#telewizor w lustrze
Explore tagged Tumblr posts
Text
Telewizor w lustrze - mirror tv -spr
Telewizor w lustrze – mirror tv -spr
Mirror tv – telewizor w lustrze – to możliwe. “Lusto jest zwierciadłem duszy” – nieodzowny element wyposażenia każdego domu. Oprócz swojej pierwotnej funkcji pełni element dekoracyjny. Powiększa optycznie pomieszczenie, nadaje mu charakter pełen magi i estetyki. Kiedy kilka lat temu znajomy pokazał mi wnętrze swojego mieskania, nie mogłem wyjść z podziwu. Pieknie, pieknie masz to urządzone.-…
View On WordPress
0 notes
Photo
__________________________________
I’m screaming ‘I don’t want you’ but you know that I do I rozdział czternasty
Opis: Harry kocha się w swoim przyjacielu od lat i Louis dobrze o tym wie. Szatyn jest w wieloletnim związku z innym facetem, ale nigdy nie wyobrażał sobie na jego miejscu Stylesa.
No cóż, dopóki Harry nie znajduje sobie chłopaka, który jest bardzo podobny z charakteru i wyglądu do Louisa.
Wtedy zaczyna się robić ciekawie.
Banner: moja robota xx
Ostrzeżenie: emocjonalne rozdziały, zazdrość, SEKS
Pairing: Harry Styles/ Louis Tomlinson, Louis Tomlinson/ mężczyzna, Harry Styles/ mężczyzna
Masterpost
________________________________
18.12.2016 "Hazz, obudź się." mój pospieszny głos sprawia, że od razu otwiera oczy. Szuka mnie w ciemności i znajduje, wyglądającego przez drzwi tarasowe w jego brązowym szlafroku. "Alex wrócił. Wychodź." Podchodzę do niego szybkim krokiem i podnoszę z podłogi spodnie i bokserki, pomagam mu je nałożyć i zapiąć rozporek. Nie czekając dłużej otwieram mu zamknięte na klucz drzwi i zanim wychodzi zatrzymuję go w miejscu. "Lou-" "Sh!" przyciągam go do siebie i rozbieram swój szlafrok. Otulam go nim, po czym całuję w czoło tak długo dopóki nie słyszę kroków. "Idź. Do jutra." Harry jest zbyt zaspany i zdezorientowany, żeby zrozumieć wszystko co się dzieje. Zaciska na sobie szlafrok i idzie przez korytarz do sypialni. Z racji, że nasłuchuję przy ścianie wiem, że spotkali się przed pokojem, ale brunet skłamał, że był w kuchni, bo zgłodniał. Z ulgą wracam do łóżka i patrzę się długo w sufit. "Jestem taki sam jak on." szepczę do siebie z odrazą. Zakrywam twarz rękami. "Boże." 19.12.2016 Następnego dnia wybieramy się na plażę, której oddzielna dróżka odchodząca od przybudówki prowadziła w sam jej środek. Czułem się jak na kacu, nieprzytomny i zazdrosny, widząc jak Harry trzyma za rękę Alexa. Szli brzegiem morza, zatapiając swoje nogi do kostek, śmiali się za każdym razem, gdy fale chlapnęły na nich trochę wyżej. Nie pamiętam, żebyśmy kiedykolwiek z Renem byliśmy tak wyluzowani na wakacjach. "Nie! Alex- nie wrzucaj mnie! Nie,nie, nie!" Harry śmieje się na cały głos, gdy chłopak podnosi go i unosi kilka centymetrów nad wodą. Uśmiecha się do niego szeroko. "Proszę! Zrobię wszystko!" "Pocałujesz?" pyta z uniesioną brwią. "Tak!" chichocze, a Alex ustawia go w pionie. Bez chwili na przemyślenie całują się, złączając swoje obie dłonie i trzymając je pośrodku siebie. Odwracam wzrok, odchrząkując. Wczoraj całował mnie. Wczoraj pragnął całować mnie. "Dzisiaj rodzice przyjeżdżają z innego domku, robią kolację o osiemnastej.'' oznajmia Alex, zerkając też