beriozkele
25 posts
Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
Mother and Son
The son enters the mother's room and stands by the bed where the mother lies. The son believes that she wants to tell him what he longs to hear-that he is her boy, always her boy. The son leans down to kiss the mother's lips, but her lips are cold. The burial of feelings has begun. The son touches the mother's hands one last time, then turns and sees the moon's full face. An ashen light falls across the floor. If the moon could speak, what would it say? If the moon could speak, it would say nothing.
— Mark Strand
0 notes
Text
Ghost Q&A
Q how do you know you're a ghost A it's the sliding
Q is it like sleep A like scything
Q do you feel old or young A space and time are wrong
Q do you eat, is there food A the sliding affects my nerves
Q that about up and down A just vectors
Q do you have language A aren't I talking to you
Q I mean grammar A the verb
Q that is a contradiction A no it isnt
Q just testing A have I had this dream before
Q yet you're also awake A I contradict myself all the time
Q do you see people can you see me A if you close your eyes
Q what about moods A the edges are freezing
Q is that good A yes
Q is it crowded A are you joking
Q are there ghosts in this room A most of the objects here are ghosts
Q really A have you been to Paris
Q no A Paris is a ghost
Q no its not A have you read Thomas Pynchon
Q but we digress A a ghost has no right angles
Q how do you relax A swimming
Q who is that man A he does the zeroes
Q did you say swimming A I saw you at Saks once buying makeup in the middle of the night
Q wasn't me A it was the night the counter flooded
Q no A you can't put one in till you take one out
Q one what A zero
Q does your hair keep growing A yes but it is apples
— Anne Carson
0 notes
Text
All Hallows
Even now this landscape is assembling. The hills darken. The oxen sleep in their blue yoke, the fields having been picked clean, the sheaves bound evenly and piled at the roadside among cinquefoil, as the toothed moon rises:
This is the barrenness of harvest or pestilence. And the wife leaning out of the window with her hand extended, as in payment, and the seeds distinct, gold, calling Come here Come here, little one
And the soul creeps out of the tree.
— Louise Glück
0 notes
Text
When a coffin
is lowered into the earth its planks creak to tell the roots of nearby trees they’re coming back home
— Michael Bazzett
0 notes
Text
Study in Pink
In the parking lot, I watch a little girl drop a plastic bag with a single strawberry in it, red as a raw meat.
What to do with this wounded organ I cage in my chest?
— Mag Gabbert
0 notes
Text
Snow-bed
Eyes, world-blind, in the fissure of dying: I come, callous growth in my heart. I come.
Moon-mirror rock-face. Down. (Shine spotted with breath. Blood in streaks. Soul forming clouds, close to the true shape once more. Ten-finger shadow, clamped.)
Eyes world-blind, eyes in the fissure of dying, eyes eyes:
The snow-bed under us both, the snow-bed. Crystal on crystal, meshed deep as time, we fall, we fall and lie there and fall.
And fall: We were. We are. We are one flesh with the night. In the passages, passages.
— Paul Celan
0 notes
Text
Amor Fati
Little soul, you have wandered lost a long time.
The woods all dark now, birded and eyed.
Then a light, a cabin, a fire, a door standing open.
The fairy tales warn you: Do not go in, you who would eat will be eaten.
You go in. You quicken.
You want to have feet. You want to have eyes. You want to have fears.
— Jane Hirshfield
0 notes
Text
[I won’t be able to write from the grave]
I won’t be able to write from the grave so let me tell you what I love: oil, vinegar, salt, lettuce, brown bread, butter, cheese and wine, a windy day, a fireplace, the children nearby, poems and songs, a friend sleeping in my bed— and the short northern lights.
— Fanny Howe
0 notes
Text
Twór
Żałowałam słów przepadłych w niejawie, że nie widne dla innych są jak cieni cień. Dłoń stroiła niebyłe widy w bezkształt i barwę, w dźwięk i taniec. Burzyła w niemocy udręce. Przyszedł dzień. Trawa była pod ręką a z trawy szły wieści nieznane pogubionych słów. Wiatr przywiał żywicę, śpiew wody i echo słów. Pocieszyło się słońce, pobratały się z wszechżywiem sny przepadłe w niejawie.
— Melania Fogelbaum
0 notes
Text
Kłącze
Skrzypnął nieświat w desce ku oknu i znużonym lotem w bezbólu nieorlo chciała w oknie zaszumieć koszula. Jakże łatwo było koło muru jakże łatwo było w sny kamienne frunąć w odwrócone niebo podwórza.
Tylko oczy okien niebyłe w ślepym murze chciały przeczekać ból by snem się znużył. Przeżegnały dniem mękę. Żar kamienie łupał.
I nagle we framudze, co drżała pod ręką w wilgotnym próchnie szczeliny, oczom się wygarnął śpiew zielony jak życie w łodydze maleńkiej i płakało, i śmiało się.
I leciały na okna, jak na jedną miedzę między dwoma niebami, strupy rdzawej blachy.
— Melania Fogelbaum
0 notes
Text
Wędrówka
Głodne są ludzkie oczy. Oczy sęków w płocie wyzierają na świat. Głodnym sękom w płocie piach zmęczenia w oczy sypie czas.
A ja chcę nocą chłodną porzucić ogre mokry od jabłkowej woni, czoło przerżnąć kantem dachu by krwią zbudzić senne powieki.
