#stronniczość
Explore tagged Tumblr posts
Text
W imię Prawdy! C. D. 359
12 czerwca 2024 roku W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i z liturgii godzin: ,,Śpiewajmy hymny triumfu I sławmy dzisiaj z radością Zwycięstwo Bożych wyznawców Nad lękiem, bólem i śmiercią. Jak Chrystus hańbą okryci, Samotni wobec cierpienia, Odważnie znieśli męczeństwo, Bo uwierzyli miłości. Odchodząc z ziemi w udręce, Wyznali mężnie przed światem, Że Bóg jest dobrem…
0 notes
Text
WYCISKARKA
WYCISKARKA
Radykalizuje się moja postawa Denerwuje, gniewa mnie i złości
Prawo stronnicze podłej jakości To w kotka i myszkę jest zabawa.
Im bardziej idioci dociskają pasa, A państwo lud podatkami uciska,
Ściągalność danin pozostanie niska I większy opór stawiać będzie masa.
Rząd ma chyba nie po kolei w głowie. Ludzie zaraz zaczną kombinować,
Żeby dobytek swej pracy schować. Halo! To się szarą strefą zowie.
copyright @rymonauta
0 notes
Text
Wszystkie trupy prowadzą do Rzymu. Kryminalne zagadki starożytnych (recenzja) 🗡️❤️.
Autor: Emma Southon
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 464
Oprawa: broszurowa
౨ৎ
Opis wydawcy
Być w Rzymie i nie widzieć trupa?
Jeżeli jest jedna rzecz, która od razu kojarzy się z antycznym Rzymem, to jest to morderstwo. Romulus zabił Remusa, by założyć miasto. Cezar został zamordowany, żeby ocalić Republikę. Kaligulę zamordowano w teatrze, Klaudiusza otruto podczas kolacji, a Galbę ścięto na Forum Romanum. W ciągu 50 lat zamordowano 26 cesarzy, a gladiatorów zabitych w Koloseum można liczyć w tysiącach.
Emma Southon wyciąga rzymskie trupy z szaf i przygląda się prawdziwym zabójstwom w historii imperium. W zabawny i błyskotliwy sposób przedstawia kulturę Rzymu, która z zabijania uczyniła nie tylko rozrywkę, ale także narzędzie polityczne oraz prawne.
Pełnokrwista historia Rzymu – takiej jeszcze nie było.
Recenzja
Moja ocena: 6/10 ⭐️
Dzieje Rzymu jakie poznałam na lekcjach historii, zdecydowanie różnią się od rzymskiego świata, gdzie w ekscytująca podróż zabrała mnie ze sobą Emma Southon. Choć książka dotyczy zbrodni i morderstwa, to dzięki autorce poznałam miejsce tętniące życiem, widziane zarówno z perspektywy osób posiadających bogactwo i wpływy, jak i tych najbiedniejszych, o których rzadko rozmyśla się w kontekście wielkiej historii.
Autorka w lekki i nawet zabawny sposób przedstawia czytelnikowi swoją mroczną odsłonę Rzymu, w którym zabijanie stało się elementem życia. Podróżując przez dzieje imperium obserwujemy jego rolę jako narzędzia egzekwowania prawa, jak również zdobywania wpływów i kształtowania przyszłości, lecz także jako popularną formę rozrywki. Widzimy w jaki sposób śmierć postrzegali sami Rzymianie i jak granica między byciem dobrym obywatelem a mordercą potrafiła być płynna, w zależności od kontekstu i statusu społecznego. Poznajemy wartość życia jednostki w okrutnym zderzeniu z rzymską rzeczywistością a także mamy okazję obserwować jak antyczna moralność różniła się od tej, którą przyjmujemy w XXl wieku.
Southon zebrała ciekawą dawkę informacji, popartą źródłami (jednak jestem upierdliwa. i mam tendencję do nie przyjmowania „jedynej wersji prawdy” i pewnie będę jeszcze wiele założeń autorki weryfikować). Jednocześnie nie zabraknie tu odrobiny tajemniczych sugestii i plotek opowiadanych przez znanych mieszkańców.
Osobiście aż tak nie przeszkadzał mi luźny styl pisania z licznymi wtrąceniami samej Emmy i jej nieco specyficzne, sarkastyczne poczucie humoru. Była to miła odmiana od tradycyjnych poważnych dzieł o historii. To czy wam będzie ono opowiadać musicie przekonać się sami :) Czytając, parę razy naprawdę uśmiechnęłam się pod nosem co może jest dość niepokojące, szczególnie, jeśli zobrazujecie sobie osobę chichoczącą nad książką o morderstwie. Na pewno mogę stwierdzić, że całość czytało mi się szybko i dość przyjemnie (drobna uwaga: osoby wyjątkowo wrażliwe, uczciwie ostrzegam, książka posiada drastyczne sceny. Sama czułam się bardzo nieswojo, gdy uświadomiłam sobie i zobrazowałam okrucieństwo metod egzekucyjnych. Może niepotrzebnie czytałam więcej w Google? Nie róbcie tego jeśli chcecie spać spokojnie 😅).
Pare razy odniosłam wprawdzie wrażenie lekkiego przeciągania się tematu, jednak nie było to mocno drażniące a rozdziały szybko przeskakują do kolejnych opowieści i kategorii morderstw przez co nie czułam się znużona lekturą.
Uwadze czytelnika nie może umknąć również fakt, że autorka posiada swoje poglądy i nie boi się do tego przyznawać w niezbyt delikatny sposób, co nie każdemu może przypaść do gustu :) Emma wykazują pewną stronniczość z tendencją do braku refleksji nad głębszymi motywami strony przeciwnej. Często pojawiają się wyrażenia „głupi”, „nudny”, „beznadziejny” - przy opisywaniu grup społecznych lub postaci historycznych co dla mnie jest dość dziwnym zabiegiem. Rozumiem, że książka jest bardziej luźną pogawędka przy kawie, jednak powyższa forma krytyki jest dla mnie wątpliwa, za co dokładam minus do mojej oceny.
Dodatkowo nie widzę zbytnio sensu oceniać tamtych czasów miarą naszej kultury i moralności a dość apodyktyczne narzucanie przez autorkę pewnych założeń i wystawianie ocen innym, bez przytoczenia żadnych argumentów, na zasadzie „bo tak mówię” - bywało dla mnie odpychające.
Kolejną wadą tym razem niezależną od autorki jest niestety polskie tłumaczenie tytułu, ponieważ może być nieco mylące. Spodziewałam się po nim zagadek do rozwikłania i więcej tajemniczości, a tu sprawy przedstawiane są raczej bezpośrednio i bez owijania w bawełnę. Niestety polskie wydanie posiada też trochę literówek, które znalazłam w tekście (ja tu tak sobie krytykuję a pewnie sama mam je w swojej recenzji 💀).
Mimo wszystkich wad nie czuję, że sięgając po ten tytuł zmarnowałam czas i pieniądze. Dostarczył mi wiele różnych emocji, od smutku po uśmiech, lecz przede wszystkim stanowił źródło ciekawostek, dzięki którym mogłam poznać „pewną część historii” Rzymu. Czytając miałam okazję przyjrzeć się bliżej barwnym postaciom - znanym i dotychczas mi nieznanym, co uważam za duży plus. Nie byłabym też sobą, gdybym nie doceniła całkiem udanego, przykuwającego wzrok projektu okładki ❤️ (serio, zobaczcie sobie anglojęzyczne wydanie - naszą polską wersję uważam za o wiele lepszą).
Osoby będące pasjonatami historii nie będą raczej oczarowane tym tytułem, jednak polecam książkę czytelnikom takim ja, którzy od czasu do czasu lubią sięgnąć po garść ciekawostek z dawnych dziejów. Stanowi ona fajną bazę do sprawdzenia omawianych zagadnień w innych źródłach by móc wyrobić własną opinię ale może być też zwykłą przyjemną lekturą do czytania w wolnym czasie.
Emma na prawdę świetnie się bawi zabierając nas w podróż po „morderczym imperium”. Czy Ty też dasz się skusić? ❤️
Tylko uważaj na siebie, w końcu to Rzym, a tu można stracić głowę :)
#recenzja#książka#bookworm#books and reading#book blog#booklr#Emma southon#ancient rome#books#bookstagram#history#recenzje
0 notes
Note
Mogę zapytać o jakich historyków/badaczy chodzi, z ciekawości? :)
Ło matko, oczywiście, że możesz! Bardzo mi miło, że kogoś to interesuje!
Chodzi mi tutaj przed wszystkim o Jerzego Łojka. Jego prace są niezbyt rzetelne - przez błędy w metodologii, ale też jego prywatne antypatie. Co do prasy, stworzył jakieś takie dziwne podejście do prasy osiemnastowiecznej, że każda gazeta miała święte zadanie wspierać reformy i walczyć z rozbiorami. Tyle że to w ogóle zły koncept? Gazeta to zjawisko do zbadania, należy zadać sobie pytania: kto ją kupował? Czy w ogóle ją kupowano? Jaki punkt widzenia, spektrum politycznego reprezentowała? Kto był jej docelowym czytelnikiem? Czemu redaktor pisał tak, a nie inaczej? A nie wyznaczać jej światły cel i wysokie standardy, którym żadna gazeta, współczesna czy osiemnastowieczna, nie sprosta. W jego pracach królują argumenty pod tezę, stronniczość, błędy wynikające z nieuważności/nie sprawdzenia źródeł/złych obliczeń, założenia nie podparte żadnymi argumentami. Wielokrotnie wykazywano błędy w jego pracach, ale jako że po nim nikt właściwie nie badał porządnie polskiej prasy XVIII wieku, to jak ktoś potrzebuje zajrzeć do prasy jako źródła dodatkowego, czyta jego monografie i powtarza je w swoich pracach bez głębszego zastanowienia i skonfrontowania jego prac z tym, co samemu czyta.
Książka, którą dzisiaj na zajęciach omawialiśmy (hejtowaliśmy), Flagrante bello M. Karkochy to przykład takiej pracy. Wstęp jest żywcem wzięty z Łojka, pani doktor zawiera w nim różne założenia co do tego, jak kto będzie opisywał wojnę turecko-rosyjską prosto z Łojka i robi z nich punkt wyjścia (kompletnie bez sensu! Najpierw patrzysz, co kto napisał, a potem wyciągasz wnioski, jakie było więc jego podejście!). A potem pisze zakończenie, w którym właściwie zaprzecza temu wstępowi. Oczywiście, można tak skonstruować pracę, że zaczynamy mając jakąś tezę i ja udowadniamy czy obalamy, ale ona nie robi tego w ten sposób. Po prostu wstęp i zakończenie w ogóle do siebie nie pasują i ona nic o tym nie wspomina. A pomiędzy nimi książka o niczym. Nie polecam
Danuta Hombek też przejęła trochę to jego podejście co do światłej misji prasy warszawskiej osiemnastego wieku, ale jej prace o historii prasy są raczej naprawdę porządne, czasem tylko między zdaniami to wychodzi
0 notes
Text
Jak sztuczna inteligencja "widzi" kobiety
Po przerwie wracamy z kolejnym wpisem. W poprzednim poście poruszałyśmy tematykę reprezentacji kobiet w serialach- udało nam się ustalić, że wizerunek kobiet jaki możemy zobaczyć na ekranie nie zawsze jest taki, jak tego byśmy chcieli. Tym razem chciałabym przeskoczyć tematycznie w świat technologii i przyjrzeć się między innymi, jakie użycia algorytmów i sztucznej inteligencji jesteśmy w stanie zaobserwować i czy ich działanie oparte jest na danych pozwalających na funkcjonowanie patrzące w równy sposób bez względu na płeć.
