Tumgik
#dbaj tam o siebie
rozyczkabee · 1 year
Text
‿︵‿︵‿︵‿︵‿︵‿୨♡୧‿︵‿︵‿︵‿︵‿︵‿
Tumblr media
ᴺᴼᵂ ᴾᴸᴬᵞᴵᴺᴳ : "Przynajmniej Muszę" - Leo/Need
0:33 ───ㅇ───────────────────── 6:26
Przerwa na Lunch Szkoła dla Dziewcząt Miyamasuzaka - Klasa 1C
Saki: No dajesz, Ichi!
Poszukajmy Hony i Shiho!
Ichika: Saki... tak właściwie...
Saki: Hmm? O co chodzi?
Ichika: B-Bo... przerwa na lunch jest za krótka, żeby chodzić i rozmawiać! Nie miałybyśmy czasu aby coś zjeść.
Saki: Możemy rozmawiać podczas jedzenia. No dajesz, chodźmy już!
Ichika: Uhm... okej, jasne...
(Powinnam jej to wszystko wytłumaczyć...)
(Ale z drugiej strony, skoro Saki wróciła, może coś się zmieni między Honami, Shiho i mną...)
Saki: Zobacz, tam jest! Shiho!
Shiho: Saki?! Co ty tutaj robisz?
Saki: Teehee! Zaskoczona? Wypuścili mnie ze szpitali i od dzisiaj chodzę normalnie do szkoły!
Shiho: Oh, naprawdę? To fajnie.
....
Saki: Huh? Shiho, coś nie tak?
Honami: Niemożliwe... Saki?!
Saki: Hona! Nie widziałyśmy się lata! Od dzisiaj będę chodziła normalnie do szkoły!
Honami: Nie wiedziałam, że wrócisz!
To naprawdę świetna wiadomość.
Ja, uhm... muszę już iść. Wybacz.
Saki: Oh, musisz?
Honami: Um...
Shiho: Moja następna lekcja jest w innej klasie, więc też muszę iść.
Saki: Czemu jesteście w takim pośpiechu? Myślałam abyśmy zjadły razem lunch!
Honami: Ja... już obiecałam przyjaciółce, że spotkamy się poczas lunchu.
Dbaj o siebie, Saki.
Saki: Hona, ale... kurcze, wygląda na zalataną.
Ichika: ....
Saki: Co się stało z tą dwójką...
Ichika: Pewnie są po prostu zapracowane.
Tak to już jest w liceum.
Wiele rzeczy się... zmieniło.
Saki: ....
Pewnie tak... każdy chce wyciągnąć jak najwięcej ze swojego licealnego życia.
To dokładnie co również powinnam robić! Żyje się tylko raz!
Dziękuję, że ze mną przyszłaś, Ichi!
Ichika: Nie ma problemu.
(Nic się nie zmieni...)
Po szkole Szkoła dla Dziewcząt Miyamasuzaka - Brama Szkolna
Przyjaciółka A z klasy Honami: Chodźmy razem do domu, Honami!
Honami: Okej.
Przyjaciółka B z klasy Honami: Słyszeliście? Do klasy obok nas zyskała nowego ucznia.
Przyjaciółka A z klasy Honami: Ah, tak, ta dziewczyna z pofarbowanymi włosami. Czy nie z nią rozmawiałaś na przerwie, Honami?
Honami: T-Tak. Chodziłyśmy do tej samej szkoły.
Przyjaciółka A z klasy Honami: Więc już ją znasz. Słyszałam, że była chora i dopiero co wyzdrowiała na tyle by wrócić do szkoły?
Honami: To prawda. Nie wiedziałam, że wróci dzisiaj.
To był niemały szok gdy ją zobaczyłam.
Przyjaciółka B z klasy Honami: Miło z jej strony, że o tobie pamiętała i się przywitała.
Honami: Tak... jest naprawdę miła i zawsze taka wesoła.
Shiho: ....
Przyjaciółka A z klasy Honami: Oh, już idziesz do domu, Hinomori?
Shiho: A co? Potrzebujesz czegoś?
Przyjaciółka A z klasy Honami: Uh... Nie, po prostu byłam ciekawa.
Shiho: Ogarniam. W takim razie pa.
Honami: ....
Przyjaciółka B z klasy Honami: Jest trochę oziębła i nieprzyjazna.
Przyjaciółka A z klasy Honami: Prawda. Też mi się z nią ciężko rozmawia.
Słyszałam, że jest w zespole, więc zgaduje, że to co niosła to była gitara?
Honami: To gitara basowa.
Przyjaciółka A z klasy Honami: Możesz to stwierdzić?
Honami: Ja, um... słyszałam jak ktoś o tym wspominał.
Przyjaciółka B z klasy Honami: Podobno zawsze taka była.
Dziewczyna co była w tej samej klasie co ona w Gimnazjum mi o tym powiedziała.
Była nieprzyjazna kiedy ktokolwiek próbował się z nią zaprzyjaźnić.
Honami: ....
Przyjaciółka A z klasy Honami: Naprawdę? Może woli być sama.
Honami: Hej, um...
Przyjaciółka B z klasy Honami: O co chodzi?
Honami: Chciałam jeszcze zahaczyć o bibliotekę w drodze do domu.
Chcecie iść ze mną?
Przyjaciółka B z klasy Honami: Jasne, brzmi nieźle!
Honami: Świetnie! Oh, i przy okazji...
‿︵‿︵‿︵‿︵‿︵‿︵‿︵‿︵‿︵‿︵‿︵‿︵‿
0 notes
awardwinningpies · 2 years
Text
Londyn, 13/12/2022
Wiecie ile czasu zajęło mi pokochanie siebie? Dużo. Dalej nad tym pracuję. Przeglądam dziś zdjęcia, które robiłem w dwutysięcznym piętnastym roku. Boję się to napisać nawet, ale ja teraz patrzę na tego chłopaka i widzę to piękno i widzę ten zapał, a pamiętam jaki smutek wtedy mnie ogarniał związany z moim wyglądem. Marzyłem zawsze, żeby być kimś innym. Wyglądać jak ktoś inny. Myślałem o tym nawet podczas chodzenia paryskim wybiegiem. Przede wszystkim wtedy. Choć muszę przyznać, że nauczyło mnie to doświadczenie traktowania siebie z przymrużeniem oka. Nie na tyle jednak, żeby nie cierpieć z powodu wymarzonej sylwetki. Nie pomagała zakorzeniona w Polsce bieda, nawet w trakcie urodzaju, która każe babkom wciskać dokładki. To jedna z rzeczy, która z pewnością nadpsuła moją relację z jedzeniem. Zacząłem wrzucać w siebie, co popadnie. Zły na siebie, że nie tyję. Zły na wegetarianizm. Kilka lat temu zacząłem jeść mięso, bo nie przerabiałem ilości warzyw, które "musiałem jeść". Kilka dni temu, kiedy archiwizowałem swoje wpisy z 2009 roku przeczytałem te płomienne wpisy mojego autorstwa na temat wegetarianizmu. Poczułem dumę z tamtego dzieciaka, kiedy to czytałem. Ile ja miałem odwagi, ile siły, przebrnąć przez to niezrozumienie, wykluczenie i całą resztę ganiania mnie po Kolumnie rowerami. Po przeczytaniu tych wpisów potrząsnęło mną. Znów przestałem jeść mięso. O i już słyszę w głowie: "FANABERIE! NAWYMYŚLAŁ SOBIE! CIEKAWE ILE WYTRZYMA PO CO MU TO TAKA CHUDZINKA SKÓRA I KOŚCI." Ten podkast tam jest i to się pojawia, pomimo, że ja wiem, że to, co robię jest dla mnie dobre i to ja decyduję o tym jak żyję. Teraz, po terapii, jestem już zdolny powiedzieć tym głosom: "Dziękuję, że mnie ostrzegacie i się o mnie martwicie, ale nie jesteście mi teraz pomocne." Poza tym, to nie są moje słowa. To ważna lekcja, której się niedawno nauczyłem - zapytać siebie "czyje to słowa?", kiedy coś powodującego dyskomfort się pojawia w naszych myślach. U mnie się okazało, że większość negatywnych rzeczy nie wynika z mojego własnego doświadczenia, tylko z obaw innych ludzi, którzy postanowili się swoją opinią ze mną podzielić. A ja to trzymam jak stare zdjęcia. Z tą różnicą właśnie, że zdjęcia są wspaniałą