Don't wanna be here? Send us removal request.
Photo
3 notes
·
View notes
Photo
I’m just not to that right now
41 notes
·
View notes
Photo
500K notes
·
View notes
Text
Brzydko is the new ładnie
W poniedziałek na scenie kameralnej wrocławskiego Teatru Polskiego miał miejsce kolejny “Magiel obywatelski”, tym razem pod hasłem: “Wrocław - jeszcze będzie przepięknie”. Dyskusja dotyczyła wrocławskich podwórek i budżetu obywatelskiego. W panelu zasiadł między innymi L.U.C., jeden z inicjatorów akcji “Pospolite Ruszenie”. Ciężko mi się go słuchało, bo konfabulował jak ziomuś przy splifie i po kilku minutach kłapania jadaczką wyszło na to, że niespecjalnie ogarnia co to jest ten budżet obywatelski. Przyznał też, że wspomniana wyżej inicjatywa zakończyła się częściowym fiaskiem, a on sam się mocno sparzył. No cóż, Sokół “wylogował się do życia”, a L.U.C.-owi najlepiej wychodzi chyba lansowanie się za miejskie pieniądze, za co część środowiska lokalnych streetartowców na niego pluje. Był też ten paparazzi od Hansenów, czyli Filip Springer. Jego obecność przyciągnęła chyba najwięcej osób, bo dało się wyczuć, że na sali jest grupa zwolenników oklaskująca każdy bon mot. Pan Filip stał się chyba ostatnio jednym ze specjalistów od mówienia o polskiej brzydocie. Zapraszają go i poważne instytucje i telewizje śniadaniowe. Lata sobie samolotem i trochę odcina kupony, ale piszę to bez złośliwości, bo na jego miejscu robiłbym to samo. Mam takie wrażenie, że mówi nam potem to, co sami chcielibyśmy usłyszeć. O estetyce i gustach rozmawia się całkiem łatwo i nawet jeśli Springer unika kategorycznych sądów, to zebrani na takim spotkaniu wyjdą z niego z poczuciem pewności i wyższości, że to jednak “my” mamy rację w tym sporze o piękną Polskę. Skoro, jak cytuje Springer, 82% Polaków uważa, że żyje w ładnym i harmonijnym otoczeniu, to pozostałe 18% może poczuć się elitarnie, bo przecież dookoła jest jednak tak strasznie brzydko. Zastanawiam się czy to go nie męczy, czy nie ma tak jak ja, że początkowy bunt i gniew przerodził się w akceptację i szukanie alternatywnych sposobów myślenia o własnym środowisku. Też zabrałem głos w tej debacie i zaproponowałem by spróbować nauczyć się myśleć syntetycznie i dialektycznie. Krzysztof Varga postulował by zrobić z naszego kraju prawdziwą atrakcję turystyczną pod tytułem ”Najbrzydszy kraj świata”. W tym wszystkim zawiera się jednak takie defetystyczne biadolenie. Ja już mam dość oglądania “POLISZ ARKITEKCZER” i stron pokrewnych. Może i jest w tym jakiś pierwiastek profilaktyczno-edukacyjny, ale poza tym, umówmy się, śmiech to zdrowie i najłatwiej coś zmieszać z błotem i bezrefleksyjnie zostawić.
Gdy pytają Springera, “jaki kierunek powinna obrać polska przestrzeń publiczna, duński, szwedzki, czy może niemiecki”, odpowiada na to, że “polski!” I tu się zgadzamy. Pisałem już to wcześniej, że skoro dyskusja o miastach rozgorzała u nas na dobre dopiero teraz, to należy mimo wszystko pozbyć się kompleksów i tęsknego spojrzenia za Odrę. Nie wyzbywać się ani inspiracji ani czerpania z cudzych doświadczeń, ale też nie importować gotowych rozwiązań z zagranicy. Mamy szansę stworzyć nową, własną jakość w przestrzeni miejskiej i nie możemy się bać radykalnych, nowoczesnych i niekonwencjonalnych rozwiązań. Po drodze oczywiście trzeba obalić i odczarować parę mitów. Po raz kolejny muszę tu powtórzyć, że renowacja nie jest tożsama z rewitalizacją i na odwrót. Pokrycie części kraju granitem i nową kostką nie sprawi że będzie nam się żyło lepiej. Słusznie mówi też Aleksandra Wasilkowska by “nie regulować wszystkiego na siłę”.