Chciałabym na początku odnieść się do przedstawionego na zajęciach pojęcia Technopolu, którego definicyjnie Postman określa jako „stan kultury”- jest to sytuacja, w której technologia staje się rozwiązaniem dylematów społecznych, a jako największa wartość ukazuje się zasób informacji i możliwość jego powiększania. (Postman 1995) Jeśli więc nowe technologie mają być źródłem wiedzy oraz pożytecznym narzędziem dla człowieka podążającego za zmieniającymi się realiami świata, w którym cenionym zasobem stają się informacje, musimy zadać sobie pytanie, w jaki one funkcjonują. Czy proces ten dostosowany jest do wszystkich użytkowników z myślą równych benefitów, czy może faworyzuje lub pomija niektóre z grup społecznych.
Myśląc o technologii w pierwszej chwili możemy nie przypisywać jej narzędziom aspektu emocjonalnego czy ludzkiej możliwości stronniczego myślenia- wydawać się może, że w swoim działaniu będą neutralne. A jednak szybki „reaserch” dotyczący algorytmów może zaskoczyć nas ilością materiałów poruszających ich stronniczość na poziomach takich jak płeć czy rasa. W czasach, w których algorytmy stosowane są nie tylko, aby usprawnić, czy spersonalizować nasze doświadczenia w świecie online, ale także aby kategoryzować nas, nawet na rynku pracy, musimy nabyć świadomość, w jaki sposób one funkcjonują, aby następnie być w stanie krytycznie patrzeć na ich metody działania, a także ich możliwe wady. Dobrym przykładem nieudolności algorytmów jest zaprezentowany na zajęciach tekst pt. „Czy algorytmy wprowadzają w błąd? Metaanaliza algorytmu profilowania bezrobotnych stosowanego w Polsce” (K. Sztandar – Sztanderska, M. Kotnarowski, M. Zieleńska 2021) W zaprezentowanym użyciu algorytmów nie tylko możemy zauważyć wady przyjętej kategoryzacji osób bezrobotnych, ale same założenia teoretyczne zostały stworzone nieprzejrzyście. Analizując ten tekst zaczęłam się zastanawiać- skoro algorytmy wykorzystywane są w niesprawiedliwy sposób nawet przez państwowe podmioty, które w społeczeństwie Technopolu używają informacji jako mechanizmu kontroli (Postman 1995), to w jakich innych elementach życia nie działają one tak jakbyśmy tego chcieli.
https://www.reuters.com/article/us-amazon-com-jobs-automation-insight/amazon-scraps-secret-ai-recruiting-tool-that-showed-bias-against-women-idUSKCN1MK08G
Pozostając w tematyce zatrudnienia, algorytmy coraz częściej używane zostają w procesie rekrutacyjnym- są one sposobem, który ułatwia przetworzenie większej ilości plików – co równa się szybszym procesom rekrutacji kandydatów. Musimy jednak mieć na uwadze, że zautomatyzowanie tego procesu może mieć swoje wady w zależności od informacji i danych, na których wybrane programy bazują. Przykładem krzywdzącego w stosunku kobiet użycia sztucznej inteligencji, do którego udało mi się dotrzeć, jest system testowany przez firmę Amazon w 2015 roku. Wydawać może się niepojęte, że technologiczny program wprowadzony, aby sprawiedliwie oceniać kandydatów startujących na dane stanowisko, dyskryminować będzie kobiety – a jednak. Błąd leżał w bazowaniu algorytmu na cv składanych w ostatnich 10 latach – zdecydowaną przewagę tych zgłoszeń stanowiły zgłoszenia mężczyzn- ponad 70 %, przez co program gorzej oceniał kobiety jako kandydatki. Dodatkowo język, który program kwalifikował jako związany z kobietami zostawał gorzej oceniany niż ten powiązany z mężczyznami. Mimo wykrycia niepożądanego działania i wycofania się z tego projektu, przypadek taki jak ten może zwrócić naszą uwagę na niebezpieczeństwa związane z AI. Oczywiście to, jak program kategoryzuje ludzi całościowo zależy od przyjętego kodowania- jeżeli jednak opiera się on na bazie kategoryzacji, która nieprzychylnie patrzy na np. właśnie kobiety, jego działanie będzie skutkowało nierównym traktowaniem właśnie tej grupy.
https://www.insurancejournal.com/news/national/2019/04/08/523153.htm
Prowadząc moje dalsze poszukiwania natknęłam się na badania rozpoczęte przez Joy Buolamwini, badaczkę w MIT – Massachusetts Institute of Technology. Jej badania odnośnie komercjalnie używanych programów stosowanych do rozpoznawania twarzy ukazały ogromne zróżnicowanie w poziomie trafności rozpoznania płci osób przedstawionych na zdjęciach w zależności i od płci i rasy.( Buolamwini, Joy, Timnit Gebru 2018) W tym binarnym podziale płciowym, w którym analizowane klasyfikatory musiały kategoryzować zastane twarze klasyfikując na kobiety i mężczyzn okazuje się, że jego trafność była zdecydowanie największa w przypadku białych mężczyzn- nawet do 100%. Grupą, z którą testowane programy miały największy problem z rozpoznaniem, były czarnoskóre kobiety- w tym przypadku trafność posiadała error nawet do 34,7%. Badania te otwierają dyskurs związany z działaniem algorytmów i ich możliwości utrzymywania nierówności społecznych i zróżnicowanego doświadczania nowych technologii. Jeśli bowiem programy opierają swoje funkcjonowanie na bazie danych, której większość stanowią biali mężczyźni – tak jak w przypadku przytoczonych wyżej programów – ich funkcjonowanie na innych częściach społeczeństwa nie będzie wydajne i sprawiedliwe. Nierówności społeczne oraz uprzedzenia mające miejsce w społeczeństwie mogą znaleźć swoje odbicie w systemach sztucznej inteligencji, dlatego tak ważne jest to abyśmy dążyli do stosowania reprezentatywnych zasobów, na których uczyć się ma sztuczna inteligencja.
Bibliografia
Buolamwini, Joy, and Timnit Gebru. "Gender shades: Intersectional accuracy disparities in commercial gender classification." Conference on fairness, accountability and transparency. PMLR, 2018.
Lee, N. T., Resnick, P., & Barton, G. (2019). Algorithmic bias detection and mitigation: Best practices and policies to reduce consumer harms. Brookings Institute: Washington, DC, USA, 2.
K. Sztandar – Sztanderska, M. Kotnarowski, M. Zieleńska (2021), Czy algorytmy wprowadzają w błąd? Metaanaliza algorytmu profilowania bezrobotnych stosowanego w Polsce, „Studia Socjologiczne”, 1(240).
N. Postman (1995), „Technopol. Triumf techniki nad kulturą”, Warszawa: PIW, ss.91-113.
Vincent, James. “Amazon Reportedly Scraps Internal AI Recruiting Tool That Was Biased against Women.” The Verge, October 10, 2018. Available at https://www.theverge.com/2018/10/10/17958784/ai-recruiting-tool-bias-amazon-report (ostatni dostęp 17.05.2023)
0 notes
Text
Morawiecki Mateusz PDO399 FO von Stefan Kosiewski ZDRADA STANU Prokuratura Krajowa PK i Ko2 91.2016 ZR Krucjata Skradzionych Dzieci ZECh ME 20161028 SOWA
Szanowni Państwoze względu na stronniczość pisma Prokuratury Krajowej z 25 października 2016 r., sprowadzającego się do ogólnikowej informacji o zakwestionowaniu zasadności merytorycznej zawiadomienia z dn. 18 października 2016 r. , ujawniającego m.in. przestępstwo zdrady stanu popełnione przez Mateusza Morawieckiego wspólnie z innymi, wnoszę o uznanie za nieważną, bo stronniczą ww. informacji…
View On WordPress
0 notes
Text
Ciekawe ćwiczenia na odchudzanie
Czy ćwiczysz na początku dnia lub w nocy? Pora dnia może być najlepszym sposobem radzenia sobie z korzystnym spadkiem wagi, jak pokazuje inny raport.
Specjaliści ze Szkoły Medycznej w Brown Alpert, którzy rozpoczęli późno, przeprowadzili badanie, rozrzucone w dzienniku otyłości, aby wybrać porę dnia, aby ukończyć jako ciężar błogosławieństwa, zmniejszając wyniki.
Aby to zrobić, przeanalizowali 375 dorosłych, którzy utrzymali redukcję wagi i którzy dzielą się umiarkowanym lub silnym ruchem fizycznym, a posiadają soccer stars mod. Okazja społeczna, o której wspomina, że ludzie podają porę dnia, w której ćwiczyli i jak ogólnie.
Sprawa społeczna dodatkowo powiedziała, że oczywisty ruch wiązał się z wyższymi poziomami poprawy fizycznej przy niewielkim szacunku, czy osoby ćwiczyły stale rano, w nocy czy w nocy.
„Nasze wyroki uzasadniają przyszłe badania podstawowe, które pozwolą ustalić, czy spójność jazdy w czasie dnia, który zaplanowano i poradzono sobie z fizycznym ruchem, może umożliwić ludziom osiągnięcie i wspieranie stopniowo zwiększanych proporcji działania fizycznego” - powiedział starszy twórca Dale Bond.
„W podobny sposób trzeba będzie wybrać, czy jest szczególna pora dnia, która jest dynamicznie istotna dla osób, które zaczynają niski poziom fizycznego ruchu, aby zbudować stronniczość działań fizycznych” - powiedziała pierwsza producent Leah Schumacher.
Potrzebujesz rozliczenia z ujawnieniami? Zbadaj tutaj pełną ocenę.
Wzmacniajcie deklarację w dobrej wierze. Umocnij się blisko wyliczania. Kup dzisiaj w The Atlanta Journal-Constitution. Zobacz oferty.
Twoje zainteresowanie zasobami Atlanta Journal-Constitution wokół ujawniania i egzaminowania, które Cię pouczają. Wdzięczny za wsparcie zapewnionego włączenia wiadomości.