pamiątką, do kótej kocham wracać, a te myśli pojawiają się same znienacka i jeszcze zazwyczaj są nieprzyjemne. Oczywiście często słyszę też mamy słowa: "ZDOLNIACHA!" jak się za coś zabieram i to jest baaaardzo wspierające, dużo bardziej niż jakiekolwiek zdjęcie. Wkręciłem się w model społeczeństwa, które wartość człowieka opiera na jego pięknie zewnętrznym, na jego wyglądzie. Jestem artystą. To jasne, że piękno jest dla mnie ważne, ale piękno i wygląd to dwie różne rzeczy. A ja się w tym w którymś momencie pogubiłem. Zaczynam się motać. To trudny temat. Chodzi przede wszystkim o to, że wszyscy jak jeden mąż i żona borykamy się z różnymi otaczającymi nas problemami, do tego dorzućmy jeszcze naszą wewnętrzną walkę o sens i celowość życia (w zgodzie z innymi), a w jeszcze dodatku nie umiemy spojrzeć w lustro nie marząc o tym, żeby tam choć na moment pokazał się ktoś inny. Albo jeszcze lepiej, żeby można się było skleić z ulubionych obierków po innych ludziach. Auto-Frankensteina zrobić. Dzieło sztuki. Czy naprawdę musi minąć siedem lat, żebym mógł spojrzeć na swoje selfie z przeszłości i (obiektywnie) powiedzieć sobie: "Jesteś piękny i niczego ci nie brakuję. Dbaj o siebie tylko i wszystko będzie dobrze. To, co ludzie mówią do ciebie, mówią o sobie. Nie bierz tego do siebie. A no i marzenia się spełniają." Czy muszę czuć to samo patrząc w lustro teraz, co czułem wtedy? Czy za siedem lat spojrzę na siebie i pomyślę - "Jesteś piękny i niczego ci nie brakuje. Dbaj o siebie tylko i wszystko będzie dobrze. To, co ludzie mówią do ciebie, mówią o sobie. Nie bierz tego do siebie. A no i marzenia się spełniają." To jest bardzo trudna i mozolna praca, ale nie syzyfowa. Właśnie takie doświadczenia, jak to wygrzebanie zdjęć z przeszłości i zobaczenie czegoś kontrastującego do tego, co wtedy wobec siebie czułem. Te doświadczenia przekonują mnie o tym, że my jako ludzie naprawdę jesteśmy przebodźcowani obrazami, a już najbardziej obrazami siebie samych. Ewolucyjnie mamy oczy w takim miejscu na ciele, że nie jesteśmy w stanie zobaczyć swojej własnej twarzy. Dopiero sześć tysięcy lat temu ludzie zaczęli polerować kamienie na lustra. W wodzie przeglądali się już zapewne dużo wcześniej, ale wiecie, co się stało z Narcyzem. Czy to nie jest za szybko dla naszego mózgu rejestrować tyle informacji na temat naszego własnego ryja? Przecież ja sobie mogę w oczy popatrzeć. Jak wrogowi, jak kochankowi? Mój wybór. Niektóre małpy nie mogą patrzeć w lustra, bo im się wydaje, że widzą wroga. Może czas na nas, żeby się tak samych siebie nie katować na tym zamkniętym w ładnej ramce polu walki? A jak nam trudno mówić do siebie ładnie i miło, to może nie wiem: udawajmy, że to nasza sąsiadka. A jak i to nie pomoże, to zakleić lustra jak małpom. Już tydzień nie używam telefonu! I powiem wam, że łatwiej mi ludziom w oczy patrzeć, kiedy nie mam przed swoimi obrazu siebie z przedniej kamerki.. Łatwiej ich zagadywać, kiedy nie jestem wiecznie zmęczony myśleniem o tym, że ktoś zadzwoni, pisaniem bez ustanku na messengo i whatsappie. Nie mam się w czym przejrzeć, oprócz okien samochodów, po tym jak zdejmę czapkę. Wyglądam głupio? Ojej potargał mi się włos? Ojej mam to w dupie. Patrzę w oczy i się uśmiecham. Twarze ludzi to są niesamowite widowiska. Każdy inaczej reaguje na tego samego szczeniaka. Każdy rusza inaczej ustami jak mówi, inny ma błysk w oku, kiedy oświetlają je reflektory samochodu. To są pudełka tajemnic, które świecą w niepowtarzalny sposób, ale poprzez pryzmat tego jaki ma humor i jaki film w głowie kręci. Tydzień bez telefonu. Ah i skończyłem czytać Konopielke. Tatko poprykujo.
Michał
0 notes
mokomokimo · 2 years
Text
15.11.2022
Dziś byłem na rozmowie w Kiwi Marketing. Po przejściu pierwszego etapu rekrutacji nadeszła kolej na zadanie rekrutacyjne na miejscu. Na żywo. Na gorąco. Niesamowite ile wtedy czułem, i sam nie rozumiem, dlaczego moje emocje tak wariowały i ogarniał mnie tak porażający stres. Niemniej jednak udało mi się zrobić więcej niż w przypadku zadania rekrutacyjnego w wydawnictwie JG - chociaż warunki pracy, tematyka i ludzie z pewnością bardziej by mi tam podpasowały.
Ogarniało mnie zmęczenie, poczucie słabości, mdłości i ssania w brzuchu. Głowę do teraz mam ciężką. I zmęczenie do teraz się utrzymuje - widocznie słabo spałem. Mimo to udało mi się ciut ogarnąć w domu z czego jestem szalenie zadowolony.
Wiktorku mój drogi, robisz kawał dobrej roboty i nie przestajesz walczyć o pracę. W końcu znajdziesz właściwą drogę i to osiągniesz. Tylko doceniaj się i dbaj o siebie, do cholery.
0 notes
redtomatofan · 2 years
Note
Hej, nie wiem czy mnie pamiętasz. Ostatnio mi się przypomniałaś po zobaczeniu pewnych rysunków z Undertale. Jestem, a raczej byłam, nazwana TajemniczePudełko, lata temu w sumie. Z przyczyn osobistych musiałam dosyć niemile odejść, nie wiem czy to znaczenie, ale mimo wszystko przepraszam, że odeszłam tak bez słowa. Ciekawość mnie zawlekła tutaj, na twój blog i chcę Ci powiedzieć, że twoje rysunki teraz to całkiem nowy poziom, są piękne. Mam nadzieję, że Ci się powodzi. Pozdrawia polska cebulka~
Hej!! Oczywiście, że Cię pamiętam 🧅 Byłaś jedną z pierwszych osób które powitały mnie w całym tym światku fandomowym, w którym powiem szczerze, że bardzo średnio się wtedy orientowałam.
Nie ma za co przepraszać, takie jest życie i czasem człowiek po prostu odchodzi a powodów może być wiele. W ogóle się tym nie przejmuj.
Dziękuję ❣️ Praktyka czyni mistrza i tak dalej (chociaż do mistrzostwa mi daleko, ale jak dla mnie to jest naprawdę okej i absolutnie nie narzekam).
Dzięki za to, że wysłałaś tą wiadomość. Przyznaję, że od czasu do czasu rozmyślam o Tobie i o tym co tam u Ciebie ale nigdy nie pisałam bo nie byłam pewna czy życzysz sobie kontaktu. Trzymaj się ciepło i też mam nadzieję, że wszystko u Ciebie okej, a jeśli nie, to że sprawy dążą do poprawy ☺️
10 notes · View notes
jerrymyszkasstuff · 2 years
Text
Przejmujesz się plotkami?
Boli Cię to, że ludzie nieładnie o Tobie mówią?
