Pudełko jej szpilek
Śnieg pada za oknem
Nadchodzi rocznica
Zły czas, żeby wspomnieć
Zły czas, żeby pisać
Dwa słowa do rymu
Świt, jak tamten - blady
Co było - to było
Niewarte ballady
Co było, to było
Nie całkiem jak chciałem
Dwa lata mijają
Dwa lata (niecałe)
Dwa lata mijają
Przy Hampstead zacisze
Dwa lata mijają
Śnieg pada
Ja piszę
Co było, minęło
We mgłach się rozpływa
Hotele, choinki
Szpitale, Zanzibar
Dziś mieszkasz nad rzeką
Z nadziei i mgieł
Dwa słowa, od nowa
To miasto na “L”...
Co było (to było)
Obrzydza, zachwyca
I jasność pomroczna
I mroczna rocznica
I jasna cholera
I wieczór w “u Neda”
I Nowy Orlean
I to, czego nie ma
Co było, nie było
To wszystko - co na nic
Dwa słowa, od nowa
W tym mieście bez granic
Przy parku, nad mostem
Ty tam, ja wciąż tu
Historia nienowa
Zblakłe deja-vu
Co było
Niedawno
Dwa lata - za miesiąc
Zachwyca, obrzydza
Ty mieszkasz nad rzeką
Co było, minęło
Co nigdy nie mija
Co wraca, powraca
Zakręca, zawija
I mosty na rzece
Tej z mgły, tej z nadziei
I mosty, płonące
I Nowy Orlean
Mej śmierci życzenie
Mieszkanie - melina
Milczenie, pieprzenie
Nasz los, Karolina
Tequila w hotelu
Srebrniki (a ile?)
Znalazłem pudełko
Pudełko twych szpilek
Co było - powraca
My - tak nie dla siebie
Twe szpilki - i zdrada
Ja piszę, ty - nie wiem
Luty 2021, Belsize Park
0 notes
...bo zapytała, jaka jest
Szkicuję
Kiedyś, raz widzianą
Spalony most, nie zdany test
Z pamięci, wspomnień i obrazów
Bo dziś spytała - jaka jest?
Myślę, że pachnie ciut jak łąka
I troszkę może - jak psia sierść
Ledwo pamiętam jak wygląda
Trudno zapomnieć jej - że jest
Jej byt gdzieś w myśli się zaplątał
Nieoznaczoność jej zakazu
Arytmetyka samych zer
Pękają serca z jej rozkazu
W sekretnych snach Królowej Kier
Z pamięci szkic do jej obrazu
Szkicuję
Z wspomnień zasłuchania
Z tego co było, będzie, jest
Z tego co było do przegrania
Spalony most, nie zdany test
Spytała, jaka jest
Siła natury
Uśmiech losu
Ciemność Egiptu
Chłód poranka
Piruet mgły
Odprysk kosmosu
Dziecięca wyliczanka
Jak ujmująca wiersza strofa
Jak wciągająca zgadywanka
Jaka to piękna katastrofa
Jaka to piękna niespodzianka
...
Szkicuję ją
Odłamek losu
Jej oczy - niezapominajki
Szkicuję - Ona
Odprysk chaosu
Ona - księżniczka nie-z-tej-bajki
Belsize Park
21 December 2020
3 notes
·
View notes
V
Szare nagietki, sny nie-umarłej,
Most poprzez nicość, mur Avalonu,
Królestwo marzeń, złote rogatki,
Zaraz za drzwiami - starczy wyjść z domu.
Zmieniona w kamień, stałaś na progu
Królestwa Szronu.
Twój czas był piaskiem, rozpacz milczeniem,
Księżno Rozpaczy, po co marzyłaś?
Księżno Popiołów, po co Ci prawda?
Po co Ci wiara? Po co Ci miłość?
Dla nie-umarłych nie robią złudzeń,
Księżno Naiwnych, po co wierzyłaś?
W miłość - na lodzie, miłość - na żarty,
Po co Ci miłość? - Twoja jest pustka
Najczystsza z czystych, najdoskonalsza,
Najniewinniejsza, Bosko-nieludzka.
Masz to spojrzenie - znam je tak dobrze
Być może z lustra.