1 note
·
View note
Text
04/09/2022
Jakuba 3:13-18
(13) Czy jest między wami ktoś mądry i rozumny? Niech to pokaże przez dobre postępowanie uczynkami swymi, nacechowanymi łagodnością i mądrością. (14) Jeśli jednak gorzką zazdrość i kłótliwość macie w sercach swoich, to przynajmniej nie przechwalajcie się i nie kłamcie wbrew prawdzie. (15) Nie jest to mądrość, która z góry zstępuje, lecz przyziemna, zmysłowa, demoniczna. (16) Bo gdzie jest zazdrość i kłótliwość, tam niepokój i wszelki zły czyn. (17) Ale mądrość, która jest z góry, jest przede wszystkim czysta, następnie miłująca pokój, łagodna, ustępliwa, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, nie stronnicza, nie obłudna. (18) A owoc sprawiedliwości bywa zasiewany w pokoju przez tych, którzy pokój czynią.
Dzisiejsze wersety muszą być przeczytane w świetle ich najbliższego kontekstu. Jakub właśnie mówił o niesamowitej potędze języka i jak dojrzałość osoby może być określona przez to jak używa słów. Wykazał, że język może błogosławić i przeklinać. Potem przemówił dalej o dwóch rodzajach mądrości: Bożej mądrości oraz demonicznej. Każda z nich wyda inne rezultaty, które będą widoczne w tym co osoba mówi. Ważne jest żeby zdać sobie sprawę z tego, że mądrość to nie to samo co wiedza. Można być bardzo bystrym i dużo wiedzieć, lecz wciąż być głupim ponieważ nie stosujesz właściwie tego co wiesz. Na przykład, wiemy, że nie powinniśmy pić dużo czekolady, ale możemy być głupi i pochłaniać duże jej ilości! Mądrość demonstruje się przez to jak osoba stosuje wiedzę. Boża mądrość jest zakotwiczona w bojaźni Bożej. Nie chodzi tutaj o przerażenie wobec Boga ale o głęboki, wypełniony podziwem szacunek wobec Jego wielkości, mocy, autorytetu (zob. 2 Moj. 20:20). Rezultatem jest łagodność, czystość, miłość do pokoju, ustępliwość, miłosierdzie, bez stronniczość i nieobłudność (w.17-18). Te cechy będą widoczne w osobie, która mówi i postępuje w ten sposób. Wierzący mogą zasięgnąć mądrości prosząc o nią Boga (Jak.1:5). Szatan stara się podrobić wszystko to co robi Bóg. Jego „mądrość” jest zakorzeniona w skupieniu na sobie. Rezultatem będzie zgorzkniałość, zazdrość, przechwalanie się, kłamstwie, i samolubstwie (w.14-16). I znów, widzimy odzwierciedlenie tych cech w słowach i czynach. Boża mądrość i demoniczna mądrość są sobie przeciwne. Osoba działająca według jednej będzie głupcem dla tej, która żyje według drugiej (Rzym. 1:22; 1 Kor. 3:19).
Krok Życiowy
Jakim rodzajem mądrości kierujesz się w życiu? Najlepszym sposobem żeby się przekonać jest spojrzenie na Twoje słowa i postępowanie. Te wersety są pomocną wskazówką w dokonaniu tego sprawdzenia. Poproś Boga żeby dał Ci dzisiaj mądrość nawet jeśli oznacza to bycie niezrozumianym przez tych, którzy nie boją sią Pana.
1 note
·
View note
Photo
„Mieć uprzedzenia jest rzeczą ludzką. Gdybyś powiedział „Nie mam uprzedzeń”, oznaczałoby to, że Twój mózg nie funkcjonuje poprawnie”! Książka „Nieuświadomione uprzedzenia i stronniczość” autorstwa Pameli Fuller, Marka Murphy’ego i Anne Chow, to encyklopedia wiedzy o uprzedzeniach, które utrudniają i zakłócają nam nie tylko codzienne funkcjonowanie, ale przede wszystkim uniemożliwiają dobre zarządzanie grupą, bycie liderem, skutecznym menadżerem i po prostu fajnym, ludzkim szefem. Znajdziecie w niej bardzo ciekawe przykłady z życia, ale to, co do mnie zawsze mocno przemawia i także znajduje się w tej pozycji, to ćwiczenia. Krótsze i dłuższe zadania, które pokażą Wam, że tak, Wy też bywacie uprzedzeni, ale jednocześnie dowiecie się z nich, jak z tego wybrnąć i stworzyć naprawdę fajny zespół. A wszystkie techniki wykorzystywane w firmie, możecie przenieść na życie prywatne i stworzenie zgranej, dobrej i pełnej zaufania grupy ludzi, którzy są wolni od schematów i nie są stronniczy, zachowując otwartą głowę. ~~~ #Książka #Czytanie #Reading #Uprzedzenia #Recenzja #Psychologia #PsychologPisze #Biznes #PokażCoCzytasz https://www.instagram.com/p/Cc7lahks4TO/?igshid=NGJjMDIxMWI=
0 notes
Text
Odpowiedź Radosława Patlewicza na apelację obrońców Pawła Chojeckiego!
Sygn. II AKa 225/21
Sąd Apelacyjny w Lublinie
II Wydział Karny
ul. Obrońców Pokoju 1
20-950 Lublin
Odpowiedź na apelacje
Jako oskarżyciel posiłkowy w sprawie sygn. IV K 6/21 (Sąd Apelacyjny: II AKa 225/21), dotyczącej Pawła Chojeckiego, wnoszę o oddalenie w całości trzech apelacji obrony. Jednocześnie popieram stanowisko wyrażone w treści apelacji oskarżyciela publicznego.
Niniejsza odpowiedź na apelacje obrońców oskarżonego, ma charakter zbiorczy wobec wszystkich trzech apelacji, gdyż pojawiają się w nich niemal te same argumenty.
Co do zarzutów stawianych w apelacjach:
1. Za kłamliwy i absurdalny uznaję zarzut obrazy przepisów postępowania, poprzez rzekome rozpoznanie aktu oskarżenia nie zawierającego dokładnego opisu czynów zabronionych, miejsca i czasu ich popełnienia. Czyny, te oczywiście zostały dokładnie opisane w akcie oskarżenia, wraz z podaniem stosownych artykułów Kodeksu Karnego. Podano także zakres czasowy popełnianych przestępstw, które miały charakter ciągły, a także ich miejsce, czyli Lublin, w którym, w okresie objętym postępowaniem (2016-2019) mieściło się studio nagrań oskarżonego.
2. Za kłamliwy i absurdalny uznaję zarzut mówiący, że akt oskarżenia i sam wyrok skazujący nie zawierają obligatoryjnych elementów w postaci dokładnego opisania przypisanych oskarżonemu czynów. Oczywiście oba dokumenty zawierają te elementy. Uzasadnienie wyroku skazującego zawiera w dodatku dokładne cytaty z wypowiedzi oskarżonego, a także drobiazgowe wyliczenie stron, na których występują w stenogramie z nagrań stanowiących materiał dowodowy. Próba podważenia wyroku poprzez wskazanie, że Sąd I instancji zawarł w uzasadnieniu tylko przykładowe wypowiedzi oskarżonego zgromadzone w toku postępowania, niewiele zmienia, a pokazuje co najwyżej skalę przestępczego procederu oskarżonego, prowadzonego konsekwentnie, przez wiele lat. W tym momencie warto zwrócić uwagę na to, że ani w I instancji, ani też w żadnej z trzech apelacji, obrona nie negowała autentyczności wulgarnych wypowiedzi oskarżonego, stanowiących podstawę aktu oskarżenia.
3. Za absurdalny uznaję zarzut mówiący, że doszło do obrazy przepisów postepowania i wydania błędnego wyroku przez Sąd I instancji, gdyż oparł się on na opinii biegłej z zakresu religioznawstwa, podczas gdy według obrony, należało powołać innych biegłych z zakresu językoznawstwa, socjologii, medioznawstwa et cetera. Po pierwsze zarzut ten nie zmienia podstaw do skazania za obrażanie Narodu Polskiego i Prezydenta RP. Po drugie argument ten był podnoszony już w I instancji, a Sąd zapoznał się i dołączył do akt sprawy przedłożoną przez adwokata Andrzeja Turczyna prywatną „opinię językoznawczą” sympatyczki oskarżonego (obecnie już ochrzczonej w jego grupie wyznaniowej), dr Natalii Sosnowskiej. Do akt sprawy dołączono zresztą szereg innych tekstów sympatyków Pawła Chojeckiego jak np. prof. Kazimierza Jodkowskiego, który wyliczał rzekome błędy w doktrynie Kościoła Katolickiego w celu… no właśnie, zapewne w celu wykazania, że wulgaryzmy oskarżonego były zasadne z uwagi na to, że dogmaty katolickie były według niego błędne (sic!). Nie dziwi fakt iż w uzasadnieniu wyroku, Sąd wyraził stanowisko, że teksty te są stronnicze i stanowią wyraz poparcia dla ideologii oskarżonego, dlatego zostały uznane za niewiarygodne. Po trzecie, domaganie się powołania innych biegłych, zwłaszcza biegłego z zakresu językoznawstwa, miało na celu wyłącznie przedłużenie postępowania. Zgodnie z paremią prawniczą manifestum non eget probationem, absurdalnym jest dowodzenie przed sądem, że powszechnie znane w Polsce wulgaryzmy, rzeczywiście są wulgaryzmami. Wyrok SA z 6 czerwca 2011 r. II AKa 91/11 jasno to omawia, nie pozostawiając miejsca na wyjątki: Zniewagę mogą stanowić jedynie takie zachowania, które są powszechnie uznane za obelżywe. Jaki sens (oprócz przedłużania postępowania i próby doprowadzenia go do absurdu) miałoby powoływanie biegłego by rozstrzygał czy np. hasło „pierdy” jako określenie oskarżonego wobec katolickich sakramentów jest obraźliwe, czy też nie? Tego typu zarzuty wobec wyroku, które nawet ja - laik prawniczy - potrafię ośmieszyć, świadczą o zupełnym braku profesjonalizmu adwokatów sporządzających omawiane apelacje. W tym momencie warto zwrócić jeszcze uwagę na inną próbę zdyskredytowania biegłej, dr Elżbiety Przybył-Sadowskiej przez adwokata Andrzeja Turczyna, która rzuca światło na emocjonalne, a w każdym razie nieprofesjonalne podejście obrońcy do tego tematu. Oto podczas posiedzenia I instancji Andrzej Turczyn domagał się deklaracji przynależności wyznaniowej biegłej, licząc, że okaże się katoliczką, co będzie mógł wykorzystać do podważenia jej wiarygodności. Próba ta zakończyła się fiaskiem, gdyż biegła nie jest katoliczką, co jasno na sali sądowej zadeklarowała. Po czwarte, z merytorycznego punktu widzenia nie było i nie ma najmniejszych podstaw do kwestionowania kompetencji dr Elżbiety Przybył-Sadowskiej w dziedzinie religioznawstwa, co też jasno wskazał Sąd w uzasadnieniu wyroku.