Przykro, gdy znów słyszysz krytykę na Twój temat?
Zastanowiłeś się kiedyś kim jest człowiek,
który zamiast zająć się Sobą i swoimi bliskimi,
woli pierdolić kocopoły na Twój temat?
Myślisz że ktoś,
kto jest szczęśliwy, spełniony,
skupiony na własnym szczęściu będzie miał ochotę,
aby komentować kogoś, kto mu nie leży?
Aby czynić bliźniemu, co mu niemiłe?
Aby świadomie robić komuś pod górkę?
Aby z premedytacją sprawiać innym ból?
Inteligentny człowiek nie kieruje wzroku tam,
gdzie go coś razi, bo po co?
Za to sfrustrowana ludzka parówa zawsze będzie
wpierdalać się tam, gdzie jej nikt nie zapraszał.
Będzie klepać ryjem, komentować,
siać ploty i pierdolić farmazony TYLKO PO TO,
aby uprzykrzyć Komuś życie.
W życiu...
Rozumiesz?
W życiu kurwa nie przejmuj się tymi odklejonymi
od świata farmazoniarzami,
którzy każdego dnia kreują własną rzeczywistość,
bo na prawdę ich nie stać.
W dupie głęboko miej każdego,
kto nie spojrzał Ci w oczy, a skomentował za plecami.
Pomyśl,
jak bardzo kogoś musi rów swędzieć,
aby swój cenny czas poświęcać na tworzenie historii,
dotyczących Twej osoby?
Niech tworzą!
Niech gadają!
Niech komentują!
Bo to kurwa wszystko, co mogą.
Ty dbaj o Siebie i swoich bliskich.
Bądźcie szczęśliwi i nigdy się z tym nie kryjcie.
8 notes · View notes
mschocolateworld · 2 years
Text
Rzeczy, które chciałam wiedzieć jako nastolatka, a czasem nie wiem do tej pory.
Ludzie obiecują, że nigdy Cię nie zostawią.  Zostawią. I to zupełnie w porządku być smutnym, płakać i cierpieć z tego powodu. Płacz jest zawsze ok. Zawsze. Znajdź jakąś łazienkę, zanurz twarz w poduszce i wyrzuć to z siebie. Płacz pod prysznicem. Płacz w samochodzie. Płacz zawsze wtedy, gdy tego potrzebujesz. Faceci/kobiety będą z Tobą flirtować, a potem Cię zignorują. Potem będą flirtować jeszcze trochę. A potem kompletnie Cie oleją. To może namieszać w głowie. I to zupełnie normalne, że nie nadążasz. Zwracaj uwagę na to, co ludzie mówią, gdy są wściekli. Gdy się pogodzicie i usłyszysz, że nie mieli tego na myśli – cóż, mieli. Ale wiedz też, że bardzo tego nie chcieli. Po prostu im wybacz i zapomnij. Nigdy nie udawaj kogoś, kim nie jesteś. Jeśli nie lubisz herbaty i komedii romantycznych, nie pij i nie oglądaj ich na siłę, by ludzie Cię lubili. Jeśli nie lubisz sukienek i spódnic, nie noś ich tylko po to, by spodobać się komuś innemu. To przecież nie jesteś Ty. Ludzie będą dla Ciebie wredni. Będą rozpuszczać kłamstwa na Twój temat, wyzywać Cię i plotkować za Twoimi plecami. W końcu zrozumiesz, że to żałosne, głupie i absolutnie nie warto sobie tym zawracać głowy i tracić czasu na takie osoby. Poradzisz sobie. Ruszaj dalej ze swoim życiem i pasjami. Twoi przyjaciele nie będą z Tobą zawsze wtedy, gdy będziesz ich potrzebować. Gdy będziesz chciał rozmawiać, oni mogą nie chcieć słuchać. To w porządku. Mają do tego prawo. Weź głęboki wdech i przypomnij sobie te wszystkie chwile, w których to Ty nie chciałeś słuchać ich. Będziesz czekać i czekać i czekać. Na idealny pocałunek, idealną randkę, idealny związek. I to czekanie Cię zabije. Będziesz szukać ideału w każdej napotkanej osobie. Spokojnie. Nie ma pośpiechu. Czasem najlepsze rzeczy przytrafiają się nam zupełnym przypadkiem. A ideałów nie ma. Ciesz się młodością. Kochaj spontaniczność. Im starszy będziesz, tym bardziej będziesz żyć według kalendarza. Doceniaj fakt, że jeszcze tak nie musisz. Mów ludziom, co czujesz. Czasem to będzie przerażające, ale częściej odczujesz niezwykłą ulgę i radość. Czasem stworzysz dobrą relację, a czasem ją całkowicie zrujnujesz. Takie jest ryzyko mówienia o tym, co ważne. Mów to, co czujesz, nawet jeśli głos Ci drży, bo inaczej nikt nigdy nie pozna Twoich myśli. Śpij. Jeśli jesteś zmęczony po obudzeniu, wróć do łóżka (o ile to możliwe). Jeśli trudno Ci być rozbudzonym cały dzień – zrób sobie drzemkę. Sen jest doskonałym sposobem na stres, regenerację i zapomnienie o problemach chociaż na krótką chwilę. Skorzystaj z niego. Rozmawiaj z ludźmi. Pogadaj z siostrą o tym chłopaku, który jej się podoba. Porozmawiaj z mamą o jej dzieciństwie na wsi. Zapytaj tatę o jego ulubione książki. Pogadaj z dziadkami o historii rodziny. Rozmawiaj z przyjaciółmi, z sąsiadem, z tą miłą kelnerką w restauracji. Naucz się czegoś od innych. Pozwól się zainspirować. Zawsze noś ze sobą sweter. Nawet jeśli wydaje Ci się, że nie będzie zimno. Próbuj nowych rzeczy. Zjedz coś, czego nigdy nie miałeś okazji posmakować. Wypij nowy sok. Poeksperymentuj z ubraniami lub dodatkami. Nigdy nie wiesz, co możesz pokochać na nowo. Życie bywa czasem nudne i monotonne. Rób czasem coś niespodziewanego. Dbaj o siebie. Umyj się tym mydłem, które tak wspaniale pachnie na skórze. Jedz owoce i warzywa. Pij dużo wody. Spaceruj na świeżym powietrzu. Po prostu, zadbaj o siebie. Zawsze będzie ktoś ładniejszy, mądrzejszy, zabawniejszy i bardziej popularny niż Ty. Całe piękno życia polega na tym, że to nie jest wyścig. Czasem facet, z którym pójdziesz do łóżka lub stracisz dziewictwo, będzie Cię „kochał” tak długo, jak długo będziesz leżała w jego łóżku. Tylko tak długo. Twoja pierwsza praca, najprawdopodobniej nie będzie tą najlepszą, ale poznasz tam wspaniałych ludzi i być może najlepszych przyjaciół. Czasem różne sytuacje nie idą po naszej myśli i rzeczy nie dzieją się tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Ludzie zwykle nie są tacy, jacy mówią, że są. Jeśli kogoś kochasz, powiedz mu o tym. Nikt nie jest dobry w uczuciowe zgadywanki. Jeśli Twój najlepszy przyjaciel lub przyjaciółka nie lubią Twojego partnera, jest duża szansa, że to nie jest ktoś dobry dla Ciebie. Jeśli chłopak zaczyna zaproszenie do siebie tekstem „jestem sam w domu”, odmów mu. Jesteś człowiekiem do jasnej cholery, nie zabawką, którą można się pobawić, gdy nikogo nie ma w pobliżu. „Przepraszam” nie zawsze wystarczy i nie zawsze wszystko naprawia. Nie marnuj czasu na marzenia o tym, by cofnąć czas i to, co już się stało.Tak, czasem to Twoja wina. Czasami kogoś sobie odpuścisz. Możliwe, że to była miłość. Możliwe też, to było najlepsze, co mogłeś zrobić. Toksyczni ludzie bardzo rzadko byli toksyczni od samego początku.