w moją stronę i idąc dalej przez fale. Wiatr zwiewa mi grzywkę, więc staram się ją szybko ułożyć. "Nie są wymagający, więc możecie założyć cokolwiek." "O boże, stresuję się." przyznaje Harry, spoglądając na niego. Alex kręci powoli głową. "Niepotrzebnie, uwierz, po prostu bądź sobą." "A ja?" pytam od niechcenia. "Ty najlepiej jakbyś siedział cicho." odpowiada ciszej. "Miałeś być dla mnie milszy, jeśli pamiętam." Chłopak wzdycha, spoglądając na morze. "Przepraszam, Louis." mówi przez zaciśnięte zęby. Harry spuszcza głowę w dół. Ogółem widziałem też zmianę w zachowaniu bruneta- był bardziej dobity, jeśli nie załamany tym, co zrobiliśmy, gdy wyszedł. Jednak najbardziej w tej sytuacji czułem się winny ja. To ja go do tego przekonałem, wykorzystałem jego słabość do mnie i... może nie było to do końca w porządku. "Później pomyślałem, że możemy ubrać choinkę, co wy na to?" "Nie mam nic przeciwko." "Ja też nie." Przysiadamy na chwilę, by popatrzeć na zachód słońca. Alex i Harry przede mną, a ja za nimi, przebierając w piasku rękami. Nie wiem czy nie wolałbym zwyczajnie zaszyć się w swoim pokoju. Cóź, teraz już za późno, ale jest to z pewnością przydatna lekcja życiowa. *** W końcu moje marzenie się spełnia i rozdzielamy się do własnych pokoi. Rzuciłem się na łóżko i włączyłem telewizor na przypadkowym programie, który zaproponowali. Zostało około półtorej godziny do kolacji i to był moment, żeby chociaż odrobinę się wysilić, co do stroju czy ogólnie wyglądu. Szukam akurat w swojej walizce golarki, gdy dochodzi do moich uszu znajomy głos... "...tak. Obecnie straciłem inspirację, dosłownie, więc przestałem przyjmować zamówienia od gwiazd." Ren. Porzucam kosmetyczkę i siadam na fotelu przed ekranem. O mój... nigdy chyba nie wyglądał tak marnie. Co to za strój? To nie jego styl. "...nie wiem na jaki czas." "Czy to ma związek z czymś konkretnym? Czy zwyczajnie potrzebujesz przerwy?" Ren drapie się po zaroście i opiera bardziej głowę o oparcie. "Ma związek z ważną osobą, która mnie opuściła. Ale pierwszy raz... rozumiem decyzję, to- była słuszna decyzja, przynajmniej dla tej osoby. Żałuję, bardzo, ale.. tak jest lepiej. Dla niego." "Dla niego." powtarza dziennikarka. "Ren, mamy nadzieję, że szybko wrócisz na tor-" "Nie tak szybko. Może kiedyś, nie czekajcie." Dosyć późno rejestruję, że moje dłonie drżą, ściskając pilot, a po moich policzkach spływają żyźnie łzy i najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie potrafię nad tym zapanować. Przyciskam rękaw do oczu i wydaję z siebie urywane łkanie. Wyłączam telewizor; wchodzę do łazienki. W lustrze widzę, że jestem cały czerwony i pełen sprzecznych emocji. Oblewam się kilka razy zimną wodą. "Nie myśl o nim, nie myśl o nim, nie myśl...kurwa!" zwieszam głowę, znowu wybuchając płaczem. To jest nie do zniesienia, rozrywa mnie od środka. Nabieram głęboki oddech, a kiedy zaczynam się golić zacinam się trzy razy przez konwulsje potęgującego się płaczu. *** Z domu wychodzę sam. Odczuwam chęć zaczerpnięcia powietrza i napatrzenia się na coś innego niż moja opuchnięte oczy. Ren za mną tęskni i zrezygnował z pracy. Zależało mu na mnie. Ren mnie zranił i źle traktował przez