Kwiaty dla Ciebie, Księżno Popiołów,
Dla Algernona - szare nagietki.
Bilet do Nikąd z Królestwa Szronu,
Szkic do tragedii, portret z pamięci,
Szary, przybity na drzwiach katedry
Portret Violetty.
16-VII-1997, pociąg Suwałki-Warszawa
0 notes
Epitafium dla V - sequel
Szare nagietki dla nie-umarłej
Tak jak przystoi.
Popiół z nadziei, słodycz przegranej,
Gorycz spokoju.
Cóż mam Ci życzyć,
Księżno Rozpaczy, Królowo Szronu?
Cóż mam powiedzieć, co mogę zrobić
Jak mam Ci pomóc?
Wybrałaś drogę pod ołtarz z lodu
W sukni z pajęczyn.
Życzę Ci ciszy - dla nie-umarłych
Nie robią szczęścia.
Uciekłaś w nicość za kotarami
Z szarego śniegu.
Księżniczko Pustki, życzę Ci - nie śnij
Albo się nie budź.
Szare życzenia dla nie-umarłej
Cóż jeszcze życzyć?
Tak mało płaczu, jak to możliwe
W Twoim nie-życiu.
Cóż dać Ci mogę
Na nową drogę
Na biały ślub?
Spalone mosty,
Łańcuch na nogę,
Kamień na grób.
Lato 1998, Suwałki
0 notes
E.pilog
Ty
Dobrze wiesz, jak jest
Niespisany wiersz
Niewyśniony sen
Ja
Tysiąc dróg na skrót
Niezagranych nut
Tysiącletni lęk
Tysiącletni chłód
My
Wszystko, co się stało
O ten raz za dużo
O tysiąc za mało
Ty
W zakazanym niebie
Wyciągnięcie ręki
Błękitny lód-9
Ja
Wśród ostatnich pierwszy
Już nie piszę wierszy
Już nie pragnę ciebie
My
Wszystko takie proste
Jak z telenoweli
Jak z kartek Masłowskiej
Mamy, cośmy chcieli
Wspólny autoportret
Ty
W zakazanym niebie
Nie wyśniony sen
Nienawidzę Ciebie
Ja
Słowa w szklanej ramie
Recenzja na ścianie
Jeszcze jeden telefon
Do ciebie
Chyba 2003, Warszawa
0 notes
Kali
(dla Ewy S)
„Ruszył za nią ze Złamanego Serca do Rozpaczy, czując, jak własne serce podchodzi mu do gardła, a gdy nagą kładł ją na tapczan, gdy swą dłoń kładł na łagodnych krągłościach jej brzucha, pojął, że zaprawdę Kubera był najpotężniejszym z Lokapalów, bo przepełniło go bez reszty uczucie, któremu był ten pokój poświęcony, nawet wtedy, gdy poruszyły się w nim własne namiętności. Opadło go nagłe uczucie rozluźnienia, zaraz potem jakieś dławienie w gardle, opadły go westchnienia a w oczach zapiekły go ostatnie łzy...”
R.Zelazny
Martwe słowa spalimy na stosach
Zapomnimy nasz mur z martwych myśli
Naszym wspólnym Edenem będzie wspólna Golgota
Zrozumiemy oboje, że nie Ciebie nie-kocham
I nie z Tobą mój nie-ślub z nienawiści
Trzy dni martwej nicości w Zamku zwanym Rozpaczą
(Po trzech latach Trzy Siostry zamieniły się w słuch)
Czasem trudno zrozumieć, czasem łatwo wybaczyć -
W martwym sercu nie ma miejsca dla dwóch
Nie umiemy inaczej - Ty inaczej nie umiesz
Jeden płacz nam pisany na spotkaniu dwóch dróg
Nie możemy inaczej - Ty inaczej nie możesz
Ja zrozumiem, jak zwykle
Ja, dotknięty-przez-ogień
Ciebie-Rozpacz - dotkniętą-przez-lód
Martwe słowa spalimy na stosach
Zapomnimy nasz mur z martwych myśli
Naszym wspólnym Edenem będzie wspólna Golgota
Zrozumiemy oboje, że nie Ciebie nie-kocham
I nie z Tobą mój nie-ślub z nienawiści
Będlewo, marzec 1998
0 notes
Ona
Ona nie jest
Zweikurbelmaszyna w kolorze optymistycznej
Choć brudnej
Zieleni
Wydaje hałas dość przeraźliwy
Pół-wypita herbatka z lukrecji
Którą ona
Ona nie jest
Zastrzyki z kwasu hialuronowego
Dwanaście mgnień jesieni
Powtórka z rozmowy
Szedłem wtedy nad kanałem,
Nie Regenta
Tym innym, na wsi
W tamtej wersji był jeszcze
Aromatyczny buldog
Przycinanie drzewa za płotem nie pomaga w medytacji
(Ona nie jest)
Pół-żart M, co-ja? a właśnie że tak, na jednej ręce
Ona nie jest
Jak nazywało się to miejsce
O którym mówiła
(?)