4. Za kuriozalny uznaję zarzut mówiący, że wyrok skazujący został oparty na wybiórczym doborze zeznań świadków, podczas gdy w przypadku swobodnej (sic!) oceny całości zgromadzonego w sprawie materiału doszłoby do wniosku odmiennego. Ten fragment z apelacji adwokata Adama Wróblewskiego pojawił się w kontekście jego tezy, mówiącej, że wulgaryzmy oskarżonego stanowiły wyraz rozumowego, ekspresyjnego uzasadnienia jego poglądów jako przedstawiciela kościoła biblijnego. Kuriozalność zarzutu polega na tym, że obraźliwe hasła objęte aktem oskarżenia nie były używane do uzasadnienia doktryny „kościoła biblijnego” Pawła Chojeckiego, ale do ataków na przedmioty kultu religijnego, wiernych i hierarchów innego kościoła. Alternatywą dla kuriozalności tego zarzutu jest właściwie tylko uznanie, że wulgarne ataki na inne grupy wyznaniowe są integralnym elementem doktryny religijnej kościoła Pawła Chojeckiego. Jeżeli jest to prawdą, należałoby zastanowić się nad dalszą legalnością funkcjonowania zgromadzenia, które programowo nastawione jest na szerzenie nienawiści i próbę wywołania niepokojów religijnych w Polsce. Abstrahując od powyższego, przyjęcie stosowania wulgaryzmów jako „wyrazu rozumowego uzasadniania poglądów” przez duchownego, mówi wiele zarówno o oskarżonym i jego zgromadzeniu, jak też adwokacie Adamie Wróblewskim, który użył takiego argumentu w oficjalnym piśmie procesowym.
5. Za kuriozalny uznaję argument adwokata Andrzeja Turczyna, który próbując podważyć wyrok, stwierdził: w opisie czynu nie znajdujemy jakichkolwiek faktów stanowiących wypełnienie znamion czynu zabronionego. Czyny Pawła Chojeckiego zostały szczegółowo omówione w uzasadnieniu wyroku. Wymieniony adwokat nigdy nie podważał autentyczności zebranego materiału filmowego z wystąpień oskarżonego, a to właśnie ten materiał stanowi główną pulę dowodową odnośnie przestępczego procederu oskarżonego.
6. Za absurdalny uznaję zarzut obrazy przepisów postępowania poprzez oddalenie przez Sąd I instancji wniosków dowodowych o przesłuchanie w charakterze świadka dr Natalii Sosnowskiej, prof. Kazimierza Jodkowskiego i dra hab. Tadeusza Bartosia. Sąd dołączył do akt sprawy pisemne, prywatne opinie wymienionych osób i słusznie zauważył nieprzydatność dowodu z ich przesłuchań, z uwagi na oczywistą stronniczość tych sympatyków oskarżonego. Bijąca po oczach stronniczość wyłaniająca się z pisemnych „opinii” w/w stanowi wystarczający argument, by nie traktować ich jako biegłych w sprawie. Nie posiadają też wiedzy co do bezpośrednich motywacji i okoliczności towarzyszących dokonywaniu przez oskarżonego przestępczych czynów. Nie byli ich uczestnikami, więc nie mogą być powołani na świadków także na tą okoliczność. W nawiązaniu do tego warto zauważyć, że w aktach sprawy znajdują się też prywatne opinie „raperów” (sic!) i prywatna „opinia religioznawcza” dr Małgorzaty Gazdy. Ta ostatnia oraz jeden z „raperów” (Mikołaj Mądrzyk) nie są sympatykami, ale wprost członkami Kościoła Nowego Przymierza Pawła Chojeckiego (sic!).
7. Za co najmniej dziwny uznaję zarzut mówiący, że Sąd I instancji błędnie uznał, iż oskarżony działał w zamiarze bezpośrednim lub ewentualnym. Oskarżony oczywiście działał w zamiarze bezpośrednim - jego jasnym i wprost deklarowanym celem jest zniszczenie Kościoła Katolickiego, który nazywa m.in. synagogą szatana. Oprócz wulgaryzmów, do akt dołączone zostały również nagrania z deklaracjami oskarżonego w tym temacie. Co ważne, materiał dowodowy nie składa się z pojedynczych ekscesów, ale z nagrań z ciągnącej się całymi latami medialnej kampanii nienawiści wobec katolików i katolicyzmu, prezydenta RP oraz Narodu Polskiego, a także oczywiste kłamstwa m.in. historyczne, mające potwierdzić tezy o tym, jak bardzo szkodliwy dla Polski jest katolicyzm. Oskarżony był wielokrotnie, publicznie krytykowany i upominany, że czyni źle, kłamie i manipuluje faktami, ale nic sobie z tego nie robił i po prostu wyzywał oraz blokował swoich krytyków. Do akt dołączone zostały także nagrania z 2021 roku, w których oskarżony komentuje artykuły Kodeksu Karnego z których jest ścigany, neguje je, i wprost twierdzi, że swojego postępowania nie zmieni, pomimo tego iż już doskonale wie, że takim zachowaniem łamie prawo. Sąd i prokuraturę nazywa „inkwizycją” oraz „psami na posyłki Ziobry” co ma potwierdzać jego „rację” i bycie „prześladowanym”. Konkludując - jeśli obrońcy Pawła Chojeckiego chcą zmierzać w kierunku wykluczenia poczytalności swojego klienta w momencie popełniania przestępstw, mają ku temu inne, przewidziane prawem środki. Negowanie jego działania w zamiarze bezpośrednim na zasadzie „nie, bo nie”, jest kuriozalne i nie merytoryczne.
8. Za całkowicie absurdalny uznaję zarzut z apelacji adwokata Adama Wróblewskiego, negujący działanie oskarżonego w warunkach czynu ciągłego. Oskarżony prowadzi kampanię nienawiści wobec katolików i Narodu Polskiego, co najmniej od 2006 roku, kiedy to był ścigany przez prokuraturę za profanację krzyża, który wkomponował w komunistyczną flagę Związku Sowieckiego. Prezydenta z kolei atakuje stale od 2016 roku. Ataki na chronione prawem osoby i grupy pojawiają się w absolutnie każdym, codziennym nagraniu na kanale „Idź Pod Prąd” o godz. 13.00. Materiał dowodowy zebrany w niniejszej sprawie karnej stanowi zaledwie skromny ułamek wieloletniej, wulgarnej działalności oskarżonego. Warto też zauważyć, że wbrew twierdzeniom obrony, Sąd I instancji pochylił się nad sprawą ciągłości czynów. M.in. uwolnił oskarżonego od zarzutu podżegania do wszczęcia wojny napastniczej przeciwko Chinom. Faktycznie, wypowiedź tego typu padła tylko raz, a zatem nie można było zarzucić temu czynowi ciągłości.
9. Za kuriozalny uznaję argument adwokata Macieja Sawickiego, który podnosi, że wyrok w sprawie Pawła Chojeckiego łamie art. 53 i 54 Konstytucji RP. Artykuł 53 głosi, że każdy ma prawo do wolności sumienia i religii. Każdy, czyli także katolik, ma prawo do tego, by świętości i sakramenty jego religii nie były pogardliwie mieszane z błotem i wyzywane przez Pawła Chojeckiego np. od „pierdów”. Ograniczeń wolności słowa jasno dotyczy pkt. 5 artykułu 53 Konstytucji RP. Co do artykułu 54 gwarantującego swobodę poglądów, adwokat Maciej Sawicki najwyraźniej nie rozumie zasady lex speciali derogat legi generali. Konstytucja RP nie lewituje w przestrzeni i nie jest jedynym aktem prawnym w Polsce. Wolność słowa i poglądów, w naszym systemie prawnym (i zresztą wszędzie na świecie) nie są wartościami absolutnymi. W cywilizowanym kraju jakim jest Polska, doznają szeregu ograniczeń w bardziej szczegółowych aktach prawnych, jak ustawy i rozporządzenia m.in. ze względu na oczywistą zasadę „wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka”. Dlatego wolność głoszenia poglądów przez Pawła Chojeckiego kończy się tam, gdzie zaczyna on wulgarnie poniżać innych ludzi, ich narodowość i świętości. Tego też dotyczy niniejsza sprawa karna.
10. Argumenty teologiczne adwokata Macieja Sawickiego, które powielają hasła znane z dołączonej do akt sprawy, prywatnej opinii prof. Jodkowskiego, nic do sprawy nie wnoszą. Sprawa ta bowiem nie dotyczy ani wolności głoszenia poglądów religijnych w Polsce, ani słuszności dogmatów tej czy innej religii, ale faktu wulgarnego, często fekalnego poniżania świętości jednej z nich (a także obrażania Narodu Polskiego i prezydenta RP). Kuriozalne są próby przekierowania przez Macieja Sawickiego postępowania na grunt religijno-teologiczny i tłumaczenie Wysokiemu Sądowi skąd wywodzą się katolickie oraz protestanckie doktryny religijne. Używanie przy tym haseł w stylu „inkwizycja” w odniesieniu do niniejszego postepowania, świadczy o nieprofesjonalnym oraz emocjonalnym podejściu do sprawy.
11. Co do argumentu adwokata Macieja Sawickiego, mówiącego że katolik nie ma obowiązku uznawać objawień prywatnych i w związku z tym, oskarżony nie obraził Maryi w kontekście objawień fatimskich - jest to błędne stanowisko. Katolicy mają generalne zalecenie sceptycznego podchodzenia do objawień prywatnych; mają za to obowiązek uznawać i wierzyć w te, których autentyczność potwierdził urząd nauczycielski Kościoła katolickiego. Do tej grupy należą objawienia fatimskie i z tego tytułu, jako że weszły do doktryny i życia duchowego Kościoła, podlegają ochronie prawnej wynikającej z art. 196 kk. Wulgarne, pogardliwe wyzywanie przez oskarżonego Maryi, która objawiła się w Fatimie, stanowi zatem obrazę uczuć religijnych katolików. Powyższe stanowisko potwierdza opinia powołanej do sprawy, niezależnej biegłej z zakresu religioznawstwa.