większość czasu. Harry jest dalej z Renem. Zrobiłem mu loda. Kocha mnie. Alex oszukuje Harry'ego, ja to wiem. Nienawidzimy się. Co to jest za komedia? Przecież... życie nie powinno być tak pokomplikowane. Pytanie na które wciąż nie znam odpowiedzi jest jedno: co tak naprawdę ja czuję? I czego chcę? Wciskam dzwonek i przypatruję się zasadzonym wokół ganku krzakom. Dosyć piękne, wytworne i subtelne jak na cały porośnięty palmami i ogromnymi roślinami dwór. "Oh!" wyrywa mnie z zamysłu kobieta, która otwarła drzwi. Miała wypełnioną twarz, uniesione brwi i doczepiane włosy spięte w wysoki kok. Poza tym opinała ją sukienka do kostek, podkreślająca idealną figurę. "To ty! Alex mi o tobie opowiadał!" "O mnie?" dziwię się." Jestem..." "Wiem kim jesteś, słoneczko!" uśmiecha się, jednak wygląda to trochę dziwnie. Mam nadzieję, że nie widać moich myśli odzwierciedlonych na twarzy. "Wchodź, oprowadzę cię. Mów do mnie Kera, czuję się tak samo młodo jak ty!" "Dobrze, Kero." śmieję się nerwowo, podążając z nią w głąb domu. "Tak się cieszę, że Alex zaprosił was na święta." mówi wesoło. "Tu jest salon, kuchnia na prawo" przerywa, by na mnie spojrzeć. "łazienka drzwiami na lewo, gdy skręcisz w ten korytarzyk. Łączy się z jedną częścią basenu. Wziąłeś strój do pływania?" "Wziąłem..." "To świetnie, urządzimy tam imprezę w pierwszy dzień świąt!" wchodzi na schody. "Schodami w dół jest spiżarnia, sala rozrywek, sala zabaw, kino, pralnia i schowek, możesz z wszystkiego korzystać." Zaprowadza mnie do kilku gościnnych sypialni, zostawiając na sam koniec swoją i męża. "Freddy jest akurat na zakupach świątecznych, ale tutaj znajdziesz nas. Ostatnio kupiłam to nowe lustro, podoba ci się?" Oglądam ogromne, ozdobione kwiatkami obramowanie i przytakuję z uznaniem. "Całkiem ładne." Nagle zauważam zdjęcia porozwieszane na ścianach. Podchodzę do jednej z fotografii i patrzę na nią długo, naliczając trójkę osób, tylko, że totalnie niepodobnych do siebie. Alex ma brata? Robił to zdjęcie? Kera i jak przypuszczam Freddy stoją przed wielkim budowlańcem i obejmują z szerokimi uśmiecham chłopaka z czarnymi włosami, dużym nosem, odstającymi uszami, szarymi tęczówkami i jakimiś mało wyszukanymi ciuchami. "Kto to jest?" pytam, wskazując palcem. Kera zerka mi przez ramię i kładzie dłoń na mój kark. "Alex ma brata?" Kobieta zaciska usta i kręci głową. "Nie mówił ci?" pyta przyciszonym głosem. "Nie? To znaczy... co dokładnie? "Że zrobił operację plastyczną jakieś osiem lat temu?" Momentalnie paraliżuje mnie od góry do dołu, przyswajając jej słowa. Ja pierdole. On... "Chwila." przełykam ciężko ślinę. "To jest Alex? Alex..." "Tak, mój synek. Przeżywał ciężki okres z tego, co wiem, ale nigdy nie wytłumaczył dlaczego. Po prostu to przyjęłam, jestem jego matką, kocham go nad życie." "Mhm." Odwracamy się w stronę drzwi na dźwięk dzwonka. "O! Przyszli, skarbie, chodź na dół już wszystko podgrzewam!" *** Kolacja mija w przyjemnej atmosferze, ojciec Alexa jest sympatycznym mężczyzną, a Kera bez wątpliwości uroczą kobietą. Wychodzi na to, że bardziej interesuje się mną niż Harrym albo tym co robił Alex w Los Angeles. Wypytuje mnie o prawie wszystko, od pracy po związki i