Tumgik
#tłusty czwartek kto?
nasermater · 2 years
Text
HAPPY FAT WEEK RODACY
9 notes · View notes
sokoe · 2 years
Text
161 notes · View notes
pozartaa · 8 months
Text
13.02.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 348. Limit +/-2100 kc@l.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Hej dziś jeszcze jeden dzień wolny. Za dużo dni wolnych budzi we mnie niepokój. Mam zawsze wrażenie że coś mnie omija, że coś mi ucieka mimo, że ciągle mam coś do zrobienia. Nie, no fajnie posiedzieć w domu ale jednak... Jutro idę do pracy na noc i później znowu dwa dni wolne 🫢.
***
Dziś poćwiczyłam, przeszłam się na spacer i trochę odkurzyłam w domu. Rozważałam wyciągnięcie maszyny do szycia...
Tumblr media
***
Dumam nad tym postem o 3D w wieku dojrzałym. Chyba zrobię to w punktach jeśli macie jakieś pomysły moje dojrzałe #edadult konta - to napiszcie w komentarzach albo na pv. Osobiście mam sporo materiału w głowie - a jakże - ale może warto też skorzystać z cudzej perspektywy.
Chodzi mi o to co jest inne teraz od tego, co było kiedyś albo co jest dla Was źródłem osobistego krindżu. Albo co już nie jest problemem.
Albo - ciekawostka - może jest ktoś kto zachorował w ogóle pozniej (na przykład na studiach) jak ja.
Kochani, całe swoje młode życie borykałam się ze sporym podkładem nienawiści do siebie i odkrycie tego, że można sobie odmawiać po prostu jedzenia - było moim momentem olśnienia. Nawet nie byłam gruba (wtedy). Właściwie nigdy nie byłam gruba zanim to wszystko się zaczęło - duża, słusznej postury, no może w górnej granicy prawidłowej wagi, której nawet nie było widać przy moim wzroście... Ale nie gruba.
Na początku to oczywiście była niewinna próba dokonania naprawy siebie. Niestety - podszyta odpowiednią dawka ukrytej nienawiści - i wszystko oczywiście poszło się jebac. Nie chce rozwijać tematu, bo w sumie musiałabym napisać znowu 10 długich postów, z których każdy mnie wykończył psychicznie na swój sposób. (zniknęły z poprzednim bogiem)
***
A dziś na obiad są pulpety. Zrobiłam sobie puree ziemniaczane. Tak miałam ochotę na gałę ziemniaków 🥹. Wyszedł mi posiłek jak z baru mlecznego.
Na kolację jest cukinia z makaronem z soczewicy i z piersią wędzoną z kurczaka. Po raz kolejny nie mogę wyjść z podziwu jak bardzobezkal0ryczna jest cukinia. Boskie warzywo...💖
***
W galerii jest stoisko z walentynkowym badziewiem... Nie wiem dlaczego ale w jakimś stopniu wygląda to groźnie... Jakby Cie miało za chwilę zaatakować 😬.
Tumblr media Tumblr media
Ja mojemu "małżowi" kupiłam dwa boostery do Magica i ciastka.
Tumblr media
Generalnie - tak jak Tłusty Czwartek jest okazją by zjeść pączka - tak te nieszczęsne Walentynki są okazja by komuś coś dać... Ale żeby od razu rezerwować hotel, kino i łódkę w tunelu miłości.... Może jednak podziękuję 😁.
Swoją drogą nie spodziewam się niczego więcej poza jakimś strasznym kwiatkiem... Bo czekoladek na pewno nie dostanę - jeśli chłopu życie miłe 😝.
Aaaale długi post wyszedł dziś. Dobrej nocy wam życzę!
58 notes · View notes
zbytgruba · 8 months
Text
💙🦋8 luty 2024🦋💙
zjedzone 1100
spalone 200
bilans 900
woda 2l
waga ?
no lekka kraksa mozna by rzec 😃🔫 pierdolony tłusty czwartek kto to w ogole wymyślił xdd dosyc ze musialam zjesc dwa pączki bo mi mama kazala i zamowila pizze z czego tez mi kazala zjesc dwa kawalki to pilnowala zebym zjadła poza tym sniadanie i kolacje xd do tego sie rozchorowałam i nie mialam sily isc do szkoly ani wiecej pocwiczyc wiec spalilam tylko 200kcal
nienawidze tych swiat gdzie trzeba cos zjesc bozeeee jeszcze w chuj przytylam w ciagu dwoch dni a wazylam sie na czczo no serio super bardzo ana sie na mnie pewnie zawiodła jak chuj po raz kolejny xd
mam nadzieje ze jutrzejszy dzien bedzie lepszy
1 note · View note
smentarzysko · 1 year
Text
koooooocham wielkanoc powinna byc taka tradycja kto zje więcej jajec jak z pączkami na tłusty czwartek
0 notes
cypr24 · 2 years
Text
Pączek za ponad 10€
W tłusty czwartek pączki są obowiązkowe - tylko kto za jednego zapłaci 10€?
W tłusty czwartek pączki są obowiązkowe – tylko kto za jednego zapłaci 10€? Tłusty czwartek to dzień, w którym prawie nikt nie odmawia sobie słodkości. Na Cyprze trudno jest jednak znaleźć w sklepach dobre, polskie pączki. Jeżeli chcemy zjeść prawdziwego pączka często musimy zrobić go sobie samemu w domu. Substytuty pączków znajdziemy wprawdzie w wielu piekarniach czy nawet w Lidl’u. Te jednak…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
jazumst · 3 years
Text
Wrona
Żeby Was...
Jeśli wkroczysz między wrony, musisz krakać jak i one. A jeżeli wrony pierdolą kocopoły?