12. Za chybiony i kompromitujący adwokatów Adama Wróblewskiego i Andrzeja Turczyna uznaję zarzut mówiący, że pokrzywdzeni nie odebrali wypowiedzi oskarżonego jako wypowiedzi publicznych i że sami, celowo poszukiwali wypowiedzi, które miały ich obrażać, w celu wykorzystania do wyeliminowania oskarżonego z przestrzeni publicznej. Oskarżony od lat prowadzi działalność publiczną i umieszcza swoje wypowiedzi w przestrzeni publicznej. Tam się znajdowały i stamtąd zostały pobrane. Nie zostały pobrane z prywatnego konta poprzez włamanie się na nie, czy inną formę nielegalnego pozyskania prywatnych danych. Są to wypowiedzi publiczne, z publicznego kanału Youtube oskarżonego i każdy obywatel, w ramach wolności słowa i dostępu do informacji, mógł je przeglądać oraz monitorować, także, jeśli zauważył i uznał, że mogło dojść do naruszenia prawa. Ponadto celem postępowania w I instancji nie było dowodzenie motywacji osób zawiadamiających prokuraturę, ale ustalenie czy doszło do naruszeń prawa przez oskarżonego. Doprawdy czuję się dziwnie, komentując tak niskie jakościowo argumenty - bądź co bądź – zawodowych prawników. W dodatku zarzuty te zawierają pomówienie, jakoby celem pokrzywdzonych było zniszczenie Pawła Chojeckiego, na co nie ma żadnych dowodów. Wręcz przeciwnie - cele pokrzywdzonych zostały jasno wyartykułowane w mowie końcowej oskarżycieli posiłkowych. Ponadto warto nadmienić, że adwokat Andrzej Turczyn, złożył w Prokuraturze Lublin-Północ zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez pokrzywdzonych, którzy rzekomo mieli działać w ramach zorganizowanej grupy przestępczej w celu zniszczenia Pawła Chojeckiego (sic!). Prokuratura nie podjęła w/w zawiadomienia, ze względu na jego oczywistą absurdalność. Powyższy zarzut łączy się też z innym, zmierzającym w kierunku tego, że zeznania pokrzywdzonych są niewiarygodne, gdyż z jakichś powodów nie lubią oni Pawła Chojeckiego. Rzeczywiście, pokrzywdzeni nie lubią Pawła Chojeckiego. Nie lubią go dlatego, bo obraża ich uczucia religijne, ich przynależność narodową i wyznaniową oraz legalnego prezydenta, który reprezentuje nasz kraj na arenie międzynarodowej i choćby tylko z tego tytułu, należy mu się minimum szacunku. Oskarżony nie powinien porównywać prezydenta do cytuję: „gówna w błyszczącym papierku”. Czy fakt braku sympatii do oskarżonego wyłącza wiarygodność pokrzywdzonych? Czy adekwatnie ofiara gwałtu lub pobicia nie może zeznawać przeciwko swojemu oprawcy, bo jest niewiarygodna ze względu na negatywny stosunek do niego? To oczywisty, kolejny absurd w wykonaniu obrońców oskarżonego.
13. Za kuriozalne uznaję wywody adwokata Andrzeja Turczyna, posługującego się postanowieniem Sądu Najwyższego z dnia 5 marca 2015 roku sygn. III KK 274/14. Przyjęcie jego interpretacji tego postanowienia świadczyłoby o tym, że można dowolnie znieważać wszystko i wszystkich, byleby nagrać to u siebie w studio i umieścić w przestrzeni publicznej po kilku godzinach/dniach, dzięki czemu nie znajdzie się nikt, kto mógłby wykazać iż był świadkiem znieważenia przedmiotu kultu religijnego w czasie rzeczywistym, a skoro dowiedział się o nim dopiero po jakimś czasie, nie może być uznanym za pokrzywdzonego. Sąd I instancji słusznie nie uznał powyższej argumentacji.
14. Powoływanie się przez adwokata Adama Wróblewskiego na zagranicznych aktywistów religijnych sprzed 500 lat, Girolamo Savonarolę i Marcina Lutra by dzięki przykładom ich wulgarnej krytyki instytucji i sakramentów Kościoła Katolickiego i rzekomej, ówcześnie panującej "wolności słowa", immunizować Pawła Chojeckiego w procesie karnym przed polskim sądem w XXI wieku, jest kolejnym, oczywistym kuriozum i ośmieszeniem zawodu prawniczego. Nie mówiąc już o tym, że sądy świeckie z XV/XVI wieku z całą stanowczością tępiły bluźnierstwa i herezje, widząc w nich zagrożenie dla ładu publicznego. Boleśnie przekonał się o tym sam Savonarola, spalony na stosie z wyroku sądu miejskiego Florencji.
15. Twierdzenia adwokata Macieja Sawickiego, jakoby wulgarne hasła pod adresem Maryi i katolickiej eucharystii oraz nazywanie Kościoła katolickiego „wielką prostytutką” były elementem nauczania protestanckiego i to w dodatku od starożytności (sic!), to oczywista farsa. Z kolei podobnego typu argumentacja adwokata Adama Wróblewskiego, który teoretyzuje, że wulgaryzmy i pogarda dla katolików zdecydowanie mieszczą się w nurcie protestanckim, nie wnosi niczego do przedmiotowej sprawy. Stanowi co najwyżej przykład nieciekawej, a jednocześnie nieuczciwej, bo generalizującej, reklamy protestantyzmu jako całości.
16. Próba podważenia wiarygodności pokrzywdzonych poprzez usiłowanie wykazania przez adwokata Andrzeja Turczyna, że prowadzili „akcję” zbierania podpisów pod wnioskiem do prokuratury, jest absurdalna, gdyż to oczywiste, że w jakiś sposób trzeba było tą grupę zebrać; poszczególne osoby musiały w jakiś sposób dowiedzieć się o tym, że wulgarny i od dawna ubliżający im jako katolikom i Polakom Paweł Chojecki, wreszcie może stanąć przed sądem. Sama świadomość naruszania ich godności i uczuć to za mało do rozpoczęcia postępowania - potrzeba jeszcze fizycznego złożenia zawiadomienia. Każdy z pokrzywdzonych znał wulgarną działalność Pawła Chojeckiego, zanim zaczęto zbierać podpisy pod wnioskiem do prokuratury. Z kolei wiarygodność pokrzywdzonych Sąd badał osobiście w czasie ich przesłuchań. To samo tyczy się kolejnej krytykowanej przez obronę „akcji”, czyli czynności związanych z gromadzeniem materiałów dowodowych. Materiały te musiały być jakoś zebrane i Sąd słusznie pochylił się nad ich wartością, a nie sposobem pozyskania, gdyż jego zadaniem było przede wszystkim zbadanie czy oskarżony dopuścił się czynów zabronionych. Po raz kolejny należy tu przypomnieć, iż obrona nie kwestionuje autentyczności w/w materiałów. Koncentrowanie się na sposobie ich gromadzenia oraz kompletowania pokrzywdzonych ma na celu wyłącznie skierowanie postępowania na fałszywe tory; doprowadzenie go do absurdu, w którym nie liczy się samo przestępstwo, ale sposób w jaki organy ścigania pozyskały o nim wiedzę. Równie dobrze można byłoby rozwiązywać każde zgromadzenie publiczne, biorąc pod uwagę to, w jaki sposób zebrali się jego uczestnicy, piętnując np. ogłoszenie w prasie, a nie jaki to zgromadzenie ma charakter i jakie hasła się na nim pojawiają. Ponadto kwestię rzekomego „spisku” „grupy przestępczej” co do której Andrzej Turczyn złożył zawiadomienie do prokuratury, opisano już wyżej. Donos zakończył się zupełną kompromitacją tego adwokata. Nierozpoznanie donosu przez prokuraturę stanowi czytelny dowód na to, że żadnego „spisku” nie było.
17. W odpowiedzi na argument adwokata Adama Wróblewskiego zarzucającego świadkowi Grzegorzowi Wysokowi pomówienie Pawła Chojeckiego, że ten miał go w przeszłości kłamliwie pomawiać o przestępstwo pedofilii, na życzenie Sądu Apelacyjnego jestem w stanie dostarczyć zapis z wypowiedzi Pawła Chojeckiego, w której rzeczywiście sugerował on Grzegorzowi Wysokowi pedofilię. Grzegorz Wysok nie wystąpił z powództwem do sądu w tym temacie, gdyż wbrew twierdzeniom obrony, nie dąży do zemsty na oskarżonym. Oczywiście nie dotyczy to niniejszej sprawy, ale chcę aby Sąd miał świadomość iż tego typu pomówienia rzeczywiście zostały publicznie wygłoszone przez oskarżonego oraz Mariana Kowalskiego, a więc jedynym kłamcą jest w tym przypadku adwokat Adam Wróblewski.
18. Argumenty obrońców mające dowodzić, że Paweł Chojecki jest niewinny, bo jego grupa religijna działa jako legalnie zarejestrowany kościół, należy traktować jako kiepską farsę. Równie dobrze można byłoby twierdzić, że jakiś przedsiębiorca nie dokonał oszustwa finansowego, bo… od lat działa jako zarejestrowany podmiot gospodarczy. Pomijając fakt, iż nie ma to związku ze sprawą, znów głupio się czuję, że muszę odnosić się do tak infantylnych argumentów obrony.
19. Fakt występowania na kanale oskarżonego, duchownych katolickich, wbrew twierdzeniom adwokata Adama Wróblewskiego, nie jest godne podkreślenia. Obecne próby pokazania się przez oskarżonego jako otwartego i ekumenicznego, podczas gdy przed rozpoczęciem niniejszej sprawy sądowej nikogo takiego do swojego studia nie zapraszał, a ekumenizm wyzywał od dzieł szatana, a nawet gorzej, to czysta groteska, najprawdopodobniej wymyślona po to, by tego typu „argumenty” przytaczać przed Wysokim Sądem, co też się stało. To samo tyczy się dołączonego do akt sprawy katalogu cywilnych „autorytetów” występujących na kanale „Idź Pod Prąd”. Nie ma to związku ze sprawą.
20. Co do „argumentu” adwokata Wróblewskiego, że Paweł Chojecki jak dotąd nie doczekał się od nikogo „chrześcijańskiego napomnienia” (sic!), w sposób oczywisty nie ma to związku ze sprawą. Poza tym argument ten jest kłamliwy, że tylko wymienię napomnienie od innego pastora - Pawła Bartosika z Pomorza. Skończyło się klasycznie, czyli wyzwiskami z ust Pawła Chojeckiego pod adresem napominającego. A tak już całkiem na marginesie - cały ten proces jest jednym, wielkim napomnieniem.
21. Próby wykazania przez adwokatów Andrzeja Turczyna i Adama Wróblewskiego, że wulgaryzmy Pawła Chojeckiego w stosunku do katolickich przedmiotów kultu, Narodu Polskiego i prezydenta RP, mają być rzekomo prawnie dozwolone ze względu na wartości takie jak „wolność słowa” i „demokracja” należy traktować jako kolejną farsę. Reprehension calumnia vacare debet - krytyka różnych osób i instytucji, jest jak najbardziej dozwolona, ale powinna być wolna od ataków i oszczerstw, a właśnie tego dotyczy niniejsza sprawa. Żyjemy w cywilizowanym państwie, a nie w dżungli, gdzie panuje prawo buszu i każdego można dowolnie poniżać, oczerniać, mieszać z błotem.