z jakiej wywodzę się rodziny. Jest to...przeraźliwie dziwne. "Z Renem Track?!" odzywa się zaskoczona, zerkając na Alexa. "Byłeś w związku z..." "Mamo, przestaniesz go w końcu wypytywać o takie rzeczy?" Alex nalewa sobie któryś z kolei kieliszek wina, wyraźnie poirytowany brakiem uwagi. "Oh, przepraszam." poprawia swoją sukienkę, patrząc w dół na swoje obcasy. "Harry... a ty? Słyszałam, że nieźle ci idzie w firmie." "Yup, dzięki Alexowi." przyznaje ze sztucznym uśmiechem. Rodzice to kupują i chichoczą do siebie z zadowoleniem. "Zawsze byliśmy z niego dumni, potrafi poradzić sobie w każdej sytuacji." odzywa się Freddy, mieszając zawartość kieliszka. "Jak był młodszy myślał bardziej kreatywnie od dziesięciolatków. Wiedzieliśmy, że nawet, jeśli nie będzie robił tego samego, co my to podąży dobrą drogą i się odnajdzie." "Tak." przyznaje Kera, trzymając kieliszek przy sobie. "Jedyny w swoim rodzaju." Jedyny w swoim rodzaju, myślę... cóż za ironia. *** Przez cały wieczór wyczekuję końca. Po ubraniu choinki w szklane, złote i fikuśne bombki Alex powiedział rodzicom, że rano musi wcześniej wstać na spotkanie z kolegą i chciałby już iść. Wtedy się zebraliśmy, Kera ucałowała nas w oba policzki, a Freddy ścisnął i stał przy drzwiach póki nie zniknęliśmy w przybudówce Alexa. "Um, mogę wybrać się z Harrym na plażę?" pytam, gdy chcą wejść do swojego pokoju. Alex, lekko narąbany, twierdzi, że nie widzi przeszkód i że sam ma ochotę się wykąpać. Na pożegnanie cmokają się w policzek. "O co chodzi, Louis?" pyta Harry, gdy w końcu uwalniamy się od jego towarzystwa. Obejmuje mnie, bym był bliżej niego i nie odczuwał tak zimnego wiatru. "Dowiedziałem się czegoś...i sama myśl, że mógł to zrobić..." oddycham ciężej, zatapiając klapek w wodzie. "...Alex nie jest normalny, Harry." Brunet marszczy brwi, ale nie zaprzecza. "Po czym to wnioskujesz?" "Ja..." mój głos doprawdy drży przed powiedzeniem tego na głos. "Mama Alexa pokazała mi zdjęcia jak był młodszy. Powiedziała, że zrobił sobie operacje plastyczne i...pamiętasz jak spotkaliśmy się po tym jak zostaliście razem w hotelu? I się pokłóciliśmy?" "Tak." "Powiedziałeś, że jest bardzo do mnie podobny. Dlatego ci się podoba." "Do czego ty zmierzasz?" patrzy mi prosto w oczy, mrugając szybko. "Chyba nie sądzisz, że-" "Zrobił sobie operację plastyczną, żeby wyglądać jak ja? Tak." potakuję. "Tak myślę."
7 notes
·
View notes
Text
12.08.2019.
Siedzi odwrócony w lustrze które jest podstawą półki na bagaże i nie jest lustrem tylko gładkim plastikiem lub wręcz szkłem; wpatrzony w telefon w dłoniach, biała koszula w ptaki i białe słuchawki zatykające mu uszy; zegarek na prawym nadgarstku, ostry nos, wygolone boki, w tle bezcielesne głosy rozmawiają o mało istotnych rzeczach. Pociąg cichy, niebieski i elektroniczny. Uwięziony w przyszłości zrealizowanej.
Przełomem był Facebook i rok 2010. Epoki odmierzam jako te przed i te po tym roku. To był prawdziwy początek świata transferu wrażeń. Przez trzy lata wytrwałem jeszcze w niezakłóconym stylu życia i myślunku pisma, na co wpływała szkoła, porządek życia narzucany przez rodziców, korepetycje i pęd siły którą wyzwoliłem jeszcze we wczesnym dzieciństwie.