Posłuchajcie:
W miarę krótko i proszę nie ciągnijcie tego. Temat w Polsce numer jeden? Dokładnie :/
Nie podważam tragedii wojny i całego niewyobrażalnego dla nas chujstwa jakie się z nią wiąże. W ogóle kto by się spodziewał. U nas? W cywilizowanej Europie? Strzelają się przecież te małpy na wschodzie. No to mamy wschód. Ale ja nie o tym. Nie do końca.
My, Polacy, jesteśmy ekspertami w przeżywaniu wszystkiego. W wyolbrzymianiu. Ja mam takie wrażenie, że większość ludzi nawet by się cieszyła (nie powiem czemu żeby nie wykrakać), bo coś by się działo, bo mieli rację, bo znowu moglibyśmy być męczennikami narodów.
Dalej komentował nie będę, bo mnie szlag trafia.
//
"Wrona 2"
Dziś był najchudszy tłusty czwartek jaki w życiu widziałem. Rano przez 2,5h pierdolnęło. Później całkowita posucha. Co Don z tymi wszystkimi wypiekami zrobi to nie wiem, ale jestem pewny, że przepierdolił hajs kompletnie. W zeszłym roku ciągle donosili nam pączki. Dziś raz i koniec. Ludzie brali może po 5. Tyle. Nawet nie chcę myśleć jak on to będzie wypychał, a już dzwoniła Kierowniczka, że dostaliśmy świeże w cenie przeceny, żeby poszło. :/ Mało tego Don poskąpił. Co roku dawał, dziś nam nic a swoim po 10szt XD No to ma teraz.
//
M. która od początku tak broniła Karola, teraz ma go przeklęte po 1000kroć. Przez niego odnowiła się jej kontuzja nogi, bo sama zapierdalała żeby nadrobić, a Karol stał niczym psyduck. Dla niewtajemniczonych:
Tumblr media
Skąd porównanie? Soję z M. na międzyzmianie i ona - No! Za główkę się złapie (pokazuje) i "oj, oj!". I tak cały czas.
I runda druga:
Karol, prawdopodobnie w celu "przekupienia", chciał kupić Kierowniczce wczoraj wino. To niepierwszy raz, bo wcześniej bajerował dziewczyny czekoladą. Mówię "prawdopodobnie", bo zawsze składa takie propozycje jak go opierdalają, że w chuja leci. Cytuję: "Wtedy robi takie swoje maślane oczka i pyta czy kupić mi ... ."
Tumblr media
*Zdjęcie poglądowe2, znalezione przypadkiem szukając pierwszego.
No nic, jeszcze dziś i jutro.
youtube
3 notes · View notes
niepowtarzalnyale2 · 5 years
Text
20 luty, tłusty czwartek.  Dwudziestominutowe kolejki do cukierni, by kupić 2 pączki. Nigdy tego nie rozumiem. Chrześcijanie obchodzą to święto, ponieważ od następnej środy będzie czterdziestodniowy post, aż do świąt Wielkanocnych, lecz najwidoczniej ludzie potrzebują “powodu”, aby się nawpierdalać czystego tłuszczu i cukru. Jakby tego było mało, jeszcze trzeba wszystkim wokół oznajmić ile kto dał radę zjeść tych drożdżowych wytworów.  Świat zmierza do skrajnego szaleństwa, ale mam wrażenie, że tylko ja nie ulegam temu.  Zostało 315 dni. 
10 notes · View notes
marnowanieczasu · 5 years
Text
Daj nie koronawirusa, nie pijaka, nie Polaka, Massima-kata
Na pewno nikomu z Was nie umknęła piosenka zespołu Mikromusic „Takiego chłopaka”. Panie najpierw śpiewają o swoich wymaganiach co do potencjalnego chłopaka – nie chcą pijaka, nie chcą Polaka, nie chcą biedaka. Okazuje się to prawdą, gdyż obecnie wymarzonym partnerem dla przeciętnej Polski z przeciętnym ilorazem inteligencji jest nie Polak, nie pijak, nie biedak – Włoch, który trochę się naćpa, porwie taką i zgwałci, ale za to jest przystojny i bogaty, a także odnosi sukcesy zawodowe działając w rodzinnej mafii. Brzmi jak ideał, prawda?
Tumblr media
        Film „365 dni” na podstawie szmirowatej książki niejakiej Blanki Lipińskiej to jedna z tych pozycji, za którą proszę, nie płaćcie – jeśli już musicie zobaczyć, to czekajcie na wersje piracką, albo napiszcie do mnie, to oddam wam wejściówkę. Ten film okazał się taki, jaki myślałam, że się okaże, po obejrzeniu wywiadów z Panią Blanką, która to zamiast rozmawiać o literaturze, mówi o swoich zdolnościach w sypialni (które są oczywiście na niesamowicie wysokim poziomie). Nie wiem jak Wy, ale ja chyba wolę pisarzy, którzy potrafią pisać, a ich umiejętności łóżkowe nie zaprzątają mi głowy. Jednak, po obejrzeniu filmu, doświadczenia tej blondyneczki znalazły się w centrum mojej uwagi, bo jeśli wierzyć autorce, że większość tego dzieła jest prawdą, to na pewno ta kobieta ma za sobą niewyobrażalną ilość traum.
        Jednak nie chcę tu rozpamiętywać nad scenami, które nigdy nie powinny być romantyzowane w filmie, ani w książce, bo o tym chyba już wszyscy powiedzieli. Bo równie przerażające jest dla mnie to, że wiele kobiet uważa ten film i książkę za opowieść o miłości, a nie opowieść o poddaniu się zwierzęcym instynktom z człowiekiem, z którym nie ma się absolutnie nic wspólnego, ale jest ładny i bogaty.
