#mizbeware
Explore tagged Tumblr posts
Text
“nie widać mnie”
“nie widać mnie” to instalacja przygotowana przez Plenum Osób Opiekujących Się na 7. Gdańskie Biennale Sztuki. Wieloma różnymi sposobami mówimy o tym, co dla nas jest opieką i jak wygląda codzienne doświadczenie tworzenia, gdy jest się osobą, która opiekuje się: dzieckiem/ uczniami/ domem/ kimś innym. W instalacji “nie widać mnie” różne prace towarzyszą sobie i współdzielą przestrzeń, tak jak osoby w grupie Plenum, po to, aby wzmacniać i współdzielić to, co bywa opisywane jako słabe i niewidzialne.
“nie widać mnie” to także tytuł zina wydawanego przez Plenum Osób Opiekujących Się i mural autorstwa Ani Witkowskiej.
Instalację tworzą nastepujące prace:
1. Ada Rączka + Wera Morawiec
„Przylgnęłośmy” akryl + olej, pastele olejne na płótnie, wyszywane nićmi i koronką
prababci, 210 x 148 mm, 2022
1b. Ada Rączka + Wera Morawiec
„Przylgnęłośmy” praca dźwiękowa, 2022
produkcja: Wojtek Perczyński
Tekst do pracy powstał na podstawie rozmów, ciągu skojarzeń i wspólnego pisania oraz inspiracji cytatem odnoszącym się do filozofki Donny Haraway:
„Haraway zamiast szukać odrealniających dróg ucieczki, uprawia filozofię bliskości, która daleka od krytycznego dystansu proponuje nam po prostu przylgnąć do tego, co problematyczne (staying with the trouble).
Andrzej Marzec, ‘Antropocień. Filozofia i estetyka po końcu świata’,
Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa 2021, s. 42
2. Wera Morawiec
„Zapiski” kolaż, 2020-2022
Kolaż zdjęć, fragmentów tekstów, memów, napisów ujawniający sposób organizacji pracy kuratorskiej autorki, często dziejącej się pomiędzy życiem rodzinnym, a pracą jako terapeutka. Kompozycja może ulegać zmianom i przemieszczeniom, tak jak codzienne kolaże na domowych lodówkach. W pracy znajdują się też kody QR odsyłające do pełnych tekstów Wery Morawiec i bloga Plenum Osób Opiekujących Się.
4. Gabi Skrzypczak
„House of orzeczenie” obiekt, 2022
Prezentowana na wystawie suknia stanowi element kostiumu scenicznego Babci, poznańskiej performerki dragowej, członkini House Of Orzeczenie, queerowego kolektywu dragowego. Kostiumy i akcesoria wykorzystywane do występu są w ciągłym obiegu.
5. Anna Steller
„Wszystko robisz źle” instalacja, 2022
+ performance w wybranym terminie podczas trwania biennale
Namiot-obiekt skonstruowany metodą DIY z drewnianej ramy i firanki, który stanowi fragment dokumentacji performance’u z lipca 2022, gdzie naga artystka pomalowana na złoto leżała wewnątrz. Obiektowi towarzyszy nagranie głosu matki, zeszyty z notatkami, pamiętnik, zdjęcia z dzieciństwa (zdjęcia przypięte na firance), oświetlenie namiotu od wewnątrz światełkami.
6. Marta Stoces mizBeware
WYŻYWKI / WYSZYWKI - terapeutyczne kobiece robótki ręczne
„Scream Pillows” poduszki z ręcznym haftem, 2022 / 23
“Koniec Bajki” pamiątkowy obrazek, 2023
“Kurwica” i “Nerwica” komplet bieżników stołowych, 2023
Cykl „wyżywek” - relaksujących robótek ręcznych lub maszynowych to próba zmaterializowania różnych, czasem sprzecznych, stanów emocjonalnych i powinności jakie odczuwa samotna matka. Forma prac nawiązuje do pillow scream - techniki uwalniania emocji oraz uznawanych za tradycyjne przedmiotów kuchennych (np. bieżniki pod talerze).