Do końca liceum czytałem i pisałem cały czas i piśmienne było moje życie i moje myślenie. Wszystko się załamało wraz z przeniesieniem się życia mojego do Warsy, transfer, który nastąpił zbyt gwałtownie i bez przygotowania. Zdryfowałem, tonąłem, porywały mnie prądy, przez kilka lat nie miałem kompletnie kontroli nad swoim życiem i swoim umysłem.
Dopiero regularna praca i stabilny związek dały mi szansę na odzyskanie utraconej piśmienności. Pewien styl życia jednak i styl umysłowości zostały mimo wszytko bezpowrotnie przeze mnie zatracone; siłą bezwładu i siłą odśrodkową Warsy sprawiły, że wyemigrowałem w ducha transferu przeżyć i mocuję się z nim do dziś.
Zauważyć teraz mogę, że pierwszymi ofiarami formatunku mojego umysłu na myślunek postpiśmienny (który się zaczął odkąd pierwszy raz spojrzałem w telewizor i w komputer, ale który nie przybrał na sile aż do czasu liceum i przejścia na Facebooka) stały się moje umiejętności pojmowania i uczenia się matematyki, chemii i fizyki. Jakkolwiek do końca gimnazjum dawałem sobie jeszcze z nimi radę (niejako intuicyjnie jedynie, trochę po omacku, bo bez znajomości logiki i ogólnych zasad wywodu), to już od liceum praktycznie niemożnością stało się dla mnie operowanie na abstrakcyjnych symbolach bez odbicia w świecie kultury czy też świecie wrażeń. Tak jak wielopiętrowymi metaforami, odniesieniami do odniesień, warstwami znaczeń i samoświadomymi metakonstrukcjami w obszarze szeroko rozumianej kultury (od literatury do architektury) operowałem całkowicie naturalnie przez całe swoje świadome życie (dziecko postmodernizmu, które samo wymyśliło go w piątej klasie), tak oparte na twardej piśmienności języki matematyki i fizyki (nauczane metodami twardej piśmienności przez ludzi o myślunku do pewnego stopnia wręcz oralnym - efekt wychowania na prowincji) pozostały dla mnie aż do studiów obce - do czasu, aż zrozumiałem, że u ich podstaw stoi logika, a więc kultura.
Bój się! Możesz być czystym przepływem kapitału. Ciesz się! Możesz być czystym przepływem szczęścia.
0 notes
Text
Alicja - część 1
Nic nie wskazywało na to, że tego dnia zostanie sam. Tego dnia obchodził urodziny. Zbliżała się 19.00. Nikt nie dzwonił do drzwi z niespodziankowym tortem czy chociażby urodzinową wódką. „Nikt nie przyjdzie” – pomyślał i wtedy wstał z łóżka. Przebrał się w dres i zszedł na dół do pobliskiego sklepu. Kupił kilka piw i wrócił do mieszkania.
Na klatce zawsze było cicho. Grube ściany w starej kamienicy bardzo dobrze tłumiły wszystkie dźwięki, które starały się wydostać z mieszkań sąsiadów. Mieszkał na ostatnim, czwartym piętrze. Nie było windy, a na jego piętro prowadziły wąskie schody, na tyle wąskie, że gdy się kogoś mijało trzeba było to robić bokiem. Lekko odświeżone ściany na klatce, stare murowane stopnie i poręcz pokryta ciemnym ładnym drewnem. „Trzecie”. Jeszcze kilka stopni i będzie u siebie. Zostało mu kilka stopni, ale na schodach siedziała jego sąsiadka. Na oko miała około trzydzieści lat. Chciał przejść obojętnie, ale coś nie dało mu spokoju.
- Przepraszam – przerwał panującą na korytarzu cisze – czy coś się stało?
- Nie! – krzyknęła – a właściwie tak. Przepraszam, że krzyknęłam, ale właśnie złamałam klucz w zamku, a wszystkie dokumenty i telefon został w mieszkaniu.
- Kiepska sprawa. Nie możesz iść do rodziny? – zapytał speszony, bo przecież nie byli „na ty”
- Chciałabym, ale to nie jest takie proste, gdy ma się cały dobytek zamknięty w mieszkaniu.