        Moje niewielkie doświadczenie z romantycznymi (zwykle tylko z mojej strony) znajomościami dzielę na dwa typy: „słucha tej samej muzyki/ ogląda dobre filmy/ ma fajne zajawki” lub „o kurczę, ten człowiek naprawdę musi mieć duszę”. To pierwsze to typowe zauroczenie, kiedy poznaję kogoś, ktoś okazuje się jakiś fajny, zabawny, albo ładny i mój móżdżek próbuje przekonać mnie, że jest najbardziej fajny i zabawny ze wszystkich. Druga opcja to już bardziej skomplikowana znajomość, kiedy kogoś dobrze poznaje i widzę, że o dziwo ten człowiek posiada skomplikowaną wrażliwość, a raz na jakiś czas ustąpi miejsce staruszce w autobusie (oznaka dobrego serca).  Wtedy można podjąć decyzję, że ten oto człowiek, mimo różnych wad, prawdopodobnie ma w sobie coś pięknego i należy go pokochać bez pamięci i bezsensu też. Co łączy te oba porywy serca? Otóż to, że jednak jest to całkiem warunkowe, a warunkiem okazuje się, uwaga uwaga, nie uroda, nie pieniądze, nie stanowisko starszego gangstera w podwarszawskiej mafii, ale charakter, zainteresowania, wyznawane wartości. A dowiedzieć się o tych rzeczach można na przykład poprzez rozmowę.
        Tymczasem w filmie 365 dni główni bohaterowie przeprowadzają między sobą dwa rodzaje rozmów. Jedną o pierogach. Drugą, niekończącą się rozmowę, o tym, że Massimo jej nie dotknie bez jej zgody, po czym nagminnie to robi. Mamy też ciekawą sytuację, bo Massimo nie potrzebuje starać się zakochać w Laurze, głównej bohaterce, bo tak się składa, że miał związane z nią halucynacje, które sprawiły, że zakochał się w obcej zupełnie typiarze z Polszy tak po prostu. Laura natomiast potrzebowała jednej rozmowy o pierogach, która była bardziej jej monologiem, oraz rozmów kiedy jej włoski gangster mówi do niej władczym tonem lub zakazuje czegoś, żeby stwierdzić, że Massimo to ten jedyny, i po zawrotnym czasie, czyli 3 dniach, zakochać się w nim bez pamięci.
        I właściwie nie wiem czemu ten film trwa tak długo, jak historia powinna zakończyć się po tych 20 minutach, kiedy Laura stwierdza, że w sumie kocha swojego porywacza i gwałciciela. Reszta filmu to jakiś nielogiczny ciąg zdarzeń, które z siebie nie wynikają, oraz sceny seksu między bohaterami, które równie dobrze mogłyby się znaleźć w następnym odcinku M jak Miłość. Nie można też zapomnieć o scenach w przymierzalni, gdyż Massimo nie jest tylko zwykłym porywaczem, ale też fajnym sponsorem, który kupi swojej ofierze kilka ładnych wdzianek.
        I to jest kolejna smutna sprawa związana z tym filmem. Związek, w którym mężczyzna zapewnia dom, kupuje ubrania, samochód, kosmetyki, a kobieta? Kobieta ma ładnie wyglądać. Kobieta może pokochać kogoś, kto ją porywa i gwałci, bo kupi jej sukienkę i ma ładny dom. Kobieta nie musi mieć charakteru, nie musi potrafić prowadzić dyskusji, bo po co to komu – wystarczy, że jest wizytówką. Bardzo to przykre, nie wiem jakim prawem taka szmira powstała w XXI wieku. Ale z drugiej strony możemy czekać na więcej na podobnym poziomie filmów, w końcu 2 mld złotych muszą gdzieś się ulokować.
        Kolejną przykrą rzeczą, którą ostatnio odkryłam, jest tłusty czwartek. Pomyślicie – dlaczego? Jedzenie pączusiów, co może być w tym złego? Otóż to, że tłusty czwartek jest dla mnie przejawem takiego bezsensu konsumpcjonizmu. Lubisz pączki, nie lubisz pączków, tak czy siak zjesz ich z pięć, chociaż po pierwszym już jesteś syty. Firmy zamawiają pierdylion tych bułeczek w lukrze i daj boże, jeśli te bułeczki po skończonym dniu można gdzieś oddać, ale prawdopodobnie kończą na śmietniku. Do tego dochodzą ludzie, którzy stoją dwie godziny w kolejce, żeby kupić 20 najlepszych pączków w mieście. I to nie jest tak, że nie można zjeść z tej okazji pączka. Tylko czemu to nie może być jeden, albo dwa? W taki dzień wszystkie cukiernie produkują maksymalną ilość pączków, a jeśli nie są cukiernią chodną, to na koniec dnia zdatne do jedzenia pączki lądują na śmietniku.  
        Co z tego wszystkiego wynika? Zupełnie nic.
        Czy moje życie ostatnio jest serią frustracji? Trochę tak, ale nie do końca. Byłam na przykład na koncercie schaftera. Ucieszyłam się, że nie mam już 16 lat, jak większość obecnych tam słuchaczy i z koncertu nie musi odbierać mnie mama. Ucieszyłam się też, że za czasów mojego liceum ludzie nie byli aż tak wystylizowani, bo dawało to niejako pole do popisu, żeby jakkolwiek się od siebie odróżniać. Ja odróżniałam się na przykład tym, że byłam grubasem – teraz tak nie można, wszystkie dziewczyny są chude. Chłopcy też wyglądają identycznie, wszyscy jak ten na scenie, który coraz bardziej wydaje mi się, że jest 03, a nie 96 i ten jebany performance nie do końca mu jednak wychodzi. Aczkolwiek dobrze się bawiłam, szczególnie kiedy dziewczynki śpiewały jak to tankują swój drogi samochód, albo piją drogi alkohol. A mama wie?