Ponadto zwracam uwagę na treść ustawy z dnia 7 października 1999 r. o języku polskim (Dz.U. 1999 nr 90 poz. 999). W art. 3 ust. 1 pkt. 2 czytamy: Ochrona języka polskiego polega w szczególności na przeciwdziałaniu jego wulgaryzacji. Z kolei w art. 3 ust. 2, padają następujące słowa: Do ochrony języka polskiego są obowiązane wszystkie organy władzy publicznej oraz instytucje i organizacje uczestniczące w życiu publicznym.
22. Twierdzenie z apelacji adwokata Andrzeja Turczyna, podżyrowane treścią art. 10 ust. 1 Konwencji o ochronie praw człowieka i wolności, jakoby brak karalności wypowiedzi wulgarnych i pogardliwych było wymogiem pluralizmu, tolerancji i otwartości bez których nie ma „społeczeństwa demokratycznego” to skrajnie fałszywa interpretacja zapisów tej Konwencji, choćby dlatego, że już art. 10 ust. 2 brzmi: Korzystanie z tych wolności, pociągających za sobą obowiązki i odpowiedzialność, może podlegać takim wymogom formalnym, warunkom, ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego ze względu na konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób oraz ze względu na zapobieżenie ujawnieniu informacji poufnych lub na zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej.
W podobnym duchu utrzymany jest art. 9 ust. 2 w/w Konwencji:
Wolność uzewnętrzniania wyznania lub przekonań może podlegać jedynie takim ograniczeniom, które są przewidziane przez ustawę i konieczne w społeczeństwie demokratycznym z uwagi na interesy bezpieczeństwa publicznego, ochronę porządku publicznego, zdrowia i moralności lub ochronę praw i wolności innych osób.
Reasumując - wyrok w niniejszej sprawie, nie pozbawia oskarżonego wolności słowa, ale możliwości wulgarnych, oszczerczych ataków na inne osoby i religie, które to ograniczenia zawierają szczegółowe ustawy prawa krajowego. Wyrok jest zatem zgodny także z treścią w/w Konwencji.
23. Podnoszenie przez adwokata Adama Wróblewskiego argumentu, że obecna debata publiczna skręca w coraz bardziej wulgarnym kierunku i wobec tego Paweł Chojecki jest niewinny, gdyż poruszał się w ramach dyskursu publicznego, to oczywista hucpa i kompromitacja linii obrony. Jest to argument z tej samej półki, co hipotetyczna próba immunizowania gwałciciela, przy pomocy wykazania bieżącego, znacznego wzrostu ilości gwałtów w kraju, wobec czego gwałty mają się rzekomo stawać społeczną „normą”. Tego typu „argumenty” nie przystoją poważnym prawnikom i w ogóle uczciwym ludziom.
24. Próba wykazania przez adwokata Adama Wróblewskiego, że Paweł Chojecki rzekomo pomógł kilku/kilkunastu osobom powrócić do kraju z emigracji i ma to być dowodem na to, że nie obrażał on Narodu Polskiego, to oczywista, kolejna farsa. Nawet jeśli to prawda, nie ma to związku ze sprawą.
25. Za absurdalne uznaję wywody adwokata Andrzeja Turczyna, który twierdzi w swej apelacji, że wyrok w sprawie Pawła Chojeckiego prowadzi do pozbawienia go wolności słowa i możliwości krytyki innych religii. Wyrok w tej sprawie pozbawia go (i słusznie) możliwości wulgarnych, oszczerczych ataków na inne religie, a nie prawa do krytyki jako takiej.
26. Twierdzenie adwokata Andrzeja Turczyna, że do akt sprawy nie zostały dołączone zrzuty ekranu wulgarnych, obraźliwych wypowiedzi zwolenników Pawła Chojeckiego w stosunku do pokrzywdzonych, a trafiły tam tylko obraźliwe wypowiedzi internautów w stosunku do Pawła Chojeckiego jest prawdziwe, o tyle, że:
- po pierwsze: stanowi to oczywisty dowód na wzburzenie społeczne wobec wulgarnej działalności Pawła Chojeckiego,
- po drugie: strona pokrzywdzona nie odpowiada za wypowiedzi internautów,
- po trzecie: strona pokrzywdzona mając trzeźwy i dojrzały stosunek do postępowania, nie uznała za istotne dla sprawy, by wysyłać do Sądu zrzuty ekranu z wypowiedzi sympatyków strony przeciwnej. Nie dotyczy to przedmiotowej sprawy, ale oczywiście na życzenie Sądu jesteśmy w stanie przedstawić szereg obraźliwych wypowiedzi zwolenników ideologii Pawła Chojeckiego w stosunku do pokrzywdzonych i oskarżycieli posiłkowych. Wśród wulgarnych wypowiedzi znalazły się m.in. życzenia śmierci Grzegorzowi Wysokowi, oraz przekazywanie sobie jego adresu w celu „nachodzenia” i straszenia go. Jak wyżej - nie dotyczy to przedmiotowej sprawy. Zasypywanie sądu screenami z dyskusji internetowych i podnoszenie tego typu argumentów w apelacji świadczy jedynie o nieprofesjonalnym i emocjonalnym podejściu do sprawy adwokata Andrzeja Turczyna, prywatnie przyjaciela i współpracownika oskarżonego Pawła Chojeckiego.
27. Gierki słowne adwokata Andrzeja Turczyna, który np. twierdzi, że nazywanie Polaków jako ogółu „gnidowatymi”, „pijakami”, czy „złodziejami” nie jest obrazą Narodu Polskiego, a stanowi jedynie wyraz „troski” Pawła Chojeckiego o ten Naród (sic!), traktuję jako oczywistą kpinę z pokrzywdzonych i Wysokiego Sądu, podlaną gęstym sosem hipokryzji. Tym bardziej, że Andrzej Turczyn, domagający się w przedmiotowej sprawie biegłego z zakresu językoznawstwa, w tym konkretnym fragmencie apelacji, osobiście wchodzi w rolę językoznawcy i próbuje dowieść, że np. określenie kogoś „gnidą” nie jest obraźliwe (sic!).
28. Za oczywistą groteskę uznaję fragment apelacji adwokata Andrzeja Turczyna, w którym twierdzi on, że hasło oskarżonego: „katolik odmawia różaniec jak małpa”, nie mieści się w pojęciu zniewagi i nie jest obelżywe (sic!). Tego typu „argumentacja” stanowi ośmieszenie zawodu prawniczego, a także obrazę inteligencji Wysokiego Sądu.
29. Za wyraz swoistej megalomanii i oderwania od rzeczywistości uznaję snucie przez adwokata Andrzeja Turczyna w swojej apelacji teorii spiskowej, jakoby proces oskarżonego był powiązany z sytuacją obecnie sterującego nawą państwową obozu politycznego, i rzekomymi, związanymi z tym działaniami zakulisowymi, mającymi na celu likwidację groźnej dla PiS działalności Pawła Chojeckiego, poprzez instrumentalne wykorzystanie w tym celu prokuratury i Wysokiego Sądu (sic!). Proszę zauważyć oczywistą sprzeczność tych twierdzeń z tezą apelacji adwokata Adama Wróblewskiego. Tenże sugerował, że zasięg działalności publicznej Pawła Chojeckiego i jego kanału Youtube są niewielkie, gdyż telewizja ta posiada charakter niszowy (na chwilę wniesienia przedmiotowego środka zaskarżenia posiada ona 48,9 tys. Subskrybentów). W związku z powyższym, kanał ten nie stanowi znaczącego zagrożenia dla aktualnego obozu władzy.
Abstrahując od w/w oczywistych sprzeczności i absurdu, prywatne hipotezy i teorie spiskowe adwokata Andrzeja Turczyna nie mają związku ze sprawą.
30. Za równie kuriozalne uznaję stwierdzenie adwokata Andrzeja Turczyna, który postawił tezę, mówiącą, że stawianie przed sądem publicystów pokroju Pawła Chojeckiego ma na celu systemowe zastraszenie i zmuszenie do milczenia krytyków obecnych władz polskich (sic!).
31. Za słuszne uznaję przytoczoną przez adwokata Adama Wróblewskiego wypowiedź przedstawiciela doktryny Lecha Gardockiego na temat prawa do krytyki: przestępstwem z art. 196 k.k. może być wyłącznie takie zachowanie, które ma charakter znieważenia, oraz cytat z Włodzimierza Wróbla, twierdzącego, że: nie ma charakteru znieważenia przedmiotu czci religijnej wypowiedź lub zachowanie, które wyraża negatywny stosunek do przedmiotu czci religijnej lub wykorzystuje ten przedmiot jako element kreacji artystycznej, o ile ze względu na formę nie zawiera elementów poniżających lub obelżywych. W istocie, w przedmiotowej sprawie nie miała miejsca dopuszczalna przez prawo, kulturalna, merytoryczna krytyka przedmiotów kultu religijnego przez oskarżonego. Przeciwnie - doszło do ich wulgarnego, prymitywnego znieważania, poprzez określenia powszechnie uznane za poniżające i obelżywe.
32. Końcowe twierdzenia Andrzeja Turczyna, jakoby wyrok 8 miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych był karą upokarzającą ponad wszelką miarę, i że Paweł Chojecki niejako powinien być immunizowany od odpowiedzialności karnej ze względu na swój wiek 60 lat i pełnioną funkcję „pastora” (sic!), są tak kuriozalne, że spuszczę nad nimi gęstą zasłonę milczenia.
Reasumując, argumenty podnoszone w apelacjach przez obrońców oskarżonego stanowią obrazę Wysokiego Sądu, pokrzywdzonych, prawa materialnego i zawodu prawniczego. Nie mogło być inaczej, skoro wszyscy trzej obrońcy (podobnie jak dr Sosnowska i prof. Jodkowski) podeszli do tematu w sposób emocjonalny, analizując sprawę przez pryzmat prywatnego zaangażowania religijnego po stronie protestanckiej. Absurd i hipokryzja towarzyszą obronie nie od dziś; przewijają się od samego początku postępowania w I instancji, że tylko wymienię próbę powołania przez Andrzeja Turczyna na świadków 27 członków i sympatyków grupy religijnej oskarżonego, na okoliczność, że jako „katolicy” nie czują się obrażeni wulgarnymi, często fekalnymi porównaniami oskarżonego wobec katolickich świętości, przesłanie do sądu „opinii” „raperów” (sic!), kłamliwe twierdzenia, że w czasie postępowania przygotowawczego oskarżony nie miał możliwości obrony, podczas gdy w rzeczywistości unikał składania zeznań, czy próbę wpłynięcia na werdykt Sądu I instancji listami poparcia krajowych i zagranicznych sympatyków oskarżonego. Wszystkie 3 apelacje zawierają szereg, niebywale wręcz absurdalnych argumentów. Andrzej Turczyn zmierza w kierunku wykreowania alternatywnej rzeczywistości, w której Paweł Chojecki jest bohaterem naszych czasów, prześladowanym przez PiS i oskarżycieli posiłkowych, cynicznie wykorzystujących prokuraturę, biegłą i Wysoki Sąd do prywatnych i partyjnych porachunków (sic!). Adam Wróblewski chce zwolnić oskarżonego z odpowiedzialności karnej, tłumacząc to ogólną wulgaryzacją życia społecznego przez wszelkiej maści ekstremistów i pato-celebrytów (sic!). Z kolei Maciej Sawicki próbuje przekierować spór prawny na tory religijno-teologicznej dysputy o to, które wyznanie ma słuszniejsze dogmaty, a skoro to rzekomo protestanci mają rację i szerzyli wulgaryzmy w przeszłości, to niejako wolno im wulgarnie poniżać katolików i ich sakramenty także dziś (sic!).