- Fakt. Głupie pytanie – stojąc nad nią, patrzył z politowaniem na kobietę, która zawsze była mu obojętna tak, jak wszyscy ludzie – to może wpadnie Pani do mnie. Mam dziś urodziny, trochę jedzenia, a nie zanosi się na, to żeby ktoś mnie odwiedził.
- Ohh.. wszystkiego najlepszego, ale nie, nie chcę robić panu kłopotu – odparła
- No ok. Skoro siedzenie na klatce przed zamkniętym mieszkaniem jest lepszym pomysłem na spędzenie zimnej nocy, to nie nalegam. Dobrej nocy! – krzyknął
No co za pieprznięta baba – pomyślał i zdecydowanym krokiem minął sąsiadkę. Otworzył drzwi mieszkania i trzasnął nimi na znak złości z odrzucenia jego propozycji. Chwilę później odgrzał sobie lasagne, którą zrobił na wypadek niespodziewanych odwiedzin, których podświadomie oczekiwał. Usiadł na kanapie i już miał wkładać pierwszą porcję do ust, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. „Kurwa, zawsze gdy wygodnie usiądę i zaczynam oglądać film”. Niezbyt śpiesznie wstał i skierował się w stronę drzwi. Otworzył.
- Czy propozycja nadal aktualna?
- Ah.. to Pani – zamilkł na chwilę – tak, tak aktualna zapraszam.
W przedpokoju paliło się tylko małe światło przy nad lustrem. Gdy kobieta weszła nie rozjaśnił pomieszczenia. Po lewej stronie była wielka szafa. Zabrał płaszcz od sąsiadki i pokazał drogę do pokoju dziennego.
- Kapcie? – krzyknął
- Nie, dziękuje.
Zgasił światło w przedpokoju i wszedł do salonu za kobietą. Pomieszczenie nie było duże. Wystarczające jak dla samotnego mężczyzny. Stół, cztery krzesła, duża wygodna kanapa, kredens, witryna, regał i stolik kawowy, a w centralnej części wielki telewizor na ścianie.
- Właśnie podgrzałem jedzenie, może się Pani skusi? Naprawdę to jest dobre.
- Chętnie… i może skończmy z tym panem i panią? Jestem Alicja, a ty?
- Też o tym myślałem. Jesteśmy chyba w podobnym wieku, ja dziś końce trzydzieści dwa lata, aaa i mam na imię Mikołaj.
- Bardzo mi miło i jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
Po tych słowach nastała chwila ciszy, ale zaraz przerwała ją nowa znajoma.
- Masz urodziny i nie robisz żadnej imprezy dla najbliższych?
- Nie, nie lubię, gdy wokół mnie za dużo się dzieje. Proszę – odpowiedział podając talerz z solidną porcją posiłku – piwa? Wina? Może coś bez alkoholu?
- Jeśli mogę to piwo.
Usiedli do stołu i nieśmiało wypytując się o różne rzeczy, o które ludzie pytają się gdy się poznają zjedli kolację. Wspólnie zadecydowali o obejrzeniu filmu, który Mikołaj dopiero zaczął oglądać.
- Strasznie głupi ten film – podsumowała go Alicja
- Rzeczywiście, zwiastun zapowiadał się ciekawiej, ale przynajmniej się trochę pośmialiśmy.
Znów nastała chwila ciszy.
Wstając Alicja powiedziała: mam wrażenie, że znam cię od lat. Dobrze się dogadujemy i mamy takie samo poczucie humoru. To dziwne, że przez tyle czasu mieszkamy obok siebie i dopiero teraz poznajemy się bliżej.
- Tak, to dziwne. Chyba jestem zmęczony - odparł i szybko zaczął przechylać butelkę z piwem, aby je skończyć. – przygotuję ci łóżko. Tam jest łazienka, a ręczniki są w szafce co prawej.
- Dzięki – odpowiedziała i zdezorientowana z powodu braku reakcji na jej wyznanie poszła do łazienki – umyła twarz i dotarło do niej, że nie ma żadnych ubrań na przebranie. Przepraszam, czy… - nie dokończyła pytania, bo przed łazienką stał już Mikołaj z czystą flanelową koszulą, której nie nosił i bokserkami, których nie zdążył jeszcze wypakować.