        Innym pozytywnym aspektem mojego życia, jest fakt, że udało mi się uniknąć śmiercionośnego koronawirusa, o którego wręcz się otarłam, w końcu byłam we Włoszech. Na południu i kilka tygodni przed zachorowaniami. Polecam taka przejażdżkę nawet w obliczu czyhającego zagrożenia, bo spacery po obcych ulicach są zwykle przyjemniejsze niż te po dobrze znanych. I jeśli ktoś lubi dobrą kawę, to też się nie zawiedzie, albo jak ktoś nie lubi innych polskich turystów, bo tam też się zdarzają i zawsze dadzą złą radę (na przykład żeby zmarnować dzień w Monopoli, bo niby cudowne miasto, a tak naprawdę to przeciętne, a prawdopodobnie zostało polecone jedynie przez miłe skojarzenia związane z nazwą). Niestety przez moją podróż nie mogłam napisać dwóch egzaminów, do których obecnie z zapałem się uczę. Niestety nie porwał mnie żaden włoski mafiozo, wtedy bym nie musiała myśleć ani o pączkach, ani o nauce, może tylko trochę o koronawirusie.  
2 notes · View notes
createmydreamblog · 3 years
Photo
Tumblr media
Ostatnia część z muzeum 😎 Muszę zrobić porządek w zdjęciach bo już się gubię co tam mam 🤣 Jak wam minął dzień? U mnie nie najgorzej ale sami wariaci byli i wściekli się jakby był to poniedziałek 😢 Jeszcze tylko 3 dni i odpocznę, bo niestety sobota pracującą i już mam dość, bo powiem wam, że w każdy weekend coś się działo, albo praca, albo w trasie 🤯 Zmęczenie daje się we znaki 😢 Niby pogoda dopisuje ale jak tu się cieszyć jak człowiek zmęczony. No ale koniec, jutro tłusty czwartek kto ma już pączki kupione lub usmażone ? #muzeumzabawek #kids #wspomnienia #powrótdoprzeszlosci #smile #happy (w: Torun, Poland) https://www.instagram.com/p/CaVcaDQMcxd/?utm_medium=tumblr
0 notes
anna-lacina · 4 years
Photo
Tumblr media
Jednak się udało i usmażylismy dziś przepyszne chruściki!😋 Bo - jak to już wspominałam - mimo "pączkowania" w Tłusty Czwartek, tak naprawdę jestem #teamchrusty. Kto z Was też należy do #teamchrust, kto do #teamfaworki, a kto jednak do #teampączek? Dajcie znać w komentarzach! A wiecie, że chrusty i faworki to nie do końca to samo?😮 W zasadzie powinno się mówić "chrust", nie "chrusty" ale kto z Was tak mówi? Ja z chrustem użytym jako collectivum (smażymy chrust) spotkałam się wyłącznie w literaturze. Wszyscy moi znajomi mówią chrusty lub chruściki. Albo faworki, ale o tym za chwilę. W starszych ksiażkach kucharskich, na przykład w "Kuchni polskiej" jest napisane: "chrust (faworki)" co wskazywałoby, że te nazwy stosowane są zamiennie. Tymczasem zonk! 😲 ➡Tu, gdzie mieszkam teraz, faworki to... Ale o tym napiszę w następnym poście - a teraz chciałabym przeczytać, co Wy myślicie na ten temat. To samo czy nie to samo? No i wracając do pierwszego pytania - co wybieracie? Chrusty, faworki czy może pączki są Waszym ulubionym ostatkowym daniem? A może są tu osoby, które z wszystkich ciastek najbardziej lubią schabowy? Albo... marchewkę? 😉 Ujawnijcie się! #ostatki2021 #chrusty #chruściki #faworki #chrustczyfaworki https://www.instagram.com/p/CLVDfQXId2E/?igshid=fgizno5keqs9
0 notes
jolankom · 5 years
Video
instagram
🍩Dziś Tłusty czwartek 🍪 dzisiaj paczki. faworki 🍬 i inne słodkości 🍰nie tuczą. Więc 💏 korzystajmy ✨💕 Jest nawet powiedzenie "kto w tłusty czwartek nie zje choć jednego paczka temu wiodło się nie będzie 💡prawda to czy nie 🙅 lepiej zapobiec i zjeść 🍩 Życzymy smacznego 🍩🍪☕ ✨ ✨ #tlustyczwartek #tłusty #czwartek #polska #pałaszuje #paczki #faworki #smacznie #smacznego #zyczy #firmaJolankom #skleponline #Prodekol (w: Sklep online ProdEkol dla domu i ogrodu) https://www.instagram.com/p/B8yM0LRFY6a/?igshid=f76depfks9li
0 notes
zyciestolicy · 5 years
Text
To już w tym tygodniu! Tłusty czwartek 2020, jakie macie plany kulinarne?
To już w tym tygodniu! Tłusty czwartek 2020, jakie macie plany kulinarne?
Kto z was nie lubi Tłustego Czwartku? To już w tym tygodniu! W tym roku przypada on 20 lutego. Tłusty czwartek bywa też nazywany combrowym. Dlaczego? Wszystko przez krakowskiego burmistrza, który miał zwać się właśnie Comber. Prześladował kobiety handlujące na krakowskim rynku. Burmistrzowi zmarło się właśnie w czwartek, stąd nazwa Combrowy Czwartek. W przyszłym roku, Tłusty Czwartek Przypadnie…
View On WordPress
0 notes
jestrudoblog · 7 years
Text
33 pomysły na wpisy w social mediach
Drogi blogerze! To do Ciebie kieruję moją ściągę, jednak właściciele małych firm też skorzystają. 33 pomysły na wpisy na Facebooka to szybki przegląd tego, co aktualnie fajnie „się klika”, budzi zaangażowanie i sprawia, że lajki wyrastają jak muchomorki po deszczu.