Biorąc pod uwagę powyższe, jak na wstępie, wnoszę o oddalenie w całości, wszystkich trzech apelacji obrony.
Korzystając z okazji, pragnę także zwrócić uwagę na drobny szczegół – na s. 19 apelacji adwokata Adama Wróblewskiego pada sformułowanie „kościół papieski” zamiast Kościół katolicki. To zawoalowany, ale bardzo czytelny znak pogardy do katolików. Pogardy tak wielkiej, że owładnięty nią prawnik, nie potrafi powstrzymać się przed jej uzewnętrznianiem, nawet w oficjalnym dokumencie procesowym. To realny owoc szkodliwej społecznie działalności publicznej, oskarżonego Pawła Chojeckiego.
Finalnie, chciałbym odnieść się też do apelacji złożonej przez prokuraturę. W pełnej rozciągłości popieram nałożenie na oskarżonego Pawła Chojeckiego kary więzienia w zawieszeniu na okres próby. Dlaczego uważam to za ważniejsze od dotychczas zasądzonych prac społecznych? Jedną z funkcji prawa karnego jest funkcja prewencyjna, czyli takie oddziaływanie na sprawcę, by odstraszyć go od popełniania kolejnych przestępstw. Sprawca w toku przewodu sądowego, jak i wcześniej, przez półtora roku, kiedy miał świadomość toczącego się przeciwko niemu postępowania, nie zaprzestał swojej przestępczej działalności. Nie ograniczył w swoich nagraniach wulgaryzmów i ataków na chronione prawem wartości, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wkrótce przyjdzie mu odpowiedzieć za to przed Sądem. Wręcz przeciwnie – kontynuuje ataki i próbuje przedstawiać się jako ofiara „katolickiej inkwizycji”, „inkwizycyjnej” prokuratury i Sądu. Jedyne co teoretycznie zmienił in plus, to zaczął zapraszać do swojego studia różnych duchownych, ale moim zdaniem zrobił to cynicznie, po to by przedstawiać się przed Sądem jako osoba otwarta i ekumeniczna (rzeczywiście znalazło to odzwierciedlenie w treści apelacji adwokata Adama Wróblewskiego, gdzie pada jako „argument” za „niewinnością” Pawła Chojeckiego). A jednak prawdziwa natura oskarżonego szybko wychodzi, bo o ile z zaproszonymi gośćmi rozmawiają na antenie jego córki, po nagraniu na wizji pojawia się Chojecki i brutalnie miesza z błotem gościa, który nie ma już szans na replikę. Tak zrobili m.in. z księdzem Dariuszem Oko w dniu 06.08.2021. Na chwilę obecną Paweł Chojecki kontynuuje swój wulgarny, przestępczy proceder, a dodatkowo kłamliwie twierdzi, że Sąd skazał go za „krytykę dogmatów katolickich”, w domyśle merytoryczną krytykę (sic!).
Biorąc pod uwagę totalny brak skruchy i kontynuowanie wulgarnej działalności przez oskarżonego, jedynym środkiem mogącym spełnić w tym przypadku funkcję prewencyjną prawa karnego, jest orzeczenie kary więzienia w zawieszeniu. Uważam, że tylko odpowiedni okres próby i realna groźba pobytu w zakładzie karnym, pomoże Pawłowi Chojeckiemu przemyśleć swoje dotychczasowe postępowanie, zrozumieć gdzie leży granica między wolnością słowa, a poniżaniem innych ludzi, narodów i wyznań, choć trochę skruszyć się i w przyszłości zaprzestać wulgarnej, kłamliwej i nienawistnej działalności.
Biorąc pod uwagę powyższe, jak na wstępie, popieram treść apelacji oskarżyciela publicznego.
Ponadto za słuszne uważam podtrzymanie obarczenia sprawcy kosztami procesowymi postępowania w I i II istancji, gdyż to z jego powodu spotkaliśmy się na sali sądowej, a nie jak twierdził oskarżony i sugerowali też jego obrońcy, z powodu rzekomej „zemsty” pokrzywdzonych, którzy mają czerpać niską satysfakcję z poniżania Pawła Chojeckiego. Paweł Chojecki poniżył się swoimi publicznie głoszonymi kłamstwami i wulgaryzmami, w szczególności dziecinnymi wulgaryzmami fekalnymi i już na zawsze będzie z nimi kojarzony. W ten sposób nikt nie zaszkodził mu bardziej, niż on sam.
0 notes
Text
Czym jest akupunktura. Czy akupunktura pomaga na problemy z seksem?
Czym jest akupunktura. Czy akupunktura pomaga na problemy z seksem?
Aby dowiedzieć się, czy akupunktura pomaga likwidować problemy z seksem, przypomnij sobie, czym jest akupunktura. Akupunktura, to technika leczenia wywodząca się z Dalekiego Wschodu. Jest obecnie uznawana w wielu krajach jako uzupełnienie medycyny konwencjonalnej, chociaż nie ma naukowych dowodów na jej skuteczność. Ciekawostką jest, że analizy badań klinicznych wskazują na dużą stronniczość…
View On WordPress
0 notes
Photo
116) Sulaimankhel (paszto: سليمان خېل), lub Suleiman Khel, są podplemieniem Pasztunów z plemienia Ghilji z konfederacji Pasztunów Bettani. Na początku XX wieku plemię uznano za ogólnie pasterskie. W 1924 r. Sulaimankhel przyłączył się do buntu Khost zainicjowanego przez plemię Mangal. Obecny prezydent Afganistanu Ashraf Ghani pochodzi z plemienia Sulaimankhel. Sulaimankhel to jedno z największych podrzędnych plemion Ghilji Pashtun. Ludność tego plemienia znajduje się głównie w Afganistanie. Alikhel, Lodhi, Suri, Niazi, Tanoli i Umer Khel to plemiona braci należące do plemienia SulemanKhel. Według Gulaba Mangala, byłego gubernatora prowincji Paktika, Sulaimankhel zapewnili większość rekrutów dla talibów w prowincji. W rezultacie poziom działań milicji antykoalicyjnej utrzymuje się na wysokim poziomie na terenach zdominowanych przez Sulemankhel. Stronniczość niektórych podgrup w stosunku do Talibów może być częściowo wytłumaczona ich bliskością do granicy z Pakistanem oraz napływem powstańców i radykalną polityką. W przeszłości byli sprzymierzeni z Hotaki, a ich tradycyjnymi rywalami są Kharoti. Główne pododdziały Sulemankhel obejmują (Khazarkhel), (Alizai), (Dustukhel), (Sulemanzai), (Ahmadzai) i (Jalalzai), (QasarKhel). Inne pododdziały obejmują (Alikhel), (Nizamkhel), (Dinnarkhel) i (Shakhel), który żyje głównie w północno-zachodniej części Paktiki, był bardziej współpracujący z rządem centralnym i siłami koalicyjnymi. Nizamkhel i Shakhel również nadal bardziej popierają rząd, co można częściowo wyjaśnić ich rywalizacją z Dżalalzajami. Członkowie plemienia Sulemankhel są znani jako wojownicy i byli głównymi ofiarodawcami mudżahedinów podczas sowieckiej inwazji na Afganistan. Sulaimankhel mają również silną obecność w Swat, Hazara, Abbottabad, Mansehra, Beludżystan, dera ismail khan i karaczi oraz Ghazni, Zabul, Paktia, Khost, Logar, Wardak, Kabul, Nangarhar i Helmand. Również w północnej prowincji Kunduz występuje duża obecność Sulemankhel. Haji Maula Nazar Dustukhel jest wodzem plemienia Sulemankhel Kochi w Afganistanie i Pakistanie. Mięso jest wspólną częścią ich diety, którą zwykle jedzą z „Sharwa”, czyli zupą. To bogata i pożywna zupa z mięsem i ziemniakami. Na ogół serwują sharwa w dużej wspólnej misce. Każdy zrywa swoją babę na mały kawałek, wrzuca ją do shorwy i delektuje się zupą używając ręki. Plemię ściśle przestrzega swojej praktyki Pashtunwali. Jest to tradycja przedislamska, znana również z bycia najsilniejszymi plemionami, sięgająca klęski Aleksandra nad imperium perskim w 330 rpne, prawdopodobnie przetrwała w postaci tradycyjnych tańców, stylów literackich i muzyki. Plemię Sulaimankhel sztywno przestrzega zasad tradycji Pusztunwali. Plemię często toczy krwawe waśnie. Większości populacji nadal brakuje odpowiedniego wykształcenia, co skutkuje wysokim analfabetyzmem.