14 notes · View notes
panikea · 4 years
Quote
Może nie stać cię teraz na wiele rzeczy, które wydają się ważne: mieszkanie, samochód, wakacje, kieckę, buty (wstaw sobie dowolną pierdołę). Ale stać cię na pewno na szczerość. Ona nie wymaga kasy. 1.Idź za marzeniami. Kiedy masz to robić jak nie teraz? Kiedy masz ryzykować jak nie teraz? Wiem, że to niepopularne ale w życiu nie chodzi tylko o to aby zarabiać dużo banknotów, ale o to aby każdy dzień zaczynać z uśmiechem na ustach. 2. Mów często co naprawdę myślisz i czego oczekujesz. To się nazywa asertywność. I wiesz co? Asertywni ludzie jak pokazują moje dotychczasowe doświadczenia zazwyczaj dostają to co chcą. 3. Unikaj ludzi, którzy cię nie szanują. Zrób to z szacunku do samego siebie. Nie ma powodu podlizywać się komuś, kto uważa cię za gówno. 4. Dbaj o przyjaciół. Jeśli masz 20 kilka lat, rozejrzyj się dookoła siebie i zobaczysz tam osoby, które mogą ci towarzyszyć przez resztę życia. Przyjaźń wymaga dużej ilości taniego alkoholu, długich rozmów do świtu, długich wyjazdów zapchanym pociągiem, a czasem i trzymania za włosy, gdy ktoś rzyga do kibla. W miarę upływu czasu coraz trudniej będzie ci poznawać kogoś nowego, bo będziesz się zamykać na takie doznania, staniesz się coraz bardziej cyniczny/a i podejrzliwy/a. :Nie będziesz w stanie się już otworzyć, tak jak to było kiedy ma się 17 lat 5. Bądź dzieckiem. Przejdź się na plac zabaw. Usiądź sobie na ławce. I popatrz na koty, które się tam bawią. Widzisz ich spontaniczność? Widzisz ich ciekawość świata? Widzisz ich szczerość? 6. Zwiąż się z osobą z która lubisz spędzać czas. To proste. Związki stworzone tylko na przyciąganiu fizycznym i dobrym rżnięciu wypalają się strasznie szybko. I druga rzecz: ta osoba, z którą będziesz musi się bać tego, że może cię stracić. My ludzie jesteśmy tak skonstruowani, że dbamy tylko o to co może nam uciec. Właśnie ucieka nam życie.
Piotr C. pokolenieikea.com “Posłuchajcie mnie 20 kilkulatki”
186 notes · View notes
Text
Kroniki Agrewannaru, “Wewnętrzne demony” Rozdział II
      Ciężar dnia był nie do wytrzymania. Powietrze wypełniał charakterystyczny chłód, a Szara Twierdza otoczona była gęstą mgłą. Na niebie nad zamkiem leniwie przetaczały się grube, szare chmury. Nie były jednak osamotnione w swojej wędrówce. Tego dnia towarzyszyły im kruki, które krążąc nad zamkiem wydawały przeraźliwe odgłosy. Kamienne ściany wypełnione były ciszą. Wszystko zdawało się być martwe.
       Otoczona przez ściany własnej komnaty,  Eugenia von Holstein siedziała na skraju obłożonego futrami łóżka. Spoglądając w stronę trzaskającego w palenisku ognia nie czuła nic poza bólem i żalem. Zaciskając szczękę wspominała feralny dzień, w którym straciła swojego przyjaciela. Cały czas miała przed oczami zbliżającą się watahę, która runęła na nich jak zabijająca wszystko lawina. W uszach dźwięczał jej odgłos krzyków i rwanego mięsa. Wciąż czuła silną szczękę zaciśniętą na jej nodze i przeszywający ból. Najgorszy był jednak obraz tana Ulfrica Gerhardta, na którego szyi zaciśnięty był wilczy pysk. Puste spojrzenie, wyciekająca krew i nieopisany ból towarzyszyły jej od niemal tygodnia. Objawiał się kiedy tyko mógł, w trakcie snu, jedzenia, odpoczynku, zawsze. Wyczerpana schowała twarz w dłoniach próbując choć na chwilę odpocząć od prześladujących ją obrazów. Nawet to nie pomagało. Żal ścisnął jej gardło. Zaciskając zęby podeszła do znajdującego się w pokoju lustra. Wysoka, chuda o rudych włosach i wykrzywionej żalem piegowatej twarzy. Biorąc głęboki oddech wyprostowała się i w pośpiechu pokuśtykała do drzwi. Wychodząc na korytarz poczuła zimno szalejącego przeciągu. Idąc przed siebie czuła coraz większe rozgoryczenie. Zmierzając w stronę dziedzińca patrzyła prosto przed siebie. Nie mogła pozwolić się rozproszyć. Prze otwarte drzwi była w stanie dostrzec stos pogrzebowy. Żal raz jeszcze ścisnął ją za gardło. Zaciskając zęby parła wprost na zebraną wokół stosu grupę ludzi.
       Gdy znalazła się dostatecznie blisko, ludzie rozstąpili się pozwalając jej przejść.  Spojrzała na twarz martwego przyjaciela i odwróciła się od niego. Spojrzała na zebrany tłum i nie potrafiła wyobrazić sobie, że mogą czuć ten sam ból. Nie wiedzieli tego, co ona, ani nie byli świadkami tego, co miała okazję widzieć. Nic nie wiedzieli, a jednak byli tu. Pogrążone w żałobie owce, które jedna za drugą ustawiały się do ostatniego pożegnania. Patrząc na nich nie czuła nic poza gniewem. Nie chciała ich tutaj. Ale czy mogła ich winić? Czy mogła nienawidzić ich za to, że tak, jak ona żegna zmarłego przyjaciela, tak oni żegnają tana? Jeszcze raz spojrzała na jego twarz i zwracając się w ich stronę rozpoczęła swoją przemowę.
- Mieszkańcy włości Szarej Twierdzy – zaczęła. – Ostatnie wydarzenia zebrały nas tu, aby pożegnać tana Ulfrica Gerhardta. Był on człowiekiem honoru, odważnym i walecznym, nieustraszonym, ale także pełnym dobroci i ciepła wobec wszystkich, którzy kiedykolwiek zamieszkiwali te ziemie. Z jego pomocą, otaczające Szarą Twierdzę tereny otworzyły się na zmiany. To dzięki niemu jesteśmy tam, gdzie samemu dotarlibyśmy dopiero za wiele lat. Pozwolił nam brać z jego wiedzy tyle, ile potrzebowaliśmy, ożywiał to miejsce, jego mieszkańców, a nawet zamek, w którym mieszkał. Niestety – ciągnęła – nie będzie nam już nigdy dane słuchać jego rad, cieszyć się jego towarzystwem ani walczyć u jego boku. Pozwólmy mu odejść i miejmy nadzieję, że każdy z nas będzie mógł spotkać się z nim w Valhalli. Bo ginąc śmiercią bohatera, pokazał, że heroizm nie jest tylko baśniowym wymysłem. Pokazał, że prawdziwy bohater nie nosi lśniącej zbroi. Pokazał, co to wierność i szlachetność i wszyscy powinniśmy dążyć, aby i w nas rozjarzyła się iskra, która kierowała go przez życie.
W tym momencie przerwała. Nie była w stanie dalej mówić. Odwróciła się od tłumu i kładąc dłoń na jego, splecionych na mieczu rękach.
- Żegnaj przyjacielu – wyszeptała.
Wstrzymując łzy podeszłą do paleniska, w którego koszyku znajdowała się pochodnia. Wzięła ją i podłożyła ogień pod stos.
       Godziny mijały, a ona cały czas stała w jednym miejscu. Z każdą chwilą coraz mniej ludzi znajdowało się na dziedzińcu. W końcu została całkiem sama. Patrząc na dogasające popioły próbowała utrzymać się w ryzach. Nie mogła jednak zatrzymać łez. Zacisnęła powieki i odwracając się od stosu ruszyła w kierunku zamku.