No dobra, trochę optymistyczna zrobiła nam się ta wizja. Aby posty na Facebooku były angażujące, nie wystarczy pomysł na wpis, musi być jeszcze dobry content. A dobry content to taki, który jest dopasowany do Waszych odbiorców. Daję mą rudą głowę, choć doświadczenia nie mam w temacie żadnego, że na tego samego mema, wrzuconego na fanpage Mercedesa i Pampersa, reakcja będzie zupełnie inna.
Ale tą część pozostawiam Wam. Niech zdrowy rozsądek złapie za sito i z poniższych wybierze dla siebie te propozycje, które faktycznie mają szansę zrobić wielkie poruszenie na Waszych fanpage’ach. Ja wiem, +-, co sprawdzi się u mnie i na tym w dużej części opiera się mój spis. Trzeba chwilkę te FP poprowadzić, by zrozumieć zainteresowania, potrzeby i oczekiwania odbiorców.
A teraz przejdźmy już do pomysłów, bo mi czacha dymi!
  33 pomysły na wpisy na Facebooka
Pssst, nic nie stoi na przeszkodzie, by poniższe pomysły wdrożyć też na Twitterze, Instagramie czy innym Tumblr.
  1. Link do artykułu na blogu
To jeden z najczęściej publikowanych przeze mnie postów na Facebooku. Czytelnicy lubią wiedzieć, co dzieje się na blogu i znaczna ich część faktycznie w te linki klika. O „zajawianiu” starych wpisów pisałam w artykule o reworku i automatyzacji na blogu. Jeśli chcecie zaoszczędzić trochę czasu, blogując, zerknijcie koniecznie!
  2. Podziel się prywatą
I nie mam tu na myśli selfiaczka w lustrze w samej bieliźnie, choć jeśli prowadzisz fanpage o akceptacji swojego ciała, czy sprzedajesz majtki, to całkiem niezły pomysł! ;) Raczej chodzi mi o to, aby pokazać się od tej bardziej ludzkiej strony, zbliżenie do swoich odbiorców. A skoro już w temacie łamania barier jesteśmy…
  3. Opisz porażki
Nie ma nic bardziej ludzkiego, niż niepowodzenia. No dobra, pewnie coś by się znalazło, ale wiecie, chciałam tu wpleść nieco dynamiki :D Przechodząc do meritum punktu trzeciego, pokaż/opisz to, co Ci akurat nie wyszło.
Okej, jeśli prowadzisz fanpage o fotografii (o, to o mnie!) i pokażesz nieudane ciasto, wzbudzisz falę śmiechu i zostaniesz odesłany na fanpage Chujowej Pani Domu, czy coś. Jeśli zaś pokazałabym rozwalony aparat, albo opłakane efekty sesji zdjęciowej, dam swoim odbiorcom do zrozumienia, że mnie też „w mojej branży” nie wszystko zawsze pięknie wychodzi. To normalne, ale dobrze jest o tym pisać, by czytelnicy/odbiorcy nie nabrali fałszywego przekonania o Twojej rzeczywistości.
  4. Uchyl rąbka tajemnicy
O, i tutaj bardzo też przydaje się pokazanie swojej działalności zza kulis. Backstage to coś, co bardzo lubimy oglądać, a najlepiej to śledzić na bieżąco, z popcornem w ręce i herbatą w drugiej (cola jest niezdrowa) :D
  5. Zmotywuj
Czasem jedno takie fajne hasło, piękne zdjęcie z dużym pączkiem może odmienić nastrój osoby po drugiej stronie. Jasne, masz prawo do złego humoru i narzekania na cały świat, ale gdy rozpiera Cię energia i optymizm, podziel się nimi trochę na Facebooku.
  6. Bądź otwarty na ludzi – poznawaj swoich odbiorców
Pytaj o ich ulubione dania, miejsca w sieci. Ale tylko wtedy, jeśli faktycznie jesteś zainteresowany. Komentarze rzucone w eter to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej. Rudziki też nie przepadają.
  7. Pokaż rzeczy w swoim stylu
Wybierasz właśnie meble do salonu i natrafiłeś na cudny komplet? No to nie bądź skąpy i podziel się zdjęciem – pokaż facebookowiczom, co jest w Twoim guście. Moją poradę możesz przenieść na dowolny typ produktów czy usług, by dostosować pytanie do tematyki fanpage’a.
  8. Mini haul zakupowy
Raczej nie praktykuję, ale jestem przekonana, że swoje zadanie spełni. Powtórzę raz jeszcze – lubimy podglądać innych.
  9. W czasie wolnym…
To moment, by przedstawić się z innej strony. Opowiedzieć o zainteresowaniach zupełnie nie związanych z tematyką bloga. A może facebookowicze podzielą się swoimi ulubionymi aktywnościami w czasie wolnym? Pytaj pytaj, a potem dyskutuj i poznawaj osoby, które tak zażarcie śledzą Twoje poczynania w sieci. To super mieć fajnych czytelników, ale nie dowiesz się tego, jeśli czasem nie przypomnisz sobie, że za tymi cyframi stoją ludziki. Rudziki.
  10. Zadaj zagadkę
Może być tematyczna, albo zupełnie nie związana z Twoją działalnością. Rozrusza społeczność!
  11. Zdjęcie
Zabawne, albo ckliwe. Sam wybierz komunikat, jaki chcesz szerzyć. Dobra fota może być bardzo bardzo angażująca.
  12. Dzień, jak co dzień
Rutyna może być bardzo deprymująca. A blogerzy uchodzą za takich, co mają idealne życie, idealne związki, idealne wnętrza. Napisz kilka słów o „czarnej” stronie swojej pracy. U mnie np. jest to dzień w dzień duża kupa maili. Nie bój się opowiedzieć o minusach!
  13. Wyprzedź zdarzenia
Zdradź, co niedługo pojawi się na blogu czy w ofercie. Facebookowicze będą czuć się wyróżnieni, że dowiadują się przed innymi.