(tak śmiesznie jakoś)
Gdzie nie pozwalają zacząć medytacji
Póki nie wypije się herbatki
(przyjedziesz? Już będzie po lockdownie!)
I gdzie konie z grzywami biegną brzegiem
Pretensjonalnie nieco
Ona nie jest
Dziś jest cisza
Drzewo przyzwyczaja się do swojego nowego odbicia
Tak jak jego sąsiad
Z lewej
(A może z prawej?)
Dziś maja przyjść lotosy do moich buteleczek
Ona nie jest
Więc staram się nie myśleć o smaku kwaśnego mleka w
Jej ustach
Bo to nie wypada
23 Maja 2020, Belsize Park
0 notes
Hello World
Ciąg okoliczności such-as-but-not-limited-to (że użyję prawniczego żargonu) lockdown miasta Londyn z uwagi na Czas Zarazy sprawił, że przyszło mi do głowy założyć poetyckiego bloga.
Jako, że u mnie zazwyczaj “słowo zaraz w czyn przerasta”, niniejszym - witam w moich skromnych, blogowych progach.
Tytuły nigdy nie były moją mocna stroną, stad tez wykręt cytatem z “Rejsu”. Wrzucając pierwszą rzecz, którą kiedykolwiek napisałem zauważyłem, że jeszcze rok z malutkim hakiem, i będę mógł splagiatować Jaskra i dać temu blogowi tytuł “pół wieku poezji”.
0 notes
* * * * * (dla Agnieszki)
W czasie wielkiej ciemności Ty byłaś światłością
Gdy szalały demony, wyły stada harpii
Cieśla zmartwychpowstał, Bóg pozostał martwy
W czasie kłamstwa i zdrady Ty byłaś szczerością
Błyskawica z kryształu przecinała niebo
Hamlet umarł na krzyżu i wszyscy klaskali
Jeźdźcy chcieli już ruszać-zabrakło czwartego
Ktoś zasunął kurtynę-Elvis wyszedł z sali
W czasie wielkiej ciemności, Ty byłaś radością
Odchodziłem do nikąd-powiedziałaś „zostań”
Wyzywałem wiatraki-nie pytałaś „dlaczego”
Pośród stu zauroczeń Ty jesteś miłością
Lleida, listopad 1996
0 notes
P.S.
dla E.VV.