       Idąc przez puste korytarze nie zwracała uwagi na mijane rzeźby i obrazy. Pragnęła jedynie znów znaleźć się w swoim łóżku. Dotarła do swojej komnaty i będąc za zamkniętymi drzwiami usiadła na łóżku i w pełni oddała się żałobie. Łzy zalewały jej twarz, a ona sama nawet nie próbowała ich powstrzymać. Siedziała wsparta o stół i powoli się uspokajając wpatrywała się w leżący na stole miecz. Broń zaabsorbowała całą jej uwagę. Patrząc na obosieczne ostrze próbowała odgonić od siebie przerażające wspomnienie. Poczuła jednak, że traci kontrolę nad własnym ciałem. Mięśnie odmawiały jej posłuszeństwa, a umysł osuwał się do nieświadomości. Nie chciała zasypiać. Pragnęła zachować świadomość, jednak w momencie, gdy jej głowa osunęła się na stół, przed jej oczami zapanował mrok, a ona straciła świadomość. Gdy się obudziła czuła ten sam ból, jaki czuła przed zaśnięciem. Nie potrafiła mu się przeciwstawić. Kolejne dni upływały w melancholii, z którą nie mogła się poradzić. Każde zaśnięcie kończyło się tym samym koszmarem. Mijały miesiące, a myśl o śmierci przyjaciela nie dawała jej spokoju.
       „Wilki! Uważaj… Gonią nas… Wilki… Nie! Zabij je! Ulfric… Nie! Nie! Nie!”
- Nie!- krzyknęła budząc się gwałtownie. Przerażona oderwała głowę od poduszki tylko po to, aby stwierdzić, że nic się nie dzieje. Ku jej zaskoczeniu zmęczenie i ból ustąpiły. Od miesięcy nie czuła, że jest wypoczęta. Leniwie podniosła się z łóżka i podeszła do lustra. Spojrzała sobie samej w oczy. „Czy on by tego chciał?” pomyślała. „Widzieć mnie w takim stanie? Weź się w garść. Pamiętaj o nim, ale nie pielęgnuj żałoby. Masz obowiązki, którym musisz sprostać. Nie możesz się teraz załamać.”. Czuła, jak wypełnia ją determinacja. Wiedziała, że musi wrócić do normalności czy tego chce czy nie.  
       Będąc na dziedzińcu, Eugenia niczym burza wtargnęła do stajni. Idąc w stronę boksu swojego konia cały czas myślała o swojej obietnicy. Determinacja zapewniała jej pewny chód. Dochodząc do wierzchowca, szybko go osiodłała i opuściła Szarą Twierdzę. Pędząc w kierunku Wilczego Boru nie mogła doczekać się rozmowy ze zmarłym przyjacielem, którego dusza po raz ostatni pojawi się w świecie żywych. Wiedziała, że to będzie jej ostatnia szansa i nie będzie mogła zawieść samej siebie, a przede wszystkim Ulfrica.
       Jednak wbiegając na ścieżkę nie czuła się dobrze. Ekscytacja ustąpiła miejsca niepokojowi. Nawet koń nie chciał dalej iść. Zostawiła go na polanie niedaleko wejścia do boru. Dalej poszła sama. Czuła, że coś jest nie tak. Szła przed siebie z wyciągniętym mieczem.  Z reguły spokojne rejony, teraz zdawały się wręcz nieufne i nieprzewidywalne. Jakby było tam coś, czego być nie powinno. Każdy mięsień w jej ciele był napięty i gotowy do ataku. Wchodząc na Polanę Przodków spostrzegła, co powodowało gęstą atmosferę. Była to ta sama wataha, która stałą za śmiercią Ulfrica. Nagle zabuzowała w niej wściekłość. Bestie, których jedynym pragnieniem było zadawanie bólu były teraz jak na talerzu. Szykując się do ataku spostrzegła, że są otaczają Drzewo Duchów. „Nie pozwolę, aby te bestie zniszczyły cokolwiek jeszcze .”. Wzbudzając w sobie nienaturalną odwagę z rykiem rzuciła się na wilki. Cięła na oślep, a każdy ich atak wydawał się być wolniejszy niż zwykle. Przepełniona nowym rodzajem siły i determinacji, atakowała z coraz większą zaciekłością.  W ferworze walki zauważyła jednak coś jeszcze. To był duch. Duch jej przyjaciela. To on kierował jej mieczem. Zrozumiała, że to była ich ostatnia walka. To było przeznaczone im spotkanie. Nie czuła żalu, nie potrzebowała rozmowy, wiedziała i była dumna z tego, że jest teraz z nią i pomaga jej pomścić swoją śmierć. Zauważyła jednak, że z każdym zabitym wilkiem duch blaknie.
        Gdy padła ostatnia z bestii, ducha już nie było. Stała sama na środku polany. Otaczały ją jedynie drzewa i odgłosy lasu. Mimo tego, że zagrożenie minęło, nadal nasłuchiwała w oczekiwaniu na inne niebezpieczeństwa. Gdy napięcie opadło podeszła do Drzewa Duchów i przyklęknęła przy nim. Czuła się wyczerpana. Wiek dawał o sobie znać. Próbując odgonić uczucie zmęczenia, zdjęła okalającą prawą dłoń rękawicę i dotykając kory dziękowała swojemu przyjacielowi za pomoc. Po chwili podniosła przyciśniętą do piersi głowę i pierwszy raz od miesięcy szczerze się zaśmiała.
- Przyjaciele nawet po śmierci, co?
Cisza.
- Wiem, że słuchasz. Zawsze słuchałeś. Nawet, kiedy wychodziła ze mnie najgorsza jędza. – Ta myśl sprawiła, że Eugenia ponownie się zaśmiała. – W końcu masz spokój. To dobrze. Zasługujesz na niego. Wiesz co?
Odczekała kilka chwil, jakby w oczekiwaniu na odpowiedź, jednak nie spotkała się z żadną odpowiedzią. Cały czas cisza.
- Dzięki. Dbaj o siebie. Do zobaczenia Ulfricu.
Mówiąc te słowa przycisnęła czoło do Drzewa i mocno zaciskając powieki powstrzymywała się od płaczu.
       Po chwili podniosła się z kolan i jeszcze kilka godzin spędziła siedząc i gawędząc z Ulfriciem, którego nie było słychać, ale ona czuła, że on słucha. Poruszała najróżniejsze tematy i dopiero gdy nadszedł zmierzch zorientowała się ile czasu upłynęło. Odpalając pochodnię, ostatni raz spojrzała na Drzewo. Stało wielkie i niewzruszone ludzkimi emocjami. Wypuszczając zalegające w płucach powietrze powoli odwróciła się i ruszyła szlakiem w stronę polany, na której czekał jej koń. W drodze do Szarej Twierdzy towarzyszyły jej jedynie cisza i tętent kopyt. Po kilku godzinach dotarła do zamku, zaprowadziła konia do stajni i ruszyła w stronę swojej komnaty. Raz jeszcze poczuła przeszywające zmęczenie, więc gdy tylko otwarła ciężkie dębowe drzwi jej oczy powędrowały na łóżko. Leżąc cały czas myślała o wydarzeniach, których była świadkiem. Czuła się dumna. Znów towarzyszyła jej jakby zapomniana radość, a ona sama bez próby walki o przytomność oddała się w objęcia snu.
       Po kilku godzinach obudziła się, lecz gdy wstała czuła się zbyt lekko. Coś było nie tak. Odwracając się w stronę miejsca swojego spoczynku spostrzegła, że jej ciało nadal pogrążone jest we śnie. Wpatrzona w samą siebie nie mogła uwierzyć w to, czego właśnie jest świadkiem. Nagle usłyszała dziwny dźwięk, jakby wołanie. Momentalnie zapominając o swoim stanie wyszła z komnaty aby poszukać źródła głosu. Próba jego lokalizacji wydawała się zadaniem niemal niemożliwym, gdyż zdawał się on dochodzić równocześnie zewsząd i z znikąd. Krążąc po kamiennych korytarzach była w stanie coraz dokładniej usłyszeć tajemniczy hałas.
