Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
rozdział trzeci
Notka autorki: 386 słów
Pedro dodał kilka kawałków węgla drzewnego do paleniska, aby rozbujać ogień. Jensen podszedł do niego od tyłu ze szczypcami w dłoni i “uszczypnął” go w ramię. Odwrócił się i przymknął oczy.
- Jak ja cię zaraz uszczypnę!
Jensen zaczął uciekać przed Pedro. Ominął stawik i przeskoczył nad ławką. Pedro zrezygnował z pogoni w okolicach krzewów posadzonych w artystyczny skalniak. Jensen ukucnął i śmiał się w głos.
- Co tu się dzieje?! - Gabriela stanęła przy palenisku. - Co wy robicie?
Izzy przytrzymała się przyjaciółki i próbowała opanować śmiech. Spojrzała na Pedro i Jensena odpowiedzialnych za rozpalenie ogniska. Koszulka Pedro miała dość dużą dziurę po boku na szyciu, a jego policzek był ubrudzony od węgla. Ubrania Jensena były pokryte plamami od ziemi i mokrej trawy.
- Wyglądacie jak po wojnie! - Izzy skomentowała.
- Gonił mnie! - Jensen wskazał na Pedro.
- Bo mnie uszczypnął! - Pedro się odgryzł.
Izzy i Gabriela spojrzały po sobie i pokręciły głowami, mając następne potwierdzenie na wcześniejsze słowa.
- My was zostawiłyśmy na dosłownie godzinę. - Gabriela kontynuowała. - Godzinę. Następnym razem zatrudnimy nianię, chociaż wątpię, że ona coś zdziała. - zaśmiała się.
Jensen wydął dolną wargę i pokazał koniuszek języka, na co Gabriela westchnęła i zaśmiała się ponownie.
- Ale udało nam się rozpalić ognisko! - Jensen przyszedł do trójki i specjalnie objął Gabrielę, która przymknęła oczy.
- Czy ty tarzałeś się w trawie? - zapytała.
- Pedro mnie gonił i obaj leżeliśmy. - zaśmiał się.
- Ja naprawdę nie mam pytań. Dobra, ale tylko na chwilę. - uniosła kącik ust, oparła głowę o jego klatkę piersiową i owinęła ręce wokół jego pasa. - A teraz idziesz się przebrać.
Izzy ukucnęła obok ogniska i zrobiła kilka zdjęć. Pedro stanął obok niej i odgarnął kosmyk włosów z czoła.
- Co tam? - uśmiechnął się.
- A nic, tak sobie patrzę. Wiesz co, ja nie wiem, czy wy się wypłacicie. - zaśmiała się.
Pedro spojrzał w niebo.
- Jakoś damy radę. - odparł. - W ogóle, patrz, co Jensen zrobił. - pokazał Izzy dziurę w koszulce.
- Nie wiem, czy chcę wiedzieć, jak to się stało.
- Było mi zbyt gorąco przy ognisku, więc zdjąłem koszulkę i położyłem ją obok. Jensen mnie rozkojarzył i zapomniałem, że ona tam jest i cóż, jest dziura. - zaśmiał się. - Stał na środku i zaczął śpiewać jakąś piosenkę tak totalnie znikąd.
Izzy przyłożyła dłoń do czoła i pokręciła głową.
- Żarty żartami, ale dobrze, że wam nic się nie stało. Pamiętajcie, żeby nie przekroczyć granicy, tak? Dobrze, teraz trzeba ogarnąć jedzenie.
0 notes
Text
rozdział drugi
Notka autorki: brakło mi jednego słowa do 600 XD | 599 słów
Dziewczyny wyszły z kawiarni i zmierzyły w stronę parku.
- Wyobraź sobie, że ja sprawdziłam. - powiedziała Gabriela z wielkim uśmiechem. - Sprawdziłam!
Izzy upiła łyka świeżej kawy i spojrzała na przyjaciółkę z rozbawieniem.
- Co takiego?
- W Teksasie są co najmniej trzy przedszkola z wolnymi miejscami na następny rok. - wyjaśniła. - Może uda się ich zapisać.
Izzy zacisnęła powieki i wybuchła głośnym śmiechem.
- Wiesz co, ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł. - odparła Izzy po chwili. - Przecież oni zniszczą przedszkole.
Gabriela pokręciła głową.