  14. Niech się rusza!
No, gif oczywiście. Zamiast wrzucać kilka podobnych fotek, zróbmy z nich GIF. To ciekawa odmiana dla standardowych zdjęć. Może się przyda – jak szybko zrobić GIF w Photoscape.
  15. Chodźmy krok dalej – wideo
Oczywiście nie mówię o linku do materiału na YouTube, tylko o nagraniu swojego wideo i wrzuceniu go prosto na FB. To świetny pomysł na wpis na Facebooka! Aktualnie niedoceniany i mocno przez FB promowany. Warto skorzystać.
  16. Opisz sytuację, która Cię wzburzyła
Emocje, emocje, emocje!
  17. MEMY
To też jedna z tych metod, których nie praktykuję, ale rozmawiam i śledzę osoby, które raczej chętnie wrzucają na swoje fanpage zabawne obrazki, teksty i grafiki z śmiesznymi podpisami. MEMY DZIAŁAJĄ. Nie ma się co nad tym rozwodzić. Facebookowicze lubią lekkie treści, a ci, co im owych dostarczają, górują nad innymi. Inna kwestia, czy to jest forma komunikacji, którą chcesz prowadzić. Ja chyba raczej niekoniecznie :)
  18. Podziel się sukcesem
No, jak Ci się coś super fajnie uda, to weź nie bądź taki skromny i podziel się z odbiorcami. Oczywiście u Ciebie może być inaczej, ale ja uwielbiam dawać znać, gdy coś mi się uda, gdy coś osiągnę, zakończę duży projekt. I mam takich super „fanów”, iż każdorazowo dostaję gigantyczne wsparcie. Niemalże widzę tych ludzi, którzy szczerzą się do mnie i cieszą moim szczęściem.
  19. Pomysł na szybkie DIY
Lubię modę na DIY. Bo to jest kreatywne, często zahacza o recykling i odrywa głowę od problemów dnia codziennego. Czytelnicy też lubią, więc jak masz jakiś pomysł, albo właśnie zrobiłeś małe DIY, pokaż przed/po na Facebooku. Koniecznie!
  20. Lifehacks
Upraszczanie sobie życia jest super. Pamiętasz jakiś patent na przeziębienie, o którym opowiedziała Ci babcia 15 lat temu? Napisz o tym. Wiesz, jak szybko uporządkować stertę kabli i sprawić, by się już nigdy magicznie nie plątały, gdy śpisz? Napisz o tym.
  21. Info w formie grafiki
Czyli oczywiście infografiki :D wiem wiem, mogłabym już sobie darować te moje heheszki.
  22. Konkurs
Wiadoma sprawa i oczywista oczywistość, tylko sprawdźcie najpierw regulamin Facebooka, żeby nie było, że Rudziki to przestępcy.
  23. „Zamieniamy trudne w fajne”
To hasło w naszym sklepie. To samo robię przecież tu na blogu, już od dobrych 3 lat :)
Przedstaw skomplikowane zagadnienie w nowej, lepszej formie. Może masz jakieś porównanie, które pozwoli Ci lepiej zobrazować problem?
  24. Wrzuć branżowego TIPA
To taka szybka porada, którą możesz zawrzeć dosłownie w kilku zdaniach.
  25. Przedstaw branżowego guru
Albo kilku. Albo osoby, które podziwiasz, śledzisz. Niech to będzie ktoś, od kogo warto się uczyć.
  26. PRZED I PO
Takie zestawienia, zwłaszcza w formie zdjęcia, to super-mocno angażujący typ pomysłów na wpisy na Facebooku.
  27. Wpisy tematyczne
W tłusty czwartek pączki, choinka na Boże Narodzenie i coś czerwonego na Walentynki. No dobra, nie musisz popadać w sztampowość, ale ludzie naprawdę lubią takie tematyczne szybkie akcje na FB.
  28. Pokaż, że Twój produkt/usługa działa
Np. publikując komentarz zadowolonego klienta. Tylko pamiętaj, by wpierw zapytać o zgodę, okej?
  29. Podziękuj fanom
Miliardy stron w sieci, a ktoś śledzi właśnie Ciebie? Podziękuj mu czasem, ot tak, wysyłając wirtualny bukiet kwiatów (osobiście wolę wino i czekoladki :D) Dobrym momentem na wszelkie sentymenty jest też okrągła liczba na Twoim fanpage’u.
  30. Zadanie: dokończ zdanie
Osobiście nie jestem fanką tego typu wpisów, ale ciekawy początek zdania = ciekawe potencjalne odpowiedzi. Zamiast „lubię soboty bo…” wybierz raczej „na jeden dzień chciałabym się wcielić w …”
  31. Q & A
… czyli seria pytań i odpowiedzi. Może być w formie wideo live, czy standardowych komentarzy. Fajny sposób, by odbiorcy lepiej Cię poznali.
  32. Dialog
Ogromne poruszenie budzą zabawne dialogi. Te zasłyszane w metrze i te odbyte.
  33. Daj coś darmowego
Kto z nas nie lubi czasem zgarnąć czegoś za free? No właśnie. Ekskluzywny materiał niedostępny (jeszcze) na blogu, specjalny PDF z poradami, przepis na szybkie ciasto, które zawsze się udaje i nie idzie w biodra. I te pe i te de.
  Hej, nie było chyba tak męcząco, nie? Polecam zapisać ten artykuł i wracać do niego, gdy wena odpłynie akurat na przeciwległy brzeg. Ahoj!