Autorka - identyfikująca się jako entuzjastka macierzyństwa - pisze o swojej pracy: “Wyżywki/Wyszywki to wniosek riserczu prowadzonego po godzinach i w międyczasach. Z pewną irytacją wyszyłam się na popularnych, zwłaszcza w świecie instamatek, hasłach i hasztagach afirmacyjnych. Przez brak czasu część haftów zleciłam, żeby zaspokoić swoje próżne chęci zmaterializowania zadeklarowanej wizji. Wyszło ładnie, ale trochę wstyd - powinnam zrobić sama, tak jak i samej ugotować obiad dziecku, zamiast zamawiać.
Jak już usiadłam raz i haftowałam, co czułam i myślałam, to czułam też jak wszystkie negatywne emocje uwalniają się, ale tego już nie haftowałam - bo to się jednak wolno robi. Czy wolno robić wolno jak ceny masła rosną? Czy wolno robić coś przyjemnego, jak dociskanie kuleczek na makatce, gdy trzeba już jechać odebrać ze szkoły? (...) zostawiam tu, co wyżyłam. ledwo przeżyłam. Zmieniam bajkę, ciao!”
7. Dorota Walentynowicz
„patrz, jak się staram” (vol.2) ceramika, 2022
5 ręcznie wykonanych talerzy ilustrujących statystyki dotyczące pracy opiekuńczej
(glina jasna, kolorowa angoba, szkliwo transparentne)
podział rynku pracy
kobiety 45,4 % / mężczyźni 54,6%
(źródło : Główny Urząd Statystyczny, 2021)
podział nieodpłatnej pracy opiekuńczej
kobiety 76,2 % / mężczyźni 23,8 %
(źródło : raport Międzynarodowej Organizacji Pracy, 2018)
podział prac domowych
kobiety 71% / mężczyźni 29%
(źródło : Centrum Badania Opinii Społecznej, 2018)
podział biernych zawodowo z powodu obowiązków rodzinnych
kobiety 87 % / mężczyźni 13 %
(źródło : Główny Urząd Statystyczny, 2019)
podział urlopów rodzicielskich
kobiety 99 % / mężczyźni 1%
(źródło : Zakład Ubezpieczeń Społecznych, 2022)
8. Ania Witkowska
„wielka kochanko” instalacja audio, 2011-2022
Czytają Maja i Ania Witkowskie / matka i córka, dźwięk: Adam Witkowski
Wykorzystany w instalacji wiersz poety Grzegorza Kwiatkowskiego pochodzi z książki „Powinni się nie urodzić”, Wydawnictwo OFF_PRESS, 2011.
Utwór zakreśla obszar tragedii domowej i pyta o antynatalizm. Przewodniczka, ta która objaśnia świat, przeplata się z niewinnością młodej osoby, której niepohamowana ciekawość stawia fundamentalne pytania. Opiekuńczość i miłość matki przekształcają się w toksyczną relację, stają się źródłem traumy. Jedynym wyjściem z tej zależności pozostaje odejście matki, tylko opuszczenie daje córce ulgę, zwraca jej potencjał. Śmierć oznacza wolność.
8b. Ania Witkowska
„give me back peace and restful sleep!” flaga, 90 x 200 cm, 2022
Praca zrealizowana podczas warsztatów „Protest nadziei” w ramach Festiwalu „Literacki Sopot”, edycja irlandzka, Goyki 3 Art Inkubator
Tło flagi zostało zszyte z fragmentów pieluch po moim synku. Gdy się rodził, usłyszałam w szpitalu, że na świat przychodzą głównie chłopcy, idzie wojna.
Wojna w Ukrainie przyszła w lutym tego roku, dokładnie wtedy, kiedy planowałyśmy warsztaty. Miałyśmy mówić w realizacjach o prawach kobiet w Polsce, tymczasem relacje z frontu odebrały mi siły, aby myśleć o czymś innym niż o mrocznych meandrach wojennej machiny, o kolejnym przejawie patriarchatu, geopolityce, ofiarach. Czarne słońce na mojej fladze, niczym poduszka, mięsiste i welurowe nie przynosi snu. Płacze czarnymi promieniami.