W czarnych kadłubach dworców krzyk pary dalekiej psio zawył i ciepłem nocy szarpnął…
Już idę, kwiat peonii dal bielą wyznacza, ogród jak ślepy cmentarz zasypia wśród płaczu, jak powróz ramiona rozkręcę w tysiąc sznurów i w słony wicher świata zarzucę na reję, w głębinę dni co przyjdą zanurzę okręt siebie, na pokładach jutr poniosę twarze co się śmieją.
— Melania Fogelbaum
0 notes
Text
Czerwiec
W czerwcu ciężkie czereśnie napęczniałe treścią Zaledwie na gałęziach wygiętych się mieszczą. W zielonym zamszu liści, sczerniałe z gorąca, Pulsują krwią soczystą i zapachem słońca.
Jak kokoszki obsiadłszy grządek wszystkie skrawki Tłoczą się rozłożyste, biodrzaste truskawki. A poziomki spłonione płodnością i latem, Błyszczą na jednym krzewie owocem i kwiatem.
Miedziane pomidory i rozchwiane maki Łyskają poprzez zieleń ognistym zygzakiem. Nad ziemią wiszą pszczoły jak blaszane dzwonki. Nad ziemią ciężko dyszą miodem spite bąki. Na ziemi leżą płaskie purpurowe cienie. Czerwonym sokiem życia czerwiec się czerwieni.
— Lola Szereszewska
0 notes
Text
korzenie
1. hortensje rdest lilak gladiole agapanty eustoma zwana dzikim dzwonkiem prerii ostróżki jak niebieskie szyjki napuszonych ptaków i dalie — wdzięczne kryzy katedralnej rozety
zastygamy bez ruchu w ciemnej toni stawu gdzie pod trzcinami nieme zeppeliny — pochylone nad głębią przedziwne piastunki liczą żółtobrzeżki zgubione guziki
2. wakacje pachną sokiem traw liści i śliwek coś patrzy zaczepnie w rozbestwionych korzeniach
dziadek drzemie zmęczony na huśtawce babcia idzie przez ogród za nią idzie ziemia
— Aglaja Janczak
0 notes
Text
Powrót z pogrzebu
Dzień topniał w kostkach lodu whisky prowadziła jak hoża panna nie rozmawialiśmy już o pogrzebie to co zdarzyło się tego życia zostało za kamienną bramą z każdym łykiem zapadaliśmy głębiej i mocniej
nie umieliśmy cię zatrzymać bo po pierwsze — nie staraliśmy się po drugie — byliśmy zajęci swoimi sprawami a po trzecie — każdy ma swoje własne umieranie — gładką rynnę po której toczy się ołowiana kulka
(Kraków, 13.04.2016)
— Marta Tomczyk-Maryon
0 notes
Text
Śmierć męża Emilii
Leżał na żelaznym stole, kiedy zajechaliśmy. Namoczyłam ręcznik, obmyłam go całego, potem wytarłam suchym końcem.
Twarde miał ciało z początku, więc zaczęłam do niego mówić: „Stasiu, nie będziesz przecież goły leżał, daj się ubrać. Ubierzemy ciebie, będzie ci ciepło”, mówiłam.
I zrobił się wtedy miękki… Włożyliśmy jego rękę w rękaw, przytrzymałam go za głowę — guzy z karku zniknęły — przełożyliśmy go na koszulę.
Lubił nosić kalesony. Kobieta obok, ta, która ciała myje za pieniądze, mówi: „Szkoda kalesonów do ziemi”. „Nie szkoda, odpowiadam, zasłużył na nie”. Ona z jednej strony naciągała na nogę, ja z drugiej.
Później spodnie. Mówią, że nieboszczyka trzeba na ostatni guzik zapiąć. Sprawdziłyśmy, dwa guziki miał nie zapięte. Włożyłam jej sto złotych do kieszeni.
— Marzanna Bogumiła Kielar
0 notes
Text
Dziecko
Najokrutniejszym miesiącem jest wrzesień, pełen rocznic i dat. Wilgoć wdziera się do domu wszelkimi szparami, uchylane drzwi trzeszczą, a matka mówi: w sypialni widziałam zmarłych, spójrz, zostawili rdzę na klamkach
Śpimy w kokonie z flaneli, śnimy korzenie — stryjenki, ciotki, prababki, w ich roztrzęsionych ramionach kołysze się dom. Zmarłe krzątają się w snach, snują plany, nadal mieszkają w pokoju obok. Za ścianą skrzypi drewno przesuwanych krzeseł Do mężczyzn należy grzebanie ciał, do nas — azalie na grobach, przecinanie pępowin. Matka mówi: musisz urodzić różowe dziecko, inaczej Złe uwije gniazdo w twoim brzuchu. Zbutwiejesz przed czasem, nie zostawisz cienia
— Anna Tomaszewska
0 notes
Text
Piosenka dla młodych
Po drugiej stronie mowy trawy gdzie słowa mają ciężar losu tam się spotkamy za metafizyką smutnych ogrodów za naprzykrzoną myślą o śmierci tam mnie znajdziecie Tam gdzie za lasem widzi się drzewa i każdy listek ma imię własne tam się spotkamy tam gdzie się milczy bez piasku w ustach i każdy wiersz jest rozmową tam mnie znajdziecie
— Adam Ważyk
0 notes