Springer skonstatował, że on raczej nie ma nadziei na wyraźną zmianę polskiego krajobrazu. Powinien jednak dodać - “szybką”, bo ta estetyczna panorama się u nas zmienia, tylko powoli. Wszystko idzie do przodu, ale swoim własnym tempem. Polska nigdy nie była kolebką urbanizmu i mieszczaństwa, przez wiele lat pozostawała krajem rolniczo-chłopskim, trochę zaściankiem, co jest chociażby powodem, że trudno nam znaleźć recepty na takie zjawiska, jak drastyczny upadek przemysłu w Łodzi. Nowa polityka szerszej edukacji estetycznej od najmłodszych lat to dobry pomysł, ale jak słusznie zauważył znajomy, w takiej Danii czy Szwecji ludzie, poza wyczuciem, mają większe zaufanie do fachowców i ich kompetencji. Chętniej powierzą wykonanie projektu elewacji architektom czy plastykom. U nas decyduje o tym żona prezesa spółdzielni, czy jak w przypadku mojego bloku samozwańcza junta wojskowych emerytów. Kolega napisał do Biura Rozwoju Miasta Wrocławia, by w MPZP dla osiedla Kozanów umieścić zapis o powrocie do oryginalnej kolorystyki zaprojektowanej w latach 80-tych. W odpowiedzi od naczelnego urbanisty miasta, pana Tomasza Ossowicza, przeczytał, że “nie ma takiej potrzeby, bo estetyka to kwestia gustu”. Faktycznie, czasem mam ochotę zamiast “dzień dobry” przywitać pułkownika od remontu słowami “wie pan co, dalej wygląda to chujowo, do widzenia”, ale w zasadzie jakości mojego życia w tym miejscu to nie zmieniło, bo autobusy jeżdżą tak samo, a do Odry wciąż mam blisko.
Ponoć gdy grupa japońskich architektów zobaczyła zalesiony, prawy brzeg Wisły, to podekscytowani pytali “kto to zaprojektował”? Wydało im się to tak nowatorskie, niezwykłe, fascynujące, że nie mogło przecież powstać samo przez lata zaniedbań. A jednak. Oczywiście wkraczamy tu na teren różnic mentalnych i kulturowych, ale mi to daje do myślenia. Dlatego na koniec wrócę do kwestii dialektyki. Wymaga to pewnej myślowej gimnastyki, ale skoro my zazdrościmy innym państwom ładu i porządku, to może oni powinni zacząć zazdrości nam tej dzikości i zuchwałości, tych zderzeń i kontrastów, tego że na jednym kilometrze kwadratowym możemy mieć przekrój przez architekturę całej Europy, a może nawet i świata, że obok biurowców Fostera i wieżowców Libeskinda, mamy kolorowe bazary i obklejone reklamami blaszane dyskonty. Brzmi to trochę jak pocztówka z krajów trzeciego świata, ale chodzi o to by znaleźć jakiś syntetyczny kompromis między tym co nasze, a tym co obce, jakiś rodzaj trzeciej drogi, która będzie równie wygodna co atrakcyjna, nie tylko dla nas Polaków. A może jednak chrzanię głupoty.
6 notes
·
View notes
Photo
Dora Budor: Spring
242 notes
·
View notes
Quote
Pozostaje nam cierpienie i wmawianie sobie, że warto było.
Colleen McCullough ‘Ptaki ciernistych krzewów’ (via polskie-zdania)
2K notes
·
View notes
Photo
W centrum cyklonu nic nie widzę, nic nie słyszę.
123 notes
·
View notes
Photo
Big Electric Chair, 1967
Andy Warhol
752 notes
·
View notes