9. Ula Zerek
„bouncing – symbioza” performance site responisve, 2022
W każdej naszej wspólnej chwili jest tyle uważności, która wywołuje fale refleksji. Najczęściej, a może przede wszystkim w zmęczonym ciele wszystkimi zmysłami skupionym na tym, żeby zrozumieć potrzeby zupełnie nowej Istoty. Wprawiam ciało w monotonny, zapętlony bouncing, ruch przepływa przez stopy, miednicę, łopatki. Scalam się z Nią. Zmęczenie odpływa, przepełnia mnie niezrozumiała moc. Metafizyczna komunikacja, pełna symbioza, która musi przeminąć.
0 notes
Text
tematy poboczne, które przypłynęły mi po spotkaniu
Robienie dzieci wśród artystów - cis hetero gości, było bardzo popularnym zajęciem i w sumie dobrze widzianą oznaką ogólnej płodności i rozmachu. Tylko ile wtedy osób - zazwyczaj kobiet, pracowało na to, żeby w całości nieomal zdjać rodzicielski obowiązek z artysty, umożliwiając mu tworzenie historii sztuki?
Ponieważ artystka nie bardzo powinna zniżać się do prozy życia, to jak już musi być matką, to najlepiej żeby to była wpadka, i żeby nie za dobrze się to kojarzyło. Czyli od razu w sumie, jest jakiś rodzaj zamknięcia na potencjał czerpania prostej obustronnej radości z relacji opiekuńczej. Mam wrażenie, że dogmat okazywania, że się jest osobą opiekuńczą "udręczoną" swoim uwiązaniem i jakoś wmanipulowaną w marginalizowanie i deprecjonowanie doświadczanego np rodzicielstwa - wciąż istnieje. To marginalizowanie i deprecjonowanie doświadczanego np rodzicielstwa mocno w sumie rezonuje na jakość i jakiś rodzaj podwójnego komunikatu wysyłanego do np dzieci, o których nie wypada mówić bez wywracania oczami i troche jak o kuli przy nodze, nawet jak się totalnie nie chce i równocześnie proklamuje bardzo relacyjne, podmiotowe podejście do nich.
Jakies to jest adaptacyjne chyba, w sensie adaptacji do kodu kulturowego danego środowiska - obserwowałąm to z boku, bo i tak już miałam łatkę biohipiski od osho, więc jakoś poszło, że przeginam w drugą strone i robie z tego rodzenia "big deal".
Trochę jak z paleniem pierwszych papierosów w liceum. Z lęku żeby z artystki/ty nie stać sie człowiekiem z dzieckiem, którego to doświadczenie cieszy i spełnia, co jest no nie extravaganza, tak jak i happy endy w sztuce. nuda i banał. I tym samym - jak już np. być matką, to najlepiej tak, żeby nikt tego nie zauważył i żeby to w ogóle nie wpłynęło na tryb życia. Kiedyś czytałam to: 'Motherhood is taboo in the art world – it's as if we've sold out': female artists on the impact of having kids | Art | The Guardian , co dość dobrze opisuje zjawisko. No i mi akurat, odpala wątek pt robienie dzieci wśród artystów - cis hetero gości, było bardzo popularnym zajęciem i w sumie dobrze widzianą oznaką ogólnej płodności i rozmachu. Tylko ile wtedy osób - zazwyczaj kobiet pracowało na to, żeby w całości nieomal zdjać rodzicielski obowiązek z artysty umożliwiający mu tworzenie historii sztuki? I czy ktokolwiek odnosi sie do jakości ich ojcowstwa? a o ilu, spośród nielicznych "znanych kobiet", będących matkami jednocześnie od razu mówi się, że były złymi/ toksycznymi matkami ... Osiecka, WIsłocka, Stryjeńska, Villas, żeby tak pierwsze z polskiego brzegu złapać.
Ogólnie : jara mnie to jakie zmiany i rozwój wywołuje sytuacja opiekuńcza - w chęci bycia ogólnie lepszym człowiekiem i "dobrą przodkinią". Mam tym samym taki strupek, jak mówić o trudnych wątkach (samotnego / lub nie swojego) macierzyństwa nie obciązając własnego dziecka takim cieniem.
0 notes