- Wszystko jest czyste, a bokserki nowe. Może nadadzą się do spania, będzie chyba wygodniej niż w jeansach. Łóżko jest gotowe, jakbyś czegoś potrzebowała wiesz gdzie mnie szukać.
Kobieta z uśmiechem zamknęła drzwi i na kilkanaście minut zniknęła w łazience. Gdy skończyła wyszła i położyła się na kanapie, którą przygotował Mikołaj. Zgasiła światło.
Nim zasnęła widziała tylko jak Mikołaj w samych bokserkach przechodzi do łazienki. Miał normalną budowę ciała. Nic specjalnego, ale na niej to zrobiło miłe wrażenie.
Obudziła się w środku nocy. Obudziły ją jakieś dźwięki. Rozejrzała się dookoła i przestraszyła. Nie wiedziała gdzie jest, ale po chwili oprzytomniała i wszystko już pamiętała. Powoli wstała z kanapy i nasłuchiwała dźwięków, które do niej dochodziły. Przeszła się po mieszkaniu, szła za dźwiękiem, który jak się okazało dochodził z pokoju Mikołaja. Stanęła pod drzwiami i nasłuchiwała, ale nie mogła rozpoznać co słyszy. Pewny momencie drzwi do pokoju nagle się otworzyły.
- Co Ty tutaj robisz? – zapytał rozgniewany Mikołaj.
- Yyy… obudziły mnie dźwięki z twojego pokoju i nie wiem po co podeszłam aż pod twoje drzwi. O matko! – krzyknęła – Ty jesteś nagi!
- Tak tak – odpowiedział tonem, który wskazywał, że to dla niego nic niezwykłego – słuchaj nie mam dziewczyny, jakoś muszę sobie radzić z hormonami – mówił dalej zakrywając się rękami, bo mimo wszystko poczuł się nieswojo.
- Aaa… - zacięła się Alicja i jak głupia ciągle wpatrywała w niezdarnie zakrywanego penisa Mikołaja.
- Przestaniesz się tak gapić? Nigdy nagiego faceta nie widziałaś? Idź już spać, dobranoc – odpowiedział i zamknął jej drzwi przed nosem, wcześniej jednak tak się obracając, aby dostrzegła jego pośladki.
Po zamknięciu drzwi jedno i drugie nie mogło uwierzyć w to co się stało. Alicja wróciła na kanapę i cały czas myślała o swoim nagim sąsiedzie. Zaczęła przyłapywać się na tym, że snuła różne fantazje w nim w roli głównej. Długo leżała nim zasnęła. Patrzyła w sufit, ale przed oczami miała nabrzmiałego, dużego (nie kolosalnego) i pulsującego penisa swojego sąsiada. W końcu udało się jej zasnąć.
Tak samo Mikołaj. Kobieta, której pokazał się nago, miała na sobie tylko koszulę, która była wystarczająco rozpięta, aby dojrzeć jej biust. Góra była tak długa, że ciężko było określić czy założyła bokserki czy nie. To tylko podkręcało i tak już rozgrzanego Mikołaja. Wyłączył film porno, który oglądał na telefonie i starał się wyobrazić sobie swoją sąsiadkę nago. W głowie miał przecież tyle różnych wzorców aktorek porno.
Następnego dnia, gdy Mikołaj wstał z łóżka Alicja jeszcze spała. Ubrał się dres i po cichu wyszedł z mieszkania żeby pobiegać. Wracając zahaczył o piekarnie. Wszedł do mieszkania, a jego gość jeszcze spał. Nie chcąc budzić Alicji poszedł pod prysznic. Ustawił gorącą wodę, przygotował sobie ręcznik i maszynkę do golenia. Gdy tylko Mikołaj wszedł pod wodę, jego gość obudził się. Alicja szybko obeszła mieszkanie i wiedziała, że on jest pod prysznicem. Nakręcona po incydencie z nocy postanowiła zaryzykować i wejść do łazienki, niby pod pretekstem zrobienia siku.
