzie nie umieją się ze sobą komunikować. Obecnie lepiej założyć kolejny profil niż zwyczajnie być z kimś szczerym. Wśród znajomych w moim wieku nie ma kilkuletnich związków.  Oczekujemy od kogoś mnóstwa rzeczy, samemu prezentując sobą niewiele. Na pierwszy rzut oka nie jestem może najprzyjemniejszą osobą (uśmiech). Bije ode mnie chłód, sprawiam wrażenie samotnika. A jak dobrze wiemy, samotność jest towarzyszką wewnętrznej siły człowieka, która przyciąga i zniewala otoczenie. Kiedy przychodzi bliższe poznanie, ludzie widzą, że jestem osobą pełną najróżniejszych emocji.
A: Wolisz jak się do Ciebie ktoś zwraca Piotr czy KOSAKOVSKY?
K: Piotr to moje imię, które bardzo lubię. KOSAKOVSKY, to moje alter ego. Postać, która jest częścią mnie. Nierozerwalnie. Różnicy nie ma, bo zareaguje na każde (śmiech).
A: Kto jest Twoim ulubionym artystą?
K: Jestem wielkim fanem Grimes. Mimo wielkich niedoskonałości wokalnych jest genialną artystką. Ostatnio robi się bardziej komercyjna, ale zawsze będę ją cenił. Płyta "Visions" jest genialna. Jeśli pytasz o kogoś znanego, to bardzo lubię płytę "The Fame" Lady Gagi. Uważam, że wprowadziła sporo świeżości do muzyki, mimo tego, że mocno nawiązuje do lat 80'. Często wracam też do płyty "Racine Carre" Stromae.
A: Podobno twórcy zwracają sporą uwagę na elementy, których ludzie nawet nie zauważają. Czy u Ciebie wygląda to tak samo?  
K: Dokładnie jest tak jak mówisz, ale nie dotyczy to jedynie twórców. Jeśli ktoś jest rzemieślnikiem, zauważa mankamenty, bądź walory cudzej pracy. Stolarz, kierowca, artysta - tę samą cechę posiada każdy z nas.
A: Swoją mini-płytę nazwałeś "Jaded". Skąd pomysł na taki tytuł?
K: Długo szukałem słowa, które mogłoby przedstawić mój obecny stan. Wyraz "Jaded" czyli w dosłownym tłumaczeniu oznacza "zmęczenie od ciągłego próbowania" opisuje mój obecny stan. Tyczy się to dosłownie każdego aspektu mojego życia. Młodość wiąże się z ciągłym próbowaniem, popełnianiem błędów. Dziś, mając prawie trzydziestkę na karku zwyczajnie nie chce mi się (śmiech). Gdybym miał możliwość cofnięcia czasu, to zapewne bym to zrobił. Na pewno nie wszedłbym w pewne relacje, wybrał może inny kierunek studiów, zaprzyjaźnił się z innymi ludźmi. Prosta sprawa. To chyba ten etap w moim życiu, w którym albo zwariuje, albo całkowicie je zmienię (śmiech).
A: Sporo uwagi poświęcasz swojemu duchowemu życiu.
K: Oczywiście. Być może coś co chce zakomunikować jest dla wielu osób niezrozumiałe, ale taki już jestem. Nie lubię prostych komunikatów. Zmuszam ludzi do myślenia, analizowania pewnych zjawisk. Nie jest to świadectwo mojej pyszności, bądź zarozumiałości. Przedstawiam trochę inny punkt widzenia.
A: Grałeś kiedyś w szybkie strzały?
K: Nie, zróbmy to!
A: Kawa czy herbata?
K: Kawa!
A: Wschód czy zachód słońca?
K: Wschód!
A: Horror czy komedia?
K: Horror!
A: Poezja czy proza?
K: To i to!
A: Kolacja we dwójkę czy intensywny poranek?
K: Intensywny poranek!
A: Spiderman czy Batman?
K: Spiderman!
A: Randka w kinie czy spacer?
K: Spacer!
A: Rower czy autobus?
K: Rower!
A: OK, mamy to za sobą! Powiedz mi czy zaczynając myślałeś, że nagrasz płytę?
K: Zaczynając wszystko wydawało mi się takie nierealne. Patrząc z perspektywy czasu widzę jak byłem uroczo naiwny. Jednak nie czekałem na to, że ktoś mnie zauważy. Sam ciężko pracowałem. Do tej pory pamiętam swoje pierwsze piosenki. Nucąc je, sam się do siebie uśmiecham, bo wiem jaki progres zrobiłem, jak się rozwinąłem. Wydaje mi się, że mój upór zwyczajnie się opłacił. Śpiewać umie wiele osób, pisać muzykę już nie. Młodzi ludzie mimo wielkich talentów nic z nimi nie robią. Nie rozumiem tego, że ludzie czekają na swoją kolej, a nic ku temu nie robią. To nie jest tak, że wytwórnie na nas czekają. Mamy teraz takie czasy, że śpiew to nie wszystko. Dziś musisz mieć pomysł na siebie, musisz mieć świetny materiał i charyzmę. Paradoks prawda? Można zrobić globalną karierę w muzyce nie umiejąc śpiewać (uśmiech).
A: No właśnie, zaczynałeś jako tekściarz, a dziś piszesz dla siebie.
K: Moje pierwsze piosenki lądowały na youtubie i w ten sposób mogłem sprzedawać swoje dzieła. Przez jakiś czas współpracowałem z nowojorskim artystą. Potem to umarło.  Wydaje mi się, że tak jest lepiej. Pisząc sam dla siebie nie czuje presji. Nic nie zaburza mojej kreatywności. Nie słyszę "napisz mi piosenkę o tym", piszę o czym chce.
A: Jaka jest idea Twojej muzyki?
K: Idea, to podniosłe słowo (uśmiech). Chciałbym, aby moja muzyka pomagała ludziom wyjść z sytuacji, w których sobie nie radzą. Chciałbym zakomunikować, że faktycznie teraz jest słabo, ale to minie.
A: Nie czujesz się odpowiedzialny za cudze łzy?
K: Taka moja rola (uśmiech). Poruszane kwestie nie towarzyszą nam w najlepszym okresie naszego życia. Kiedy jesteś szczęśliwą osobą to słuchasz muzyki, a jak jest Ci przykro, to słuchasz słów. Ktoś się może identyfikować z tym, o czym piszę, albo i nie. Dla mnie, jako twórcy tworzenie ma sens, nawet jeśli moim odbiorcą będzie jedna osoba.
A: Czy masz już wizję kolejnego albumu?
K: Należę do osób, które nic nie planują. Nie wiem jeszcze jak on będzie brzmiał, bo nie wiem co przyniesie życie. Chciałbym, aby kolejny album był lepszy (uśmiech).
A: Dziękuję bardzo za rozmowę!
K: Również dziękuję!
0 notes
kosakovsky · 7 years
Audio
0 notes