       W końcu słuch zaprowadził ją do wejścia do krypty, w której spoczywali jej przodkowie. „Dlaczego właśnie tu?”. Schodząc po krętych kamiennych schodach nie czuła strachu ani nawet niepokoju. Czuła, że na samym końcu schodów czeka ją coś, co może odmienić jej życie. Droga w dół zdawała się być dłuższa niż zazwyczaj. Eugenia cały czas miała przed oczami szary kamień. Gdy w końcu doszła do celu, jej oczom ukazała się stojąca na końcu sali migocząca postać. Podchodząc coraz bliżej, jej oczy  rozpoznawały nowe szczegóły widma. Gdy była dostatecznie blisko, wyciągnęła rękę w nadziei na dotknięcie zjawy. Ku jej zaskoczeniu, palce nie przeszły na wylot, lecz zatrzymały się na grubym futrzanym płaszczu, który mimo swojej eteryczności był ciepły i miękki w dotyku.
- Ulfric? – zapytała.
Słysząc te słowa, zjawa odwróciła się, a jej oczom ukazał się dobrze znany obraz wysokiego, potężnego mężczyzny o krótkiej, elegancko przystrzyżonej brodzie i roześmianych oczach.
- Witaj przyjaciółko – powiedział rozkładając ręce, czym dał wyraźny sygnał chęci fizycznego kontaktu. Niewiele myśląc, Eugenia rzuciła się w objęcia przyjaciela.
- To naprawdę ty! Ale jak? Jakim cudem ty tu jesteś? Przecież zniknąłeś.
- To, że ty mnie nie widzisz, nie oznacza, że mnie nie ma – zarechotał. – Poza tym, nie mieliśmy okazji aby porozmawiać przy Drzewie, to zrobimy to tutaj.
- Przytulnie…  
- Wiem, że to nienajlepsze miejsce, ale widok dwóch rozmawiających na środku korytarza duchów to chyba nic przyjemnego.
- Coś w tym jest – odpowiedziała uśmiechając się.
Nagle mina ducha spochmurniała. Z ust Ulfrica zniknął uśmiech, a w oczach pojawiło się zmartwienie.
- Martwiłem się o ciebie. Nie byłaś sobą.
- Wiem. Ale miałam dużo czasu na myślenie. Dotarło do mnie kim jestem i jakie mam obowiązki. Poza tym, wiedziałam, że to nie było czymś, co chciałbyś widzieć. – Mówiąc te słowa na jej usta wkradł się słaby uśmiech.
- Nieważne – jego oczy znów nabrały charakterystycznego wyrazu. – Cieszę się, że jesteś cała. W końcu ktoś musi tu być i rządzić nie?
- Jakby nie patrzeć masz rację. Powiedz, ty zawsze tu jesteś?
- Tak długo jak i ty będziesz. Zdecydowałem, że jeszcze się tutaj przydam. No i ktoś musi cię pilnować.
- A co z podróżą do Valhalli?
- Ucztowanie i walka bez ciebie to żadna rozrywka – powiedział. – Poczekam na ciebie.
- Zgaduję, że nie zmienisz zdania?
- Nie – odpowiedział i szeroko się uśmiechnął. W jego oczach zapłonęła znajoma iskra. – Muszę cię jednak o coś poprosić.
- Słucham. O co chodzi?
- Twoje panowanie to złoty wiek dla włości Szarej Twierdzy. Proszę tylko o to, aby tak pozostało.
- Dam z siebie wszystko – odparła uśmiechając się. – Obiecuję.
       Nagle postać Ulfrica zaczęła migotać. Sam duch z każdą sekundą wydawał się coraz bledszy.
- Ulfricu? Ty znikasz. Co się z tobą dzieje?  
- Nadchodzi świt. Nie martw się. Każdej nocy możemy się spotkać. Poza tym w dzień wciąż z tobą będę, tylko nie będziesz mnie widzieć.
- Miło było cię znowu zobaczyć - powiedziała uśmiechając się.
- Ciebie też.
Eugenia spostrzegła, że nie tylko jej przyjaciel zaczynał znikać. Ona sama także powoli rozpływała się w powietrzu. Czuła, że się budzi. Spojrzała na niego raz jeszcze, a ostatnim widokiem, jakim ją uraczył były wyszczerzone w szerokim uśmiechu zęby.
- Do zobaczenia.
       Zerwała się z łóżka i łapczywie biorąc oddech nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Wiedziała, że sobie tego nie przyśniła. To było zbyt realne. Siedząc pośród futer zaczęła się śmiać.  „ On tu jest” zapewniała się w duchu. Rozglądając się po pokoju, jej wzrok padł na znajdujący się niedaleko łóżka stolik, przy którym spędzili wiele wieczorów. „Następnym razem nie schodzę do krypty. Krzesła są lepsze.” Śmiejąc się w duchu wyskoczyła z łóżka i ubrana w lekką zbroję, z mieczem przy boku i z płaszczem na ramionach ruszyła w stronę największej sali, gdzie miała zwyczaj przesiadywać. Wiedziała, że od tego dnia nic już nie będzie takie samo. Zajmując miejsce na centralnie usytułowanym tronie jarl Eugenia von Holstein kipiała dumą i energią, która dawno nie gościła w jej ciele.
2 notes · View notes
zasobyludzkiepl · 4 years
Text
Urodzeni bez przewodników
Myślę, że niewiele narodów ma problem podobny do młodych polskich ludzi- dorosłym Polakom ideologicznie nikt niestety nie pomoże.
Wszyscy rodzimy się w różnych rodzinach pod względem majątkowym, obciążeni genetycznie róznymi chorobami i talentami no działa cały świat tak, ale ja nie o tym chciałem.Zawsze jesteśmy w jakiś sposób obcy i ludzie którzy mieszkają na świecie dłużej od nas od dziecka uczą nas jak tutaj się poruszać.
Najbardziej odczułem to chyba w momencie gdy pracowałem w sklepie sportowym. Sprzedawaliśmy dziecięce rowery górskie które miały na metce przypisaną płeć ale na dobrą sprawę różniły się od siebie tylko kolorem. Jeden z damskich rowerów był po prostu bialy i... najciężej było go sprzedać. Dziewczynkom sie nie podobał, chłopcy za to mowili że jest super no ale gdy rodzice zauważyli literke W na metce do odrazu zabraniali chłopcu nawet go przymierzać- to chyba pierwszy i jedyny przypadek kiedy uznałem że płeć rzeczywiście może być wyuczoną sprawą. Teraz jestem już dorosły i mogę wybierać rower w jakim tylko kolorze chce, ale to jest najmniejszy mój problem, o wiele gorzej mi z całą resztą rzeczy ktore powinienem umieć.
Moją strategię życiową przyjąłem dosyć prosto: rób wszystko to co ci każą, nawet te najtrudniejsze i najbardziej męczace rzeczy a wszystkie obietnice dorosłych się spełnią- odkąd zauważyłem że już nie spełni się żadna wyglądam na codzień tak jak na fotce profilowej. A najgorsze jest to, że nie mogę o to nikogo winić. Wszyscy dorośli którzy prowadzili mnie przez Polske urodzili się w PRL-u, bez internetu, bez telefonów komórkowych. Nikt nie mógł tego przewidzieć że świat się aż tak zmieni więc powtarzali nam to co ich rodzice mówili za dzieciaka im no i... po prostu okłamali wszystkie dzieci, i duże dzieci teraz płaczą.
Jeśli unikałeś stresu, używek, kłopotów, seksu bez zabezpieczeń a cały swój czas po szkole spędziłeś na nauce jedyne co rodzice sa na pewno z ciebie bardzo dumni ale jedyne co na tym zarobiłes to depresje lub inne ciekawe nerwice a obecnie miesięcznie dostajesz tyle ile wydasz na życie przez następny miesiąc. I tak jestes w Polsce mega bogaty jeśli ze wszystkim radzisz sobie sam i nikt nie musi ci z niczym pomagać. Wiadomo w internecie nikt się do tego nie przyznaje, tam każdy jest milionerem ale w prawdziwym świecie bogactwo u 20 latka bez spadku  jest bardzo rzadko spotykane.