- Nie widzisz, że jest zajęte? – powiedział Mikołaj spod prysznica
- Przepraszam, ale muszę siku, to piwo wypompowało ze mnie całą wodę.
- Ok, ale wychodź za chwilę – powiedział, chociaż nie chciał żeby to robiła. Widział przecież, że jego penis robi się coraz większy. Podświadomie zapraszał ją do siebie.
Alicja załatwiła potrzebę i postanowiła posunąć się o duży krok dalej. Szybko rozpięła koszulę i zrzuciła ją na ziemię, pod spodem nie miała już bokserek, które samoczynnie spadły na podłogę, gdy korzystała z toalety. Przejrzała się w lustrze i poprawiła włosy. Wzięła głęboki oddech i powolnym ruchem zaczęła otwierać zaparowane drzwiczki prysznica. Przez pierwsze sekundy Mikołaj nie zorientował się co się dzieje, dopiero zimny powiew zza prysznica dał mu znak, że coś jest nie tak.
- Co ty robisz? – krzyknął odwracając się do intruza, ale szybko złagodniał.
Oniemiał jakby zobaczył ducha, a jego oczom ukazała się średniego wzrostu brunetka, z długą szyją, kształtnymi piersiami, które nie były ani za małe, ani za duże. Idealnie wycięta talia, płaski brzuch i lekko „wypięte” pośladki. Szczupłe nogi, które mimo niewielkiego wzrostu Alicji wydawały się być długimi aż do nieba. W pewnym momencie, gdy już dotarło do niego co się dzieje, nie stawiał oporu. Drzwiczki zamknęły się samoczynnie. Alicja patrzyła mu głęboko w jego jasno niebieskie oczy i jednocześnie wyciągała swoją dłoń ku jego klatce piersiowej. Patrzyli sobie w oczy przez dłuższą chwilę. Nic nie mówili. Woda wydawała się być jeszcze bardziej gorąca, ale jednocześnie przyjemna. Patrzył jak stróżki wody spływają najpierw po jej szyi, piersiach i dalej nogach. Obróciła się i przysunęła do niego. Teraz swoim penisem dotykał jej pośladków, na pewno go czuła, bo był jeszcze bardziej gorący niż woda i pulsował zgodnie z szybkim biciem serca Mikołaja. Oboje gdzieś tam w środku nie wierzyli w to co się dzieje, ale bardzo chcieli w to brnąc dalej. Czas jakby spowolniał. Zebrała włosy tak, aby Mikołaj mógł ją pocałować w szyję. „Całuj mnie” – szepnęła do niego. Nie musiała prosić drugi raz. Powolnymi pocałunkami Mikołaj zwiedzał jej ciało. Obojgu było dobrze, chcieli więcej. Alicja pociągnęła Mikołaja za włosy, gdy ten całował jej brzuch i uda. Zaczęli całować się namiętnie, zachłannie, a jednocześnie delikatnie. Ich dłonie błądziły po nagich ciałach. On przyparł ją do ściany i nie pozwalał się wyrwać. Schodził pocałunkami coraz niżej i niżej. W końcu do szedł do jej największego skarbu. Pomógł sobie palcami i zagłębił język w środku swojej kochanki. Nogi się pod nią ugięły i teraz Mikołaj musiał ją podtrzymywać. Pieścił ją językiem i palcami. Po chwili słyszał ciche jęki rozkoszy. Wiedział, że łatwo i szybko nie pójdzie, ale to nie zniechęciło go, wręcz przeciwnie. Dało mu to dodatkowej energii, bo wiedział, że ten sobotni poranek nie skończy się po prysznicem. Po kilku lub kilkunastu minutach wstał i nabrzmiałym penisem drażnił skarb Alicji. Patrzył na jej twarz i obserwował jej słodkie miny, które mówiły „wejdź we mnie”. Słuchał jak jękami prosiła żeby ją zerżnął natychmiast, ale on miał inne plany. Odsunął się od niej tak, że stał pod drugą ścianą prysznica. Swoim wzrokiem pokazywał, że teraz zmiana. Podeszła do niego pocałowała i szybko usiadła na podłodze. Najpierw…
Ciąg dalszy nastąpi
0 notes