- O tym nie pomyślałam. Ale i tak… Jedno dziecko ma dwadzieścia osiem lat, a drugie trzydzieści jeden, więc może przyjmą tak na oko, mentalnie mają po pięć lat, zwłaszcza jeśli są razem.
- Nieważne, oni po prostu przeżywają drugie dzieciństwo.
Dziewczyny śmiały się w głos, zwracając na siebie uwagę kilku przechodniów.
- Myślisz, że zdążyli spalić domek? - zapytała Izzy.
- Myślę, że tak. - odpowiedziała z delikatnym przytaknięciem. - Pamiętasz, co zrobili w zeszłym roku?
Izzy westchnęła i popatrzyła w jedno miejsce niczym w ukrytą kamerę The Office. Przetarła powiekę, czym starła pojedynczą łezkę spod oka powstałą przez śmiech.
- Nawet mi nie przypominaj. Ja się do nich nie przyznaję. Jakby, no… - zaśmiała się. - Pedro tańczył na stole z lampką wina w ręce i krzyczał, że ktoś mu wódkę zabrał. Jensen porwał koszulę, którą ostatecznie zgubił. Dziko było.
Gabriela stanęła w miejscu i ukucnęła, po czym schowała twarz w dłoniach i próbowała opanować śmiech.
- Weź, Pedro próbował zaciągnąć Jensena do tańca, a potem chodził w kółko i narzekał, że w sumie to nikt go nie kocha i że obraził się na Jensena, a Jensen zaczął cytować samego siebie, nawet głos się zgadzał. Ty próbowałaś ogarnąć sytuację, ale ci się nie udało, bo Jensen dalej krzyczał na Pedro za obrażanie się. Wtedy Pedro stwierdził, że to jest zajebisty pomysł wejść na stół i tańczyć niczym striptizerka, tylko szkoda, że nie miałam jednodolarówek. Jensen w końcu do niego dołączył. Nie zapominajmy o pięknej Belgijce, bo przecież oni umieją tańczyć, podczas której Jensen porwał koszulę, więc ją zdjął i tobie dał, żebyś pilnowała. Właśnie, miałaś pilnować jego koszuli, dlaczego ona zaginęła? - Izzy ledwo wypowiedziała ostatnie zdanie i spojrzała na Gabrielę płaczącą ze śmiechu.
- Ja nie wiem, co się stało z koszulą. - Gabriela usiłowała nie piszczeć. - Była i zniknęła, rozpłynęła się w powietrzu. To była dzika impreza.
- Trzydziestka Pedro. Nic więcej nie trzeba mówić. - Izzy przetarła powieki. - Boże, nie, jakby… My jeszcze jakiś poziom trzymałyśmy, ale tamci…
- Nigdy nie zapomnę, jak ty i Pedro tańczyliście do Toxic na środku parkietu! - Gabriela niemal pisnęła. - Myślałam, że się poryczę.
Izzy zakryła usta dłonią i śmiała się w głos, po czym spojrzała wysoko nad siebie.
- A ty wcale nie byłaś lepsza! - Izzy się odgryzła. - Ty i Jensen tańczyliście walca, a raczej coś, co miało przypominać walca. Wtedy Pedro kłócił się z Oscarem, że on chce… tosty. Zwykłe tosty. Ja siedziałam obok, słuchałam ich uważnie i dosłownie to brzmiało jakby los wszechświata zależał od tego, czy Pedro dostanie tosty.
- Oscar w końcu poleciał po te tosty. Siedziałam z Jensenem na dworze chyba godzinę, żeby chociaż trochę wytrzeźwiał.
- I wróciłaś w jego marynarce. - Izzy się uśmiechnęła. - To i tak za dużo nie dało, bo dalej szaleli.
Gabriela się zaśmiała.
- Obaj spali w samochodzie, jak wracaliśmy. - dodała. - Dwanaście godzin. Balowaliśmy dwanaście godzin, a polało się więcej alkoholu niż przez moje całe życie.
- Dokładnie. To była dzika impreza. Za dwa lata trzydziestka Jensena i już się boję, czy czasem nie będzie powtórki z rozrywki.
- Wtedy ja już nie pilnuję mu koszuli. Ciekawe, który z nich będzie chciał tańczyć na stole.
- Strzelam, że Pedro. - Izzy się zaśmiała. - Jensen znowu podrze koszulę. Chyba jednak będzie powtórka z rozrywki.