Niezależnie czy jesteś doktorem, magistrem, inżynierem czy licencjatem na rynku pracy zawsze jesteś tak samo nikim. 
Gdybyś olewał nauczycieli rodziców i wszystkich dorosłych od dziecka, wtedy wg ich zapowiedzi zostaniesz pracownikiem fizycznym. I jeśli serio tak isę stało, naprawdę chcesz pracowac i zostales pracownikiem fizycznym to brawo: jesteś w czołówce zarobkowej w polsce. Tak samo mogłeś też zostac artystą, a jeśli w sztuce ci się powiodło tak jak na przykład wiedzie się raperom to cóż: trafiłes chyba najlepiej. Chyba nie ma rodziców którzy polecali młodym, ćpaj, rapuj i dbaj o social media co? Jednak ci co wpadli na to sami wyglądają jakby lepiej na tym wyszli.
Szczerze mówiąc nie wiem czy mogę kogoś winić że nie ostrzegł mnie jak wygląda świat, zanim zobaczyłem jaki jest naprawdę ale jedno jest pewne: teraz gdy wiem to moja robota żeby wszystko ulożyć prawidłowo.
A swojemu młodszemu sobie polecałbym tylko jedno: rób co uważasz za właściwe, bo wszyscy dookoła cię okłamują.  Obiecują ci że za bycie posłusznym twoje zycie będzie wyglądać lepiej, ale nie będzie. Posluszni ludzie mają takie samo życie jak wszyscy niezaleznie od tego ile w to starań włożyli.
Dlatego koniec końców, lepiej polegać na sobie i się przejechać niż słuchać się wszystkich i żałować że nie słuchało się siebie. 
2 notes · View notes
our-sky-cry · 3 years
Note
Ja właśnie też mam ciężki okres, próbuje zmienić pracę, ale wiadomo jak jest teraz... Ogólnie kiepsko troszkę, ale trzeba dać radę!
No to ściskam mocno, wiadomo 👑 nie rozpieszcza. A jak tam twoje zdrowie ? Ostatnio czytałam ze się wywróciłas czy coś takiego. Mam nadzieje ze wrócisz do zdrowia i oczywiście dbaj o siebie. Trzeba pamiętać ze po burzy musi wyjść słońce. Oby wyszło dla wszystkich którzy teraz przechodzą ciężkie chwile :(
1 note · View note
walka-o-siebie · 4 years
Text
"Wyobraź sobie,
że dzisiaj giniesz.
Po prostu idziesz ulicą i przejeżdżający obok kierowca traci kontrolę nad pojazdem,
wpada w Ciebie i doprowadza do tragedii.
Twój koniec.
Nie ma Cie.
Już nigdy nie będziesz narzekać.
Wkurwiać się na swoich bliskich.
Denerwować na problemy.
Smucić z byle powodu.
W tym pustym świecie,
ktoś tam się dowie co się stało,
ktoś zapłacze,
ktoś powie że "Wielka Szkoda".
Ziemia nie stanie.
Świat się nie zmieni .
Ludzie będą żyli dalej tak samo,
jak do tej pory.
Zrozum,
że nie zdążyłeś.
Zrozum,
że spierdoliłeś.
Skupiałeś się na bzdurach.
Nie walczyłeś o swe szczęście.
Wstydziłeś się.
Hamowałeś się strachem.
Bałeś się ludzkiej opinii.
Wolałeś nienawiść od miłości.
Wypominać niż doceniać.
Wykłócać niż wybaczać.
Narzekać niz walczyć.
Marnować swój czas, zamiast pożytecznie go inwestować.
Wolałeś kurwa patrzeć na innych.
Bać się ich zdania.
Wolałeś dać im w ich ręce, Twój jedyny los.
Dawałeś sobą poniewierać.
Wolałeś ich uznanie, od szacunku do samego Siebie.
I co teraz?
Gdzie jesteś?
Jesteś w dupie.
W czarnej kurwa dupie!
Więc posłuchaj mnie...
Jesteś Tu na szczęście cały czas.
Kończysz właśnie czytać tak tekst i weź się kurwa zastanów.
Co jest w życiu dla Ciebie ważniejsze?
Twoje szczęście, czy opinia innych ?
Pomyśl, czy nadal chcesz marnować swe życie, swój czas,
na nieodpowiednie osoby.
Czy warto tracić na tych ludzi własne emocje.
Pomyśl, czy wszystkim wybaczyłeś.
Czy każdy czlwiek usłyszał od Ciebie to,
co zawsze chciałeś mu przekazać.
Czas spierdala.
Jesteś TU nadal.
Więc PROSZĘ Cię póki jeszcze żyjemy.
Dbaj o siebie.
O Twój własny świat.
Nie odpuszczaj.
Nie rezygnuj.
Nie poddawaj się.
Nie patrz na innych.
Nie bój się.
Nie wstydź się.
Pomyśl czego nie zrobiłeś do dzisiejszego dnia i błagam,
zacznij w końcu żyć tak,
jak zawsze miałeś na to ochotę.
Bo nie wiesz,
kiedy będzie koniec."
20.07.2020r.
13 notes · View notes
Note
Co polecasz na złamane serduszko?
Przede wszystkim radzę Ci znaleźć się tam gdzie czujesz się bezpieczna/y. Możesz położyć się w ciepłym, przyjemnym łóżku, otulić się kołdrą, przytulić się do czegoś co masz, czy to miś, czy poduszka. I po prostu zamknij oczy. Oddychaj głęboko. Pozwól płynąć łzom, jeśli Twój umysł tego potrzebuje. Oczyść się z tego wszystkiego co jest w Tobie. Z czasem, próbuj się wyciszyć. Odpłyń. Głęboki wdech, głęboki wydech. Skup się, bez otwierania oczu, na tym jak oddychasz, jak porusza się Twoja klatka piersiowa. Pomyśl o zmianach. Tych pozytywnych. Czego nigdy nie robiłeś/aś, a zawsze tego pragnąłeś/aś. Zmień coś. Zacznij ćwiczyć. Wiem to brzmi banalnie, ale jest cudowne. Sport wcale nie jest związany tylko z dbaniem o sylwetkę, kondycję. Warto patrzeć na to holistycznie. Ruch reguluje nastrój, logiczne myślenie, szybkość reakcji. A przede wszystkim, co najważniejsze poprawia prawidłowe funkcjonowanie mózgu-pamięć, zdolności poznawcze, hmm...funkcjonowanie ośrodkowego układu nerwowego. Także wspiera odporność, co jest ważne w czasie pandemii. Skup się na sobie. Przekieruj energię na coś innego. Rozwijaj się. Nie myśl, czy ktos wróci. Z mojego doświadczenia mogę napisać, że oni wracają. Nie wszyscy, ale historia potrafi zatoczyć krąg. Może to rzadkość, tego nie wiem i nie robię Tobie nadziei. Tylko, że pamiętaj, że to od Ciebie zależy czy przyjmiesz ich z powrotem. Lepiej tego nie rób. Jeśli coś odeszło, dotkliwie Cię przy tym raniąc, to znaczy, że nie jest Ciebie warte. Wielu ludzi nie widzi zmian, które dzieją się wewnątrz nas. Mają przed oczami te osoby, które znały dawniej. Nie daj się źle traktować i walcz jeśli ktoś widzi w Tobie starszą wersję, którą byłeś/byłaś. Idź dalej. Zmiana to coś naturalnego
Hej! Jesteś wielka/wielki! I cholernie wyjątkową osobą! Dbaj o siebie i powodzonka! ✨
3 notes · View notes
thegrumpyjournalist · 4 years
Note
Hejka naklejka! Jako że ostatnio moje problemy z wyrażaniem własnego zdania są coraz mniejsze i już nie mam aż takich problemów z kontaktowaniem się z anonkami, chciałabym napisać, że bardzo lubię Twojego bloga i aż mi się mordka cieszy, gdy widzę wholesome posty zreblogowane przez Ciebie. Trzymajcie się tam w tej kwarantannie i miłego dnia!