W jakiejś innej prawdzie
W jakimś innym cieniu
W jakimś innym kłamstwie
W czyimś innym wspomnieniu
Kiedy to, co bez sensu jeszcze miało sens
Na plaży z brylantów
Cienie z Providence
W jakimś innym dramacie
W czyimś innym westchnieniu
W jakimś innym schemacie
W jakimś innym złudzeniu
Wszystko, co kochałem
Wszystko, w co wierzyłem
Autoportret w krysztale
Kim jesteś-ja byłem
Wszystko, za czym tęsknie
Wszystko, czego nie chcę
Ckliwy melodramat
Koronki na wietrze
Mały, szary nagietek
Nim rozkwitnie-zwiędnie
Kim jestem - Ty nie bądź
Kim jestem - Ty będziesz
Warszawa, lato 2003
0 notes
M
Kochałem, czekałem
Patrzyłem, widziałem
Wiatr był z Tobą, alea iacta est
Tęsknota spełnienia
Niepokój, niepokój
Że nie może - ale jednak jest
Patrzyłem, widziałem
Spadł śnieg - nie za dużo
W takt wskazówek
Tam Ty, tutaj ja
Mój toast goryczy
Mój toast spełnienia
Za nadzieję, co na przekór trwa
Patrzyłem, widziałem
Z dwóch pragnień splątanych
(czekałem)
Ściegiem marzeń przyszły los na się tkał
Nie mogliśmy inaczej
Ja inaczej nie chciałem
Patrzyłem, ciągle Twój, wciąż ja
Dotyk pędzla na twarzy
(chyba miękki ten dotyk)
Come what may
(Rób ze mną, co chcesz)
W takt wskazówek
Wskazówek
Czekałem, czekałem
Czekałem
Iacta alea est
Czego chciałaś, dostałaś
Czego chciałem, dostałem
Z dwojga pragnień
Którym nic nie podoła
W takt wskazówek, wskazówek
Do środka, do koła
Kochałem każdy Twój ruch
Kochanka, wybranka
Morgiana, walkiria
Lodowa blondynka
Jak granit
Gołębi puch
Patrzyłem, widziałem
Ty w tańcu zwycięstwa
Mróweńka, jutrzenka
Tak piękna, zbyt piękna
Smak szczęścia
Bukiet białych róż
Kwiecień 2019, Northern Line from Belsize Park to Kings Cross
0 notes
* * *
Dla E.
Błękitno-szara chwila przed świtem
Wybrzmiewa nocy ostatni akord
Senne widziadła drżą na suficie
Spłoszone nikną senne majaki
Na szronie błyszczą pierwsze promyki
Niebo na wschodzie zaczyna szarzeć
Ty pewnie w łóżku - z kolejnym nikim
Ja - w drżących cieniach szukam Twej twarzy
Szukam Twej twarzy wśród mgieł poranka
Leżysz daleko, wśród cudzej ciszy
Ty, przyjaciółka, ze snów kochanka
Sto miar radości, sto miar goryczy
Chwila bliskości, senne wspomnienie
Pół urojone, pół nieprzytomne
Sto miar goryczy, sto miar radości
Ty nie pamiętasz - ja nie zapomnę
Zimny, lodowy deszcz tłucze w szyby
Twą nieobecność czuję jak dotyk
Błękitny płomień adrenaliny
Twój głos w słuchawkach - cyfrowy erotyk
Myśli zgubione, w Piekle, czy w Niebie
Wracają do mnie - klucz czarnych ptaków
Miłość do tamtej, miłość do Ciebie
Dominantowy, czarny tetrachord
Ty, mój niepokój, nienasycenie
Krok z głową w chmurach, mój gwóźdź do trumny
Mój uśmiech losu, zauroczenie
Ósmy krąg piekła, ósmy grzech główny
Wybacz, że piszę ten wiersz dla Ciebie
Wybacz, że piszę go tak poważnie
Wybacz, że znaczysz dla mnie tak wiele
Wybacz mi, proszę, że tak Cię pragnę
Wolskie, 1999
0 notes
Na śmierć poety
W amfiteatrze pod gwiazdami
Palicie setki zapalniczek
Złote iskierki pożegnania
Wabiące ćmy nagrobne znicze
Wyraz uznania
Dla Tego, kogo z wielkiej sceny
Żegnają pieśnią, choć fałszywie
Lecz nie słyszycie fałszowania
Głusi i ślepi, ale chciwi
Złączenia w akcie przeżywania
Był wielki-wiecie to z gazety
Więc płaczcie, półanalfabeci
Zapłaciliście za bilety
To wasze święto pojednania
Gala na śmierć poety
Już każdy z was czuje się lepszy
Poezja wzrusza jak schabowy
Chociaż nie rozumiecie wierszy
Schylacie w niemym hołdzie głowy
W żalu najszczerszym
I cisza, koniec przedstawienia
Idźcie do domów, duchem syci
Wam niepotrzebne są wspomnienia
Po wielkich, zmarłych, nie odkrytych
Postaciach z cienia
W amfiteatrze pod gwiazdami
Dozorca wolno zmiata śmieci
Księżyc nad horyzontem świeci
Gdzieś w ciszy
Sam, nieznany
Umarł kolejny Modigliani
Warszawa 26-VII-1997
0 notes