Post 33 pomysły na wpisy w social mediach pojawił się poraz pierwszy w Jest Rudo | blog fotograficzny.
from 33 pomysły na wpisy w social mediach
0 notes
perypetiesingielki · 8 years
Text
Tłusty czwartek /post 10/
Tłusty czwartek /post 10/
 Święto pączka :
W tym dniu najważniejszą rolę raczej zawsze gra pączek. Nie ważne jaki jest, nueważne kto kupił, kto upiekł /no dobra ważne, ale bez przesady/… Najważniejsze to z kim i ile zjemy tych pączków …
Ci twardziele, co są na diecie no cóż tylko im można współczuć hihihi
Oczywiście nie każdy musi lubić pączki więc wolna wola. Ja uwielbiam pączki bardzo rzadko je jadam głównie w tłusty…
View On WordPress
0 notes
marnowanieczasu · 7 years
Text
Miłość a zbieranie znaczków pocztowych z wizerunkiem kury
Trochę zaniedbałam ostatnio bloga - powody są dwa. Niespodziewanie okazało się, że w styczniu i lutym skumulowała się cała nauka na studia, a wtedy niestety nie jestem w stanie nic napisać, tylko chodzę cała zestresowana z myślą „Agata czemu jeszcze nie zaczęłaś”. Po drugie z okazji nowego roku - nowy rok, nowy-lepszy kontent - pierwszy post miał być postem specjalnym, ale specjalnym nie będzie, więc nowy rok, stary-nie-lepszy kontent (ale może następny będzie specjalny, okaże się wszystko w praniu).
Luty to czas dwóch mało istotnych zdarzeń. Tłusty czwartek i walentynki. Idea tłustego czwartku bardzo mi się podoba, jednak nie jest to dla mnie szczególne święto, bo jako że sama przez większość życia jestem pączkiem, to taki tłusty czwartek to dla mnie codzienność. Poza tym pączki są bardzo przereklamowane i tłusty czwartek chyba powstał tylko po to, żeby ktokolwiek je kupił - bo czy znacie jakąkolwiek zrównoważoną osobę, która tak po prostu mówi „hmmm mam ochotę na bułkę z dżemem oblaną lukrem i tymi obrzydliwymi kawałkami pomarańczy”? Ja nie znam i mam nadzieję, że nie poznam, bo chyba lepiej unikać kontaktów z psychopatami.
Co do walentynek, to można mieć więcej przemyśleń.
Przed chwilą obejrzałam odcinek „Czarnego lustra”. Odcinek był o tym, że ludzie dobierają się w pary poprzez aplikację, która może podać też czas zakończenia związku. I jakoś koszmarnie się przez ten odcinek poczułam.
Tumblr media
Znacie to uczucie, kiedy myślicie, że udało wam się znaleźć kogoś na całe życie? I nie chodzi mi nawet o miłość, chodzi mi o jakąkolwiek znajomość, do której macie pewność. Rozmawiacie, ktoś jest w stanie prowadzić rozmowę, jest w stanie powiedzieć coś śmiesznego, podobne zainteresowania, podobne przekonania. I myśl, że za pięć lat miniecie się na ulicy mówiąc sobie zdawkowe „cześć” (oby tylko nikt nie zagadał, bo nie macie już ze sobą nic wspólnego, rozmawiać o pogodzie średnio); taka myśl w tym najlepszym momencie wydaje się niemożliwa.  
Zaczyna się niewinnie. Odwołanie spotkania, potem kolejnego. Potem rozmawiacie coraz rzadziej i rzadziej i na początku nikt nie spodziewa się, że to jest koniec. Aż nagle wiesz, że ktoś za pięć lat będzie tą osobą, której mówisz tylko „cześć” na ulicy i na początku jest smutno, jest przykro, ale zawsze znajdzie się ktoś na zastępstwo.
Albo ta wielka miłość, kiedy wydawało się, że ten człowiek jest dla nas stworzony. W końcu też lubił oglądać filmy, czytał książki, znał jeden wiersz Szymborskiej na pamięć, istny match made in heaven.  A rok później okazuje się, że poznajesz człowieka z tymi samymi cechami, a dodatkowo na kacu włącza sobie „Martwicę mózgu”; tylko niestety, z czasem to nie robi wrażenia, z czasem coraz łatwiej sobie uświadomić, że podobnych ludzi jest bardzo dużo i już nikt nie wydaje się „jedyną taką osobą na świecie”. I może to i dobrze, bo unikamy w ten sposób tej głupiej sytuacji, kiedy wkręcamy się w kogoś, bo udostępnił piosenkę, którą lubimy.
Za moment walentynki. I zawsze w walentynki myślę nie tylko o moim nieistniejącym życiu uczuciowym, ale też o tych wszystkich parach, które dobrały się - według mnie - niewłaściwie. Bo w ogóle mi się wydaje, że nie powinno się mieć tych pobudek, tylko pewność i wtedy, być może to będzie znajomość, która za pięć lat dalej będzie trwała. Jakie mogą być niewłaściwe pobudki?
1. Ktoś jest ładny. Wiadomo, ładność się bardzo liczy, ale w końcu się przyzwyczajamy i nie robi to na nas większego wrażenia. I wtedy jesteśmy z człowiekiem, którego wygląd nie robi na nas wrażenia i charakter tym bardziej.
2. Ktoś ma podobne zainteresowania. Tak, to cholernie ważne, żeby móc z kimś porozmawiać na jakikolwiek interesujący temat, ale wydaje mi się, że zainteresowania są trochę przeceniane. Na przykład moje zainteresowania są niestety mało wyszukane (albo stety, bo praktycznie z każdym jestem w stanie znaleźć wspólny temat, liczba potencjalnych mężów rośnie). Wystarczy zainstalować sobie netflixa i już ma się wspólne zainteresowanie z każdym użytkownikiem netflixa. Wystarczy słuchać muzyki i raz dwa znajdzie się kogoś, kto słucha tej samej. Wystarczy oglądać Oscarowe filmy i momentalnie można zostać tą osobą z podobnymi zainteresowaniami dla setki nowych ludzi. Trochę co innego, kiedy ktoś interesuje się zbieraniem znaczków pocztowych z wizerunkiem kur i spotka kogoś, kto robi dokładnie to samo - wtedy to przeznaczenie.