Ojejku;;;;;;;;; Dziękuje ci bardzo?? Twój blog też jest super i zauważyłam, że cię długo nie było ;(( Ale cieszę się, że już jesteś!! Nadal zbieram się by do ciebie napisać też na privku, ale boję się, że jestem zbyt nudna cx Też bierz to jako ask dla ciebie w tej samej sprawie, bo widzę, że zreblogowałaś!!! Dbaj o siebie!! ;D Wysyłam dużo hugusiów!!!
6 notes · View notes
acepolish · 5 years
Note
proszę zjedz coś, cokolwiek. nie musisz przygotowywać sobie całego posiłku, wystarczy gdy zjesz jego część (mam na myśli np. zamiast kanapki to osobno kromkę, osobno warzywo). nieważny jest twój wygląd, ważny jest twoje samopoczucie i organizm - każdy zasługuje na jedzenie. trzymaj się tam, dbaj o siebie:(
💗🌟💓💛❤️⭐💖✨
2 notes · View notes
crack3dbones · 5 years
Note
Przestań żadnej Any rozumiemy się ? Na mnie krzyczysz a co ja tu teraz widzę jak sie dowiem to przyjade tam gdzie mieszkasz I wpierdol będzie ! Nie żartuje dbaj o siebie a nie / 🐥
to kochane i staram się, ale idk jestem spierdolina i nie umiem i nie chce chyba, a co u was? dosc o mnie juz
2 notes · View notes
metamfetamina · 6 years
Quote
Ludzie obiecują, że nigdy Cię nie zostawią. Zostawią. I to zupełnie w porządku być smutnym, płakać i cierpieć z tego powodu. Płacz jest zawsze ok. Zawsze. Znajdź jakąś łazienkę, zanurz twarz w poduszce i wyrzuć to z siebie. Płacz pod prysznicem. Płacz w samochodzie. Płacz zawsze wtedy, gdy tego potrzebujesz. Faceci/kobiety będą z Tobą flirtować, a potem Cię zignorują. Potem będą flirtować jeszcze trochę. A potem kompletnie Cie oleją. To może namieszać w głowie. I to zupełnie normalne, że nie nadążasz. Zwracaj uwagę na to, co ludzie mówią, gdy są wściekli. Gdy się pogodzicie i usłyszysz, że nie mieli tego na myśli – cóż, mieli. Ale wiedz też, że bardzo tego nie chcieli. Po prostu im wybacz i zapomnij. Nigdy nie udawaj kogoś, kim nie jesteś. Jeśli nie lubisz herbaty i komedii romantycznych, nie pij i nie oglądaj ich na siłę, by ludzie Cię lubili. Jeśli nie lubisz sukienek i spódnic, nie noś ich tylko po to, by spodobać się komuś innemu. To przecież nie jesteś Ty. Ludzie będą dla Ciebie wredni. Będą rozpuszczać kłamstwa na Twój temat, wyzywać Cię i plotkować za Twoimi plecami. W końcu zrozumiesz, że to żałosne, głupie i absolutnie nie warto sobie tym zawracać głowy i tracić czasu na takie osoby. Poradzisz sobie. Ruszaj dalej ze swoim życiem i pasjami. Twoi przyjaciele nie będą z Tobą zawsze wtedy, gdy będziesz ich potrzebować. Gdy będziesz chciał rozmawiać, oni mogą nie chcieć słuchać. To w porządku. Mają do tego prawo. Weź głęboki wdech i przypomnij sobie te wszystkie chwile, w których to Ty nie chciałeś słuchać ich. Będziesz czekać i czekać i czekać. Na idealny pocałunek, idealną randkę, idealny związek. I to czekanie Cię zabije. Będziesz szukać ideału w każdej napotkanej osobie. Spokojnie. Nie ma pośpiechu. Czasem najlepsze rzeczy przytrafiają się nam zupełnym przypadkiem. A ideałów nie ma. Ciesz się młodością. Kochaj spontaniczność. Im starszy będziesz, tym bardziej będziesz żyć według kalendarza. Doceniaj fakt, że jeszcze tak nie musisz. Mów ludziom, co czujesz. Czasem to będzie przerażające, ale częściej odczujesz niezwykłą ulgę i radość. Czasem stworzysz dobrą relację, a czasem ją całkowicie zrujnujesz. Takie jest ryzyko mówienia o tym, co ważne. Mów to, co czujesz, nawet jeśli głos Ci drży, bo inaczej nikt nigdy nie pozna Twoich myśli. Śpij. Jeśli jesteś zmęczony po obudzeniu, wróć do łóżka (o ile to możliwe). Jeśli trudno Ci być rozbudzonym cały dzień – zrób sobie drzemkę. Sen jest doskonałym sposobem na stres, regenerację i zapomnienie o problemach chociaż na krótką chwilę. Skorzystaj z niego. Rozmawiaj z ludźmi. Pogadaj z siostrą o tym chłopaku, który jej się podoba. Porozmawiaj z mamą o jej dzieciństwie na wsi. Zapytaj tatę o jego ulubione książki. Pogadaj z dziadkami o historii rodziny. Rozmawiaj z przyjaciółmi, z sąsiadem, z tą miłą kelnerką w restauracji. Naucz się czegoś od innych. Pozwól się zainspirować. Zawsze noś ze sobą sweter. Nawet jeśli wydaje Ci się, że nie będzie zimno. Próbuj nowych rzeczy. Zjedz coś, czego nigdy nie miałeś okazji posmakować. Wypij nowy sok. Poeksperymentuj z ubraniami lub dodatkami. Nigdy nie wiesz, co możesz pokochać na nowo. Życie bywa czasem nudne i monotonne. Rób czasem coś niespodziewanego. Dbaj o siebie. Umyj się tym mydłem, które tak wspaniale pachnie na skórze. Jedz owoce i warzywa. Pij dużo wody. Spaceruj na świeżym powietrzu. Po prostu, zadbaj o siebie. Zawsze będzie ktoś ładniejszy, mądrzejszy, zabawniejszy i bardziej popularny niż Ty. Całe piękno życia polega na tym, że to nie jest wyścig. Czasem facet, z którym pójdziesz do łóżka lub stracisz dziewictwo, będzie Cię „kochał” tak długo, jak długo będziesz leżała w jego łóżku. Tylko tak długo. Twoja pierwsza praca, najprawdopodobniej nie będzie tą najlepszą, ale poznasz tam wspaniałych ludzi i być może najlepszych przyjaciół. Czasem różne sytuacje nie idą po naszej myśli i rzeczy nie dzieją się tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Ludzie zwykle nie są tacy, jacy mówią, że są. Jeśli kogoś kochasz, powiedz mu o tym. Nikt nie jest dobry w uczuciowe zgadywanki. Jeśli Twój najlepszy przyjaciel lub przyjaciółka nie lubią Twojego partnera, jest duża szansa, że to nie jest ktoś dobry dla Ciebie. Jeśli chłopak zaczyna zaproszenie do siebie tekstem „jestem sam w domu”, odmów mu. Jesteś człowiekiem do jasnej cholery, nie zabawką, którą można się pobawić, gdy nikogo nie ma w pobliżu. „Przepraszam” nie zawsze wystarczy i nie zawsze wszystko naprawia. Nie marnuj czasu na marzenia o tym, by cofnąć czas i to, co już się stało. Tak, czasem to Twoja wina. Czasami kogoś sobie odpuścisz. Możliwe, że to była miłość. Możliwe też, to było najlepsze, co mogłeś zrobić. Toksyczni ludzie bardzo rzadko byli toksyczni od samego początku. — Rzeczy, które chciałam wiedzieć jako nastolatka, a czasem nie wiem do tej pory.
nie mam pojęcia kto to napisał ale to dobrze, że napisał
32 notes · View notes