PS. Ryczałam ze śmiechu jak to pisałam XDDD
0 notes
Text
rozdział pierwszy
Notka autorki: wymęczyłam, jest sukces | 758 słów
Izzy wyjęła butelkę wody z torby plażowej i napiła się, po czym rozejrzała się dookoła. Jej uwagę przykuły kwiaty o nieznanej jej nazwie. Ich kolor przypominał lipcowe popołudnie trwające w nieskończoność. Uśmiechnęła się na samą myśl o zachodzie słońca, który przecież tak uwielbiała. Odwróciła wzrok od kwiatów i krzewów i spojrzała na nadchodzącą Gabrielę z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Zaraz to ja ciebie podtopię! - Gabriela odkrzyknęła i usiadła obok przyjaciółki, następnie wycisnęła nadmiar wody z włosów.
- A ty co? - zapytała Izzy.
Gabriela pokręciła głową i zaśmiała się lekko.
- Widzisz, co oni robią?
Pedro przeszedł na płytszą wodę i rzucił się, przez co Jensen dostał prosto w oczy, o włosach nie wspominając. Zanurkował i pociągnął Pedro ku dnu.
Izzy przymknęła oczy.
- Gorzej niż z dziećmi. - skwitowała zgodnie z prawdą. - Ciebie też podtopił?
- Podtopili. - Gabriela poprawiła. - Obaj. Najpierw Jensen wpadł na ten świetny pomysł, potem Pedro.
- Za to będziesz miała ładne loczki. - Izzy poprawiła okulary przeciwsłoneczne. - Więc, co robimy wieczorem?
Gabriela zastanowiła się i podkradła kilka słonych paluszków Izzy.
- Pewnie obejrzymy jakiś film. - odparła. - Tylko nie spacer. Wtedy lepiej dzwońcie po dźwig.
Dziewczyny się zaśmiały, po czym roześmiały się bardziej na widok Pedro stojącego na brzegu i przeklinającego na głos. Po krótkiej chwili usiadł obok Izzy i ją objął, na co dziewczyna zamknęła oczy.
- Dopiero posmarowałam się kremem z filtrem. - powiedziała, próbując zachować teatralny spokój.
Pedro nic sobie z tego nie zrobił i przytulił Izzy.
Gabriela śmiała się w głos i podjadała krakersy.
- Czy ktoś kiedyś dał z laczka? Jeśli nie, z chęcią będę pierwsza. - dodała Izzy i wyswobodziła się z objęcia. - Za karę dzisiaj siedzisz na podłodze, a ja zajmuję oba fotele. - uśmiechnęła się szeroko.
Pedro pokręcił głową.
- Aj, tam. - machnął dłonią. - Ja zajmę oba fotele. Albo wiem, zrobimy wyścig. - napił się kawy z termosu, pomimo jej chłodnej temperatury. - Kto pierwszy, ten lepszy.
Izzy posłała Gabrieli spojrzenie pełne litości.
- Znając ciebie, Jensen będzie pierwszy. - Izzy się odgryzła.
- To jest prawdopodobne. - Pedro wytarł twarz ręcznikiem i założył okulary przeciwsłoneczne.
- Co tam mnie obgadujecie? - Jensen zapytał, podchodząc do nich.
- Pedro za karę siedzi na podłodze i śmieje się, że zrobią wyścig o to, kto zajmie dwa fotele, więc Izzy powiedziała, że pewnie będziesz pierwszy. - Gabriela wyjaśniła.
- Ja mam lepszy pomysł. - oznajmił i wziął Gabrielę na ręce, na co pisnęła.
- Nawet o tym nie myśl!
Zmierzył na środek jeziora i ją puścił. Od razu wyciągnęła dłoń w jego stronę. Złapała się jego barku z uwagi na głębokość. Jensen się zaśmiał.
- Nauczę cię pływać. Nie musisz się bać. - objął ją w talii, a Gabriela wynurzyła się nieco bardziej i dzielnie trzymała się Jensena.
- Teraz idziemy na płytszą wodę. - powiedziała.
Jensen pokręcił głową i spojrzał na Gabrielę.
- Na pewno? - przytaknęła na jego pytanie.
Zaprowadził ją na odpowiednią głębokość, gdzie woda sięgała do jej żeber, stojąc na palcach, jemu z kolei do pasa.
- Mam nadzieję, że wiesz, jak bardzo wkurzający jesteś. - skwitowała.