3. Ktoś zgadza się z nami ze wszystkim. Takie odbicie lustrzane. Co prawda, gdybym spotkała kogoś identycznego z charakteru, to w sumie super - nic by z tego nie wyszło, bo przez niezdecydowanie nikt nie zdobyłby się na żaden krok, ale jeśli by się udało, to w przyszłości mielibyśmy dom pełen buldogów francuskich, ze specjalnymi pokojami do „denerwuje mnie ciągły kontakt z ludźmi, posiedzę w samotności”. Z tym zgadzaniem chodzi mi bardziej o to, że czasami próbujemy komuś głupio zaimponować tym, że mamy na każdy temat dokładnie taką samą opinię. A przecież to nuda - owszem, można mieć bardzo zbliżone poczucie estetyki, zasady i podejście do życia, ale na pewno nie wszystko. Poza tym to spora wartość, kiedy można z kimś rzeczywiście dyskutować (dyskutować, a nie „jesteś pojebana, że wolisz kolor zielony od niebieskiego, kropka”).
4. Ktoś ma nas za ideał. Tutaj punkt trochę kontrowersyjny, bo pewnie jestem jedną z niewielu osób, które tego nienawidzą. I to w każdej sytuacji. Jeśli chociaż przez moment zauważę, że ktoś rzeczywiście myśli, że jestem od niego lepsza, że podejrzewam, że codziennie modli się do mojego ołtarzyka, to tracę jakąkolwiek chęć do kontynuowania znajomości. Bo to logiczne - jeśli ktoś twierdzi, że jest gorszy, to pewnie rzeczywiście jest, a że harmonia jest ważna w życiu, to chce się spędzać czas z kimś równym. Poza tym jeśli ktoś ma jakiegokolwiek człowieka za bóstwo, to musi mieć naprawdę niskie standardy co do bóstw. 
5. Ktoś jest jak postać z filmu i robi te wszystkie filmowe rzeczy. Chodzi mi o sytuację, że poznajemy człowieka, wydaje się normalny, aż nagle, zamiast zaprosić na randkę do jakiegoś śmiesznego baru, to zaprasza do wytwornej restauracji i zachowuje się jak w komedii romantycznej dla tępych dzid. W ogóle te wszystkie ładne teksty wydają mi się zawsze takie mało autentyczne. Chociaż jestem fanką zapamiętywania zdań z filmów i książek, które mi się podobały, to prędzej bym umarła z zażenowania, niż powiedziała jeden z tych badziewnych tekstów. Ale być może to problem mojego za mało skomplikowanego precyzowania emocji w głowie, bo jak ktoś mi się podoba, to bardziej myślę „o kurde jaki fajny człowiek” niż „moje serce płonie kiedy patrzę na te oczy jak niebo bez chemitrails/z chemitrails (tutaj zależnie od koloru oczu)”.
W takim razie co powinno się liczyć? Przez swoje krótkie życie trochę ułożyłam sobie w głowie, czym najlepiej się kierować.
1.Czy ktoś ma prawdziwych przyjaciół i czy jest dla nich dobry. To po pierwsze pozwala szybko określić, czy ta osoba nie jest przypadkiem emocjonalnym niedorozwojem, czy w ogóle traktuje relacje z ludźmi jako coś wartościowego i czy można jej zaufać. I dodatkowy plus - wtedy takiego człowieka nie trzeba ciągać na każdą imprezę ze sobą, bo ma własne życie.
2. Czy ktoś nie jest egoistą. I nie chodzi tu o jakieś wielkie gesty, wystarczą te małe. Ktoś odda ci rękawiczki, kiedy jest zimno. Czy jest w stanie poświęcić się na tyle, żeby zaparzyć kawę. 
3. Ogólnie pojęty kodeks moralny. Nie chodzi o to, żeby wyznawać tę samą religię, ale ważnym jest, żeby wyznawać te same wartości (i najlepiej mieć te same poglądy polityczne, a przynajmniej nie skrajnie różne). Więc jeśli widzisz, że ktoś podchodzi do losowej staruszki i ją przewraca (a sam uważasz to za karygodne), to najlepiej uciekać. 
4. Poczucie humoru. Ludzie bez poczucia humoru powinni dobierać się z innymi ludźmi bez poczucia humoru i żyć w tej przygnębiającej nudzie. 
5. Zbliżony poziom intelektualny. Chociaż na tyle, żeby ktoś wiedział, że nie należy się martwić, kiedy mówisz „jeśli to dziecko jeszcze raz krzyknie to wyskakuję z pociągu”, albo że kiedy padnie zdanie w stylu „nos rośnie całe życie, więc za jakieś dwa tygodnie zasłoni mi całą twarz i umrę”, to nie oznacza, że oczekuję odpowiedzi „nie masz takiego dużego nosa”.
6. Zwyczajnie dobrze się rozmawia i spędza czas. I to chyba nie zależy od niczego, bo są ludzie, z którymi teoretycznie powinieneś się doskonale dogadywać, a jakoś nie wychodzi. 
Oczywiście, to wszystko może nie mieć żadnego znaczenia. W końcu uczucia są niezbadane i możliwe, że nasze serce skradnie jakiś Sebix z osiedla, który nie skończył gimnazjum, w wolnym czasie okrada kioski i nie ma przednich jedynek. I wtedy ma się przynajmniej pewność, że nie kierują nami pragmatyczne pobudki, tylko prawdziwa miłość - więc życzę każdej samotnej osobie, która chciałaby znaleźć miłość, właśnie kogoś, kim normalnie gardzicie - wtedy to będzie cholernie autentyczne.
1 note · View note