0 notes
Photo
Izabela Mączka @ysa_maczka_official Oto jak jednym słowem określaliście tę osobę: Część komentarzy została usunięta, ponieważ były zbyt wulgarne, albo nie trzymały się zasad i zawierały więcej niż jedno słowo... Pogrubione słowa, to te który powtarzały się więcej niż jeden raz. aktorka fajna fałszywa inteligentna klasa mamuśka manipulantka mdła megababka miła nieszczera nijakość pozorantka serce stronniczość szczera szpileczka #bigbrother #wielkibrat #bbtvn7 #bb2019 #bigbrother2019 #wielkibratpatrzy #bigbrothertvn7 #bb #bbmemes #bigbrothermeme #wielkibratmeme https://www.instagram.com/p/CBoagwypIRZ/?igshid=g9kl9a371z3d
#bigbrother#wielkibrat#bbtvn7#bb2019#bigbrother2019#wielkibratpatrzy#bigbrothertvn7#bb#bbmemes#bigbrothermeme#wielkibratmeme
0 notes
Photo
124) Joanna Jędrzejczyk, Przemysław Osiak “Wojowniczka. Jak stałam się niezwyciężona” - leniwa po tygodniu treningów niedziela, słone paluszki – trochę rozpusty. Kiedyś kumpel znający mnie z abstynencji od lat, a do tego z treningu i diety, zobaczył mnie z zapiekanką. – Co tam Łukasz…, melanż? – zażartował. No więc melanż przy paluszkach i biografia (279 stron) Joanny Jędrzejczyk, która miała swoją premierę 1 marca 2017! Oczywiście od razu kupiłem i czekałem na leniwą niedzielę, by odpowiednio zmobilizować się przed nowym tygodniem na sali. Przyznaję, że jeśli chodzi o sport, Joanna Jędrzejczyk stała się kimś na zasadzie mojej idolki, aczkolwiek trzydziestoletni facet postrzega idola chyba nieco dojrzalej. Ta kobieta zaimponowała mi tyle razy i tyloma rzeczami, że wiem jedno – pozostanę jej kibicem na dobre i na złe. Niesamowite walki, niesamowite świadectwa wiary i (mniej niesamowite) takiego naszego zwyczajnego, polskiego patriotyzmu przed całym fighterskim światem! Książka zawiera kilka kolorowych wkładek zdjęciowych z różnych okresów życia i kariery Asi, a także kilka fotek czarno-białych. Oprawa graficzna na wysokim poziomie, miło się to kartkowało, tym bardziej, że byłem spragniony fotek „Wojowniczki” z czasów tajskiego boksu. Do klubu muay thai, Asia trafia na… 47 stronie. Wcześniej poznajemy jej rodzinę, część dzieciństwa i dziecięcy charakterek. Podróżujemy z Jędrzejczyk przez różne kluby, kraje, dyscypliny, ale również przez dyskoteki, czy związki z mężczyznami. Trochę niepotrzebnie Asia tłumaczy bzdury, które na jej temat napisał Zarzeczny, byle zachować w swoim tekście dający mu kasę standardowy „luzik”. „Luzik” może skrzywdzić…, tym bardziej tak bezsensowny jak ten przytoczony. Cóż, Paweł z pewnością zasłużył na tajskiego dzwona, heh. Ogólnie Asia sporo miejsca zajmuje na tłumaczenie, że musiała na swój sukces długo pracować, ale… po co? Mi przed tą lekturą nie przyszło do głowy, że Jędrzejczyk jest bezpodstawną „gwiazdeczką”. Każdy kto idzie za marzeniami, lub trenuje jakiś czas sporty walki, wie że JJ to kocur i nie ma tu, co się tłumaczyć leszczom. Po lekturze wiem już jak te wszystkie opinie ją bolą. „Wojowniczka” wraz ze spisującym jej historię Przemysławem Osiakiem nie pozostawiają suchej nitki na kilku osobistościach, które na to zasłużyły, krytykują również stronniczość sędziów, potrafiącą zepsuć sportowca przygotowującego się do pojedynku długimi miesiącami. Odnosi się do swojej wiary (z deklaracją, że oddałaby za nią życie), a nawet do kwestii imigrantów. Patrzy z niepokojem, jak w liberalnej Europie zanika europejska kultura i wartości, które miały swój początek w chrześcijaństwie. Ciekawe są kulisy powstawania programu o MMA na TVNie w 2013 roku – rzecz jasna kulisy niezbyt dobrze świadczące o mediach. To „tylko i aż” kolejny dowód na to, że ludziom prawym nie po drodze z robieniem „show” kosztem drugiego człowieka. I to co w takiej biografii najważniejsze – kulisy walk. Szkoda, że nie ma tylu zapisków treningowych, co u Tysona, czy nawet Rousey, ale jako fan Jędrzejczyk miałem swoje kilka godzin radochy. Jutro tzw. Dzień Kobiet, wokół którego wiele szpetnego pisku feministek i lesb. Po lekturze „Wojowniczki” cieszę się, że Polska ma taką gwiazdę jak Joanna – utalentowana, wierząca, naturalna. Wszystkiego najlepszego normalnym kobietom! Polecam wszystkim trenującym. A sam czekam na książkę Mameda 15 marca. Wiem, wiem – też go nie lubię, ale muszę poznać, co ma do powiedzenia, gdy już go oceniam. Tak mam, co poradzić. Ciekawe czy pisząc o swoim życiu poruszy wątki olsztyńskiego świata przestępczego, he he. Wiadomo, że to będzie wybiórcza biografia… - ŁG.
0 notes
Text
Szczerze mówiąc, rating kredytowy z 600 do 700 jest poprawne. Nawet jeżeli ocena kredytowa odgrywa ważną gospodarkę w projektów kredytowych, zapewne być jeszcze możliwe, aby osoba dostać dług z stosunkowo proste kredytowe oceniane. Punktów kredytowych koniecznych do przyjmowania kredytów hipotecznych została doprowadzona do wierzycieli, w planu uniknięcia kolejnego kryzysu kredytów subprime, i uniknąć wielu strat, które zostały poniesione w toku recesji.
Ocena kredytowa istnieje samotnym z najistotniejszych wskaźników budżetowych dla części amerykanów. Ocena kredytowa stanowi znaczącym narzędziem, które pozwoli ocenić ryzyko. Wszystek koszt kredytu 850, który istnieje wyraźnie pożądanym, ale przez kontem 720, można jeszcze otrzymać kredyt z prostym oprocentowaniem. Ocena kredytowa prawdopodobnie istnieć zbudowane tak, gdy są zakładane a tyle zdyscyplinowany, aby zatrzymywać się ścisłej programy spłaty. W konsekwencji, ocena kredytowa uważał, że na bazie czynników, jakie mogą stanowić przedstawione w ujęciu ilościowym, aby pozbyć się pytania o stronniczość. Doskonały kredytu zapewnia tańszym kredytowych linii.
1 note
·
View note
Text
Grupa Stonewall bojkotuje Telewizję Polską za brak rzetelności, atakiem na osoby LGBT
Grupa Stonewall oświadczenie na temat bojkot Telewizji Polskiej przez nich:
Kochani i kochane, krótko i na temat: ogłaszamy bojkot Telewizji Polskiej. Od dzisiaj nie będziemy przyjmować zaproszeń do studia, nie będziemy też reagować na prośby o wypowiedzi do kamery. Reporterzy TVP obecni na organizowanych przez Grupę Stonewall wydarzeniach będą ignorowani.
Dlaczego dopiero teraz? W ciągu ostatnich dwóch lat, odkąd TVP padło ofiarą „dobrej zmiany”, na antenie wyemitowano mnóstwo nierzetelnych, manipulacyjnych i szkodliwych materiałów na temat LGBT+. Wychodziliśmy jednak z założenia, że nie wolno się poddawać i ustępować im pola. Byliśmy przekonani, że bojkot oznacza zgodę na brak widoczności, przyzwolenie na informacyjną samowolkę. Nie mamy już wątpliwości - dalsza nasza obecność będzie jedynie legitymizować emisję tych szkodliwych treści.
Po wczorajszym programie „Lustra” poprowadzonym przez Romana Wawrzyniaka nie mamy wątpliwości – dalsza współpraca z TVP w jakiejkolwiek formie nie ma sensu. Do studia zaproszono czwórkę gości: radnego PO Marka Sternalskiego, radną PiS Klaudię Strzelecką, psycholog Jolantę Próchniewicz oraz naszego rzecznika prasowego, Mateusza Sulwińskiego. Tematem rozmowy była zeszłotygodniowa decyzja radnych, którzy odrzucili propozycję Miasta, by przeznaczyć 200 tys. złotych na projekty edukacyjne w szkołach na rzecz tolerancji i akceptacji różnorodności.
Rozmowę rozpoczęła emisja materiału, który trudno skomentować bez emocji. „Ideologia gender”, „naruszanie naturalnej płciowości człowieka”, „dzieci bawiące się obok transseksualistów” to tylko mały wycinek sensacji, którymi uraczył widzów reporter Maciej Sawicki. Przekaz był jasny – obrzydliwe lobby homoseksualne chce uczyć poznańskie dzieci zboczeń. Obiektywizm, dziennikarska rzetelność? Zapomnijcie.
Dalej było niewiele lepiej. Redaktor Roman Wawrzyniak narzucił dyskusji określoną tezę. Tendencyjne pytania, sugerowanie gościom odpowiedzi i rażąca stronniczość to już standard w wykonaniu tego dziennikarza. Zaproszeni goście nie dostrzegali tego, co w temacie jest najważniejsze - dobra dyskryminowanej młodzieży LGBT+. O ile jednak jesteśmy w stanie przejść do porządku dziennego nad wypowiedziami radnych Sternalskiego i Strzeleckiej, kompletnie kapitulujemy w obliczu mądrości artykułowanych przez Jolantę Próchniewicz.
Wszystko wskazuje na to, że pani psycholog nie aktualizowała swojej wiedzy z zakresu psychologii i seksuologii od czasów, kiedy osoby homoseksualne leczono elektrowstrząsami. Pani Próchniewicz nie zna i myli pojęcia „orientacja seksualna” i „tożsamość płciowa”, edukację antydyskryminacyjną nazywa „seksualizacją dzieci”, twierdzi również, że nie istnieje coś takiego, jak „14-letnie osoby homoseksualne”. Nie powinniśmy być zdziwieni - Pani Jolanta Próchniewicz jest znana w Poznaniu ze swoich katolickich poglądów i należy do Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich.
Nie ma naszej zgody na legitymizowanie osób bez kompetencji, które pod pozorem profesjonalizmu działają na szkodę dzieci i młodzieży. To rażący brak odpowiedzialności, który grozi poważnymi konsekwencjami – nie tylko dla osób, które będą miały nieszczęście trafić do gabinetu pani Jolanty, ale również dla wszystkich młodych osób, które musiały znosić jej obecność na wizji.
Ale najlepsze zostawiamy na koniec.
O poziomie ekspertów niech świadczy również to, co działo się za kulisami programu, a co relacjonuje nam Mateusz:
„Czuję się, jakbym wrócił z innej planety. Pani "psycholog" na powitanie zadała mi pytanie: "pan jest gejem"? Na moje potwierdzenie: "a nie przeszkadza panu, że to tak widać?". Po nagraniu ku mojej rozpaczy musiałem spędzić w studiu jeszcze kilka minut i dalej słuchać teorii o tym, że przecież nie ma 14-letnich gejów. Zapytałem więc, dlaczego w szkole wyzywano mnie od pe**łów. Pani Próchniewicz odpowiedziała: "no bo widzi pan, ja panu powiem dlaczego, jak pan wszedł do tego pokoju, to od razu było widać, że pan jest gejem." I na to wszystko prowadzący program kiwający z uśmiechem głową - "no jaką wspaniałą ekspertkę zaprosiliśmy do programu". Nie potrafię sobie wyobrazić, że goszcząca w studiu psycholożka przyjmuje w gabinecie jakieś dziecko LGBT+. Trauma na całe życie.”
1 note
·
View note