Jensen zaśmiał się i lekko ją ochlapał, po czym położył się na plecach i odpłynął na kilka metrów.
- Nie słyszę cię! - odparł.
Gabriela westchnęła i popatrzyła dookoła siebie.
- Tak sobie wmawiaj! - odkrzyknęła i zrobiła dwa kroki do przodu. - I tak mnie słyszysz.
- Dobrze ci idzie, teraz ręce do przodu, odbij się i płyniesz.
- Nie. - zaprotestowała. - Może jutro.
Jensen podpłynął do Gabrieli.
- Spokojnie, nie utoniesz. Spróbuj chociaż. Jestem tutaj.
Gabriela się zawahała i ostatecznie się zgodziła. Próbowała pływać według jego wskazówek, podczas gdy Jensen jej pilnował. Po kilkunastu minutach Gabrieli udało się przepłynąć zaskakujące trzy metry. Na środku Jensen objął ją, a Gabriela przytuliła się do niego.
- Świetnie ci poszło. Właśnie o to chodziło. - pochwalił. - Jeszcze trochę i będziesz pływać lepiej od Pedro.
- Słyszałem! - Pedro odkrzyknął z koca i zaśmiał się.
- Dobrze, teraz idziemy na słońce. - Gabriela dodała i wrócili do Izzy i Pedro.
- Kto ma ochotę na ciasteczka? - Izzy podała im opakowanie ciasteczek bez czekolady.
Gabriela napiła się wody i wytarła twarz.
- Bardziej mam ochotę na… - zastanowiła się. - Chyba pizzę.
Pedro podbił odpowiedź, na co Izzy się zaśmiała.
- Ej, nie, pizza za chwilę. Korzystajmy ze słońca. - Izzy poprawiła się na kocu i odgarnęła kosmyk za ucho.
Gabriela położyła się na brzuchu i wygodnie ułożyła głowę na kocu. Po chwili zasnęła.
- Czy ona naprawdę śpi? - Izzy zapytała bez podnoszenia wzroku na przyjaciółkę.
- Tak. - odpowiedział Jensen i odpisał na wiadomość od brata.
- Coś chyba wykończyłeś Gabrielę tymi naukami. - Pedro próbował nie śmiać się w głos, co mizernie mu wychodziło.
Jensen wbił wzrok w Pedro i pokręcił głową.
- Tak się składa, że jestem świetnym nauczycielem.
- Tak sobie wmawiaj.
- Gorzej niż z dziećmi. - Izzy wypomniała własne słowa. - Ciekawe, czy od września będzie można was zapisać do przedszkola.
0 notes
Text
intro + information
Welcome to another edition of “shorter chapters, less descriptions, more dialogue, less drama, more fun” story.
This time there is one thing I changed in comparison to my older works such as Swan Song from 2023. As you could have already noticed, previous editions didn't have an intro + information post and also I'm writing in English.
Happy reading! ❣️
Premiere date: 09.02.2024 Finale date: [TBA] Language: English [explicit] Time: 2016 Place: various cities Main characters: - Gabriela Gabi Jefferson - Isabelle Izzy/Izabela Iza Hudson - Jensen Ackles - Pedro Pascal
Theme song: Arcadia Artist: Lana Del Rey
0 notes
Text
to light up your night with only my smile and nothing that hurts
0 notes
Text
very now and then, the stars align boy and girl meet by the great design could it be that you and me are the lucky ones?
0 notes
Text
𝘼𝙡𝙡 𝙧𝙤𝙖𝙙𝙨 𝙩𝙝𝙖𝙩 𝙡𝙚𝙖𝙙 𝙩𝙤 𝙮𝙤𝙪 𝙖𝙨 𝙞𝙣𝙩𝙚𝙜𝙧𝙖𝙡 𝙩𝙤 𝙢𝙚 𝙖𝙨 𝙖𝙧𝙩𝙚𝙧𝙞𝙚𝙨 𝙏𝙝𝙖𝙩 𝙥𝙪𝙢𝙥 𝙩𝙝𝙚 𝙗𝙡𝙤𝙤𝙙 𝙩𝙝𝙖𝙩 𝙛𝙡𝙤𝙬𝙨 𝙨𝙩𝙧𝙖𝙞𝙜𝙝𝙩 𝙩𝙤 𝙩𝙝𝙚 𝙝𝙚𝙖𝙧𝙩 𝙤𝙛 𝙢𝙚
0 notes